***
Zwyczajny autokar z grupką ludzi, bo w sumie tak to właśnie wygląda. W pojeździe daremnie jest szukać przyjaźni, czy nawet szacunku. Każda pojedyncza osoba traktuje drugą w wrogi sposób. Nienawiść wstąpiła w atmosferę, zastąpiła azot, liczący w składzie procentowym aż 78 jednostek. Pozostałe 22% to gazy szlachetne oraz tlen, niezbędny do przeżycia. W zasadzie tylko on - tlen był czymś podzielny dla każdego z pasażerów. Angie zatopiła twarz w książce, a Gregorio sms-ował z mamą. "Tak bardzo tęsknię za tobą i misiem Ted'em", napisał. Uczniowie na przemian albo głowę oparli o szybę i po prostu sen ich porwał w tajemniczą podróż po różnych krainach z dala od realnego otoczenia, albo nabijali level'e w grach na komórce, co udzieliło się Maxi'emu, lub ostatnia opcja - wytwarzali przeróżne retrospekcje, jak Leon.
Francesca była jedynym powodem wyłączenia się dla reszty świata. Tych romantycznych chwil nie przeżyli zbyt wiele, ale dla Verdasa nawet niewinne dotknięcie dłoni było czymś na wagę złota. Człowiek tak ma, że docenia kogoś dopiero po stracie. "Nie kocham cię, Leon", doszedł wreszcie do najbardziej bolesnego wspomnienia.
- Au - zawył, lecz nie z powodu przeszłości. Odczuł raczej ból fizyczny. Coś jak oberwanie kościstą ręka w czubek głowy... Zgadza się. Leon oberwał kościstą ręką w czubek głowy. - Feder, ty patafianie nieogolony - podniósł swój tyłek z fotela i odwrócił ciało do tyłu, by spotkać się wzrokiem ze swoim najlepszym kumplem, który w tym momencie go zdenerwował. Włoch siedział wraz ze swoją najukochańszą dziewczyną, jednak rozmowa niezbyt się kleiła. Ludmiła nałożyła na oczy przepaskę i zasnęła.
- Ty przylizana lamo - wyzwał Włoch, po tym jak Verdas skleił mu wewnętrzną część dłoni do polika
- A twoje włosy to wcale nie są tak dobrze ułożone - odgryzł się brunet
- Nie e, moje robiłem dwie godziny i co ty na to? - przyjął minę pewniaka
- Ha, ja moje trzy i używam codziennie najdroższej odżywki. O tak, właśnie tej, na którą zbierałeś tak długo, szukając u każdego drobniaków pod fotelem.
- Leon, błagam cię... Codziennie wstawałem wcześniej, ubierałem się, wychodziłem z mojego domu, wchodziłem do ciebie oknem, układałem sobie fryzurę TWOJĄ odżywką, tak, tą nową, zjadłem u was śniadanie, wróciłem do siebie, przebierałem się w pidżamy, wtedy wskakiwałem do łóżka i rano wychodziłem do Studia z tym oto cudeńkiem na głowie. Przy okazji, wasz toster słabo opieka - zaskarżył Federico i z chytrym uśmieszkiem potarł złowieszczo dłoń o dłoń.
- To dlatego czasem budziłem się z dorysowanymi wąsami - zrozumiał Verdas, a Włoch twierdząco pokiwał głową - Używałeś mojej odżywki?!?! - zareagował ze spóźnieniem - Zapłacisz za to, gnoju. - w ten oto sposób rozpoczęła się mała bójka pomiędzy przyjaciółmi. Ten widok nie jest niczym nowym. Nawet nauczyciele uważają, że takiego typu potyczki są w ich wieku normalne.
***
Spowolniona prędkość poruszania się autobusu mogła świadczyć o czterech okolicznościach. Pierwszą to krótki postój spowodowany zmianą sygnalizacji świetlnej na kolor czerwony, drugi to zatrzymanie się na stacji benzynowej by uczniowie mogli załatwić swoje potrzeby, wypadek lub ta mniej drastyczna opcja, najprzyjemniejsza - osiągnięcie celu. Każdy z uczestników oderwał wzrok od dotychczasowego zajęcia. Ich oczy radośnie zwiesiły się w krajobraz za oknem. Plaża, domki letniskowe, drzewa, morze.
- To na pewno tutaj - stwierdziła wesoła Francesca, opuszczając autokar pełna podziwu. Rozglądała się na wszystkie strony by dojrzeć nawet najmniejszego skrawka piękna, otaczającego wszystkich wokół.
- Masz rację. To będzie super tydzień - wyraził swoją opinię Leon, który wyszedł z pojazdu jako drugi. Już chciał zbliżyć się do szatynki, musnąć wargami jej policzek, odgarnąć włosy za ucho bądź poczuć ciepło jej ciała poprzez przytulas. Chłopak wycofał się kilka kroków ponieważ był świadomy, że ich związek to przeszłość i choć są przyjaciółmi, nie może pozwolić sobie na takie zbliżenie ponieważ rana po jej stracie nigdy się nie zagoi. Idąc do tyłu, nie patrząc za siebie, Verdas wpadł na pewną osobę. Pierwsi uczniowie jakich miał na myśli to Ludmiła, bądź Federico. Gdy spojrzał za swoje plecy jego oczom ukazała się brunetka. Dokładnie ta sama, która z niewyjaśnionego dla niego powodu nie darzy go sympatią.
- Sorry - rzucił szybko
- Prawie uwierzyłam, że ci na serio jest przykro - odrzekła bez rysy uśmiechu na twarzy
- Słucham? - oburzył się
- Nic, nic. - Violetta usiłowała spławić chłopaka
- Nie lubisz mnie, prawda? - zapytał odważnie, lecz ta wyminęła go bez nawiązania kontaktu wzrokowego - Ale dlaczego mnie nie lubisz? Mnie wszyscy lubią... - rozłożył ręce zmieszany całą sytuacją
- Uwierz mi, nie wszyscy - odburknęła Ludmiła, przechodząc obok niego z gracją. Kobieta pozostawiła za sobą zapach najdroższych perfum w kraju, a następnie zniknęła, poruszając się w kierunku plaży. Samotnie.
