piątek, 31 stycznia 2014

Wybór

Ludzie... Mam mętlik w głowie. Od wczoraj znów wróciła mi ochota na pisanie o Femile i Leonettcie. I teraz takie pytanie. Co robić?
a) kontynuować III historię na tym blogu o aktorach z "Violetty"
b) dodać drugi sezon II historii, którą zakończyłam ostatnio. Wtedy może naprawiłabym Leonette... Epilog usunęła... Do opowiadania dodałabym więcej odpałów chłopaków, które chyba lubicie. Wróciłabym na zawieszonego bloga "Entre dos mundos" i kontynuowałabym tę historię tam. Co wy na to?
Chyba tak zrobię. Nie zdziwcie się jeśli za kilka chwil zniknie prolog, 1 rozdział + epilog :P
EDITADO: Hahah, w sumie to teraz nie wybór, ale oświadczenie. Powstanie 2 sezon opowiadania o Leonettcie i Femiłce. "All you need is love" - tytuł bloga. Przerobię epilog na rozdział i później wam go opublikuję z małymi zmianami. On zakończy 1 sezon, a potem starujemy z 2 sezonem :) Nowy wygląd bloga... + wracam na bloga "Entre dos mundos". Sorki za komplikacje :O http://amor-en-vivo.blogspot.com/

czwartek, 30 stycznia 2014

Konkursik!

A więc kochani (nie zaczyna się zdania od "a więc")... Więc a kochani, organizuje konkursik na kolaż z okazji półrocznicy bloga. Nie ma tematu, a jedynym ograniczeniem jest, że musi być z którąś z postaci/aktorów/pary z serialu. Ym... Prace przysyłajcie mi do... w sumie to nie wiem do kiedy. Umówmy się, że wstępna data to 17 luty(koniec moich ferii) :( Prace z przerobionymi PRZEZ SIEBIE zdjęciami również mile widziane. Przejdźmy do nagród:
3 miejsce za kolaż: nagłówek by Ally z parką z "Violetty", reklama bloga przez tydzień, dedykacja rozdziału
2 miejsce za kolaż: Nagłówek by Ally, reklama bloga przez dwa tyg., dedykacja rozdziału, możliwość wglądu do 7 rozdziału (nieopublikowany na poprzednim blogu)
1 miejsce za kolaż: to co wyżej + możliwość zostanie autorem tego bloga przez dwa dni ;D 
Coś w tym stylu
Nadesłanie przerobionego zdjęcia (coś takiego jak obok wykonany przez moją kuzynkę, tyle, że może z innymi parami, inne okoliczności... COŚ
TWÓRCZEGO), które naprawdę mi się spodoba: to samo co za 1 miejsce.

Ogółem mówiąc, oceniam przede wszystkim pomysłowość. Kolaż to nic trudnego, prawda? Dlatego musi być naprawdę WOW! Przysyłajcie gotowe dzieła na mój adres e-mail fanki.leonetty@tlen.pl. W razie pytań pisać na GG: 48637573... To wszystko? Chyba tak!

Rozdział dziś! Dokładnie zaraz :D Hahah... Ten stan kiedy mama wraca z wywiadówki:
- Sandra!!!!!!!!
- Na obronę dodam, że nauczyciele mnie nie lubią xD

poniedziałek, 27 stycznia 2014

One Shot: Do końca życia... albo jeszcze dłużej

Ostatnie promienie słoneczne, wolne dni, czas, który można spędzić leniuchując przed telewizorem cały dzień i całą noc. Tak niektórzy przedstawiają definicję wakacji. Inni sądzą, że najlepsze wakacje to te, w których nie ważne jest miejsce, ale osoby z jakimi ten czas spędzamy. Dajmy na przykład takiego Leona Verdasa. W jego pokoju na ścianie powieszony był czterdziesto dwu calowy telewizor plazmowy, ale i tak do domu wracał tylko wieczorem.
Miał wspaniałych przyjaciół, dziewczynę, pogoda dopisywała, rodzice zdrowi. Czego chcieć więcej od życia? Ono samo w sobie było jak bajka. Leon w swoim świecie pełnił rolę księcia, Viola zaś księżniczki.
Nawet wtedy, kiedy wszyscy zadręczali się myślą, że dni lenistwa zbliżają się ku końcowi, on i jego dziewczyna korzystali z ciepłego, a co najważniejsze wolnego od szkoły południa. Siedzieli na polanie, zajadając się owocami. Kosz piknikowy rozłożony był na kocu w czerwono-białą kratę, dookoła, gdzie nie spojrzeli zieleń. Drzewa, krzewy... Nic dodać i nic ująć. Piękno okalało ich wszędzie. Oni jednak i tak nie przykuwali do "dekoracji" zbyt dużej uwagi. Mieli siebie i tylko to się dla nich wtedy liczyło. Starali z każdym dniem wzmacniać uczucie, które ich łączyło i cieszyć się sobą tak, jakby ta minuta była ich ostatnią minutą na Ziemi.
 Leon zerwał jednego kwiatka, samotnie rosnącego na polanie i podarował go ukochanej brunetce. Dziewczyna zachichotała pod nosem. Verdas spojrzał na nią pytająco. Cichy śmiech nie ustąpił. Leon  dopiero w tym momencie zorientował się, że wręczył swojej dziewczynie chwasta. Co z tego? Liczy się gest. Viola nie dawała żadnych oznak złości, wręcz przeciwnie. Leon otrzymał soczystego buziaka w policzek. Potem, leżąc na kocu, oglądali obłoki. Castillo wtuliła się w jego ciało, on podtrzymywał jej głowę jedną ręką, drugą ułożył na swojej klatce piersiowej.
- A ta przypomina serce - zauważyła
Bardzo chcieli by ta chwila trwała w nieskończoność, ale... to przecież niemożliwe. Nikt nie potrafi wstrzymać czasu. To nie film, czy jakieś fantasy.
Zaczęło się ściemniać, do tego zimne powietrze spowodowało, że Viola dostała tak zwanej "gęsiej skórki". Leon oddał jej swoją koszulę, a sam został w szarym T-shircie.  Do koszyka włożyli zwinięty w kostkę koc, oraz jedzenie, którego nie zdążyli skonsumować. Umieścili go na tyle motoru Leona. Brunet wręczył kask Violi, ona posłała mu uroczy uśmieszek.
- Dziękuję ci za dzisiaj. Miałem doła. Wystarczył jeden dzień z tobą i od razu mi lepiej - oznajmił, po czym przytulił do siebie dziewczynę. Chciał skradnąć jej całusa. Niewiele brakowała, a by osiągnął swój cel. Violetta w ostatniej chwili nasunęła na głowę kask. Zrobiła to specjalnie. Lubi droczyć się ze swoim chłopakiem. Dzięki temu ich związek nie jest przesadnie nasycony słodyczą. W geście żartu posłała mu niewinny uśmiech, który często ugaszcza jej twarzyczkę. Leon nie mógł oprzeć się jej delikatnej urodzie. Pozbawił ją nakrycia głowy, który zupełnie nie pasował do kreacji Violi. Umiejscowił kask na motorze, ujął twarz brunetki w dłonie i pocałował ją namiętnie. Dziewczyna tym razem nie opierała się. Jej ręce automatycznie oplotły jego szyję, oddała pocałunek. To było idealne zakończenie ich randki, dopełnienie całości. Później Leon, jak na dżentelmena przystało, pomógł Violettcie wsiąść na motor. Założył na głowę kask i odpalił cross'a. Gdyby Castillo miałaby podróżować na tej maszynie z kimś innym, do tego w nocy, pewnie by zrezygnowała, ale... jemu ufała. Mocno wtuliła się w jego ciało i zamknęła oczy. W ten sposób czuła się bezpieczniej. Zachowanie Leona nie wskazywało na to, że należał do grupy idiotów, a do tego znał Violettę doskonale. Odczuwał jej strach, dlatego starał się go możliwie załagodzić. Nie jechał zbyt szybko, uważał... Tak, on uważał, ale nie można tego samego powiedzieć o kierowcy srebrnego mercedesa, którym kierował najprawdopodobniej pijany facet, wracający z rodzinnej imprezy. Wiadomo, że prowadzenie po alkoholu jest niedozwolone. Nie wspomnę o tym, że zapomniał włączyć światła. Niestety, zdarzają się tacy debile, którzy łamią wszelkie zakazy po to by zaszpanować. Przeważnie robią to ze swojej osobistej głupoty. Myślą, że nic się nie stanie jak raz ... Chwila, oni w ogóle nie myślą tylko narażają własne oraz cudze życie.
Nie wiedzieć kiedy, gdzie i jak, motor Leona leżał już w rowie. Chwila nieuwagi pijanego mężczyzny, jeden moment, jego głupota, złe oświetlenie doprowadziło do katastrofy. Mógł odesłać samego siebie do aniołków na życzenie. Albo to, albo życie, ale ze świadomością, że przyczynił się do śmierci dwóch nastolatków. Głośny klakson, pisk, zapach spalonej gumy... Trwało to sekundy. Potem znów wszystko ucichło i wróciło do ustalonej przez Boga normy. Zderzenie motoru z samochodem nie należało do słabych... Szczęście w nieszczęściu, że cała trójka przeżyła, choć to zdarzenie mogło zakończyć się gorzej, o wiele gorzej. Kierowca był wstrząśnięty, ale nic poza bólem głowy mu nie dolegało.
Wysiadł z samochodu z przekonaniem, że przejechał jelenia bądź inne leśne zwierze. Widok krwi na masce jego samochodu wcale go nie zdziwił, ale postacie ludzkie leżące plackiem na asfalcie to już inna sprawa. Szatyn chwycił się za głowę. "Pablo, coś ty idioto zrobił?" - karcił się w myślach. Panicznie zataczał kółka, zamiast dzwonić po karetkę. Jego decyzja miała charakter sędziego. Jeśli zadzwoni, sam się pogrąży, ale jego sumienie będzie czyste, z kolei jeśli ucieknie... Chyba każdy zna dokończenie zdania? Właściciel mercedesa okazał się tchórzem. Jak ostatni idiota, którym stanowczo był, wziął nogi za pas i uciekł z miejsca zdarzenia. Leon nie stracił do tej pory przytomności. Czuł ból w nadgarstku, kolanie. Kręciło mu się również w głowie. Obraz, który widział był zamazany, jednak kątem oka ujrzał czerwoną od krwi dłoń. Nie wzruszyło go to wcale. Bardziej przejmował się dziewczyną.
- Violetto ... - wypowiedział ostatkami sił. Później obraz zaczął się pomniejszać, szarzeć aż stał się jednolicie czarny. Ich szanse były w 99% przesądzone. Do tego ona... zawsze podatna na wszelkiego rodzaju choroby... Nie było miesiąca, w którym Violetta nie nabawiła się grypy... Problemy miała również z sercem. Z każdą wizytą u lekarza dowiadywała się, że jest coraz gorzej. Zastanawiał ją fakt, dlaczego nikt z tych pseudo fachowców nie zacznie działać w tym kierunku? "Tego typu choroba dziedziczna ma stopień ..." Bla, bla, bla... Nic nie rozumiała z języka medycyny. Po minie taty, towarzyszącemu jej podczas wizyt, wywnioskowała jednak, że nie jest za dobrze. Próbował zataić jakoś wiadomość, że w każdej chwili jego córka może zniknąć z tego świata. Troszczył się, starał zapewnić opiekę, dbał by każdy dzień przynosił jej wiele radości... Nie chciał stracić córki w takim sam sposób co żonę. Wypadek stanowczo pogorszył sprawę. No bo... jakie są szansę, że w sobotę uczciwy człowiek będzie akurat przechodził obok lasu i zadzwoni po pogotowie, ratując tym samym życie pary? Właśnie... Szanse są bardzo małe, a nawet znikome, jednak... cuda się zdarzają. Znalazł się ktoś taki. Powodem była samotność. Chłopak spacerujący wieczorną porą, rozstał się z dziewczyną. Wszystko mu przeszkadzało. Czuł złość i obrzydzenie do świata, ale mimo pozorów, które stwarzał swoim wizerunkiem bad boy'a, miał złote serce, nie był tchórzem czy robotem bez uczuć. Zrobił wszystko, co potrzeba by uratować zarówno chłopaka, jak i dziewczynę. Viola przypominała mu wyglądem jego byłą. Te same włosy, styl ubierania się... Dołożył wszelkich starań by karetka trafiła na miejsce. Sam nawet chciał dotrzymać towarzystwa lekarzom w pojeździe, lecz nie otrzymał na to zgody. Tyle ich widział. Nie znał pary, ale mimo wszystko pomógł.

