czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 20: Fede w kuchni

- Chyba, że co ? - zapytałam
- Chyba, że zaczniesz tu pracować
- Lara, ja się nie znam na motorach, nie wiem co do czego służy ... Nie nadaję się
- Będziesz tylko udawała, że jesteś mechanikiem. Dam ci przebranie i wtedy wpuszczą cię na tor. Porozmawiasz z Leonem i wszyscy będą zadowoleni - uśmiechnęła się. Spodobał mi się ten plan.
Dziewczyna zgodnie z postanowieniem przyniosła mi ubranie potrzebne do wykreowania mnie na mechanika. Przeszłam przez barierkę i za Larą przemknęłam bliżej przyjaciela, który nadal trenował. Pewien facet zauważył, że jestem tu pierwszy raz, ale brunetka mu wyjaśniła, że od dziś zaczynam pracę.
Nie wiedziałam co zrobić aby Leon się zatrzymał. Odwróciłam głowę w stronę Lary:
- Jak ja ... - zaczęłam, ale ona nie stała już za mną. Dziewczyna kłóciła się z jakimś mężczyzną obok garażu, który umieszczony był o parę metrów dalej jak sam tor. - Leon, Leon ! - wołałam gdy jechał obok, ale chyba nie słyszał.
Doszłam do miejsca startu i czekałam na niego. Nie nadjeżdżał, więc posunęłam się dalej, jeszcze dalej, jeszcze dalej, aż zorientowałam się, że stoję dokładnie na środku drogi czy czegoś tam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jak któryś z zawodników nie wyhamuje może zrobić się niebezpiecznie. Mniej więcej taka sytuacja nadarzyła się chwile po mojej cennej uwadze. Rozpędzony chłopak jechał w moją stronę. Nie widział mnie najwyraźniej wcześniej bo przeszkadzała mu niewysoka górka do skoków. To, co później się działo było niesamowite. Zawodnik zwolnił prędkość i rzucił cross'a na bok. Schronił moją głowę przed nadjeżdżającymi mężczyznami, kładąc się wraz ze mną na ziemie. Gdy niebezpieczeństwo minęło, chłopak zdjął kask. Nie był to zupełnie obcy mi zawodnik, lecz Leon.
- Co ty tu robisz ? - spytał, a ja poczułam się głupio. Ta rozmowa w sumie mogła poczekać, a tak naraziłam jego, swoje oraz innych życie ...
- Leon, przepraszam, ale musiałam. Co się z tobą stało ? Unikasz mnie.
- Jesteś dziewczyną mojego kumpla ...
- Już nie. Ale co to ma wspólnego z tobą ?
- Zbliżyliśmy się do siebie
- Wiem. Tylko co to zmienia ?
- Viola, ty nic nie rozumiesz. - podniósł się z ziemi i podał mi rękę. Skorzystałam z jego pomocy
- Masz rację, nie mam pojęcia za co aż tak mnie nie lubisz
- Ja cię nie lubię ? - krzyknął - Ja cię kocham, Viola - powiedział ciszej, a mnie zamurowało.
- Co ? - tylko tyle z siebie wydusiłam
- Kocham cię - powtórzył - Nie, nic nie mów. To wszystko jest chore. Chciałbym cię przytulić, chciałbym być blisko ciebie, a nie mogę. Spokojnie, nie przejmuj się mną. Po prostu kolejny raz się nieszczęśliwie zakochałem. Tak bywa...
- Leon, ale jak to ?
- Co "jak to" ? Viola, zapomnijmy o tej rozmowie. - chłopak spojrzał na kask trzymany w ręku, a później odszedł do Lary.

Nie gadaliśmy więcej, po prostu zdjęłam kombinezon, pod którym miałam swoje ubranie i wyszłam z toru. Oglądałam się w stronę przyjaciół, ale nie wydusiłam nawet marnego "pa".
Leon Verdas zakochał się we mnie ... Dziwne uczucie. Wszystko dzieje się tak szybko. Związek z Diego'em, kłótnia, zgoda, zerwanie, powrót, zdrada i zerwanie, a teraz wyznanie miłosne kolegi... poprawka przyjaciela. Jak było kiedy mieszkałam w Barcelonie ? NIJAK ! Nie miałam chłopaka, wręcz bałam się do nich odezwać. Dopiero Diego nauczył mnie kochać, ale również przez niego dowiedziałam się co to cierpienie. Może to wszystko jest ze sobą powiązane ? Może to tak miało być ? Niektórzy mają łatwo. Zakochują się, a miłość jest odwzajemniona. Jest tak w przypadku Naty i Maxi'ego, ale jest pewna osoba - Ludmiła, która zawsze im przeszkadza.
- Viola - usłyszałam głos Francesci. Dziewczyna znajdowała się po przeciwnej stronie ulicy. Szybko zmniejszyła odległość między nami. Stanęła przede mną. Z jej spojrzenia wyczytałam, że jest wściekła. Moje przypuszczenie potwierdziły się, gdy rzuciła ze złością partyturę na ziemię. Po czym złożyła ręce na klatce piersiowej i tupnęła noga.
- Fran, stało się coś ? - klęknęłam i zaczęłam zbierać papiery. Włoszka patrząc na mnie, dołączyła się.
- Przepraszam ... Myślałam, że jak Marco dołączy do studia to ... zbliżymy się do siebie. - zaczęła
- Ale co zrobiła ci ta kartka ? - zaśmiałam się
- Viola ... - spojrzała na mnie ze smutkiem, czyli to znak, że coś jest na rzeczy.
- Teraz to ja przepraszam. O co chodzi z Marco ?
- Cami już od dłuższego czasu nie chciała mówić nam o swoich sprawach sercowych, nie ?
- No tak, tak... i co związku z tym ?
- Wchodząc do klasy, słyszałam jak umawia się z Marco na spacer. - załkała
- W czym problem ?
- To jest randka ! - krzyknęła
- Nie sądzę. Camila chyba wie, co czujesz do Marco, prawda ? - Włoszka kiwnęła głową - Więc nie zrobiłaby ci takiego świństwa. Fran, nie wszyscy są tacy jak Ludmiła.
- Masz rację ... - uśmiechnęłam się - Ale i tak muszę się upewnić czy się nie mylisz
- O czym ty mówisz ?
- Będę ich śledzić, a ty razem ze mną
- Nie, nie, nie ! To nie jest dobre. Nie możemy tak - kiwnęłam przecząco głową
- Violka, tylko zobaczymy czy zachowują się jak para, czy jak przyjaciele, tyle. Potem wracamy do mnie
- To zły pomysł
- W takim razie do ciebie
- Chodzi o to całe szpiegowanie...
- Nie daj się prosić
- Nie, Fran. To jest nie fair i żadna z nas nie będzie śledziła Camili, rozumiemy się ? - zapytałam
- Dobra ... - Włoszka wywróciła oczyma. Posłałam jej triumfalny uśmieszek - To chodźmy do mnie. Fede dziś krząta się w kuchni. Ciekawe co z tego wyjdzie ? - zaśmiała się

Udałyśmy się do Włoszki. Po drodze nabijałyśmy się z dzieciństwa Fede. Wzbogaciłam się o różne ciekawostki wzięte z jego życia. Kto by się spodziewał, że był aż taki dowcipny. W sumie Leon nie lepszy. Sądziłam, że akcje takie jak : ogolenie głowy Diego na łyso w wieku przedszkolnym czy granie w "kto mocniej" nie są raczej do nich podobne, a jednak. Myliłam się. Fran wytłumaczyła mi, że gdy zaczynali "zabawę" "kto mocniej" najpierw zakładali się o pieniądze, a potem wydawali je na czekoladę. Skrzywiłam się lekko bo nie końca wiedziałam na czym polega ta ich gra. Włoszka wytłumaczyła mi, że jest ona podzielona na kilka rund, w której naraz może uczestniczyć tylko dwóch chłopaków lub Lara. Gra jest ich autorstwa i zabronili bawić się w nią dziewczyną, ale bali się brunetki, więc dla niej zrobili wyjątek. Gdy wytypowali już zawodników, siadali na krzesła naprzeciw siebie i traktowali się z tak zwanego liścia. Przegrał ten, który jako pierwszy się rozpłakał. Robili kilka takich rundek i wygrany grał z wygranym, aż jeden z nich okazał się być zwycięzcą. Z opowieści przyjaciółki stwierdzam, że te zawody nie przypadłyby mi do gustu ...
Nawet nie zorientowałam się kiedy stałyśmy przed domem rodzeństwa. Przechodząc przez korytarz, słyszałam pogwizdywania Fede. Włoszka zaprowadziła mnie do kuchni, gdzie jej brat próbował przygotować jakiś posiłek. Wzięła z szafki chipsy i rzuciła w moją stronę. Złapałam paczkę z przekąską w ręce. Fran nalała nam do szklanek soku pomarańczowego i szła w moim kierunku. Fede przyglądał się ruchom siostry i zrobił skwaszoną minę
- Fran, ja robię dla nas naleśniki - poinformował wymachując łyżką ubrudzoną od surowej masy - Staram się, a ty co ? Będziesz jeść chipsy ?
- Tak - uśmiechnęła się szatynka, a on posłał jej złowrogie spojrzenie
- Dobrze, Master Chef zje wszystko sam i się z wami nie podzieli - brunet wypiął w naszą stronę język
- Ty, Master Chefi'ie, coś ci się fajczy - zaśmiała się Fran, a on gwałtownie spojrzał się na patelnie. Wziął do ręki gaśnicę powieszoną na ścianie i zgasił niewielki płomień
- Nie wiem jak, ale zrobiłaś to specjalnie... - stwierdził Włoch i wyjął z szafki mąkę.
Nie odzywając się do Feder'a pobiegłyśmy na górę, do pokoju Francesci. Dziewczyna miała go urządzony całkiem przytulnie. Niemal każdy przedmiot nawiązywał, do jej ojczyzny, a na jednej ścianie powieszony był kolaż ze zdjęć jej i Fede. Wydawało mi się to słodkie... Usiadłyśmy na łóżko i ułożyłyśmy nasze przekąski na półce nocnej. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, śpiewałyśmy, tańczyłyśmy, plotkowałyśmy,
zwierzałyśmy się ... jak to dziewczyny. Francesca zaprosiła mnie na premierę ich przedstawienie, do którego się przygotowują. Spektakl niby jest dopiero za miesiąc, ale podobno to ogromne przedsięwzięcie. Nigdy wcześniej nie miałam takiej przyjaciółki, takiej szczerej i prawdziwej. Nigdy w życiu. Gdy do Fran zadzwonił jej tata z Włoszech, ja postanowiłam sprawdzić jak tam Fede sobie radzi.
Zeszłam po schodach na dół i ślizgając się po płytkach dotarłam do kuchni. To, co zobaczyłam było ... dziwne, zaskakujące, śmieszne ? Tak, wszystko naraz.
______________________________________________________________
Proszę bardzo, oto następny rozdzialik. :D
Tak, miało być jutro, a jest dziś. ^^
Skupiony trochę na Fran, Violi i Fede... Na Leonetkę trochę musicie jeszcze poczekać. Mam już pomysł na jej połączenie. Nawet chyba już rozmowę ułożyłam :D Czekam na oklaski xD Hueheuehe
Myślę nad założeniem drugiego bloga. Też o postaciach z "Violetty", ale byłby pisany z perspektywy innych ...
Nie wiem, mam na niego taki pomysł, ale jest tandetny, więc nie. Muszę pomyśleć xD
Do następnego ... w poniedziałek ? Może w weekend jak będzie mi się nudzić :P
EDITADO: PIOSENKI VIOLI W ESCE !!!!! Głosować*KLIK*, niestety nie ma "Voy por ti"... ale za to On Beat, Yo soy asi i si es por amor, jeszcze ich więcej, ale te mnie bardziej interesują.