- Hej... Dlaczego mnie nie lubisz? - brunet dalej ciągnął temat. Nie potrafił przyjąć do świadomości, że istnieje dziewczyna na świecie, która nie uległa jego urokowi. Absolutnie wszystkie laski ślinią się do niego, gdy stoi obok któreś. Wyjątek stanowi Ludmiła, Francesca, a teraz i również Violetta. - Hej, niezainteresowana, poczekaj. Wyjaśnij mi to - szedł w jej kierunku, podczas gdy Castillo coraz bardziej oddalała się od grupy. W tym momencie najwidoczniej nie przemyślała konsekwencji. Nie uświadomiła sobie, że w lesie, do którego zmierzała może się zgubić. Po prostu wyłączyła rozsądek, ponieważ stwierdziła, że powrót będzie nadzwyczaj łatwy. Verdas natomiast nie odpuszczał. - Skąd bierzesz tyle siły na taki marsz? No zaczekaj, proszę. Porozmawiajmy. Dlaczego tak, jak wszystkie nie uważasz, że moja uroda powala na kolana? - córka inżyniera przystanęła. Czuła się wyczerpana wędrówką po lesie oraz do jej mózgu zaczęły napływać informację, że źle postąpiła, oddalając się od grupy.
- Bo ja nie jestem każda. Le... Leon, czy jak ci tam na imię, nie idź za mną, tylko o tyle cię proszę.
- Dobra, okay... jak wolisz. To którędy wrócisz do autokaru? Chętnie wybiorę się tą samą drogą. - skrzyżował ręce i przygniótł nimi swoją koszulę. Brunetka rozejrzała się dookoła i wskazał bezradnie kierunek, z którego przyszli
- Tędy - przeszła obok chłopaka z głową uniesioną do góry, by udowodnić mu, że nie straciła orientacji w terenie i wie jak wrócić do grupy.
- Okay, skoro tak uważasz - obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i dalej podążał za dziewczyną. Był niemal pewny, że i tak zabłądzą, wtedy będzie mógł pochwalić się swoimi umiejętnościami. Doprowadzi nieznajomą do obozowiska, przez co będzie spostrzegany jako bohater. W ten sposób brunetka zobaczy w nim odwagę i dołączy do listy "fanki Leona Verdasa", co było od początku jego celem.
***
- Ah... Plaża, słońce, morze i ja - wyszeptała Ludmiła, stojąc bez butów na gorącym piasku.
Wiatr zagarniał jej włosy do tyłu. Wzrok mierzył powierzchnię wody, a w dłoniach zaciśnięte zostały sznurki od sandałów, które jako obuwie teraz były jej zbędne. Niby słońce jest w zenicie i oddaje więcej ciepła niż w pozostałych częściach dnia, jednak mimo wszystko chłodny powiew wiatru ochładza każdy zakątek. Porównanie promieni ciepła z chłodnymi poziomymi falami powietrza doskonale opisują relacje Federico - Ludmiła. Ona przy każdym spotkaniu z nim czuje ciepło, bezpieczeństwo i zapewnienie, że następnego dnia będzie przy niej, lecz Ferro swoim zachowaniem mimowolnie ochładza uczucia tej pary. Czasem z jej ust wymsknie się słowo, którego sekundy później żałuje, niekiedy gniewem urazi Włocha. Dokładnie tak, jak wiatr drzewo. Przecież robi to niechcący, ale oderwanych gałęzi niczym nie da się przytwierdzić z powrotem do pnia.
- Czemu odeszłaś od wszystkich? - usłyszała piękny, wyrazisty, melodyjny, znajomy głos.
- Może chciałam pobyć odrobinę sama? - Federico stał za nią. Owinął ręce wokół jej ciała a swój podbródek złożył na ramieniu blondynki.
- Chciałaś od nas uciec? Coś się stało? - ścisnął ją mocniej w tali. Miły gest, świadczący o tym, że w jego objęciach nic jej nie grozi.
- Nie. Po prostu samej lepiej mi się myśli.
- Okay. Rozumiem. W takim razie zostawię cię samą - zluźnił uścisk i w ślimaczym tempie usiłował wycofać się, lecz ktoś mu na to nie pozwolił. Mała korekta. Nie ktoś, ale coś. Miłość. Przecież Ludmiła i Federico to tak naprawdę dwójka obcych sobie osób. Jedyne, co ich łączy to wciąż rozrastające się uczucie, wzmacniane każdym dniem. Pomimo przeciwieństw charakteru oni czują, jakby los skazał ich na bycie razem.
- Zostań. Liczyłam na to, że przyjdziesz - poprosiła i stanęła twarzą w twarz z Włochem. Rzuciła sandały, które utwierdzone były w jej uścisku. Chwyciła delikatnie jego dłoń i spojrzała w oczy. Kobieta skinęła głową kierunek, który miał oznaczać ich trasę spaceru po plaży. - Federico? - zaczepiła - Za co ty mnie kochasz? Za wygląd? Popularność... Na pewno nie za charakter. - stwierdziła smutno i spuściła głowę, dalej krocząc po nieco chłodniejszym teraz piasku
- Powodów jest mnóstwo, więc wymienię te najważniejsze. Uwielbiam to gdy zatracasz się w muzyce - zbliżył się nieco do jej ciała. Oczy zostały skierowane na jej krwistoczerwone usta. Pożądał jej pocałunku - To jak się śmiejesz. Kocham cię za twoją wytrwałość w tym co robisz, za talent, za to, że mimo swoich zachowań przy mnie starasz się być inna. Nikt poza naszą dwójką nie wie jaka jesteś. Chowasz swój lęk pod maską kobiety twardej, niezależnej, obojętnej, aroganckiej... Wiesz, że nie musisz? Dopóki mamy siebie nigdy nie zaznasz bólu. - Ludmiła chaotycznie patrzyła na przekonanie wyrysowane na twarzy jej chłopaka. Federico znał ją doskonale. Nie interesowało ją jak to uczynił. Najwyraźniej wysłał do jej mózgu szpiega, który wybadał supernovą lub po prostu szczerze się w niej zakochał. Dziewczynie cisnęły się łzy do oczu, lecz to nie pora na płacz. Jest szczęśliwa, a łzy są według niej oznaką cierpienia. Był jeden sposób by powstrzymać słone krople. Diva szkoły wtuliła się w ciało Włocha.