3 dni po wypadku

Brunetka leżała nieprzytomna. Przeszła poważną operację - przeszczep serca. Teraz bije ono na nowo, jest mocniejsze, a co najważniejsze, uratowało jej życie. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo martwił się ojciec... Przez trzy dni i trzy noce nie zmrużył oka nawet na godzinkę. Czuwał i płakał. Nie odstąpił łóżka szpitalnego Violetty nawet na krok. Inaczej nie mógł postąpić. Nie wybaczyłby sobie gdyby jego córka umierała, a on bawiłby się na imprezach organizowanych przez jego firmę. W takich momentach nikt nie myśli o pracy. Najważniejsza dla niego była, jest i będzie tylko córka. Dwa dni od operacji po raz pierwszy otworzyła oczy. Obraz był zamazany, ale niemal natychmiastowo rozpoznała postać ojca. German znów wylał z siebie potok łez, lecz tym razem nie rozpaczy, ale wzruszenia. Nie bał się okazywać uczuć, nie w takich chwilach.
- Violetto - ścisnął jej dłoń, a ona się blado uśmiechnęła. Nie była świadoma jak niewiele dzieliło ją od trumny i ceremonii pogrzebowej. Miała szczęście, choć wolałabym użyć określenia "cud". Violetta pamiętała niewiele z wypadku. Nie potrafiła podać rejestracji, marki samochodu, a tym bardziej wyglądu sprawcy zdarzenia. Była osłabiona i nikt nie chciał jej przemęczać. To zrozumiałe...
- Gdzie Leon? - zapytała cicho. Tylko to pytanie nasuwało się jej na myśl. Trapiłoby ją tak długo, aż by go koniec końców nie zadała. Mężczyzna spuścił głowę na dół. - Tato czy on... - z jej oka wydobyła się pojedyncza łza, która rozbiła się o powierzchnię poduszki wypełnionej białym puchem.
- Nie, Violu. Jest w innym szpitalu - zapewniał szatyn - nie myśl już o nim i odpocznij, proszę cię - zluźnił uścisk ich dłoni i nasunął kołdrę pod samą jej szyję. Viola ruchem rąk obsunęła ją aż do pasa i chwyciła za nadgarstek rodzica.
- Co z nim jest? - ciągnęła temat. Jej obowiązkiem było zdobycie jak najwięcej informacji o stanie zdrowia Leona. Nie zaspokajała ją odpowiedź "teraz odpocznij" albo "jest w innym szpitalu". Chciała znać konkrety.
- Le... Leon... - zaczął pan Castillo - on ... - spojrzał w oczy swojej niewinnej i schorowanej córki. Czekała choć na jedną dobrą wiadomość. Nie miał serca przekazać jej całej prawdy, niedługo sama ją odkryje - martwił się o ciebie. Jest teraz w innym miejscu...
- Szpitalu? - dopytywała się, a German kiwnął głową
- Na pewno chciałby żebyś odpoczęła. - dodał i ucałował jej czoło. Ton z jakim ojciec przekazywał jej informacje był bardzo poważny, za poważny. Podejrzewała najgorsze, ale stwierdziła, że po co miałby ją okłamywać? Odwróciła się na drugi bok i patrząc na zegarek, wyczekiwała dnia aż wreszcie przytuli swojego chłopaka, zobaczy przyjaciół i powróci do szkoły. 18.01, 18.02, 18.03 - odliczała minuty, aż wreszcie zasnęła.