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 19: Nie unikaj mnie

Na momencie poprawił mi się nastrój. Tak jakby sama obecność tej dwójki odpędziła ode mnie smutek oraz ten nieszczęsny ból w sercu. Kochałam ich za to jak w szybki i prosty sposób zamieniali moją skwaszoną i niezadowoloną minę w uśmiech. Nie wiem jak im się odwdzięczyć. Nie mam zbyt wielu rzeczy do zaoferowania, ale sądzę, że trwała przyjaźń oraz zaufanie im wystarczą.
Francesca usadziła podekscytowanego Fede na łóżko i próbowała go uspokajać, ja w tym czasie układałam wszystkie wyciągnięte przez niego ubrania w kolorze zielonym z powrotem do szafy. Chłopak co chwile podrywał się z miejsca i krzyczał, że to sprzeczne z radami magazynu, który czytał. Cały czas chichotałam pod nosem. Włoch złożył ręce na klatce piersiowej w geście niezadowolenia i nie odzywał się ani do mnie, ani do swojej siostry przez resztę południa. Gdy zrobiło się ciemno, rodzeństwo wróciło do swojego domu. Ja wzięłam szybki prysznic, zasnęłam, zjadłam kolacje i ... czekajcie, czekajcie. REPLAY ! Na odwrót. Wykąpałam się, zjadłam kolacje, czytałam pamiętnik mamy, a później sama napisałam kilka zdań w swoim i zasnęłam przytulona do zeszytu.

Rankiem udałam się wraz z Angie do studia. Zupełnie nie przeszkadza mi fakt, że jest w tej szkole nauczycielką. Wręcz przeciwnie, cieszę się z tego. Doszłyśmy na miejsce i dopiero wtedy raczyłam sprawdzić czy przypadkiem tekst do piosenki mojej i Leona na zaliczenie u Pablo znajduje się u mnie w torebce. Usiadłam na ławce i wyjęłam telefon, kluczyki, błyszczyk, ale nigdzie nie widziałam kartki z nutami. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam przed sobą postać Diego'a. Wywróciłam oczyma i wstałam z siedzenia. Zaczęłam iść w stronę Francesci oraz Camili, stojących przed drzwiami studia, lecz chłopak chwycił mnie w okolicach nadgarstka i przyciągnął do siebie.
- Czego chcesz ? - zapytałam oschle. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, patrzyć na niego ani spędzać z nim czasu. Zranił mnie, a to boli. Może nadal czuję coś do niego, nie ... On na pewno zostawił po sobie jakiś ślad w moim sercu, ale tak jak mówiłam. To była jego ostatnia szansa.
- Dlaczego tak mnie traktujesz ?
- Sam odpowiedz sobie na to pytanie. Puść mnie - wyszarpnęłam się z jego uścisku. Dołączyłam do dziewczyn, już nawet nie odwracając głowy w stronę chłopaka.
- No hej - pomachała do mnie Cami
- Cześć, jak tam wam idzie z piosenką ? - zapytałam
- Bosko, świetnie, cudownie, genialnie - cieszyła się Cami, a my spojrzałyśmy na nią podejrzliwie - No w sensie ... Ja i Marco mamy już wszystko gotowe. Na próbach też nam całkiem nieźle idzie - poprawiła się rudowłosa
- A ty, Fran ?
- Nie denerwuj mnie. To ja miałam występować z Marco. Dlaczego on mnie nie zauważa ? Jestem aż tak beznadziejna ? Aż tak do niczego ?
- Fran, co ty mówisz ? Jesteś fantastyczna. To tylko zadanie ... - starałam się ją pocieszyć
- Aj, w sumie to racja, ale .... nie ważne. Lepiej opowiadaj jak tam wam idzie w pisaniu piosenki o miłości ? - Włoszka ruszyła brwiami raz w dół, raz w górę.
- Myślę, że dobrze tylko teraz pytanie. Gdzie Leon ?
- Tam stoi - Cami wskazała bruneta palcem. Chłopak rozmawiał z Feder'em, a później odstąpił przyjaciela i zaczął iść w naszą stronę. Tak bynajmniej mi się z początku wydawało.
- Leon - zawołałam, a on tylko na mnie spojrzał z ignorancją i wszedł do szkoły - Co znów zrobiłam nie tak ? - przyjaciółki wzruszyły ramionami.
- Idziemy na zajęcia ? - spytała się rudowłosa, a ja wraz z Włoszką kiwnęłyśmy głową.
Całą lekcje obserwowałam Leona. Czy on się na mnie obraził ? No tak, w sumie to oczywiste. Ani razu nie spojrzał się w moją stronę, podczas gdy ja wyczekiwałam aż jego wzrok padnie na moją sylwetkę. Tylko pytanie, za co on się wścieka ? Ominęłam jakąś próbę ? Powiedziałam coś nie tak, a może chodzi o to że zerwałam z jego kumplem ? Nie no, to było by bez sensu ...
- Violetta - usłyszałam głośny krzyk nauczyciela. Przykurczyłam szyję i przymknęłam oczy. - Kiedy ja mówię, masz słuchać, a nie podziwiać widoki ... jestem pewny, że nawet nie wiesz o czym gadamy od pół godziny
- O tańcu ? - zgadywałam
- Guzik prawda ! Lekcja zaczęła się dziesięć minut temu, a mówiliśmy o ... - Gregorio chrząknął - o tym i o tamtym - odezwał się wymijająco
- Możemy wreszcie przystąpić do rozgrzewki ? Nie mam ochoty dłużej słuchać o ... - zaczął Włoch
- Ciii - mężczyzna uciszał klasę - ustawicie się - rzucił swoją piłeczką w magnetofon, zupełnie tak, jak na przesłuchaniu do studia.
- O łupieżu na pańskich włosach - wykrzyknął po chwili Fede, a cała klasa łącznie ze mną wpadła w śmiech. Nauczyciel spiorunował wzrokiem bruneta i zakrył swoimi rękoma głowę, po czym wyszedł z sali. Zbliżyłam się niepewnie do Leona. Muszę dowiedzieć się dlaczego mnie unika.
- Le... - zaczęłam, ale on odwrócił się do Lary
- To jak, na tor ? - spytał, a ona kiwnęła głową. - Czuję, że wyszedłem z formy - zniknęli
Przełożyłam kosmyk włosów za ucho i wbiłam wzrok w ziemie.
Nagle usłyszeliśmy głośne krzyki. Nie wiedziałam co się dzieje. Po kilku sekundach zrozumiałam, że to tylko Ludmiła umie zrobić taki hałas. Cała nasza klasa wyszła na korytarz i ujrzeliśmy blondynkę kłócącą się z Naty.
- Jak to spotykasz się z Maxi'm ? Zabroniłam przecież.
- No normalnie, Lu, kocham go
- Zobacz jakie zamieszanie zrobiłaś. Natalia, zawiodłaś mnie, naprawdę mnie zawiodłaś. Zadajesz się z nim, a mówiłaś wczoraj, że go nienawidzisz - Maxi przebił się przez tłum i wyszedł ze szkoły. Naty posmutniała. Zerknęła na Ludmiłę i pobiegła za swoim chłopakiem. Blondynka uśmiechnęła się pod nosem, a gdy zauważyła, że każdy ma jej dość, zaczęła płakać. Nikt poza Federico'em nie wierzył w szczerość jej łez. Chłopak stanął przed nią i podniósł podbródek ku górze tak, by ich spojrzenia mogły się spotkać.
- Ludmiła, nie rozumiesz, że ranisz swoją przyjaciółkę takim zachowaniem ?
- Zostaw mnie. Kim ty jesteś żeby dotykać Ludmiłę Ferro ?
- Ja ? Jestem człowiekiem, który chce cię zmienić. Nie będzie to łatwe...
- Mnie ? Chyba śnisz. Jestem pod każdym względem idealna ! - dziewczyna przerwała wypowiedź Feder'a
- Popatrz na tych ludzi i pomyśl, którego z nich choć raz obdarzyłaś ciepłym słowem, którego z nich nie obraziłaś, nie zraniłaś ? - blondynka obróciła się zgodnie z poleceniem Włocha wokół własnej osi. Przyglądałam się Ludmile. Wyczytałam z jej oczu, że tym razem nie udaje. Było jej przykro choć ukrywała swoje uczucia pod maską. - Mało jest takich osób, prawda ?
- Co mnie obchodzą inni ? Ja interesuję się sobą, tylko sobą, zrozum to wreszcie. - wykonała krok ku wyjściu, ale Fede stanął przed blondynką. - Ludmiła wychodzi ... - odepchnęła jedną rękom bruneta. Pstryknęła palcami i opuściła budynek. Byłam pod wrażeniem zachowaniem Feder'a. Jemu chyba zależy na Ludmile bardziej niż na jakiejkolwiek innej dziewczynie nie licząc Fran.
Tłum się rozszedł, a cała afera ucichła. Nie wiem co stało się ze związkiem Maxi'ego i Naty. Chyba Ludmiła go zepsuła, ale nie jestem pewna. Nie widziałam ich już później przed studio. Camila i Marco ćwiczyli swoją piosenkę na zaliczenie u Pablo, a Fran gdzieś zniknęła. Samotnie czekając na zajęcia z Angie, myślałam o Leonie. Nie daje mi to spokoju. Teraz jeszcze nawet go nie ma w studio. Razem z Larą poszedł na tor, a ja przecież nie mogę ot tak do niego tam przyjść i porozmawiać ... hej, a właściwie czemu nie ? Uśmiechnęłam się sama do siebie.
 Nie bardzo orientowałam się w którym kierunku powinnam się udać na tor, ale Fede wszystko mi wytłumaczył. Na miejscu znalazłam się po dziesięciu minutach drogi. Stanęłam obok barierek. To właśnie one dzieliły mnie od rozmowy z Leonem. Wołałam, krzyczałam, ale chyba mnie nie słyszał. Brunet odebrał swojego cross'a od Lary. Założył kask na głowę i zaczął jazdę
- Violetta ? - ujrzałam brunetkę w oddali. Dziewczyna stała obok toru, na którym ćwiczył Leon zaś ja ... Dalej, dużo dalej. Nie mogłam się zbliżyć ponieważ ograniczały mnie wcześniej wspomniane barierki. Lara wytarła ręce ubrudzone od smaru i stanęła obok mnie. - Viola, wiem, że nie chcesz mnie znać, ale musisz wiedzieć jaka jest prawda. To nie ja pocałowałam Diego'a, naprawdę.
- Wierzę ci...
- Ale to co, nie gniewasz się ?
- Jest mi przykro, że Diego jest taki a nie inny ... Zachował się okropnie i nie dam rady mu wybaczyć, a jeśli chodzi o ciebie to sama nie wiem.
- Nie chciałam się z nim całować. Odepchnęłam go, miałam zamiar go spoliczkować, ale działałam pod wpływem emocji i uciekłam. Przepraszam
- Jest okay. Nadal boli, ale jakoś daję sobie radę. Nie mogę płakać bo to i tak nic nie zmieni, a czasu nie cofnie. Lara, nie jestem na ciebie zła - powiedziałam stanowczo, a później spojrzałam na postacie umieszczone za nią, między innymi mojego przyjaciela. Dziewczyna odwróciła się w tym samym kierunku
- Przyszłaś tu do Leona ? - kiwnęłam głową - Viola, nie mogę cię wpuścić za barierę ... - spuściłam zawiedziona ramiona - Chyba, że ... - uniosła jedną brew do góry. Boję się tego jej spojrzenia ...
_______________________________________________________________
Oki doki. Znów nie wiem co tu nabazgrać ...
Fede zmądrzał ? Nie, spokojnie ... Feder nadal będzie zachowywał się jak wcześniej tyle, że czasami przy Ludmile ... No wiecie, nie !?