- Chciałabym kochać cię tak, jak ty mnie, ale prawda jest taka, że nikt mnie nigdy nie zmieni. Zawsze będę Ludmiłą i nie potrafię tego zmienić. Przepraszam.
___________
To bez sensu. Nie chodzi mi to o rozdział jako jednostkę, ale o cały ten blog.
Ciągnę go dłuuugo, ale z każdym dniem wydaje mi się coraz bardziej bez sensu.
Kocham pisać, lubię ten serial, ale uważam, że to chyba nie idzie mi tak, jakbym chciała.
To nie spontaniczna decyzja. Myślałam nad tym.
Najlepsze jest to, że mam pomysł na historię i zostawiam wam niedosyt jeśli chodzi o Leonette i ich zagubienie w lesie... W czym problem, się pytacie?
W tym, że czuję, że to nie fair w stosunku do was. Wy wchodzicie na tego bloga i komentujecie moje bazgroły natomiast ja wam się nie odpłacam. Przyznaję, mam inne zainteresowania poza światem komputerów, blogami, pisaniem, czytaniem, "violettą".
Dodam jeszcze jeden post, bo pewnie nie czytacie tego pod kreską, a to wyjątkowo ważne.
Najlepiej... skomentujcie rozdział, o ile możecie, a następna notka będzie... krótka, zdecydowanie.
Hy... hy.. hyhy...
poniedziałek, 26 maja 2014
czwartek, 22 maja 2014
Rodzinka
Drogą głosowania córką Federico i Ludmiły oraz siostrą Diego będzie... VIOLETTA!
Czas szukać dziadka Violetty i Diego. Pamiętajcie, możecie dodać trochę zabawnych akcentów.
Czas szukać dziadka Violetty i Diego. Pamiętajcie, możecie dodać trochę zabawnych akcentów.
Bardzo przepraszam, że nie komentuję waszych blogów. Po prostu... ciepło. Jak może w taką pogodę nie wyjść na dwór?!?!?!?! JAK?!?!?!
Wszyscy zapewne wiecie już o trasie Lodo. Polska na drugim miejscu!!!!
Ja osobiście mam zaciesz. Uidjinnjv3njiicic2i ale chyba tego aż tak nie widać, nie?
fnwuinuwccnuiwnciu
Najlepsze jest to, że wcale nie pisałam tego palcami.
Głowa mnie boli
Znaczy... lalalalalal
Ally
czwartek, 15 maja 2014
Rozdział 7: Początek znajomości
***
Pakowała właśnie ostatnie części garderoby do ogromnej walizki. Wstała z klęczek i pociągnęła za uchwyt, którym usiłowała domknąć bagaż. Zawsze tak jest. Zawsze! Co każdy wyjazd ten sam problem.
- Tato! - wykrzyczała - Pomożesz mi zapiąć walizkę? - wiele osób w wakacje boryka się z podobną sytuacją. W przypadku Violetty to dość częste. German usłyszawszy wołanie jedynej córki, oderwał się od pracy wykonywanej przy biurku na komputerze i w błyskawicznym tempie przybiegł do młodej Castillo. Brunetka stała bezradnie nad ogromną torbą z zawiedzionym wzrokiem. - Dziękuję - uśmiechnęła się wdzięcznie
- Przecież wiesz, że dla mojej księżniczki wszystko - odparł przepełniony dumą. Dumą spowodowaną świadomością, że nastoletnia córka nadal potrzebuje rodziców i nie odtrąca ich, jak większość młodzieży. Zarówno matka, jak i ojciec starają się zapewnić swoim pociechom lepsze dzieciństwo, niż oni sami je mieli. Stanęliby na uszach i zaklaskali, jeżeli od tego mogłoby zależeć życie potomstwa. Poświęcają nam cały wolny czas, swoją miłość i oszczędzają nam cierpienia, które przysporzył im świat. Rodzice są odpowiednikiem aniołów, które ściągnął Bóg na Ziemię. Dlaczego, więc niektórzy doceniają ich dobro, dopiero gdy Pan postanowił wziąć obydwoje do siebie?
German z łatwością uporał się z walizką i zadowolony ze swojej pracy wręczył uchwyt od torby Violi.
German z łatwością uporał się z walizką i zadowolony ze swojej pracy wręczył uchwyt od torby Violi.
- To już dziś - zakomunikowała podekscytowana
- Spokojnie, jestem prawie dorosła - wyznała Castillo
- A czy panna dorosła zgodzi się na jednego przytulasa ze staruszkiem? - inżynier rozłożył ręce w kierunku córki
- No jasne - odrzekła pięknooka i wtuliła się w ciało mężczyzny. W tym momencie do pokoju wparowała Esmeralda z tubką kremu ściśniętą w dłoniach.
- Violuś... - wykrzyknęła i przydreptała do młodszego pokolenia. Uściskała ją najmocniej, jak potrafiła. Niezauważalnie, za plecami córki otworzyła pojemnik z kremem, który wycisnęła na śródręcze. W szybkim tempie rozmasowała substancje na policzku brunetki.