Lekarze długo nie trzymali jej w szpitalu. Wypisali ją po dwóch dniach od przebudzenia. Stwierdzili, że muszą zwolnić się miejsca dla innych pacjentów, a teraz pannie Castillo nic życiu nie zagraża. Umówili Viole na kilka badań kontrolnych i przepisali odpowiednie leki. German cały czas opiekował się córką. Nie pozwalał jej przyjaciołom być przy niej dłużej niż pół godziny. Po powrocie do domu Violetta całe dnie spędzała w swoim łóżku. Niczego jej nie brakowało... Olga stawiała się na każde zawołanie, o szkołę martwić się nie musiała, Angie dodawała jej otuchy, a Francesca, Fede, Ludmiła, Camila i Maxi odwiedzali ją codziennie. Wszystko było jak należy, ale i tak czuła niedosyt wiadomości. Zastanawiało ją jedno: W jakim stanie jest Leon? Czemu nie zadzwoni albo chociaż nie wyśle głupiego sms'a do niej? Sama robiła to każdego dnia, ale nie otrzymywała odpowiedzi.
Wreszcie tęsknota za ukochanym zwyciężyła. Jedną ręką zdjęła ze swoich nóg kołdrę. W ślimaczy tempie postawiła stopę na dywan. Zaraz po niej drugą. Podpierając się dłońmi, wstała z łóżka. Podeszła o szafy. Ubrała pierwsze, lepsze spodnie, buty, do tego top i kurtkę. Odgarnęła włosy za materiał i upięła je w kucyka. Prześlizgnęła się obok "strażników wieży" i wyszła na dwór. Łapiąc w płuca powietrze, poczuła się o wiele lepiej. Im bliżej była domu Verdasów, tym pewniejsze kroki stawiała. Sąsiedzi dziwili się na jej widok. Myśleli, że nie żyje. Tak długo nie widzieli jej promienistego niczym słońce uśmiechu. Teraz starała się wszystko nadrobić. "Dzień dobry" - powtarzała, kłaniając się nisko przed starszymi mieszkańcami osiedla. Po piętnastu minutach spaceru wreszcie dotarła do celu. Energicznie uderzyła złożoną piąstką w powierzchnię drzwi domu państwa Verdas. Liczyła na to, że otworzy jej brunet, ale doznała zawodu. Czekała i czekała. Była bardzo zdeterminowana i do tego uparta. "Zobaczę go"- powtarzała sobie w myślach. Wreszcie... drzwi się uchyliły, a w nich stanęła zapłakana matka jej chłopaka. Zaraz do niej dołączył pan Verdas. Objął ramieniem kobietę. Oboje wyglądali, jakby nie spali od kilku dnia albo i dłużej. Żywe trupy, możnaby rzec.
- Dzień dobry, ja do Leona. Mogę? - zapytała po chwili. Matka bruneta jęknęła z rozpaczy. Wyślizgnęła się z objęć męża i cofnęła z powrotem do salonu.
- Jak tam twoje serce? - zadał dość dziwne jak dla niej pytanie. Nie wiedziała o przeszczepie, w ogóle nic nie wiedziała
- Dziękuję, dobrze, ale ...
- Odejdź i nie przychodź tu więcej, dobrze? - Mężczyzna zatrzasnął drzwi przed nosem brunetki.
- Gdzie Leon? - krzyknęła i walnęła pięścią w drzwi. Wzięła głęboki oddech i zsunęła się na ziemię. Zaczęła płakać, a twarz schowała w dłoniach. Domyślała się co jest grane, ale nadal nie wiedziała wszystkiego. Któryś z sąsiadów podszedł do niej i pomógł jej wstać. Na pytanie "Co się stało?", nic nie odparła. Wróciła do domu cicho jak myszka. Znajdowała się w korytarzu, a reszta jej rodziny okupowała kuchnię. Stąd doskonale słyszała ich rozmowę.
- Jest mi teraz tak wstyd. Mam wyrzuty sumienia. Zawsze narzekałem na Leona... - usłyszała głos ojca. Podsłuchiwanie to jedyny sposób by w tej sytuacji mogła dowiedzieć się czegoś więcej niż "nic", więc przysunęła głowę do ściany.
- Gdyby nie jego serce Viola miałaby grób obok twojej żony - wypowiedziała podsumowujące zdanie Angie. Córka inżyniera zamarła. Ułożyła dłonie na klatce piersiowej, dokładnie w tym samym miejscu gdzie znajduje się główny organ układu krwionośnego.
- Szkoda chłopaka. Był zawsze taki uprzejmy, dobrze wychowany. Nawet nie wyobrażam sobie co teraz czują jego rodzice. - ciągnął temat German
- Lekarze zrobili wszystko, co w ich mocy. Stracił za dużo krwi. Nie mogli go uratować. German, nie płacz - pocieszała go Angie. Viola dalej słuchała.
- Tak niewiele brakowało... a moja córka...
- German, Viola żyje. Ma nowe serce, wraca do zdrowia... - Angeles przytuliła swojego pracodawce. To też dla niej nie było łatwe, mówić tak o tym, ukrywać prawdę przed Violą. W końcu nie miała pojęcia, że jej siostrzenica wszystko słyszała... Nie przewidziała również zdarzeń, które nastąpiły potem.
- Zabiłam Leona - szepnęła brunetka - Żyję jego kosztem... - dołowała się. Ponownie wyszła na zewnątrz, trzasnęła drzwiami i zaczęła biec przed siebie. Wiatr wiał jej w twarz, chłodził łzy. Violetta wreszcie się potknęła. Mogłoby się wydawać, że dalej nie pójdzie, zostanie w tym miejscu i zaleje się słonymi kroplami. Błąd. W Buenos Aires znajduje się kilkaset mostów i mosteczków. Violetta nie mogła sobie darować
śmierci ukochanego. Tęskniła, a teraz jeszcze dręczy ją fakt, że ma jego serce. Dobiegła do pobliskiego mostu. Stanęła na krawędzi, a odległość jaka dzieliła ją od śmierci to zaledwie centymetry. "Skoczę..." - dodawała sobie odwagi
- Violetto, nie! - usłyszała za sobą krzyk Angie. Ciotka pomknęła za nią, gdy usłyszała trzaśnięcie drzwi. Niczego się nie domyślała, ale była ciekawa. Gdy zobaczyła uciekającą Viole, musiała zareagować.
- Angie, zabiłam Leona... To moja wina
- Nieprawda! Umarł w szpitalu... Lekarze byli bezradni. Błagam, Viola... Nie marnuj życia, które otrzymałaś od niego w prezencie. Jego serce bije teraz tylko dla ciebie. - w oku kobiety zaczęła kręcić się łza. Jedno słowo wypowie nie tak, a straci siostrzenicę - Violu... Pomyśl o ojcu
- Tata... - szepnęła brunetka i zaczęła wspominać sytuację ze szpitala. Zrezygnowała. Ostrożnie starała się odwrócić i wycofać. Angie odetchnęła z ulgą. Podeszła bliżej i podała jej rękę. Violetta ostrożnie stąpała po kamiennym, ale wąskim podłożu. Jeden niewłaściwy ruch... Brakowało trzech centymetrów gruntu, te trzy centymetry wydały wyrok o jej życiu.
- Violetto... nie...

Ta historia nie musi mieć smutnego zakończenia. Violetta i Leon obserwują z góry zmagania z życiem na Ziemi swoich rodzin. Śmierć jest przecież zjawiskiem normalnym... Czasem następuje wcześniej, czasem później, ale taki jest krąg życia. "Miłość na wieki" - tak można określić uczucie, łączące Leona Verdasa i Violette Castillo. Do końca życia albo jeszcze dłużej...
_________________________________
OK! A więc oto proszę One Shot z okazji 200 tysięcy wyświetleń.
Ja wiem, dołujący, źle napisany, bla, bla, bla... EH! TAKIE ŻYCIE!
Nie umiem pisać one shot'ów. Jejciu, beznadzieja... Powinnam na samej górze napisać ostrzeżenie, czy coś...
A tak wgl to dedykuje go Fran Love... ty wiesz czemu ^^
Dobra, on zakańcza moją działalność jeśli chodzi o Leonette, a teraz powiem coś byście dobrze mnie zrozumieli: Z bloga nie odchodzę, zaczynam nową, wesołą historię o aktorach z "Violetty", która mam nadzieję, że wam wynagrodzi ostatnie smutaśne posty, w nowej historii nie oczekujcie Jortini, będę pisała o tym, co mi przyjdzie do głowy, rozdziały będą krótsze, adres zostaje taki jaki jest i ostatnie: zmieniam wygląd bloga. Tak, znowu!
- Urzekła mnie twoja historia - mówi do mnie Krzychu
- Moja twoja też - odpowiadam se taka ja xD
Nie ma to jak wklepać coś od czapy do postu z One Shot'em. Moja mądrość mnie powala
I tak PS. Teddy, nie możesz odejść, czaisz?!!?!?!?!?!?!!!!! Za mało spamu pod postem? xD Ty frajerze, ty!

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 39: Obiecałeś...