wtorek, 26 listopada 2013

Problemy z zakladką

Tak jak jest napisane w tytule... Znów mam problemy z zakładką "Zapytaj bohatera". Muszę ją usunąć, ale za to zrobiłam blogowego aska. Jest to super sprawa bo pytania się nie usuną(chyba że sama to zrobię), tak jak w przypadku zakładki mogą pytać osoby anonimowe lub te, które nie posiadają tego portalu. Pytania prosiłabym żeby były takie jak dotychczas. Nom, więc oto jego linczek : http://ask.fm/allyverdas
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy i wyjdzie z tego całkiem niezła zabawa ^^
Rozdział prawdopodobnie jutro może w czwartek, a tymczasem możecie nadal komentować poprzedni. Ja się nie obrażę <3

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 18: To była twoja ostatnia szansa

 Sen nie może okazać się prawdą ! - pomyślałam i się odsunęłam.
- Leon - zaczęłam
- Ja ...cię tak przepraszam. Sam nie wiem co we mnie wstąpiło. - speszony chłopak wstał z ławki i udał się w stronę studia.
- Leon - wołałam, ale ten nawet się nie odwrócił. Zero reakcji. Siedziałam w niezmienionej pozycji aż do przyjścia Fran. Przytuliłam się do przyjaciółki.
- Idziemy ? - rzuciła obojętnie
- Nie. Muszę tu chwile posiedzieć i pomyśleć...
- Viola, masz jakiś smutny głos - stwierdziła.
- Hej dziewczyny - dołączyła się do nas Cami
- Hej - odpowiedziałam
- Co się z wami dzieje ? Obie jesteście takie... nijakie ? Czy ja o czymś nie wiem ? - denerwowała się Włoszka
- Ze mną wszystko okay. Viola, nie myślałaś nad tym by zakończyć związek z Diego'em ? - rzuciła prosto z mostu Cami. Zwykle gdy mówi zdanie tego typu jest uśmiechnięta w geście żartu. Tym razem tak nie było ... Rudowłosa kąciki ust miała skierowane do dołu
- Wczoraj się zeszliśmy. Dlaczego mam z nim zrywać ? Jeśli chodzi o ten sen to.. to nie moja wina. Nie mogę kontrolować tego, co dzieje się w mojej głowie
- Sen ? Nie do końca wiem co masz na myśli, ale nie.
- Więc dlaczego twierdzisz, że ja i Diego ...
- Bo on cię zdradza - wykrzyczała przyjaciółka
- Co ? - spojrzałam się w jej oczy. - Jeśli to jest żart to ...
- To nie jest żart. Widziałam ich, Maxi i Marco mogą potwierdzić.
- Widziałaś, ale kogo ? - denerwowałam się
- Diego i Lare. On ją pocałował.
- Jak ... jak to ? Błagam cię Cami, nie okłamuj mnie bo to nie jest zabawne
- Kiedy ja mówię prawdę. Myślisz, że jestem taką dobrą aktorką ? Lara śpiewała, miała zamknięte oczy. Siedziałam razem z chłopaki w tej samej sali co ona. Poprosiła nas byśmy ocenili jej piosenkę. Potem Maxi stwierdził, że brak jej jakiegoś rytmu, więc udaliśmy się w trójkę bez Lary na zaplecze po bębny. W między czasie ona ćwiczyła. Mieliśmy drobne problemy z zabraniem się, ale jakoś sobie poradziliśmy. Wchodząc do sali, zauważyłam zbliżającego się do niej Diego. Sądziłam, że zaraz zacznie się awantura, ale nie. On dotknął jej policzka, a potem pocałował. Lara odsunęła się od niego i wybiegła. Diego odwrócił się z szyderczym uśmieszkiem i zobaczył nas. Brwi automatycznie poszły mu do góry. Poleciałam za Larą, a Marco i Maxi zostali. Bardzo mi przykro Viola...
- Mówił mi, że mnie kocha, że jest zazdrosny bo boi się mnie stracić. Złościł się, że przyjaźnię się między innymi z Leonem... Przecież on nawet nie lubi Lary. - po moim policzku zaczęły spływać przezroczyste, słone łzy. Czułam się podle. Jedyne na co miałam ochotę to zaszycie się w swoim pokoju. Pokręciłam przecząco głową i zaczęłam iść w stronę studia.
- Viola, poczekaj na nas - wołały przyjaciółki

Idąc, myślałam nad monologiem jaki przeprowadzę. W głębi serca liczyłam również na to, że znów śnię, a obudzę się w Barcelonie i wszystko będzie po staremu. Jeśli to, co mówi Cami jest prawdą to ... to sama nie wiem. Czy jego zdaniem moje cierpienie jest zabawne ?
- Diego - zaczęłam gdy już znalazłam się w szkole - ufałam ci, kochałam cię, a ty kłamałeś. Tak bardzo się co do ciebie pomyliłam. Uwierzyłam w twoje słowa kiedy mówiłeś mi, że ci na mnie zależy
- O co ci teraz chodzi ?
- O to, że całowałeś się z Larą. Widziałam was - dołączyła się do rozmowy Cami
- To ona mnie...
- Ale ty łgarz - ciągnęła dalej rudowłosa
- Zepsułeś, zepsułeś wszystko, Diego
- Ja zepsułem ? Piszesz z Leonem piosenkę o waszej miłości. Myślałaś, że się nie dowiem ?
- Co ?
- Ludmiła mi wszystko zdradziła.
- Od kiedy ty się jej słuchasz ? Piosenka jest o uczuciu. Takie mamy zadanie, prawda ?
- No tak... Dobra, sory, ale wiesz jaki jestem zazdrosny o ciebie - zrobił krok ku mnie
- Całowałeś się z Larą... i tym samym straciłeś mnie. Nic cię nie usprawiedliwia
- Violka
- Nic nie mów, po prostu daj mi spokój - rozpłakałam się jeszcze bardziej. Widziałam w oczach szatyna smutek. Wyglądał jakby dopiero teraz zrozumiał jak bardzo nas zranił. Nie byłam na siłach dalej sztucznie uśmiechać się do przyjaciół, tańczyć ani śpiewać. Wróciłam do domu by nie psuć nikomu nastroju. Szłam ze spuszczoną głową. Co chwile wpadałam na jakiś przedmiot bądź osobę. Słyszałam jak mnie wyklinali ...