- Mamo! - wykonała kilka kroków w tył - Krem z filtrem? - spojrzała na nią błagalnie, czytając tekst z tubki. - Jeszcze tylko rok i osiemnastka - szepnęła pod nosem w geście żartu. Nagle każdy z domowników usłyszał dźwięk klaksonu, co było również znakiem, że wycieczka organizowana przez Studio On Beat właśnie się rozpoczęła. Castillo zbiegła po stopniach, zrzucając prędzej walizkę ze schodów. Ten wyczyn spowodował huk, którego nie dało się nie usłyszeć. - Ups... - syknęła Viola, przykurczając szyję oraz przymykając lewe oko. Obróciła głowę za siebie i wyszczerzyła ząbki w kierunku obejmujących się rodziców. - Nie tęsknijcie za bardzo - poprosiła. Pociągnęła za sobą torbę i stanęła przy drzwiach. Nacisnęła na klamkę, a gdy do jej domu zaczęły wpływać cienkie promienie słoneczne, dziewczynę zamurowało. Jej oczom ukazali się dwaj chłopacy w wieku Violetty. Jeden uniósł dłoń, jakby w planach miał stuknięcie w drewnianą powierzchnię, drugi zaś sprawiał wrażenie nieprzytomnego, którego siłą wywlekli z łóżka.
- Hej - szepnął pierwszy i uśmiechnął się zaskoczony urodą kobiety. Wyglądał jakby jego oczom ukazał się anioł
- Hej - odpowiedziała i wykonała kilka kroków, by przejść przez próg na zewnątrz wraz z walizką
- Poczekaj, pomogę ci - zaproponował i ułożył dłoń na uchwycie bagażu, Castillo jednak przyciągnęła go z powrotem do siebie, gdyż nie chciała by obcy dotykał jej rzeczy. - Jak Diego masz jestem imię na? - wydusił z siebie wyrazy z nadzieją, że zdanie ma jakikolwiek sens. - Palant - szepnął sam do siebie
- Co? - zakpiła córka inżyniera i z kącikami zwróconymi do góry spoglądała na zdenerwowanego chłopaka - A ja Violetta - dodała po chwili i wyciągnęła dłoń przed siebie. Diego pewnie ją chwycił, lecz w przeciągu kilku sekund zluźnił uścisk tak, jakby się bał, że zaraz zmiażdży kości drobniutkiej nieznajomej
- Nie, ja nie palant... Ja Diego...- sprostował - Chodziło mi, że... Jesteś ładna i... - podrapał się w głowie ponieważ powiedział coś, co miało pozostać jedynie jego myślami - to Leon - wskazał palcem. Spuścił czaszkę na dół i marszem wrócił do autokaru. Po drodze uderzył parę razy ręką w czoło, by zganić swoje postępowanie. Violetta rzuciła okiem na Verdasa, którego oczy przykrywały ciemne okulary, a wyprasowaną, kraciastą koszulę przygniatały jego skrzyżowane ręce
- My się chyba kiedyś widzieliśmy - zauważyła słusznie dziewczyna - prawda? - dodała, lecz odpowiedź w postaci milczenia ją nie zadowalała - Przepraszam, że tak wprost, ale muszę przyznać, że całkiem nieźle śpiewasz... Podsłuchiwałam cię, przez przypadek, kiedy akurat grałeś na gitarze w sali kilka dni temu, przez przypadek... - wyakcentowała dwa ostatnie słowa, które dla niej odgrywały olbrzymią rolę. - I ta piosenka... Ona też przez przypadek mi się spodobała, przez przypadek oczywiście. Dużo jest tak utalentowanych osób w Studio jak ty? - tik-tak, tik-tak... Sekundy, w których Verdas miał szansę na wyduszenie choć słowa nie mogły trwać w nieskończoność. Castillo zirytowana zachowaniem chłopaka, wzięła głęboki wdech i zawstydzona całą tą rozmową, zaprowadziła bagaż do autokaru. Leon w dalszym ciągu stał przytwierdzony plecami do ściany domu nowej uczennicy. Spał. Dopiero głośny klakson zdjął z jego gałek ocznych powieki. Wtedy brunet rozejrzał się w dwie strony i gdy zauważył, że stoi samotnie przed nieznaną jego oczom willą, przydreptał do busa. Drzwi się otworzyły, a były facet Francesci szukał wzrokiem wolnego miejsca. Gdy owe znalazł, jego spojrzenie powędrowało na siedzeniową sąsiadkę, od której oddzielał go korytarz. Dostrzegł, że jej twarz jest mu nieznana, więc burknął pod nosem słówka na przywitanie
- Ty jesteś ta nowa? Leon, cześć. - przedstawił się
- Ty jesteś tym popaprańcem? Niezainteresowana, miło mi. - odrzekła Viola i utopiła wzrok w rzeczywistość za oknem
____________
http://www.lodovicaworldtour.com/#_=_ <---- Głosować na Warszawę, która na razie jest druga. Chodzi tu o trasę Lodo do Polski, chyba każdy o tym marzy, prawda? Wiem, że tak! GŁOSOWAĆ, GŁOSOWAĆ, GŁOSOWAĆ!
He... He... He... Idąc według mojego planu, prezentuję wam ten oto rozdział.
Za brak wątku Femiły i Fran przepraszam... :( Life is brutal!
Co do Entre dos mundos to... Zobaczy się jeszcze. Być może usunę, a być może zostanę. Nie sądziłam, że aż tak wam zależy na tych wypocinach.
Za niedługo wakacje, nareszcie, wreszcie, jejjejejeej, jupi, YEAH! itd. (informacja stulecia, o której nie wiedzieliście i dopiero wam to uświadomiłam. Taki nieśmieszny sarkazm)
CZEKOLADA FOREVER!