***
- Fran, ale jak... jak to możliwe? Nie, to musi być jakaś pomyłka - załkała Violetta - wkręcasz mnie, prawda? Fran... - Włoszka pokręciła przecząco głową. - Wróci? Gdzie teraz jest? Dlaczego ja dowiaduję się jako ostatnia?
- Viola... nie wiem!- krzyknęła Francesca i odbiegła od przyjaciółki.
- Fran, co jest? - rozłożyła ręce, patrząc na oddalającą się postać szatynki. Nie rozumiała jej zachowania. Nie pojęła również Leona. Czemu jej tego nie przekazał? Brunetka miała pretensje o to do niego. Gdyby nie dowiedziała się od Francesci o przeprowadzce, pewnie szukałaby go cały dzisiejszy dzień i to na marne. Po chwili namysłu, dziewczyna pobiegła za przyjaciółką. Przy próbie zatrzymania się, prawie upadła. Otworzyła jedną ręką drzwi i przyglądała się postaci Francesci. Małymi kroczkami zbliżała się do niej. Szatynka siedziała na podeście, który służył uczniom za scenę. Castillo usiadła przy niej i objęła ją ramieniem. Nigdy nie spotkała jej w podobnym stanie. Od kiedy ją zna zawsze jest taka wesoła, uśmiechnięta, a jej optymizm... to jak choroba, podobnie zaraźliwy.
- Czemu nie dzwonisz do Leona? - zapytała przez łzy
- Przyszłam sprawdzić co z tobą. Czemu płaczesz? - Włoszka odchyliła głowę
- Wszystko się psuje... Marco jest na mnie wściekły, bo napisałam piosenkę, która mówi o niespełnionej miłości. Zaśpiewałam ją jemu, a on się obraził. Te słowa nie były o nikim. Po prostu same wpadły mi do głowy, a ja je spisałam na kartce. Ah tak... jeszcze Fede. Nie mam pojęcia o co mu chodzi. Krzyczał na mnie, zaczął mówić coś o Ludmile, że jej nienawidzę i że nie myślał, że jestem zdolna do czegoś takiego. Najgorsze jest to, że ich potrzebuję...- starała się wyjaśnić
- Chwila, czegoś takiego? Czego? - zapytała ze smutną miną Violetta. Niby siedziała obok Fran, słuchała jej dokładnie, ale i tak myślami znajdowała się gdzieś indziej. Zadręczała ją przeprowadzka Leona. To nie w jego stylu, że tak bez wyjaśnień wyjechał.
- Nie mam pojęcia! Po prostu... przyszedł i... - dziewczyny usłyszały ciche chrząknięcie. Francesca podniosła się ze swojej pozycji. Podbiegła do osoby Marco i chwyciła go za dłonie. - Tak bardzo przepraszam. Kiedy to śpiewałam, ja naprawdę nie chciałam ci nic przekazywać. Po prostu to piosenka, jak każda inna. Ta akurat nie opowiada o tym, co czuję. Napisałam ją na zaliczenie u Pablo. Marco, tak strasznie cię przepraszam! - denerwowała się
- Wiem, wierzę ci. Słyszałem kawałek waszej rozmowy. Bardzo cię kocham i... trochę przesadziłem. Zachowałem się jak dziecko albo gorzej. Wybaczysz?
- No pewnie! - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Z jej oka wypłynęła przezroczysta łza. Ułożyła rękę na ramieniu chłopaka, stanęła na palcach i błyskawicznie zbliżyła się do niego. Złożyła na jego wargach czuły, ale krótko trwający pocałunek.
Violetta oglądała całą tę sielankę. Przełożyła pasek od torebki przez ramie i wstała ze swojego dotychczasowego miejsca. Uśmiechnęła się do pogodzonej już pary i opuściła sale. Wyjęła z kieszeni swoich spodni telefon i wykonała połączenie. Nie zdziwicie się faktem, że zadzwoniła do Leona, prawda?

***
Blondynka siedziała na parapecie. Rękoma się podpierała, a nogami wymachiwała tak, jakby zamieniły się w dwie huśtawki. Do przodu i do tyłu. Federico obiecał, że coś załatwi, a jej kazał czekać. Wzrok miała spuszczony ku dołowi. Obserwowała czubki swoich butów. Mimo dzisiejszych nieprzyjemności jej twarz przyozdabiał uśmiech. Cieszył ją fakt, że nadal jest ważną osobą w życiu Włocha.
W pewnym momencie ujrzała cień. Uniosła głowę ku górze. Jej oczom ukazała się Natalia. Blondynka wstała na równie nogi.
- Chcę cię przeprosić - rzekła stanowczo
- Nie przyjmuję - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej szatynka
- Wiem, ale chcę żebyś wiedziała, że żałuję mojego zachowania.
- Tak, tak, daruj sobie! - krzyknęła
- Naty, ogarnij się trochę.
- Ha! Ja mam się ogarnąć? - zdziwiła się - Ja mam się ogarnąć? - powtórzyła głośniej - To ty ogarnij samą siebie. Nie wstyd ci pokazywać się w szkole? Zresztą... Przyszłam tu bo Angie się pyta czy ty i Violetta zaczęłyście pisać już tę piosenkę?
- Nie zaczęłyśmy... jeszcze - oznajmiła blondynka. Szatynka odgarnęła włosy i odwróciła się w odwrotną do Ludmi stronę. - Poczekaj
- Czego? - warknęła
- Zmień się. Wiem, że nie jestem odpowiednią osobą, która poucza teraz innych...
- Skończ! - pstryknęła palcami Natalia. Gdy wykonywała ostatni ruch, Ludmiła ścisnęła jej dłoń
- Ty skończ. Nie staraj się mnie naśladować bo zostaniesz z niczym. - dziewczyna z kręconymi włosami wyrwała rękę z jakże mocnego jak na tak drobną kobietę chwytu.
- Nie będziesz mi życia układała, Ludmiła
- Mogę zadać ci jedno pytanie?
- Nie!
- I tak je zadam. To ty wysłałaś mi sms'a dziś rano? - spytała panna Ferro. Naty uśmiechnęła się szyderczo, po czym zbliżyła do dawnej przyjaciółki. Jej twarz od twarzy blondynki dzieliło kilka centymetrów.
- Tak, to ja... - wyznała nadzwyczaj spokojnie. - To za te wszystkie lata. Nie myśl, że odpuszczę "przyjaciółko" - zaśmiała się złowrogo i zniknęła wśród tłumu.

***
Chłopak pakował już ostatnie walizki do bagażnika rodziców. Jego mina niczym nie przypominała wesołka, którym na co dzień jest. Nagle poczuł wibracje w swojej prawej kieszeni, w miejscu, gdzie zwykle chowa swój telefon komórkowy. Ruchem jednej ręki miał już przed sobą wyświetlacz.
- Viola - szepnął. Chwile zastanawiał się czy odrzucić połączenie, czy odebrać, a może zignorować? "Zasługuje na wyjaśnienia" - pomyślał i zbliżył kciuk do zielonego przycisku. Coś jednak go zatrzymało. "Jak ja mam jej to powiedzieć? Jestem tchórzem. Nie umiem, nie potrafię, nie mogę" - zrezygnował i momentalnie przesunął palec na czerwony znaczek, a zaraz potem potwierdził swój wybór, klikając go. "dupek" - skarcił się w myślach.
- Leon, gotowy? - krzyczała jego matka. Kiwnął głową i zapakował się do samochodu. Ojciec odpalił silnik auta. Gdy tylko ruszyli w drogę, chłopak spoglądał za okno. Wspominał każde miejsce, który kiedyś okupywał ze znajomymi. Tyle wspaniałych chwil tutaj przeżył. Buenos Aires dla niego to nie tylko punkt na mapie, stolica Argentyny, miasto samo w sobie, piękna okolica. Nie... Dla niego Buenos Aires to dom, przyjaciele, studio, muzyka, miłość, wspomnienia, motocross, innymi słowy całe jego życia. Ma tu wszystko, a w Hiszpanii nic. Gdyby zależało to od niego, to nawet nie śniłby stąd wyjeżdżać. Lecz tutaj rodzice rządzą... - uśmiechnij się. Na pewno stęskniłeś się za babcią i Madrytem - zagadała matka. Brunet tylko posłał jej sztuczny uśmiech i dalej wrócił do wgapiania się w wszystko, co działo się za oknem. Przejeżdżali akurat obok studio.
- Tato, zatrzymaj się - zażądał syn Verdasów
- Ale...
- Zatrzymaj się - krzyknął - proszę - dodał po chwili. Ojciec wyjrzał przez okno i zrozumiał o co się rozchodzi. Posłusznie zatrzymał samochód
- Masz dziesięć minut - przestrzegł, gdy Leon niemal rzucił się na klamkę(?) od drzwi.
- Dobrze, dobrze - rzucił pośpiesznie. Z auta wypadły jego torby. Wziął je w dłonie i próbował ponownie zapakować walizki do samochodu.
- Leon! - usłyszał znajomy pisk. Nie zdążył się odwrócić, a już miał uwieszoną na jego szyi Violettę. Dziewczyna płakała. Wiedział o tym, ponieważ czuł, że łzami zalewa jego ramie. - Nie pozwolę ci nas opuścić - wydusiła po upływie kilku sekund
- Muszę
- Dlaczego?
- Bo... bo muszę
- Dlaczego dowiedziałam się jako ostatnia? - odsunęła głowę od bruneta
- Bałem się ci powiedzieć, nie miałem pojęcia jak zareagujesz. Nie chciałem cię ranić
- Myślisz, że teraz jest lepiej? I co, gdyby nie Fran to spotkałabym cię dopiero za kilka lat, albo i wcale?
- Nie... - pokręcił przecząco głową - tak... - zmienił zdanie
- Tak? Leon, teraz ranisz mnie jeszcze bardziej. Nie ufasz mi, nie kochasz mnie, nie interesuje cię, jak się czuję. Jesteś egoistą. - wykrzyczała dziewczyna, a Verdas'a zakuło coś w sercu. Właśnie tego się obawiał. Tego się spodziewał i pragnął uniknąć - nic mi nie powiesz?
- Nie dajesz mi dojść do słowa. Viola - rzekła stanowczo - zakochałem się w tobie bardzo dawno i kocham nadal. Boli mnie to, że masz o mnie tak złe zdanie. Nie mam wyboru, muszę jechać
- Zawsze jest jakiś wybór. Wystarczy chcieć
- Leon, pośpiesz się - krzyczała matka, siedząca w aucie
- Za chwilę - odpowiedział
- No idź...
- Viola
- Idź! - spotęgowała głośność swojego głosu. Leon zbliżył się do niej. Chciał pocałować ją po raz ostatni, lecz ona cofnęła się kilka kroków. Brunet spuścił głowę ku dołowi.
- Le - zająkała Castillo i wyciągnęła w jego kierunku dłoń. Zaraz potem ją przysunęła do swojego ciała i ukryła, krzyżując ją z drugą na klatce piersiowej. Verdas spojrzał na nią. Mina ukochanej nic nie wskazywała. Rzucił torby na ziemi, chowając do kieszeni kartkę papieru. Przytulił Violettę
mimo jej woli. Rozłożył, zwiniętą w piąstkę dłoń brunetki i wręczył jej list.
- Przeczytaj - nakazał. Podniósł torby i pociągnął za klamkę(?) od drzwi samochodu. Szybko się do niego zapakował. Ojciec odpalił ponownie silnik. Córka inżyniera śledziła wzrokiem oddalający się pojazd, a gdy znikł za drzewami, kątem oka zerknęła na kartkę papieru. Odwinęła ją starannie i zbliżyła do swojej twarzy, by lepiej widzieć literki.
Kochana Violetto! - przeczytała
Łatwiej mi jest przekazać Ci to tak, a nie osobiście. Zresztą... kiedy Federico przypomni sobie o wręczeniu tego listu Tobie, ja już za pewne będę w samolocie, bądź daleko stąd. Zacznę od tego, co mi najprościej napisać, bo to, co czuję wypełnia mnie całego. Kocham Cię, kocham i to bardzo. Sądzę, że odczuwasz to samo. Nie myślałem, że wszystko się tak potoczy, ale niestety... To życie, a nie film czy opowiadanie, bądź piosenka. Wyjeżdżam. Przeprowadzam się z rodzicami do Hiszpanii. Jaki jest powód? Już wyjaśniam. Mój dziadek jest bardzo chory. Mieszka w Madrycie razem z babcią. Jego stan jest poważny, a babcia Celia, wychowuje piątkę wnucząt, ponieważ ich rodzice... zginęli w katastrofie lotniczej. Problem jest w tym, że jeśli dziadek umrze, ona zostanie sama. Nie da sobie rady, więc musimy jej pomóc. Ma tylko nas. Wrócę, gdy tylko będę mógł.Przepraszam, że nie mam odwagi powiedzieć Ci tego w twarz. Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że jeszcze nie jestem aż tak wielkim tchórzem. Violetto, wybacz mi. Obiecałem Ci, że Cię nie zranię tak jak Diego, a jednak to robię. Bądź szczęśliwa z... kimś innym. Na zawsze zostaniesz w moim sercu, ale nie chcę byś czekała nadaremnie na mój przyjazd. Jedyne, o co proszę to, gdy będziesz śpiewała poniższy tekst, zrób to z osobą, w której naprawdę jesteś zakochana. 