Znajdując się u siebie w pokoju, w miejscu w którym czułam się swobodnie, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdjęcie moje i Diego'a. Położyłam je na tej komodzie pierwszego dnia kiedy zamieszkaliśmy w tym domu. Wtedy nie spodziewałam się, że wszystko aż tak się skomplikuje. Wzięłam fotografię do ręki i podarłam ją w drobne kawałki. Nie miałam ochoty dłużej patrzeć na te uśmiechnięte buzie. Czy nadal kocham Diego'a ? Nie wiem, może... Jednego jestem pewna: My nigdy nie będziemy ponownie parą. Miłość jest przereklamowana i za bardzo boli.
- Puk, puk - usłyszałam - mogę wejść ? - była to Francesca. Kiwnęłam głową. Przyjaciółka usiadła obok mnie na łóżku i patrzyła na dłonie, w których ukryte miałam pozostałości po zdjęciu. Zacisnęłam uścisk by
nic nie ujrzała. - Trzymasz się jakoś ? - nie odpowiadając, wtuliłam się w ciało Włoszki
- To tak bardzo boli - powiedziałam przez łzy
- Rozumiem cię. Mi też nie jest łatwo kiedy Marco nie zwraca na mnie uwagi i ... Nie, dobra, przepraszam. Gadam ci o moich problemach zamiast cię pocieszać. Jestem okropna
- Nie żartuj sobie ...
- To jak, filmy i popcorn czy wolisz posiedzieć i pomilczeć ?
- Przyszedłem. Wasze życie stało się lepsze - drzwi ponownie się otworzyły, a w nich stanął brat Francesci. Odkleiłam się od przyjaciółki. Otarłam łzy i zaśmiałam się cicho
- Co tu robisz ? - spytałam
- Wpadłem razem z Fran, ale zostałem chwile na dole bo Olga zrobiła ciasteczka. Ale się zdziwi jak zobaczy, że ich już nie ma na tacce - Fede ruszył zabawnie brwiami - No ... To o czym pogadamy ?
- Feder, idź sobie - siostra Włocha otworzyła drzwi i wskazała mu wyjście. Chłopak spuścił głowę i odwrócił się tyłem do mnie
- Zostań - poprosiłam, a on rzucił się na moje łóżko i do ręki wziął czasopismo leżące na szafce nocnej
- Skoro tak nalegasz - zaczął przeglądać gazetę
Usłyszałam cichy dzwonek, który zwykle informuje mnie, że dostałam sms'a. Wyjęłam komórkę z kieszeni i odczytałam wiadomość od Diego'a:
Sądziłem, że ty i Leon spotykacie się potajemnie i napisaliście piosenkę o swojej miłości. Zupełnie zapomniałem o tym nieszczęsnym zadaniu. Nie chciałem cię zranić, czaisz ? 
- Fran, zobacz - pokazałam dziewczynie wyświetlacz telefonu.
- Co mu odpiszesz ? - zapytała
- Nic - odłożyłam komórkę na komodę. Francesca patrzyła na swojego brata, ja automatycznie również zaczęłam mu się przyglądać. Chłopak wstał z mojego łóżka, rzucił gazetę na ziemię i podszedł do szafy. Odwróciłam się do przyjaciółki, a ta wzruszyła ramionami. Po chwili ujrzeliśmy ubrania lecące w naszą stronę.
- Fede ... - odezwała się Włoszka - brunet wyjrzał do nas zza ścianki
- Co ?
- Nudzi ci się ? - zapytała, a on kiwnął na nią rękom - Mogę wiedzieć co robisz ?
- W magazynie pisali, że w tym roku zielony wyszedł z mody, a nie chcemy przecież by nasza Viola ubierała niemodowato - odpowiedział. Francesca klepnęła się rękom w czoło, a ja wybuchłam śmiechem.


__________________________________________________________
Napisałam oh yeah !
Teddy, wiem, miało być wczoraj... Jest dziś BUAHAHAHAH :>
"Modowato"... Ok !
Dobra, oficjalnie mogę wam powiedzieć, że Dieletta nie będzie znów razem za rozdział, dwa, trzy ... Teraz będę starała się rozkręcać pary takie jak: Leonetta, Marcesca i Femiła. Naxi już jest, choć od niedawna zaczęła jarać mnie Caxi xD Facu i Cande słodko razem wyglądają ♥.♥
Pierwszy gif w sumie powinien być w poprzednim rozdziale, ale kit z tym. Nikt nie zauważy, prawda ? Hueheu
Nomcia, to do następnego rozdziału/posta ^^
EDITADO: Caximaniacy :p dajcie czadu w ankiecie !
EDITADO#2 Znów coś mi się popsuło w zakładce "zapytaj bohatera" ... Niby jest przycisk "załaduj więcej", ale u mnie on nie działa. Szukałam w necie jak to naprawić, ale dużo nie znalazłam. Nie wiem, może to wina przeglądarki ? Czy jest sens tworzenia nowej zakładki ? 


sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 17: Sen

Popatrzyłam się na Fran, a ta wzruszyła ramionami. Po chwili z sali tanecznej wyszła Lara. Była bardzo zdenerwowana. Zbliżyłyśmy się do niej  razem z Włoszką. Chciałyśmy wydobyć od niej informacje, dlaczego jest tak wściekła.
- Lara, stało się co ? - zapytałam
- Tak ! - rzekła
- Coś poważnego ? - dociekała szatynka
- Tak. Dlaczego ja muszę śpiewać z Diego ? Dlaczego ? Co ja takiego zrobiłam ? - Włoszka zaśmiała się pod nosem, a ja posmutniałam. - Ajć... Violka, przepraszam. Po prostu nie przepadam za twoim chłopakiem i ... no wiesz - plątała się
- Rozumiem. - powiedziałam cicho - Diego nie jest taki za jakiego go uważasz. - dodałam po chwili, a ona mi przerwała
- Czyli zarozumiały, chamski ... - wymieniała
- Nie, nie dokańczaj. Diego taki nie jest. - powtórzyłam
- Dobrze, dobrze. Niech ci będzie, ale ja i tak nie chcę z nim śpiewać. Do tego te jego idiotyczne pomysły ...
- Nie przesadzaj - broniła go Fran
- Tak ? Mieliśmy napisać coś o uczuciach, a o czym on chce ? O sobie. O tym jak od zera przemienił się w gwiazdę. Jest tak sam jak Ludmiła i to z nią powinien pracować. Ja już mogłabym z Fede. Przynajmniej on nie jest aż tak zapatrzony w siebie
- Zdziwiłabyś się - zakpiła Włoszka
- Przynajmniej on nie jest ludmiłowaty - poprawiła się Lara
- Napisałem już pierwszą zwrotkę - wykrzyczał mój chłopak. Brunetka uniosła w górę błagalnie ręce i wróciła do sali tanecznej.

Cały dzisiejszy dzień myślałam nad piosenką. Temat w sumie mamy dobry, czasu też jest dużo, ale czy zdołam sama napisać fantastyczny tekst ? Ostatnio pomagali mi znajomi i wyszło pięknie, a teraz jestem zdana na siebie. Ok, Leon chce zaoferować mi swoją pomoc, ale nie mogę się zgodzić. Muszę sprostać zadaniu.
 W domu szukałam zacisznego miejsca, w którym nikt i nic mi nie przeszkodzi. Udałam się do swojego pokoju. Wyrwałam jedną kartkę z zeszytu, a w dłoń wzięłam długopis. Ułożyłam się na łóżku. Myślałam i myślałam... W głowie miałam pełno pomysłów, ale wszystkie się mieszały tworząc jedno, wielkie nic. Najpierw wydawało mi się coś być sensowne, ale koniec końców i tak to później skreśliłam.

Y en un cuadro no se pintar
No soy ave para volar,
No soy poeta poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Nie umiałam z siebie nic więcej wykrzesać. Zerknęłam na ekran komórki by sprawdzić, która godzina. Była 00.06... odłożyłam telefon na półkę nocną.
- Już północ ? - szepnęłam pod nosem
To, co napisałam jest do niczego. Jutro mam pokazać Leonowi efekt mojej samodzielnej pracy. On przygotuje melodie, a ja pokaże mu takie coś ?
Zgniotłam papier, na którym był tekst i rzuciłam go w stronę pozostałych kartek.
Byłam bardzo senna. Oczy same mi się zamykały. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy zwanej krainą na jawie. Wylądowałam ... tak właściwie nie wiem gdzie. Wyglądało mi to na polane, bardzo ładną zresztą. Kwiaty, wszędzie kolorowe kwiaty... Szłam cały czas prosto aż natknęłam się na Leona z gitarą. Leona z gitarą ? Co on robi w moim śnie ? Gdzie Diego ? Brunet skinieniem ręki zawołał mnie do siebie. Siedział na kocu piknikowym. Uśmiechnął się do mnie szeroko. Umiejscowiłam się obok niego, a on zaczął grać melodie, do której o dziwo znałam słowa. Leon śpiewał, a ja w refrenie dołączyłam się do niego.

No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tus ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.
[...]