Ally
- Co? - zakpiła córka inżyniera i z kącikami zwróconymi do góry spoglądała na zdenerwowanego chłopaka - A ja Violetta - dodała po chwili i wyciągnęła dłoń przed siebie. Diego pewnie ją chwycił, lecz w przeciągu kilku sekund zluźnił uścisk tak, jakby się bał, że zaraz zmiażdży kości drobniutkiej nieznajomej
- Nie, ja nie palant... Ja Diego...- sprostował - Chodziło mi, że... Jesteś ładna i... - podrapał się w głowie ponieważ powiedział coś, co miało pozostać jedynie jego myślami - to Leon - wskazał palcem. Spuścił czaszkę na dół i marszem wrócił do autokaru. Po drodze uderzył parę razy ręką w czoło, by zganić swoje postępowanie. Violetta rzuciła okiem na Verdasa, którego oczy przykrywały ciemne okulary, a wyprasowaną, kraciastą koszulę przygniatały jego skrzyżowane ręce
- My się chyba kiedyś widzieliśmy - zauważyła słusznie dziewczyna - prawda? - dodała, lecz odpowiedź w postaci milczenia ją nie zadowalała - Przepraszam, że tak wprost, ale muszę przyznać, że całkiem nieźle śpiewasz... Podsłuchiwałam cię, przez przypadek, kiedy akurat grałeś na gitarze w sali kilka dni temu, przez przypadek... - wyakcentowała dwa ostatnie słowa, które dla niej odgrywały olbrzymią rolę. - I ta piosenka... Ona też przez przypadek mi się spodobała, przez przypadek oczywiście. Dużo jest tak utalentowanych osób w Studio jak ty? - tik-tak, tik-tak... Sekundy, w których Verdas miał szansę na wyduszenie choć słowa nie mogły trwać w nieskończoność. Castillo zirytowana zachowaniem chłopaka, wzięła głęboki wdech i zawstydzona całą tą rozmową, zaprowadziła bagaż do autokaru. Leon w dalszym ciągu stał przytwierdzony plecami do ściany domu nowej uczennicy. Spał. Dopiero głośny klakson zdjął z jego gałek ocznych powieki. Wtedy brunet rozejrzał się w dwie strony i gdy zauważył, że stoi samotnie przed nieznaną jego oczom willą, przydreptał do busa. Drzwi się otworzyły, a były facet Francesci szukał wzrokiem wolnego miejsca. Gdy owe znalazł, jego spojrzenie powędrowało na siedzeniową sąsiadkę, od której oddzielał go korytarz. Dostrzegł, że jej twarz jest mu nieznana, więc burknął pod nosem słówka na przywitanie
- Ty jesteś ta nowa? Leon, cześć. - przedstawił się
- Ty jesteś tym popaprańcem? Niezainteresowana, miło mi. - odrzekła Viola i utopiła wzrok w rzeczywistość za oknem
____________
http://www.lodovicaworldtour.com/#_=_ <---- Głosować na Warszawę, która na razie jest druga. Chodzi tu o trasę Lodo do Polski, chyba każdy o tym marzy, prawda? Wiem, że tak! GŁOSOWAĆ, GŁOSOWAĆ, GŁOSOWAĆ!
He... He... He... Idąc według mojego planu, prezentuję wam ten oto rozdział.
Za brak wątku Femiły i Fran przepraszam... :( Life is brutal!
Co do Entre dos mundos to... Zobaczy się jeszcze. Być może usunę, a być może zostanę. Nie sądziłam, że aż tak wam zależy na tych wypocinach.
Za niedługo wakacje, nareszcie, wreszcie, jejjejejeej, jupi, YEAH! itd. (informacja stulecia, o której nie wiedzieliście i dopiero wam to uświadomiłam. Taki nieśmieszny sarkazm)
CZEKOLADA FOREVER!
Ally
niedziela, 11 maja 2014
Rodzinka
Pamiętacie jeszcze zasady rodzinki, prawda?
Jeśli zauważę, że anonimy zaczną pisać (np.)
Godz. 10.01 "Pablo"
Godz. 10.02 "Pablo"
--,,-- 10.03 "pablo" to nie biorę tego pod uwagę.
Coś podobnego się wydarzyło pod poprzednią rodzinką. Nikomu nie mam nic za złe za to, że tak się stało, jednakże wolałabym bez takich akcji. Tym samym pewna postać odpadła właśnie z rywalizacji o syna Femiły, ale nadal może być kimś innym. Kto to taki? To zatrzymam dla siebie. Wiem, że każdy ma swojego faworyta, ale tak nie powinno być i tyle. Wiem, że po przeczytaniu tego posta każdy za pewne chce wejść i zobaczyć kto tak zrobił. Nie próbujcie, bo wam się to nie uda :D Już usunęłam tego posta, także haha.
Głosy mam podliczone (nie licząc tamtej postaci)
SYNKIEM FEMIŁY ZOSTAJE... (werbel proszę)
L..
L..
Le...
Le..
Leo...
Leo..
Diego!
Czas wybrać siostrę Diego, czyli jednocześnie córkę Femiły :D
Zabawę również zorganizowałam na Entre dos mundos.
REKLAMA? Fajnie, że się zgadzacie.
Linkacze:
http://allyverdas.tumblr.com/ - tumblr
https://twitter.com/AllyVerdas - twitter
http://amor-en-vivo.blogspot.com/ - drugi blog
Zabawa na drugim blogu
http://ask.fm/allyverdas - ask.
Dziękuję, skończyłam.
Następny rozdział będzie kiedy będzie.
Ally
Jeśli zauważę, że anonimy zaczną pisać (np.)
Godz. 10.01 "Pablo"
Godz. 10.02 "Pablo"
--,,-- 10.03 "pablo" to nie biorę tego pod uwagę.
Coś podobnego się wydarzyło pod poprzednią rodzinką. Nikomu nie mam nic za złe za to, że tak się stało, jednakże wolałabym bez takich akcji. Tym samym pewna postać odpadła właśnie z rywalizacji o syna Femiły, ale nadal może być kimś innym. Kto to taki? To zatrzymam dla siebie. Wiem, że każdy ma swojego faworyta, ale tak nie powinno być i tyle. Wiem, że po przeczytaniu tego posta każdy za pewne chce wejść i zobaczyć kto tak zrobił. Nie próbujcie, bo wam się to nie uda :D Już usunęłam tego posta, także haha.