Tanto tiempo caminando junto a ti 
Aun recuerdo el día en que te conocí
El amor en mi nació tu sonrisa me enseno
Tras las nubes siempre va a estar el sol

Te confieso que sin ti no se seguir.
Luz en el camino tu eres para mi.
Desde que mi alma te vio.
Tu dulzura me envolvió.
Si estoy contigo se detiene el reloj.

Lo sentimos los dos el corazón nos hablo
Y al oído suave nos susurro


Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.

Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito.
Pues lo que siento es


Amor
Jeszcze raz przepraszam, kocham, tęsknie, całuję. 
Leon

_______________
Ostatni rozdział!
Dziwny, głupi, smutny i wgl taki dupny, ale już nie mam siły na pisanie o "Violettcie", serio. Zobaczy się co będzie z następną historią. Jeśli ona również będzie sprawiała, że będę się męczyła pisaniem jej to... no to po prosu zrezygnuję.
A teraz taka sytuacja z lekcji matematyki:
Gadam se na lekcji z Klaudią, a ona takie coś:
- Sandra, czy ja ci przeszkadzam?
- Nieeeeeeeee?
- Wstań! - wstałam i oparłam się o ławkę. Patrzyłam na nią znudzona - Jesteś bezczelna. Czy ja jestem twoją koleżanką?
- Nie? Mogę już usiąść? 
- Wstyd rodzinie przynosisz - podchodzi do dziennika. - db/bdb, proszę bardzo. No usiądź! - usiadłam - porządnie usiądź, a nie jak cowboy w stodole... Co za dziecko. UGH! 
Serio? Weźcie tu ogarnijcie moją babę od matmy... O.o
Pani od w-f twierdzi, że jestem leniwa. Ja tak nie sądzę. KOCHAM SPORT! No może poza nożną, unihokejem, bieganiem długim, bieganiem krótkim, skokiem w dal, siatkówką, tenisem, gimnastyką, podciąganiem się na drążku... Tak, "kocham sport" Albo takie coś:
- Sandra, jedziesz na zawody w bieganiu przełajowym
- Nie chce mi się (pojechałam. Drugie miejsce w powiecie xD)
- Sandra, przyjdziesz na UKS'Y?
- Nie chce mi się
- Sandra, niedługo zawody w siatkówkę, chcesz jechać?
- Nie chce mi się
- Sandra, przyjdź na eliminacje w ping-ponga
- Nie chce mi się
- Sandra, dziewczyny zostają po lekcjach na nożną, zostaniesz?
- Nie chce mi się
- Sandra, zapisałam cię na przyszły rok do reprezentacji szkoły w ręczną
- Serio...
- Tak i bez dyskusji
- Nie chce mi się
Jakim cudem mam 6? KURDE, się rozpisałam xD
Na koniec mała reklama: ZAPRASZAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ 

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 38: Kto jest ze mną, a kto przeciw mnie?

***
Zasnęła na klatce piersiowej swojego faceta. On obtulił ją ramieniem. Kiedy zauważył przez otwór w ścianie, że na dworze jest ciemno, a niebo oświetlają tylko gwiazdy, stwierdził, że na niego czas. Nie miał serca jednak budzić ze snu Violettę. Wyślizgnął się z uścisku brunetki. Zrobił to delikatnie i powoli, tak by ona nie zbudziła się. Zdjął z siebie niebieską bluzę i przykrył swoją ukochaną. Bardzo chciał z nią zostać i w dalszym ciągu czuć jej ciepło, ale obiecał coś rodzicom, więc musi dotrzymać słowa. Podszedł do drzwi umieszczonych w podłodze domku na drzewie. Uklęknął i odwrócił głowę w stronę Violi. W szybki tempie jednak wstał i ułożył swoje wargi na jej różowych od szminki wargach. Uronił łzę.
- Kocham cię, pamiętaj o tym - szepnął, a ta głośno westchnęła i przewróciła się na drugi bok. Brunet opuścił domek na drzewie.

Rankiem, Violettę obudziły pierwsze promienie słoneczne. Wdzierały się przez wielki otwór w ścianie. Przeciągnęła się i usadowiła w pozycji siedzącej. Zobaczyła, że na jej kolanach spoczywa bluza Verdasa.
- Leon - krzyknęła, ale rzecz jasna nie otrzymała odpowiedzi. Dziewczynę zdziwił ten fakt. W końcu jeszcze wieczorem tu był. Przy niej. Wstała na równe nogi i tradycyjnie uderzyła się w głowę. - Auuu! - pisnęła i pochyliła się lekko. Zabrała ze sobą materiał, który ogrzewał ją całą noc i zeszła na dół po sznurowej drabince. Myślała o konsekwencjach za ucieczkę z domu na całą noc, do tego wraca z bluzą Leona. W głowie Germana może narodzić się milion pięćset niedorzecznych wyobrażeń. Dzwonił do swojej córki, ale ona miała wyciszony telefon, nie spał całą noc, zawiadomił policję, wszystkich budził, szukał Violi na własną rękę wszędzie. Był u Francesci i Feder'a, u państwa Verdasów, w studio, u Diego'a... naprawdę wszędzie. Nie pomyślał jednak, że jego córka skrywa się na drzewie. Dość dziwnie brzmi to stwierdzenie, ale przecież nie wymyśliłam sobie tego. Kiedy usłyszał o 5.45 odgłos skrzypienia drzwi, poderwał się z siedzenia.
- Violetta! - wrzasnął i udał się na korytarz. Brunetka spuściła wzrok na dół. - tak się cieszę, że wróciłaś. Masz szlaban! Kocham cię... A teraz marsz do pokoju. Nie wiem co bym zrobił gdybyś zniknęła na dłużej. Skąd ta bluza? Jejciu, przepraszam cię za moje wczorajsze zachowanie, ale to twoja wina. Gdzie byłaś? Chciałaś żebym zawału dostał? - German doznał miksu emocji. Nie miał pojęcia czy się śmiać, płakać, cieszyć, złościć, dziękować, przepraszać, ukarać, nagrodzić...Wybrał więc wyjście "wszystko naraz".
- Przepraszam cię za moje zachowanie. Chcę żebyś zrozumiał, że nie jestem już małą dziewczynką. Powinnam się rozwijać, poznawać ludzi, zakochać się... Tato, ja cię naprawdę rozumiem, ale postaraj się i mnie zrozumieć, i ... zaufać. - brunetka spojrzała głęboko w oczy swojego rodzica. Mówiła poważnie z przekonującym tonem głosu. Był stanowczy. Uważała, że starczy tych zakazów i ograniczeń.
- Violu... Masz dopiero
- 17 lat, tato. Za kilka miesięcy osiemnaście.
- Jesteś tego w stu procentach pewna? Przecież 5 tygodni temu bawiłaś się w piaskownicy, a ja i twoja mama... - przerwał German. Popatrzył w przestrzeń za plecami córki. Po jego policzku zleciała pojedyncza łza. Nagle usłyszeli dźwięk stukania obcasów. Po schodach zeszła Angie, nucąc melodie pod nosem.
- Violetto, wróciłaś. Tak się o ciebie martwiłam! - krzyknęła i przytuliła uczennicę - German, Viola wróciła - wymachiwała rękoma przed twarzą mężczyzny. Szatyn poruszył głową.
- Tak, wiem. - popatrzył na kobietę. Guwernantka przełożyła kosmyk włosów za ucho
- Coś nie tak? Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale... ona jest już dorosła. Wyszła jako pięciolatka, a teraz stała się kobietą, zdecydowaną, piękną, upartą kobietą. Tak jak Maria... Dobra - klasnął w dłonie - dość tych rozczuleń. Violetto, możesz spotykać się z Leonem, ale masz szlaban.
- Tak, tato. Mam szlaban - krzyknęła uśmiechnięta brunetka i rzuciła się na szyję ojca. To nie "areszt" w domu ją tak ucieszył, lecz zgoda na spotykanie się z Verdasem. - Dziękuję - szepnęła mu do ucha