Po odegraniu ostatnich akordów spojrzałam się w jego głębokie oczy. Mówiły : Ta piosenka jest o nas i dla nas. Chłopak gwałtownie zbliżył się do mnie i nie wiedzieć kiedy, nasze usta były już złączone. Nie odepchnęłam go, choć byłam zupełnie świadoma, że jestem z Diego.
- Z nami koniec - usłyszeliśmy w oddali.
Gwałtownie otworzyłam oczy. Pierwsze co ujrzałam to poduszka leżąca przed moją twarzą. Na jej środku były ślady szminki.. Czy ja się całowałam z ... nie ! Ja i Leon ? - zadałam sobie pytanie w myślach. Przetarłam oczy i zerknęłam na wyświetlacz komórki - 4.56... hej, hej, hej. Przyśniła mi się piękna piosenka. To jak dar z nieba. Od razu chwyciłam kartkę i długopis, które leżały na ziemi. Zapisałam słowa. Byłam z nich w sumie dumna. Tylko ... co oznaczał ten pocałunek na jawie ? Kocham Diego, jestem tego pewna w stu procentach. Leon to przyjaciel, tylko przyjaciel, ale jakoś Fede, Maxi czy Marco mi się jeszcze nigdy nie przyśnili... Co ja wygaduję !?
Wzięłam głęboki wdech i wstałam z materaca. Zbliżyłam się do drzwi. Muszę z kimś pogadać, ale chwila. O tej godzinie ? Wróciłam ponownie do łóżka. Okryłam swoje nogi kołdrą i znów zawiesiłam wzrok na drewnianych wrotach. Po chwili znalazłam się obok nich i lekko je uchyliłam. Jedną nogą wyszłam za próg mojego pokoju. Wyglądało to jakbym była księżniczką, która potajemnie chce uciec z zamku. Znalazłam się na korytarzu, a do "królestwa" Angie dzieliły mnie jedynie dwa metry. Szybko przebyłam tę odległość. Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam ją.
- Angie ... - odezwałam się. Usłyszałam tylko ciche chrapnięcie. Zbliżyłam się do kobiety i rękom dotknęłam jej ramienia - Angie
- Viola ?
- Tak, przyszłam do ciebie pogadać - położyłam się obok niej i okryłam się pościelą aż do szyi.
- Która godzina ?
- Jest wcześnie, wiem, ale ja muszę z kimś o tym porozmawiać bo... bo muszę.
- No to słucham- jasnowłosa podparła się na łokciach
- Pablo przydzielił nam zadanie i ja piszę piosenkę z Leonem o miłości. Dziś przyśnił mi się tekst do niej.
- No to chyba dobrze, prawda ?
- Nie, nie dobrze. Pocałowałam się z Leonem
- Leon jest teraz u nas ? - dziwiła się Angie
- Nie, pocałowałam go w tym moim śnie
- Czujesz coś do niego ?
- Nie, ja jestem z Diego
- Co ? Kiedy ?
- Znów jest moim chłopakiem
- W śnie ? - moja guwernantka nadal nic nie pojmowała
- Nie, Angie.
- No to jesteś z Leonem, z Diego czy może z nikim ?
- Z Diego
- W śnie ? - zapytała. Skarciłam ją wzrokiem.
- Dobranoc, Angie - rzekłam i wywlekłam się z jej łózka. Wyszłam na korytarz i usłyszałam głośny krzyk. Przed oczyma wyłoniła mi się postać taty, który w ręku trzymał jakiś przedmiot. Biegł w moją stronę, ale zatrzymał się po kilku sekundach.
- Viola ? - przekręcił głowę i schował kij baseballowy za plecy
- Tato, co ty wyprawiasz ?
- Słyszałem kogoś kroki oraz rozmowę. Pomyślałem, że to włamywacze albo co gorsza, Diego ! Nawiedza mnie we snach, nie mogę przez niego spać. Powiedz, że się z nim wreszcie rozstałaś
- Nie, tato. Idź spać
- Spać ? - mój ojciec zaczął się śmiać. Powinnam się go bać ?

Rano, w drodze do studio, zauważyłam siedzącego na ławce Leona z gitarą. Podeszłam niepewnie do niego. Zastanawiałam się kilkakrotnie czy się nie wycofać. W dłoni trzymałam kartkę z tekstem nowej piosenki.
Zerknęłam na nią ponownie, dziś robiłam to co najmniej dziesięć razy.
- Leon - zawołałam pewnie. On gdy mnie ujrzał, uśmiechnął się. Usiadłam na ławce obok niego i machałam mu przed twarzą kawałkiem papieru. Brunet ruszył zabawnie brwiami. Po przeczytaniu całej piosenki, zaczął ją śpiewać. Przyłączyłam się do niego w refrenie. Dokładnie tak jak w śnie. Kiedy tylko ostatni akord został odegrany, chłopak zbliżył się do mnie. Dzielił nas centymetr.
__________________________________________________________
Buahahahahah ! Kocham kończyć rozdział w takich momentach :D
Mam nadzieję, że się podoba ^^
Miał być jutro, a jest dziś. Magia ? :P
lalalala, co by tu jeszcze napisać ? Polecam film "Igrzyska śmierci: w pierścieniu ognia" JEST SUPER ! Byłam - wiem co mówię. Nooo ... no !

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 16: Zadanie

- Viola, ja już gadałem z Leonem. Przeprosiłem go i wyjaśniłem wszystko. Zachowałem się wczoraj okropnie i bardzo tego żałuję. Prawda jest taka, że cię kocham i jestem zazdrosny. Boję się cię stracić.Czy to takie dziwne ?  - dotknęłam jego ręki, która umieszczona była na moim policzku
- Diego, gdybyś powiedział tak wcześniej, zrozumiałabym ...
- Czyli co, wrócisz do mnie ? - zapytał z nadzieją, a ja wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
- Tak, kocham cię - szepnęłam.
- Dzieciaki, zaczynamy zajęcia - usłyszeliśmy donośny głos Pablo - Na samym początku chciałbym przywitać nowych uczniów. Violetta, Marco, gratuluję wam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało.
- Tak, tak, ale nie zapomnijcie, że do mojego poziomu nie zdołacie dojść, choćbyście bardzo się starali ! Nie udało się reszcie, więc ty Violetto możesz zapomnieć ! - wyrwała się Ludmiła, ale zignorowałam jej uwagę.
- No to zaczynamy. Wiem, że większość z was występuje w przedstawieniu i macie na głowie próby, lecz nie możemy zaniedbywać naszych lekcji. Wymyśliłem dla wszystkich tu zebranych zadanie. Dobierzecie się w pary, a później napiszecie piosenkę o uczuciach. Pole do popisu macie ogromne. - tłumaczył nam nauczyciel
- A o pięknej istocie, która przyćmiewa swoim blaskiem pozostałych, można ? Dziewczyna ta jest bardzo utalentowana oraz ma niesamowitą barwę głosu. To będzie hit ! - przerwała mu Ludmiła. Wszyscy zawiesiliśmy nasz wzrok na niej - No co ? O mnie chodzi ...
- Nie, Ludmiła. Temat już macie. Teraz tylko podzielcie się na dwuosobowe zespoły i działajcie.
Uśmiechnęłam się do Diego'a, a on zrozumiał gest. Już miałam zamiar zapytać się dla pewności czy chce śpiewać w duecie ze mną, ale nasi znajomi jak widać chcieli inaczej. Lara objęła mnie ramieniem. Zaproponowała bym śpiewała z Fran, Leonem albo Camilą. Zdziwiłam się nieco jej prośbą, o ile można było to tak nazwać. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc tylko wyszczerzyłam zęby. Po chwili zaczął się rozlegać w sali szmer. Każdy licytował się z kim występuje. Usłyszałam kilkakrotnie swoje imię, ale nie wiem kto je wypowiedział. Hałas z każdą sekundom stawał się coraz głośniejszy. Założę się, że większość z nas nawet nie wie co mówi.
- Hej ! - przekrzyczał wszystkich Pablo - dobrze, widzę że macie problemy z parami. W takim razie ja wybiorę. Będą to duety mieszane - nauczyciel spojrzał się na listę uczniów - Camila zaśpiewa z Marco, Federico z Ludmiłą, Maxi i Francesca, Lara i Diego, Natalia i Broadway oraz Leon i Violetta. - w tym momencie hałas zrobił się jeszcze głośniejszy niż poprzednio. Mnóstwo niezadowolonych min w sali, świadczyło o tym, że Pablo nie najlepiej nas podzielił.
- Dlaczego nie mogę wystąpić solo ? - Ludmiła wdała się ponownie w dyskusję
- Ponieważ to duet, a to oznacza, że muszą być dwie osoby. - wyjaśniła uśmiechnięta Cami. Uśmiechnięta ? Okay ...
- Tak, a więc zabierajcie się do pracy. Macie cały tydzień na napisanie piosenki oraz na próby.
W sumie ja nie narzekałam na moją parę. Będę z Leonem, a z nim wspaniale mi się śpiewa. Na pewno szybko się dogadamy i stworzymy hit. Takie jest moje założenie ...
Podeszłam do bruneta i umówiliśmy się po lekcjach w sali, w której umieszczony był keyboard. Następne lekcje minęły zaskakująco szybko. Było bardzo zabawnie kiedy Feder naśladował Gregoria, a on nie wiedział z czego się śmiejemy ...

Około godziny 14 udałam się do wcześniej ustalonego miejsca. Leona jeszcze nie było, więc sama spróbowałam pomyśleć nad tekstem. Zbliżyłam się do instrumentu. Zerknęłam na partyturę ułożoną obok. Nie mogłam się powstrzymać od zaśpiewania i zagrania melodii. Była piękna, ale zastanawiało mnie jedno. Kogo to kawałek ?