Głosy mam podliczone (nie licząc tamtej postaci)
SYNKIEM FEMIŁY ZOSTAJE... (werbel proszę)
L..
L..
Le...
Le..
Leo...
Leo..
Diego!
Czas wybrać siostrę Diego, czyli jednocześnie córkę Femiły :D
Zabawę również zorganizowałam na Entre dos mundos.
REKLAMA? Fajnie, że się zgadzacie.
Linkacze:
http://allyverdas.tumblr.com/ - tumblr
https://twitter.com/AllyVerdas - twitter
http://amor-en-vivo.blogspot.com/ - drugi blog
Zabawa na drugim blogu
http://ask.fm/allyverdas - ask.
Dziękuję, skończyłam.
Następny rozdział będzie kiedy będzie.
Ally
piątek, 9 maja 2014
#QueremosUniversoTourPOLONIA
@lodocomello #QueremosUniversoTourPOLONIA pic.twitter.com/iGhLud9Ivv
— Ally Verdas (@AllyVerdas) maj 9, 2014
Kto chciałby zobaczyć naszą Lodovicę w Polsce?
Wszyscy? To się cieszę.
Ta akcja ma na celu ją do nas ściągnąć. Zapewne większość z was wie, że Lodo po nagraniach do Violetta3 rusza w trasę... Zresztą tu macie lepiej to wyjaśnione: http://violettapl.blogspot.com/2014/05/akcja-spamujmy-ile-w-nas-si.html?showComment=1399654050060#c3964436774144756769
Ten blog organizuje tę akcje.
Jak pokazane jest wyżej ja również biorę w niej udział.
ROBIMY NARODOWY SPAM!!!!!!!!!!!
wtorek, 6 maja 2014
Rozdział 6: Nie kocham cię
***
Godzina 9.00. Uczniowie wyczekują nauczyciela, nauczyciel stara się wydłużyć czas z jakim przejdzie z pokoju nauczycielskiego do pomieszczenia z młodzieżą. Normalka. Zaskakujące jest to, że obie strony są zmęczone porannym wstawaniem i uczęszczaniem do szkoły, która nie zapewni takiej przyszłości, jaką obiecuje na starcie. Dorośli przenoszą winę na swoich uczniów, a uczniowie na dorosłych. W ten sposób ta placówka funkcjonuje już od bardzo dawna, a na pewno od momentu gdy klasa z sławną elitą zaczęła uczęszczać tutaj. Tego dnia na lekcje u Angie pojawił się również Gregorio. Ta dwójka jako tako myśli o dobru Studia, choć pieniądze również grają wielką rolę w ich życiu, najważniejszą w sumie.
- Mam dobrą wiadomość! - skupił na siebie uwagę facet z mikrofonem w ręku. - Do naszej szkoły dołączy jedna, sławna wśród internautów uczennica, która mam nadzieję swoim poparciem u młodzieży podbije statystyki Studio. Bo szczerze... wy i tak nic już nie zdziałacie. - wyznał Gregorio, a większość z zebranych potakiwało głowami - Druga sprawa to taka, że cała trzecia klasa oraz Victoria, czyli nowa uczennica...
- Violetta - poprawiła Lara donośnym głosem
- Cicho mi tam! - wrzasnął zdenerwowany nauczyciel do mikrofonu, powodując niewyobrażalnie drażniący dla ucha pisk. - Zacznę od początku... Jak to tam leciało? Victoria...
- Vio... - dalej ciągnęła temat brunetka
- Lara, bo ci z krzesła zdzielę, jak ostatnio. A więc ta nowa dziewczyna, sławna dziewczyna, dodam, pojedzie z nami na obóz integrujący nad morze. Wy ewentualnie też możecie jechać... Ale wiedzcie jedno, ja i moja kaczuszka będziemy spać w zupełnie innym hotelu niż wy, bo się zarazimy beztalenciem. To wszystko, koniec narady! - przegnał całą społeczność szkolną ruchem dwóch rąk.
***
Wśród zebranego tłumu rozpoczęły się szepty. Jedni zaintrygowani byli wycieczką, inni zaś nową uczennicą.
- Ciekawe czy ładna - rozmarzył się Leon i stuknął łokciem w ramie Francesci.
- Zapewne - burknęła Włoszka niezainteresowana
- Fran?! - wybuchnął brunet
- Słucham... - zareagowała nadzwyczaj znudzonym tonem głosu
- Nie jesteś ani trochę zazdrosna... Nawet odrobinę? - długa cisza po zadaniu pytania wywołała smutek widoczny na twarzy Verdasa - Rozumiem...
- Leon, bo to nie jest tak, że ja cię nie kocham. Kocham, ale nie jak chłopaka - rozpoczęła swój monolog szatynka
- Ja wiem. Wszystko naprawię. Chodź! - mocno chwycił za dłoń swoją dziewczynę i zaciągnął ją na zewnątrz. Mimo oporów Włoszki Argentyńczyk wygrał. W ten sposób para wybrała się na długi spacer uliczkami Buenos Aires. Odwiedzili stare miejsca, do których czuli sentyment. Podczas wędrówki dwójka bardzo zbliżyła się do siebie, jednak Francesca nadal nie potrafiła spojrzeć na bruneta z miłością.