***
Rano, blondynka otworzyła ślamazarnie oczy. Przetarła je ręką i usadowiła się w pozycji siedzącej. Przeczesała palcami swoje piękne, złociste włosy. Płynnym ruchem dłoni oswobodziła swe nogi z niebieskiej kołdry. Postawiła lewą stopę na miękki, beżowy dywan. Zaraz za nią na podłożu wylądowała druga. Wstała na równe nogi i leniwie podeszła do szafy. Otworzyła ją na oścież, a w lustrze, które było wbudowane w drzwiczki mebla, przejrzała się. Wytrzeszczyła oczy na widok swojego odbicia. Wyciągnęła z szafy rurki w czarno-białe pasy, bluzkę niezakrywającą ramiona z pofałdowaniami od wcięcia w talii ku dołowi. Dobrała do tego czerwone szpilki z ćwiekami, okulary, czarną, dużą torbę, bransoletę(ubranie) i udała się do łazienki.
Tam ułożyła swoje ubranie na półce, po czym zabrała się za makijaż i włosy, które były w kompletnym nieładzie. Do ręki wzięła lokówkę i zaczęła działać. Stwierdziła, że nudzi ją ta rutyna. Zawsze musi wstawać o 4.00 by z potwora wykreować się na modelkę. Głośno westchnęła. Nagle usłyszała cichy dźwięk  komórki, który zwykle informuje dziewczynę, że otrzymała wiadomość. Zerwała się biegiem do swojego pokoju, stawiając małe, skoczne kroczki. Ułożyła kosmyk włosów za ucho, gdy czytała treść wiadomości. "Marzę byś cierpiała" - przeczytała w myślach. Nie miała pojęcia kto życzy jej źle. Lista wrogów panny Ferro była niewyobrażalnie długa. Serio! Produkują krótsze rolki super długiego papieru "regina". Podejrzewała Larę, Feder'a, Leona, Francescę, Violettę, Maxi'ego... Wszystkich. Nawet Natalię, która kiedyś robiła za jej popychadło, znaczy... "przyjaciółkę". To była jej wina, sama sobie na takie traktowanie zasłużyła. Spojrzała na dzisiejszą datę. 13 stycznia. Piątek, piątek trzynastego.
- No... Nieźle się zapowiada - szepnęła. Rzuciła telefon na pościel i wróciła do łazienki. Ponownie zabrała się za układanie swoich włosów. "Kim ja właściwie jestem?", "Komu mogę ufać?", "Kto jest ze mną, a kto przeciw mnie?", "Co dziś się wydarzy?", "Kto jest nadawcą sms'a?" Pytań, które sobie zadawała w głowie było sporo. Na żadne nie umiała w tej chwili odpowiedzieć. Zamyśliła się, a co za tym idzie? Poczuła zapach spalenizny. Początkowe przypuszczenia to "Tata powinien przestać truć ludzi swoimi kuchennymi rewolucjami", później zrozumiała, że to nie powód niedoświadczonego kucharza - ojca Ferro. - AAAA! - wrzasnęła, gdy zorientowała się, że właśnie przypaliła sobie włosy. - Super! Co jeszcze? - krzyknęła zrezygnowana. Sięgnęła po nożyczki, leżące na półce. Bez skrupułów odcinała kosmki złocistych loków. Zawsze wyróżniały ją spośród tłumu długie i piękne włosy do pasa. Teraz sięgają one co najwyżej za ramiona. Ubrała się w wcześniej przygotowaną stylizacje i zeszła po schodach na dół. Nie odzywając się nawet słowem do rodziny, opuściła posesję. Żwawym krokiem doszła do studia. Każdego, kto spojrzał na nią choć raz, mierzyła wzrokiem. - Wy wszyscy jesteście podejrzani! - krzyczała, a  ludzie brali ją za wariatkę. Fede rozmawiał z Marco. Doszły do nich plotki, że Ludmiła Ferro uciekła z psychiatryka. Feder'a obrażały te pomówienia. Mimowolnie musiał sprawdzić co daje podstawy ludziom do takich oskarżeń.
- Ludmiła... - zawołał, a ona odwróciła się w jego stronę.
- To ty! To twoja wina, to ty mi to zrobiłeś! Wiedziałam! - podniosła głos i zaczęła lekko bić Włocha swoimi drobnymi rękoma.
- Chwila, uspokój cię. Co zrobiłem? - ujął w nadgarstku dłonie blondynki
- Pragniesz bym cierpiała, ja to wiem! Chcesz mnie teraz pogrążyć, zniszczyć mi życie, prawda? Dlaczego Fede? - wyrwała swoje kończyny z uścisku bruneta i rozpłakała się na zawołanie
- O czym ty mówisz?
- Ty mnie nienawidzisz! - uderzyła go z otwartej ręki w policzek. Chłopak ponownie ścisnął dłonie Lu. Tym razem dużo mocniej
- Ludmiła, co jest? - zdenerwował się Włoch - zachowujesz się dziwnie. Wszyscy o tobie plotkują - wyznał. Blondynka odwróciła głowę za siebie i usłyszała głośne chichoty rówieśników. Nawet nie próbowali się kryć z tym, że to Ferro jest ich głównym obiektem żartów. Ludmiła spuściła wzrok ku dołowi.
- Ktoś rano wysłał mi sms'a, a w nim napisał, że marzy bym cierpiała, potem zobaczyłam, że dziś piątek trzynastego, przypaliłam sobie włosy lokówką... - mówiła na jednym wdechu Ludmiła. Federico przytakiwał, a gdy widział, że dziewczynie jest coraz trudniej złapać oddech, przytulił ją do siebie. Ona ułożyła podbródek na jego ramieniu.
- Znajdziemy winowajcę, obiecuję
- My?
- Tak, my. - potwierdził Fede i mocniej przycisnął ją do siebie.

***
Stała przy swojej szafce. Otworzyła drzwiczki, a z środka wypadło zdjęcie. Uklękła i podniosła fotografię z podłogi. Wyprostowała się, a na jej twarzy pojawił się malutki uśmieszek. Ucałowała kawałek papier i przykleiła go tasiemką do wewnętrznej części szafki.
- Stęskniłaś się, hę? - usłyszała męski głos za sobą. Odchyliła głowę. Przytuliła swojego chłopaka na przywitanie - hę? - powtórzył
- Zgadnij co przygotowałam? - wzniosła się podekscytowana na palcach.
- Ymm... Nie wiem?
- Zgadnij - nalegała
- Nie wiem, oświeć mnie
- Chodź - rzuciła i ciągnąc za sobą chłopka, zaprowadziła go do sali prób. Wyciągnęła z torebki kartkę z zapisanymi słowami. Wręczyła ją brunetowi, a sama zbliżyła się do ściany, na której zawieszona była gitara. Ściągnęła instrument i usadowiła się na krześle tuż przed postacią Marco. Trąciła palcami struny.

Si es que no puedes hablar, 
no te atrevas a volver
Si te quieres ocultar, 
tal vez te podria ver
Y el amor, que no sabe a quien y que
Hablaras y tu verdad te abrazara 
otra vez

Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
[...]