Hoy contigo estoy mejor, si todo sale mal
Lo puedo encaminar y estar mejor
Me puedes escuchar y decir no, no, no

Hoy se lo que debo hacer y nunca más
Regresara el dolor, oh oh oh oh
Si no lo puedo ver, enséñame ...

Kiedy byłam już w połowie, drzwi się otworzyły.
- Sorki za spóźnienie. Andreas i Diego mnie trochę przytrzymali. - przerwałam i spojrzałam się na Leona - To twoje ?
- Nic nie szkodzi. Nie, nie ja to napisałam, a szkoda. Bardzo mi się podoba.
- Świetna jest ta piosenka, ale teraz lepiej pomyślmy nad naszą.
- Tak. Zastanawiałam się nad tym i stwierdziłam, że moglibyśmy skomponować coś o smutku
- Smutku ? Nie, wolałbym jakąś skoczną, radosną melodie - brunet podszedł do gitary zawieszonej na ścianie i palcami szarpnął struny.
- Rozmawiałam z Fran i Camilą. Ich pary mają zamiar napisać piosenkę o tym uczuciu, więc odpada
- Czemu ?
- Leon, musimy być bardziej oryginalni
- Dobrze, szefowo - stanął na baczność i zasalutował
- Nie wygłupiaj się - posłałam mu przyjazny uśmieszek
- Rozkaz ! Skoro nie radość to ... zafascynowanie !
- Tak ? I jak miałaby brzmieć ?
- Ym, może.. może ... Nie wiem, ja tutaj narzucam pomysły.
- Leon, musimy wymyślić dziś o czym będziemy pisać, a później dopiero brać się za tekst i tak dalej - Leon uniósł głowę ku sufitowi. Przyglądałam się mu chwile, a później uczyniłam to samo. Czy to nas zainspiruje ?
Nie odzywaliśmy się przez ponad 5 minut. Byliśmy bardzo skupieni. Brunet chodził po pomieszczeniu. W pewnym momencie wykrzyczał :
- Viola, miłość
- Słucham ?
- Nasz kawałek będzie opowiadał o miłości dwóch osób. Na pewno będzie to oryginale, bo kto inny z naszych znajomych zrobi coś podobnego ? Znając Diego'a, Fede czy Maxi'ego sądzę, że wpadną na coś banalnego. Radość, zabawa, to ich klimaty
- Nie wiem ...
- Ale wiem. Jestem pewny, że nam wyjdzie. Musimy spróbować !
- Leon, ty mówisz teraz o piosence czy masz zamiar przećwiczyć na mnie kwestie proszenia dziewczyny o chodzenie ? - zaśmiałam się, a on spuścił ramiona i popatrzył na mnie pytająco - Przepraszam. Powiedzmy, że pomysł z piosenką o miłości mi odpowiada
- Dobrze, ja w domu wymyślę melodie, a ty postaraj się napisać tekst. Później to razem jakoś poskładamy. Jeśli nie dasz rady sama, pamiętaj, że zawsze ci pomogę. Bez względu na wszystko możesz na mnie liczyć
- Poradzę sobie - zapewniłam
- Nie mówię tu tylko o tym zadaniu. Do jutra, Viola - chłopak opuścił sale, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. W mojej głowie narodziły się różne koncepcje do nowego kawałka. Jest tyle możliwości... Potrzęsłam głową i podeszłam do keyboardu. Wzięłam do rąk kartkę z tekstem prześlicznej piosenki. Jeszcze raz go przeczytałam. Najlepiej zapamiętałam jeden wers : Ahora se, todo es diferente (tłm. Teraz wiem, wszystko jest inne). Odłożyłam partyturę na miejsce i usunęłam się z sali. Szłam w stronę Francesci, która stała niedaleko drzwi wejściowych. Nagle rozległ się głośny krzyk pomieszany z łkaniem.
_______________________________________________________________________
Ok, ok, ok ! Rozdział yy... nie podoba mi się, ale to szczegół !
Tak, tak, tak, Dieletta znów razem, ale nie załamujcie się. Mam już plan. Niestety Lara wycofała się ze swojego :(
Czemu, czemu, czemu ? (więcej szczegółów w zakładce).
Aj, aj, aj.. miało być więcej Leonetty, zawiodłam. :/
 Y, y, y Następny rozdział po weekendzie, ewentualnie w niedziele. Zobaczy się...
Haha, odwala mi. To nie nowość. No to do następnego aaaa. Zapomniałabym, dziękować wam za 21 komentarzy. Jesteście megaaa !

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 15: Odkrywam kolejne oblicze Diego'a

Kiedy Diego zszedł ze sceny, objął mnie ramieniem i spojrzał z pogardą na Leona. Zdziwił mnie ten gest. Jeszcze dosłownie chwile temu śmiali się razem, wygłupiali... Co się zmieniło ?
- Viola, przejdziesz się z Fran po jakieś soki ? - zapytał się mój chłopak. - Proszę - dodał, a ja podeszłam do Włoszki i pociągnęłam ją za rękę, prowadząc w kierunku barku z napojami. Zamówiłyśmy cztery koktajle o takim samym smaku. Kelner podał nam tackę, a ja niosłam ją do naszego stolika. Postawiłam soki na blat i zaczęłam rozglądać się za chłopakami. Nie było ich nigdzie, bynajmniej nie w klubie karaoke. Nie wiedziałam co mam myśleć. Może chcą zrobić nam jakiś kawał ? Nie... Razem z przyjaciółką wyszłam na zewnątrz. Rzeczywiście Leon i Diego byli na dworze. Szłam w ich stronę pewnym krokiem. Kiedy zbliżyłam się wystarczająco by słyszeć ich rozmowę, stanęłam. 
- Myślisz, że nie widzę jak zarywasz do Violi ? Taki niby przyjaciel, a laskę chcesz mi odbić ? - naskakiwał na przyjaciela mój chłopak. Zrobiło mi się głupio. Jak Diego może mówić o mnie w ten sposób ? Nie, nie wierzę ... Nie jestem przecież przedmiotem ! 
- Hej, hej, hej, nie mów tak o Violettcie, dobra ? Jestem twoim przyjacielem, ale stary, ogarnij się trochę. Zależy ci na Violi, ok. Cieszę się waszym szczęściem, ale nie traktuj jej tak. Ona jest naprawdę wyjątkową dziewczyną
- Wiem, ale ...
- A ja nie mam zamiaru wcinać się pomiędzy wami
- No ja myślę, bo inaczej będzie źle z naszą przyjaźnią - zagroził szatyn. Ja go zupełnie nie poznaję. Czułam jak po moim policzku spłynęła łza. To nie w tym Diego'u się zakochałam. Nie, mój Diego był opiekuńczy, szczery i się mnie nie wstydził. 
- To szantaż ? - upewniał się brunet
- Tak - Leon przygryzł wargę oraz zrobił minę typu "serio?"
- Kim ty jesteś ... - przerwałam to. Nie mogłam wysłuchiwać jak się kłócą. 
- Chłopaki - wypowiedziałam cicho, a oni spojrzeli się na mnie z zakłopotaniem. - Leon, możesz zostawić mnie i Diego'a sam na sam ? - zapytałam, a on kiwnął głową i odszedł razem z Francescą kilka metrów dalej. 
- Słyszałaś ? 
- Tak, słyszałam i nie mogę uwierzyć. Sądziłam, że jestem dla ciebie kimś ważnym, kimś przed kim nie powinieneś nic ukrywać, kimś komu ufasz. Nie wiem co się z nami stało, ale teraz jest inaczej. Traktujesz mnie jak rzecz, która należy do ciebie. Nie Diego, nie jestem twoją własnością. Mogę rozmawiać z kim chcę i o czym chcę, a ty zachowujesz się również nie fair względem Leona...
- On chce cie mi odebrać 
- I znów to robisz, Diego ! Przyjaźnicie się, prawda ? Nie powinieneś mieć żadnych wątpliwości, ale nie. Ty wolisz ubzdurać sobie coś w głowie i trzymać się tej wersji. Dobrze, niech tak będzie.
- Co masz na myśli ? 
- Diego, to koniec.
- Czyli co, nagle przestałaś mnie kochać, tak ? To nierealne 
- Nic takiego nie powiedziałam. 
- No to czemu chcesz ze mną zerwać ?
- Powtarzam ci to od jakiś pięciu minut. - załkałam 
- Violka...
- Nie, nic już nie mów. - odeszłam od szatyna. Nie odwracałam się później w jego stronę. Głowę miałam spuszczoną na dół. Fran widząc w jakim stanie jestem zaczęła mnie wołać i razem z Leonem przybiegła do mnie. 
- Co się stało ? Czemu jesteś smutna ? - zadawała pytania, ale ja szłam dalej na wprost. 