Widziała w nim rodzinę, brata, przyjaciela, pocieszyciela, opiekuna... lecz nie ukochanego. Nieważne jakby się starała, to i tak było zbyt trudne. Musimy postępować zgodnie z potrzebami serca, w przeciwnym razie nigdy nie osiągnie się pełni szczęścia. Serce dyktuje odejść od Leona, tak by nie zranić jego uczuć, lecz łatwiej jest postanowić niż wykonać. - Stąd widać Studio, patrz! - wskazał palcem budynek położony o kilka metrów niżej. Dwójka znajdowała się bowiem na dachu z ogrodem, należącym do wuja Verdasa. Ich nogi zwisały z krawędzi, a tyłki przytwierdzone były do podłoża. Francesca podtrzymywała się dzięki otwartym dłonią. Leon powoli, stopniowo przesuwał swoją kończynę bliżej swojej dziewczyny, aż wreszcie ich dłonie się nasunęły. Uczennica Studio wyrwała swoją rękę z uścisku faceta i przysunęła ją bliżej siebie. Ciszę przerwał głos przystojniaka.
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Zaśpiewał a capella z przesłaniem tylko dla niej. Chwile później dotknął dłonią jej policzka i lekko skierował jej twarz w swoją stronę. Włoszka trzęsła się ze strachu. "Chyba najwyższy czas by wszystko sobie wyjaśnić", pomyślała i przełknęła głośno ślinę. Odległość między ich ustami była niewielka.
- Nie kocham cię, Leon - wyznała szeptem, a chłopak otworzył oczy. Jej różowy policzek został schłodzony przezroczystą łzą. Zrezygnowany Verdas odsunął się od ciała dziewczyny i wzrok spuścił do dołu, by wyrazić swój smutek.
- Wiem, zauważyłem. - unikał spojrzenia piękności - Kiedy Federico zmusił mnie to chodzenia z tobą, nic nie czułem, ale po tych 3 latach razem... ja... chyba się w tobie zakochałem - Fran zamilkła, co było wyraźnym znakiem, że Argentyńczyk musi kontynuować - Ale spokojnie. To tylko ja, przeżyję. Wiem, że ty nie widzisz mnie w roli swojego chłopaka, bo to miejsce zarezerwowane jest dla kogoś innego.
- Nie, ja go nie kocham - domyślała się kogo jej były miał na myśli
- Francesca, za dobrze cię znam i mnie nie oszukasz. - stwierdził
- Nie chciałam tego...
- Miłość taka jest - podsumował
- I co teraz? Nie pozwolę ci cierpieć z mojego powodu...
- Każdy pójdzie w swoją stronę i powstaną dwa wspaniałe hity, zamiast jednego kiepskiego - powtórzył słowa Włoszki - Pozostaje nam przyjaźń - szatynka podniosła się z twardego betonu. Podeszła do Verdasa i złożyła soczystego buziaka na jego policzku, po czym opuściła ogród na dachu jego wujka. Przystojniak jeszcze parę minut został w niezmiennej pozycji z dyndającymi ku dołowi nogami. Z jego przepięknego oka wydostała się mimowolnie kropelka, która rozprysła się o asfalt, umieszczony kilka metrów niżej. Chyba nikt widząc go w tym stanie, nie mógłby stwierdzić, że to tylko gra aktorska. Leon po prostu się zakochał, a miłość dla niego ma olbrzymią wartość.
____________
Idę według mojego planu... Postanowiłam, że wszystko dla was będzie niespodzianką.(oby) Jakie będą pary, czy coś ulegnie zmianie, rozterki miłosne, problemy... NIC NIE ZDRADZAM!
Jest coraz więcej fanów Fedecesci YEAH!!!!!!!!
Ale miałam dziś podnietę po "Nuestro Camino", nwm czemu O.o Niby wiedziałam, że to dzisiaj, oglądałam kilka razy video klip, a i tak jakoś morda mi się cieszyła XDD
Szczerze? Nawet zadowolona jestem z tego rozdziału ^^ Nie... ja wcale nie lubię, jak ktoś z bohaterów cierpi... Nie... w ogóle... Pfff... NIE! No dobra, może tak troszeczkę!
Do następnej rodzinki :D :D :D :D :D :D :D :D :D
- Ally, czy nażarłaś się czekolady??
- Odrobinkę, ale ciiii!
Godzina 9.00. Uczniowie wyczekują nauczyciela, nauczyciel stara się wydłużyć czas z jakim przejdzie z pokoju nauczycielskiego do pomieszczenia z młodzieżą. Normalka. Zaskakujące jest to, że obie strony są zmęczone porannym wstawaniem i uczęszczaniem do szkoły, która nie zapewni takiej przyszłości, jaką obiecuje na starcie. Dorośli przenoszą winę na swoich uczniów, a uczniowie na dorosłych. W ten sposób ta placówka funkcjonuje już od bardzo dawna, a na pewno od momentu gdy klasa z sławną elitą zaczęła uczęszczać tutaj. Tego dnia na lekcje u Angie pojawił się również Gregorio. Ta dwójka jako tako myśli o dobru Studia, choć pieniądze również grają wielką rolę w ich życiu, najważniejszą w sumie.
- Mam dobrą wiadomość! - skupił na siebie uwagę facet z mikrofonem w ręku. - Do naszej szkoły dołączy jedna, sławna wśród internautów uczennica, która mam nadzieję swoim poparciem u młodzieży podbije statystyki Studio. Bo szczerze... wy i tak nic już nie zdziałacie. - wyznał Gregorio, a większość z zebranych potakiwało głowami - Druga sprawa to taka, że cała trzecia klasa oraz Victoria, czyli nowa uczennica...
- Violetta - poprawiła Lara donośnym głosem
- Cicho mi tam! - wrzasnął zdenerwowany nauczyciel do mikrofonu, powodując niewyobrażalnie drażniący dla ucha pisk. - Zacznę od początku... Jak to tam leciało? Victoria...
- Vio... - dalej ciągnęła temat brunetka
- Lara, bo ci z krzesła zdzielę, jak ostatnio. A więc ta nowa dziewczyna, sławna dziewczyna, dodam, pojedzie z nami na obóz integrujący nad morze. Wy ewentualnie też możecie jechać... Ale wiedzcie jedno, ja i moja kaczuszka będziemy spać w zupełnie innym hotelu niż wy, bo się zarazimy beztalenciem. To wszystko, koniec narady! - przegnał całą społeczność szkolną ruchem dwóch rąk.