Po odegraniu całej piosenki głośno westchnęła. Uśmiechnęła się do chłopaka.
- I co myślisz? - on tylko posmutniał. Zgniótł kartkę i rzucił nią w szatynkę. Udał się kilka kroków do przodu. Odwrócił głowę i popatrzył na zszokowaną Francesce. Zacisnął zęby i zniknął za zakrętem. Włoszka nic nie rozumiała. Odłożyła gitarę na miejsce i podniosła z podłogi kulkę papieru. Rozwinęła ją i rozprostowała. Jeszcze raz przeczytała słowa. - Idiotka! - skarciła samą siebie. - Marco, Marco! - wołała i zaczęła zbliżać się do wyjścia. Gdy wymijała próg, zderzyła się ze swoim bratem. - Fede, gdzie Marco? 
- Fran, to ty, prawda? 
- No tak, ja. Jejciu, Marco jest bardzo zły?
- Czy ty wiesz co zrobiłaś? 
- Aż tak źle? Nie napisałam tego z myślą o nim. Tylko tak po prostu. Pablo prosił bym coś skomponowała na zajęcia, a niespełniona miłość to najlepszy temat
- Co? - skrzywił się Włoch - O czym ty do mnie... Ja wiem, że nienawidzisz Ludmiły, ale nie sądziłem, że stać cię do czegoś takiego
- Czegoś takiego? Feder, o czym ja mówię? O czym ty mówisz!? - podniosła głos
- Zawiodłem się na tobie. Najlepiej nie odzywaj się do mnie, nie jesteś już moją siostrą. Od teraz ty to powietrze. Lalalalala! - włożył sobie palce do uszu i opuścił sale. Fran pokręciła przecząco głową. Nie rozumiała jego zachowania, absolutnie. "Co ja niby zrobiłam?" - zadała pytanie w myślach i wybiegła z pomieszczenia. 
- Fran, stało się coś? - zatrzymała ją Violetta
- Wszystko się sypie - wyznała Włoszka - Widziałaś gdzieś może Marco?
- Nie, a ty Leona? 
- Viola... to ty nic nie wiesz? 
- Co mam wiedzieć? 
- Bo Leon... No ten tego... 
- Fran, mów - niecierpliwiła się brunetka
- Dziwne, że ci nie powiedział. On... przeprowadza się z rodziną do Hiszpanii.
_______________________
No kochani... To powinien być ostatni rozdział. Po nim pojawi się epilog, no chyba, że coś mi nie pyknie i będę potrzebowała jeszcze jednego rozdziału... Ta... pewnie tak będzie :P
One Shot na zakończenie bloga o Leonettcie. Dwa dni po tym pojawi się prolog nowego opowiadania tutaj, a Entre dos mundos usunę. 
Zapraszam tu: http://leonetta30loveforever.blogspot.com/ - blog Top Komentatorki ;)
Tutaj też zapraszam, a co. Reklama musi być: http://tak-nie-moze.blogspot.com/ W prawdzie ostatni rozdział nie jest mój, ale następny będzie Od Ally. Ten napisała Lucky Girl - zaczepista, uzdolniona laska!

sobota, 18 stycznia 2014

Podsumowanie wykreślanki

Ok, czas na podsumowanie wykreślanki. Zacznijmy od końca:
40. Yo soy asi
39. Entre tu y yo
38. Tienes todo
37. Ven y canta
36. Dile que si
35. Mi perdacion
34. Destinada a brillar
33. Verte de lejos
32. Algo se enciende
31. Peligrosamente bellas
30. Are you ready for the ride
29. Tienes el talento
28. Te esperare
27. Ahi estare
26. En mi mundo
25. Juntos somos mas
24. Nel mio mondo
23. Algo suena en mi
22. Alcancemos las estrellas
21. Cuando me voy
20. Te creo
19. Codigo amistad
18. Veo veo
17. Ser mejor
16. Hoy somos mas
15. Habla si puedes
14. Soy mi mejor momento
13. Euforia
12. Ti credo
11. On Beat
10. Junto a ti
9. Luz, camara y accion
8. Como quieres
7. Esto no puede terminar
6. Si es por amor
5. Entre dos mundos
4. Salta
3. Nuestro Camino
2. Voy por ti

WYGRYWA...

PODEMOS!!!!

Piosenka jest wyjątkowa, ponieważ przyśniła się pewnej nocy Violetcie i Leonowi równocześnie.
Dziewczyna znała słowa, a chłopak melodie. 
Działo się to w pierwszym sezonie, kiedy nasza "Leonetta" przeżywała kryzys. 
Rankiem, Viola próbowała odegrać piosenkę na keyboardzie, ale nie potrafiła tego uczynić. 
Była przybita ponieważ twierdziła, że to jedna z najpiękniejszych melodii, jakie słyszała.
Leon przyszedł do sali. Niewiele brakowała, a by się pogodzili. Już prawie przeczesał palcami jej włosy. Zrezygnował...
Później on stanął za instrumentem.
Ta sama akcja: Viola i Fran rozmawiają, upada komuś książka, Viola słyszy melodie, Fran nie. 
Brunetka biegnie do sali i kogo widzi? Oczywiście, że Verdasa. 
Podchodzi do keyboardu i zaczyna śpiewać wraz z byłym.
To piękna chwila. Śpiewają z miłością. Niestety... to magiczne zdarzenie nie zdołało przekonać Leona do Violetty. Nie chciał by znów go zraniła swoim niezdecydowaniem...

Później akcja z karaoke...

Leonetta nie jest jedyną parą, która śpiewała "Podemos"...

Leon śpiewał dla Lary, ale czy faktycznie o niej myślał...

Jednak to ta piosenka zakończyła erę Dieletty, a rozpaliła na nowo płomień nadziei w sercach fanów Leona y Violetty...

Piosenka o miłości z piękna historią. - "podemos"... 

______________________________
Okkkkkk, coś niezwiązanego z piosenkami. Teddy wróciła. Radujcie się!
Heheh, a więc... ja też wracam. Z NOWĄ HISTORIĄ! (post niżej)
Napisze epilog, a może jeszcze rozdział przed epilogiem bo coś mi nie pyknie, a mam takie megaśne zakończenie buahahahah!
One Shot... jutro! Albo dziś w nocy :)
Dziękuję za uwagę.
PS. Jeśli coś pominęłam z tym podemos to... eh... sorki! Ale to tak na szybko :P
A i jeszcze taka sprawa. Organizuję pewną akcję. Nie mogę nic zdradzać. Kto nie boi się mi zaufać, proszę pisać na GG, poczcie, asku... Gdziekolwiek. Najlepiej na GG(48637573 - mój nr). Z góry dzięki. To dla mnie ważne, bardzo was potrzebuję <3

piątek, 17 stycznia 2014

Em, am, um - porozumiewam się językiem neandertalczyków

Najpierw to *KLIK*
Po przeczytaniu oczekuję na waszą reakcję...
MINUTA CISZY!
Według mnie minuta już minęła.
Ludziska, co wy na to? Pasuje? Nie no, jeśli wolicie to ten tego... Odejdę. Dla mnie jeden ciul. Tylko teraz tak(gdybyście chcieli żebym została):
- Nie oczekujcie Jortini. Jorge będzie rozdarty. Jest Melissa, jest Vale, jest Tini, jest Stephie.
- rozdziały będą wtedy, kiedy mi się go zechce napisać
- będą krótsze
- do 6 rozdziału będą skopiowane z tego drugiego bloga, potem będę pisała dalsze. Jeśli ktoś przeczytał i skomkał na tamtym blogu, to na tym też proszę. Nie no, żart!
- zachowania aktorów może wam się czasami nie podobać... No życie
- będzie Fande, Mechiani, Lodoggero
- dużo mieszania
- fani Stephie C. radzę nie czytać bloga (za dużo was nie będzie, nie?)
- historia dość wesoła, choć zdarzy się jakaś tragedia (o nie! Zbrakło mi lakieru... To koniec świata.)
- ostatni myślnik tak dla zwały
To wszystko wam obiecuję pod warunkiem, że Teddy wróci. Jeśli ona nie wraca... To chyba proste, ja też nie wracam. Czekać ludziska na jej decyzję, na One Shot'a, na epilog, finał wykreślanki, podsumowanie tylko chyba w innej kolejności xD
To tyle co Ally miała wam do powiedzenia. Czekajcie na decyzję Teddy.
Kocham, Ally!

sobota, 11 stycznia 2014

Wykreślanka [aktualizacja#25]