Wróciłam do domu. Zgrabnie wyminęłam wszystkich mieszkańców i niezauważona popędziłam do swojego pokoju. Miałam ochotę płakać. Chyba za bardzo go kocham. Jest to dla mnie dziwne uczucie. Kłucie w sercu oraz niechęć zamienienia smutku w radość świadczą o tym, że Diego nie jest mi osobą obojętną. Jest moim pierwszym chłopakiem i ... Nie, starczy ! Za dużo myśli naraz. Dostałam się do studia. Powinnam raczej się cieszyć. Od jutro będę chodziła na zajęcia tak jak Fran, Cami, Maxi, Fede, Lara czy Leon, to na tym powinnam się skupić.
Rzuciłam się na łóżko, przytulając do głowy poduszkę. Zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam czyjeś głośne nucenie. Otworzyły się drzwi, a w nich stanęła Olga. Kobieta w ręku trzymała szczotkę do zamiatania, a w uszach utkwione miała słuchawki. Tańczyła oraz śpiewała, a później krzyknęła z przerażenia. Wzdrygnęłam.
- Viola, przecież ty byłaś ... nie było cię w domu. Jak ty to ... Widziałaś jak tańczę ? - poprawiła sobie fryzurę
- Przyszłam całkiem niedawno - powiedziałam smutnie, a ona usiadła obok mnie
- Wiem co ci dolega
- Wiesz ? - dziwiłam się
- Tak, ty jesteś smutna
- Nie, nie, tak ci się tylko wydaje. - zapewniałam, a ta wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju dalej nucąc sobie coś pod nosem. 
- Violetta - drzwi od mojego pokoju ponownie się otworzyła. Tym razem była to Angie. - Olga mówiła, że stało się coś z tobą i nie potrafisz się uśmiechnąć.
- Angie, wszystko się posypało
- Co dokładniej ?
- Zerwałam z Diego
- Dlaczego ?
- To jest już inny człowiek, zupełnie inny.
- Pamiętaj, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Może Diego nie był chłopakiem dla ciebie, a może był. Czas pokaże i odpowie na wszystkie twoje pytania.
- Dzięki, Angie. Ty zawsze umiesz mnie wesprzeć - przytuliłam kobietę

Następnego dnia w studiu nie potrafiłam się odnaleźć. Korytarz przepełniony ludźmi i ta świadomość, że nie wiesz gdzie zaraz masz zajęcia. Na szczęście była Fran i Cami, które oprowadziły mnie po całej szkole, pokazały w których salach odbywają się poszczególne lekcje oraz z jakim nauczycielem. Byłam im niezmiernie wdzięczna. Sama nie dałabym sobie rady. Weszłyśmy we trójkę do pomieszczenia w oczekiwaniu na Pablo. Opowiedziałam dziewczyną cały ten incydent z Diego. Są moimi przyjaciółkami, mają prawo wiedzieć. Próbowały mnie pocieszać, ale nie potrzebowałam tego. Jakoś się pozbierałam. Oczywiście, nie twierdzę, że nic nie czuję do Diego'a, po prostu wzięłam sobie słowa Angie do serca. Najwyraźniej tak musi być, tyle.
- Viola - do sali wszedł brunet z rękoma w kieszeni. Od razu gdy mnie zauważył, zagadał. - Wiem, że słyszałaś tamtą rozmowę. Ja już zdążyłem się przyzwyczaić do takiego zachowania Diego'a. On jest zazdrosny, ale tylko dlatego bo mu na tobie zależy.
- Leon, szantażował cię, a ty jesteś tego zupełnie świadomy i jeszcze go bronisz ? - zapytałam, a chłopak kiwnął głową
- No tak ... Nie chcę byś była nieszczęśliwa. Wiem, że Diego nie jest święty...
- Proszę cię, skończ. - wydusiłam i wtedy zauważyłam postać mojego byłego wchodzącego do sali. Na jego twarzy dominował smutek pomieszany z zakłopotaniem. Znów ten dziwny ból w klatce piersiowej... Zaraz za nim pojawiła się Lara oraz pozostali uczniowie. Brakowało jeszcze tylko nauczyciela i już mogliśmy zacząć zajęcia. Podeszłam niepewnie do Diego. Sama nie wiem dlaczego. Czułam, że muszę z nim jeszcze raz porozmawiać, wyjaśnić wszystko. O ile jest cokolwiek niezrozumiałego.
- Hej - wydukałam
- Jeśli chcesz mi mówić, że dobrze zrobiliśmy zrywając albo chcesz pochwalić się nowych chłopakiem, to daruj sobie.
- Nie mów do mnie w ten sposób.
- A w jaki ? Myślisz, że będę skakał z radości, że nie mogę cię przytulić ?
- Powiedz mi, czego ty chcesz ? Najpierw nie zwracasz zbyt uwagi co robię, później wkurzasz się, że ja i Leon się przyjaźnimy, a teraz... - Diego zrobił krok ku mnie. Zbliżył się na odległość kilku centymetrów. Znów czułam zapach jego perfum oraz dłoń na moim policzku.
____________________________________________________________________________
Dieletta się rozstała, hmm, nie cieszyć się tak. Buahahahah !
Rozdział bardziej poświęcony tej właśnie parze, ale następny (chyba) skupi się bardziej na Leonetcie xD
Dobra, nic już nie zdradzam !
Hmm, nie wyszedł chyba aż tak źle, nie ? Mi się nawet podoba, a to jest nowość... Ok, koniec przechwałek. 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 14: Kino i karaoke

- Ty jesteś obleśny - ponownie uniosła się Cami
- Wiem - uśmiechnął się Tomas czy jak mu tam ...
- Wiem ? Tylko tyle ? - dziwiła się rudowłosa dziewczyna - Wylałeś na moją przyjaciółkę sok, obśliniłeś rękę i chcesz się nią z nami przywitać, a kiedy mówię, że jesteś okropny, ty odpowiadasz "wiem" ?
- No tak. Jejciu, a myślałem, że to ja jestem ten dziwny ... - szatyn podrapał się po głowie
- Bo jesteś - krzyknęła
- Co tu się dzieje ? Tomas idź przyjmuj zamówienia, a pani ... Pani ma się nie wydzierać bo jak mi się wydaję, to mój lokal i nie życzę sobie tutaj awantur - właściciel pizzerii był wyraźnie zdenerwowany. Po kłótni zostałyśmy wyproszone stamtąd. Tak, wszystkie trzy. Nawet nie zdążyłyśmy zjeść. No trudno ... Bluzka również do niczego się już nie nada. Chwile po tym jak zostałyśmy źle potraktowane, Francesca dostała sms-a od Maxi'ego, że skończyli swoją próbę i teraz czas na dziewczyny. Przechadzałyśmy się uliczkami Buenos Aires aż wreszcie dotarłyśmy do studia. Usłyszałyśmy melodie dobiegającą z jednej z sal. Domyśliłyśmy się, że to tam wszystko się odbywa, więc popędziłyśmy w jej kierunku. Nie myliłyśmy się. Na scenie występowała właśnie Ludmiła. Piosenka wpada w ucho. Dziewczyny usiadły na krzesła obok pozostałych uczniów studia On Beat, a ja ponieważ nie występuję w spektaklu, ustałam w progu drzwi. Zasłoniłam swoją marynarką plamę po soku z pomarańczy. Oparłam łokieć o półkę, na której stał magnetofon. Kiwałam głową w rytm muzyki. Przesunęłam rękę odrobinę dalej i nagle wszystko ucichło. "Co się stało?" - myślałam. Spojrzałam się za siebie. Urządzenie, z którego leciała melodia leżało na podłodze. Ja je zrzuciłam ? Pewnie tak ...
- Ja przepraszam, to wypadek - tłumaczyłam. Blondynka zbiegła ze sceny i szła w moim kierunku. Z jej spojrzenia wyczytałam, że ma ochotę mnie udusić. Spuściłam wzrok na dół. Wiem co mnie teraz czeka. Zaraz zacznie się wielka awantura, ale ja nie chciałam ...
- Ty ! Jak śmiesz przerywać moment, w którym Ludmiła śpiewa ? Hmm - dziewczyna stojąc przy mnie ułożyła dłonie na biodrach.
- Nie zrobiłam tego specjalnie.
- Ale zrobiłaś. Nie chodzi już nawet o to głupie urządzenie. Tu chodzi o mnie. Nikt nigdy nie ma prawa przerywać królowej blasku ! - podniosła głos
- Ludmiła, przestań krzyczeć. Zaraz zaczniesz od początku. Nic się nie stało. - bronił mnie nauczyciel
- Ty nic nie rozumiesz, Pablo. Nie będę śpiewała jeszcze raz ponieważ mi przeszkodzono ... No chyba, że będziecie mnie prosić, a Violetta upadnie na kolana przed mua !
- Ale ty masz wymagania ... - jęczała Camila - Nie chcesz to nie występuj. Pablo, możemy wreszcie z Francescą przećwiczyć naszą piosenkę ?
- Tak, jak najbardziej, a na tobie Ludmiło się zawiodłem ... - blondynka zrobiła smutną minę, którą momentalnie wymieniła na uśmiech. Odgarnęła swoje włosy, jak ma to w zwyczaju robić. Pociągnęła za rękę Naty i pstryknęła na pożegnanie palcami. Tyle ją widzieliśmy. Podziękowałam Pablo i wróciłam do domu.

Wieczorem opisałam cały dzień w pamiętniku. Bez tego by się nie obyło. Sobotę spędziłam w domu, niedziele również. Nie rozmawiałam jeszcze z Diego. Muszę wyjaśnić z nim kolejne odwołanie randki oraz zapytać się czy nadal coś do mnie czuje. Bo jeśli nie to nie ma sensu tego ciągnąć dalej. Ja go kocham, ale nieodwzajemniona miłość to chyba najgorsza z możliwych opcji. Ah tak, Esmeralda na stałe wprowadziła się do naszego domu. Bardzo się z tego cieszę. Nie wiem czemu, ale ona i Angie jakoś nie bardzo za sobą przepadają. Ciekawe czemu ? Mają podobne charaktery, podobnie się zwracają do mnie i do taty, ale nawzajem niekiedy sobie docinają ...
W poniedziałek wstałam bardzo podekscytowana, w końcu to dzień, w którym w studiu wywieszą listę przyjętych. Mam nadzieję, że znajdę się wśród nich. Chciałabym dołączyć do tej wspaniałej szkoły i rozwinąć się muzycznie.