***
Wśród zebranego tłumu rozpoczęły się szepty. Jedni zaintrygowani byli wycieczką, inni zaś nową uczennicą.
- Ciekawe czy ładna - rozmarzył się Leon i stuknął łokciem w ramie Francesci.
- Zapewne - burknęła Włoszka niezainteresowana
- Fran?! - wybuchnął brunet
- Słucham... - zareagowała nadzwyczaj znudzonym tonem głosu
- Nie jesteś ani trochę zazdrosna... Nawet odrobinę? - długa cisza po zadaniu pytania wywołała smutek widoczny na twarzy Verdasa - Rozumiem...
- Leon, bo to nie jest tak, że ja cię nie kocham. Kocham, ale nie jak chłopaka - rozpoczęła swój monolog szatynka
- Ja wiem. Wszystko naprawię. Chodź! - mocno chwycił za dłoń swoją dziewczynę i zaciągnął ją na zewnątrz. Mimo oporów Włoszki Argentyńczyk wygrał. W ten sposób para wybrała się na długi spacer uliczkami Buenos Aires. Odwiedzili stare miejsca, do których czuli sentyment. Podczas wędrówki dwójka bardzo zbliżyła się do siebie, jednak Francesca nadal nie potrafiła spojrzeć na bruneta z miłością.
Widziała w nim rodzinę, brata, przyjaciela, pocieszyciela, opiekuna... lecz nie ukochanego. Nieważne jakby się starała, to i tak było zbyt trudne. Musimy postępować zgodnie z potrzebami serca, w przeciwnym razie nigdy nie osiągnie się pełni szczęścia. Serce dyktuje odejść od Leona, tak by nie zranić jego uczuć, lecz łatwiej jest postanowić niż wykonać. - Stąd widać Studio, patrz! - wskazał palcem budynek położony o kilka metrów niżej. Dwójka znajdowała się bowiem na dachu z ogrodem, należącym do wuja Verdasa. Ich nogi zwisały z krawędzi, a tyłki przytwierdzone były do podłoża. Francesca podtrzymywała się dzięki otwartym dłonią. Leon powoli, stopniowo przesuwał swoją kończynę bliżej swojej dziewczyny, aż wreszcie ich dłonie się nasunęły. Uczennica Studio wyrwała swoją rękę z uścisku faceta i przysunęła ją bliżej siebie. Ciszę przerwał głos przystojniaka.
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Zaśpiewał a capella z przesłaniem tylko dla niej. Chwile później dotknął dłonią jej policzka i lekko skierował jej twarz w swoją stronę. Włoszka trzęsła się ze strachu. "Chyba najwyższy czas by wszystko sobie wyjaśnić", pomyślała i przełknęła głośno ślinę. Odległość między ich ustami była niewielka.
- Nie kocham cię, Leon - wyznała szeptem, a chłopak otworzył oczy. Jej różowy policzek został schłodzony przezroczystą łzą. Zrezygnowany Verdas odsunął się od ciała dziewczyny i wzrok spuścił do dołu, by wyrazić swój smutek.
- Wiem, zauważyłem. - unikał spojrzenia piękności - Kiedy Federico zmusił mnie to chodzenia z tobą, nic nie czułem, ale po tych 3 latach razem... ja... chyba się w tobie zakochałem - Fran zamilkła, co było wyraźnym znakiem, że Argentyńczyk musi kontynuować - Ale spokojnie. To tylko ja, przeżyję. Wiem, że ty nie widzisz mnie w roli swojego chłopaka, bo to miejsce zarezerwowane jest dla kogoś innego.
- Nie, ja go nie kocham - domyślała się kogo jej były miał na myśli
- Francesca, za dobrze cię znam i mnie nie oszukasz. - stwierdził
- Nie chciałam tego...
- Miłość taka jest - podsumował
- I co teraz? Nie pozwolę ci cierpieć z mojego powodu...
- Każdy pójdzie w swoją stronę i powstaną dwa wspaniałe hity, zamiast jednego kiepskiego - powtórzył słowa Włoszki - Pozostaje nam przyjaźń - szatynka podniosła się z twardego betonu. Podeszła do Verdasa i złożyła soczystego buziaka na jego policzku, po czym opuściła ogród na dachu jego wujka. Przystojniak jeszcze parę minut został w niezmiennej pozycji z dyndającymi ku dołowi nogami. Z jego przepięknego oka wydostała się mimowolnie kropelka, która rozprysła się o asfalt, umieszczony kilka metrów niżej. Chyba nikt widząc go w tym stanie, nie mógłby stwierdzić, że to tylko gra aktorska. Leon po prostu się zakochał, a miłość dla niego ma olbrzymią wartość.
____________
Idę według mojego planu... Postanowiłam, że wszystko dla was będzie niespodzianką.(oby) Jakie będą pary, czy coś ulegnie zmianie, rozterki miłosne, problemy... NIC NIE ZDRADZAM!
Jest coraz więcej fanów Fedecesci YEAH!!!!!!!!
Ale miałam dziś podnietę po "Nuestro Camino", nwm czemu O.o Niby wiedziałam, że to dzisiaj, oglądałam kilka razy video klip, a i tak jakoś morda mi się cieszyła XDD
Szczerze? Nawet zadowolona jestem z tego rozdziału ^^ Nie... ja wcale nie lubię, jak ktoś z bohaterów cierpi... Nie... w ogóle... Pfff... NIE! No dobra, może tak troszeczkę!
Do następnej rodzinki :D :D :D :D :D :D :D :D :D
- Ally, czy nażarłaś się czekolady??
- Odrobinkę, ale ciiii!
Subskrybuj:
Posty (Atom)