EDITADO: A więc... zamiast losowania obserwatorów będzie po prostu konkurs na "Top komentatora". Ten, który wciągu tygodnia doda najwięcej komków, tego blog będę promowała przez następny tydzień. Wyniki sprawdzam co niedzielę :D
- Jesteś szybka?
- Tak, przydałaby się szybka - xDD
Dobra, do sedna:
A oto zabawa mojego autorstwa. Szybka wykreślanka.
Myślę, że znacie wszystkie piosenki z "Violetty". Ja zapomniałam kilku z 1 sezonu, więc jak nie dałam wszystkich, a wy je znacie to napiszcie w komku czy coś. Zabawa zorganizowana jest z okazji 200 tys. wyświetleń bloga. Polega ona na tym, że na dole macie tytuły, a wy wybieracie te piosenki, które powinny odpaść pierwsze. Oceniacie samą piosenkę, teledysk a nie tylko kto ją śpiewał, jasne? Ok... czas do niedzieli 21.00... powiedzmy :D Zaraz pojawi się ankieta, w której będziecie mogli głosować. Wystarczy kilka głosów. (Post często aktualizowany). Mam nadzieję, że wam się spodoba ;) Zasady jasne?? Jeśli nie to pisać, kochani. Jeszcze raz wielkie dzięki za wasze komki <333333333333333333
Oto zbiór piosenek:
AKTUALIZACJA #1: Odpada "Yo soy asi" (nr 21). Od Ally: SZOOOOOOODA! To jedna z najlepszych piosenek, moim zdaniem! Teledysk? Diego? Dieletta?Wiedziałam...
AKTUALIZACJA #2: Odpada: "Entre to y yo" (nr 13). Od Ally: I znów? Teledysk? Gumiś? Gumiśletta? Eh... Tym razem wybaczam bo go szczerzę nienawidzę <3 
AKTUALIZACJA #3: Odpada: Tienes Todo (nr 4). Od Ally: Rozumiem, rozumiem. Najpierw pozbywamy się Gumisia potem reszty. Normalnie się do was dołączę. Gdzie byliście jak 1 sezon leciał, hę? Ja poduszkami w TV rzucałam... Lalala, ale tak na serio... Piosenka sama w sobie fajna :P
AKTUALIZACJA #4: Odpada: Ven y canta (nr 16). Od Ally: Am... Mi się piosenka podobała xD Ale w komkach zagłosowaliście żeby odpadło więc... odpadło. Po prostu
AKTUALIZACJA #5: Odpada: Dile que si (nr 7). Od Ally: Nie wiem jak to skomentować, więc po prostu dodam, że głosujcie dalej w ankiecie :D
AKTUALIZAJCA #6: Odpada: Mi perdacion (40). Od Ally: Heheszki... Ja wspominam tą piosenkę tak, że po niej był kiss Leonetty xd 
AKTUALIZACJA #7: Odpada: Destinada a brillar (12). Od Ally: Piosenka taka sobie xD lepsza Juntos somos mas :)
AKTUALIZACJA #8: Odpada: Verte de lejos (19). Od Ally: Gumiś... Eh... PIOSENKA JEST MEGAŚNA!!!! ale tylko jak Leonek śpiewa. Jęki Gumisia zagłuszały mojego mężulka <3 Teraz sobie tego słucham na yt (link podany w nazwie) i wiecie co? Ja chcę 1 sezon jeszcze raz obejrzeć... xD
AKTUALIZACJA #9. Odpada: Algo se enciende (29), Peligrosamente bellas (24), Are you ready for the ride (18) Tienes el talento (6). Od Ally: Dlaczego tak dużo na raz? Ponieważ nie było mnie wczoraj, a to miała być szybka wykreślanka... Coś nie pykło ;( Spróbujmy do jutra ją zakończyć, okay? A więc tak 29 nie lubię, 24 Alba ładnie zaśpiewała, Mechi... ładnie, 18 lubię! Boska jest ta piosenka, 6 lubię, ale nie uwielbiam. Może być... GUMIŚ!
AKTUALIZACJA #10: Odpada: Te esperare (14). Od Ally: Heheszki. Tutaj akurat dałam linka jak śpiewa o Feduś <3333 ale jest też wersja gumisia >.< Gumiś, wszędzie gumiś :P 
AKTUALIZACJA #11: Odpada: Ahi estare (8). Od Ally: I znów... dałam wersję z Maxi'm czyli kimś innym niż Gumiś, ale i tak... GUMIŚ!
AKTUALIZACJA #12: Odpada En mi mundo (1). Od Ally: Chwała Ojcu i Synowi, że tu Gumisia brak! Pioseneczka fajna, ale lepsze Nel mio mondo w wykonaniu LODO!!!!
AKTUALIZACJA #13 Odpada: Juntos somos mas (10), Nel mio mondo (33), Algo suena en mi (11). Od Ally: Ok, ludzie... Kończymy tę wykreślankę!!!! Głosować, głosować... CO???? Moja Fran odpadła z Nel mio mondo O.o dziwni jesteście!!!! :P Zostały już (jeszcze) 23 piosenki. Chcę już ją zakończyć dzisiaj ;P 
AKTUALIZACJA #14: Odpada Alcancemos las estrellas (30). Od Ally: Lubię tą pioseneczkę i w wersji Lu, i Fran *O* Dajemy ludzie!!! Damy rade to zakończyć dziś... może :p
AKTUALIZACJA #15: Odpada: Cuando me voy (32). Od Ally:  CO???????? Toż to jest jedna z najlepszych piosenek... eh.. no życie. Dobra, dalej! Dziś tego nie skończymy, ale chociaż jeszcze 10 się pozbądźmy, serio. Ja chcę już rozdziały wam tu pisać :p i One Shot'a mam do opublikowania ;P
AKTUALIZACJA #16: Odpada: Te creo (2). Od Ally: Głosować dalllllllej! Połowa już za nami
AKTUALIZACJA #17: Odpada: Codigo amistad (26). Od Ally: Jest dobrze! Coraz bliżej finału! Piosenka już mi się znudziła xD
AKTUALIZACJA #18: Odpada: Veo Veo (15). Od Ally: Haha, dwie osoby głosują, ale spox! Ważne by to zakończyć :P 
AKTUALIZACJA #19: Odpada: Ser mejor (17). Od Ally: x
AKTUALIZACJA #20: Odpada Hoy somos mas (20) i Habla si puedes (3) oraz na tym samym miejscu Soy mi mejor momento (37). Od Ally: 3 i 37 lubię, nawet bardzo xD Mam dla was informację ... zaraz pojawi się pościk ;)
AKTUALIZACJA #21: Odpada: Euforia (23). Od Ally: Lubię... trudny wybór macie :P
AKTUALIZACJA #22: Odpada: Ti credo (34), On Beat (35), Junto a ti (9), Luz Camara y accion (27), Como quieres (25), Esto no puede terminar (38) Od Ally: wszystkie są zaczepiaste! 38  ♥.♥!!!
AKTUALIZACJA #23: Odpada: Si es por amor (28), Entre dos mundos (22). Od Ally: 28... Kocham <333 ale macie trudny wybór :P Niedługo finał!
AKTUALIZACJA #24: Odpada: Salta (36) Od Ally: Ludzie, najlepsze piosenki wyrzucacie... Ally ma focha -.- + kolorki się kończą
AKTUALIZACJA #25: Odpada: Nuestro Camino (31). Od Ally: piękna piosenka, słowa i wgl... Nom to ten. FIIIIIINAAAAAAAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ

1. En mi mundo  ODPADA #26

2. Te creo  ODPADŁO #20








3. Habla si puedes  ODPADŁO #15








4. Tienes todo  ODPADŁO #38








5. Podemos








6. Tienes el talento  ODPADŁO #29


7. Dile que si  ODPADŁO! #36


8. Ahi estare  ODPADŁO #27







9. Junto a ti  #10








10. Juntos samos mas  ODPADŁO #25


11. Algo suena en mi  ODPADŁO #23


12. Destinada a brillar  ODPADA #34


13. Entre tu y yo ODPADŁO#39


14. Te esperare  ODPADŁO #28


15. Veo Veo  ODPADŁO #18


16. Ven y canta  ODPADŁO! #37


17. Ser mejor  ODPADŁO #17








18. Are you ready for the ride  ODPADŁO #30


19. Verte de lejos  ODPADŁO! #33


20. Hoy somos mas  ODPADŁO #16


21. Yo soy asi ODPADŁO! - #40









22. Entre dos mundos  ODPADŁO #5


23. Euforia  ODPADŁO #13







24. Peligrosamente bellas  ODPADŁO #31


25. Como quieres  ODPADŁO #8


26. Codigo Amistad  ODPADŁO #19


27. Luz, camara y accion  ODPADŁO #9


28. Si es por amor   ODPADŁO #6


29. Algo se enciende  ODPADŁO #32


30. Alcancemos las estrellas  ODPADŁO #22


31. Nuestro Camino  ODPADŁO #3







32. Cuando me voy  ODPADŁO #21


33. Nel mio mondo  ODPADŁO #24


34. Ti credo  ODPADŁO #12


35. On Beat  ODPADŁO #11


36. Salta  ODPADŁO #4


37. Soy mi mejor momento  ODPADŁO #14


38. Esto no puede terminar  ODPADŁO #7


39. Voy por ti


40. Mi perdicion  ODPADŁO #35