Stanęłam przed murami studio. Popatrzyłam na szyld i tak zaczęłam się zastanawiać czy udało mi się sprostać wymogą nauczycieli i czy jestem odpowiednią kandydatką na nową uczennicę. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam tłum ludzi, których nie można było ogarnąć zasięgiem wzroku. Nie wierzyłam, że aż tyle osób ubiega się o tę pozycję co ja. Nie miałam możliwości przedarcia się do tablicy z wynikami, która znajdowała się na końcu korytarza. Nagle ujrzałam przyjaciółkę idącą w moim kierunku z kartką w ręku. Jak udało jej się przebrnąć przez ten "mur" ? Tego nie wiem. Po prostu stanęła przede mną i zaczęła piszczeć :
- Marco się dostał, patrz ! - Włoszka ekscytowała się. Przed twarzą machała mi listą uczniów. Chwyciłam za papier i szukałam swojego nazwiska. Castillo, znalazłam.
- Dostałam się - krzyknęłam po chwili skupienia
- Gratuluję - pisnęła szatynka, a ja ją przytuliłam ze szczęścia
- Viola, widziałaś ? Gratulacje ! - usłyszałam znajomy głos za sobą. Leon ...
- Tak, jejciu, ale się cieszę !
- Viola... - do naszej trójki zbliżył się również Diego. Wyszliśmy na zewnątrz ponieważ w środku było coraz bardziej tłoczno. - Fajnie, że się dostałaś. Jesteś zła o to, że odwołałem randkę ?
- Nie wiem ... Zastanawiam się czy tobie w ogóle na mnie zależy
- Zależy, zależy i to bardzo - chwycił moje dłonie - Nie wściekaj się już. Rzadko ci to mówię, ale kocham cię
- Ja ciebie też, Diego, ale ...
- Dobra, to może małe wynagrodzenie ? Idziemy we czwórkę do kina ? - zaproponował mój chłopak
- We czwórkę ? - dziwiła się Fran - nie wolelibyście iść sami ?
- Kto powiedział, że chodzi mi o was - zaśmiał się szatyn.
- Nie słuchaj go. Im nas więcej, tym będzie zabawniej - nalegałam. Włoszka popatrzyła na Leona, po czym kiwnęli głową w geście zgody.
Tak oto Leon, Diego, Fran i ja wybraliśmy się na miasto. Im bliżej byliśmy celu, tym bardziej chciało mi się śmiać, w zasadzie z wszystkiego co robili chłopacy. Najpierw ścigali się do fontanny, później pozowali do zdjęć, udając, że są osobami w podeszłym wieku, na samym końcu machali do dosłownie każdego przechodnia. Niby nic komicznego, ale w ich wykonaniu było wręcz rozbrajająco. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zajęłam w sali kinowej krzesło pomiędzy Leonem, a Diego. Chłopaki w ogóle nie dali oglądać mi filmu. Siedziałam oparta o fotel, a oni prowadzili dyskusję zasłaniając cały ekran. Postanowiłam, że zamienię się miejscem z Leonem, tak żeby on mógł rozmawiać i wygłupiać się ze swoim przyjacielem, a ja z Francescą normalnie obejrzeć projekcje. W połowie seansu mój chłopak stwierdził, że zabrakło im popcornu, więc wzięli nasz, nie wspominając już o tym, że Leon pił z mojego kubka colę. Po kinie nie mieliśmy ochoty wracać do domu tak wcześnie. Fran wymyśliła, że możemy iść na karaoke. Uznaliśmy, że pomysł jest fantastyczny.
- Viola, o czym był w ogóle ten film ? - zapytał się mnie Diego, a ja spojrzałam się na niego ze złością
- Mogłeś oglądać, a nie popcornem rzucać w ludzi - powiedziałam, a on nie odezwał się już ani słowem. Weszliśmy do klubu. Zajęliśmy jeden ze stolików i oglądaliśmy występy innych, nie wychylając się za bardzo. Śpiewały tam bardzo zdolne osoby. Dedykowały swoje występy przyjaciołom, ukochanym albo po prostu się bawiły. Leonowi po dziesięciu minutach znudziło się to bezczynne siedzenie. Stanął na równe nogi i wszedł na scenę. Poprosił prezentera by go zapowiedział. Tak też się stało. Leon zaśpiewał "Voy por ti". Odniosłam takie wrażenie, że gdy to robił cały czas patrzył się na mnie. Próbowałam zawiesić wzrok na czymś albo kimś innym by uniknąć spojrzenia Leona. Czy mi się udało ? Nie. Diego szturchał mnie kilka razy bym wreszcie zerknęła na niego. Uśmiechnęłam się sztucznie, a on miał taki wyraz twarzy jakbym uczyniła coś strasznego. Po występie bruneta w jego ślady wszedł również Diego. Do ręki wziął mikrofon:
- To piosenka dla mojej dziewczyny, Violu - wskazał mnie palcem. Wykonał utwór, który często mi śpiewa czyli "Yo soy asi".
_______________________________________________________________________
Rozdział z serii "Tak wiem, nie postarałam się".
Narzekam tak, bo szczerze uważam, że nie jest powalający.
Plan Lary hmm, w rozdziale 17,18,19 albo 20 :>
Dobra, więcej nie zdradzam. Do następnego posta, kochani !

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 13: Niezdarny kelner

Pierwszą osobę, którą ujrzałam była Esmeralda. Twarz miała schowaną w dłoniach, a obok niej siedział tata. Trzymał swoją rękę na ramieniu kobiety i podawał jej chusteczki. Patrzyłam się na nich, nie wiedząc co powiedzieć.
- Pani ... znaczy, płaczesz Esmeraldo ? - zaczęłam, ale nikt nie udzielił mi odpowiedzi. 
- German, German ! - usłyszeliśmy wołanie Jade. Odruchowa zamknęłam jej drzwi przed nosem. Esmeralda gdy to zobaczyła, uśmiechnęła się niepewnie i pociągnęła nosem. Starła ze swoich policzków łzy i ponownie jej twarz się rozweseliła. - Ja wiem, że tu jesteś. Otwórz ! - krzyczała dziewczyna ojca
- Viola ... - tata popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Wywróciłam oczyma i odeszłam od drzwi, dzięki czemu wścibska kobieta upadła na ziemię Zaczęła klnąć pod nosem. W końcu się podniosła, przetarła rękom swoje spodnie i poprawiła fryzurę. 
- German, co robi tu Esmeralda ? Nie chcę jej, ma sobie pójść 
- Jade, nie denerwuj się - mówił spokojnie ojciec 
- Ja się denerwuję ? Nie, pff - tupnęła nogą i opuściła gabinet, trzaskając przy tym drzwiami. 
- Tato, co się dzieje ? Czemu Esmeraldo płaczesz ?  - zadawałam pytania
- Mam drobne problemy finansowe, nie mogę dłużej płacić za pokój w hotelu, więc nie mam gdzie się podziać - wyjawiła kobieta. Kiwnęłam przecząco głową. 
- Nie koniecznie ... - uśmiechnęłam się - tato, przecież my mamy jeden pokój wolny. 
- Nie Viola, ja się nie zgadzam. Nie mogę u was zamieszkać - skrytykowała idee Esmeralda
- Ale dlaczego ? To świetny pomysł. Pokój gościnny stoi pusty i przynajmniej łatwiej będzie nam się pracowało... - poparł mnie tata
- Nie, nie mogę się zgodzić
- Nie daj się dłużej prosić. My nalegamy - podeszłam do mojego ojca i objęłam go jednym rękom. Jak na jakiś znak zrobiliśmy minę zbitego pieska 
- Nie namówicie mnie ! 

5 MINUT PÓŹNIEJ 

- Ramallo przyjedzie po twoje bagaże wieczorem, dobrze ? - pytanie taty było skierowane do Esmeraldy
- Jasne, dziękuję. Nie wiem co bym zrobiła bez was ... - mówiła głośno - a tobie dziękuję w szczególności - szepnęła do mnie - To do jutra - pożegnała się i wyszła
- Tato - rzuciłam mu się na szyję 
- Z kim ? 
- Co z kim ? - spytałam 
- Z kim i gdzie się wybierasz ? 
- Ale ja nie rozumiem o co ci chodzi ... 
- Viola, mów prawdę 
- Kocham cię, po prostu ! Nie mogę przytulać się do mojego taty ot tak ? 
- No nie wiem ... - zmarszczyłam brwi - możesz, kochanie ! - uścisnął mnie bardzo mocno. Gdy Angie weszła do kuchni pobiegłam również do niej. Przytuliłam się do kobiety, a ta lekko skołowana pocałowała mnie w czoło. Tata opuścił pomieszczenie. Zerknęłam na zegar powieszony na ścianie.
- Śpieszysz się gdzieś ? - zapytała
- Nie tak głośno - szepnęłam
- Okay ...
- Jestem umówiona z Diego
- To wspaniale, ale dlaczego mówimy tak cicho ?
- Nie chcę żeby tata usłyszał - oznajmiłam
- Rozumiem, to gdzie idziecie ?
- Na kręgle. Mam nadzieję, że tym razem mnie nie wystawi
- Musisz bardzo go kochać, prawda ?
- Tak, jest dla mnie ważny. Dobra, a teraz idę się przygotować - rzekłam cicho i pobiegłam na górę.

Będąc już w pokoju, otworzyłam swoją szafę.  Zauważyłam stertę niepoukładanych ubrań. Jednym ruchem ręki zrzuciłam z półek wszystkie ciuchy na dywan. Podniosłam kapelusz, którego nigdy wcześniej nie miałam na sobie oraz boa, również nieużywane. Postanowiłam, że to zmienię. Układając starannie ubrania w kosteczkę, wirowałam po całym pokoju śpiewając i tańcząc z ozdobą na głowie. Pierwszy raz sprzątanie sprawiło mi przyjemność. Kątem oka zerknęłam na wyświetlacz komórki. Dostałam sms'a od Diego'a. Hmm, niech zgadnę : odwołuje randkę bo coś tam, coś tam. Odczytałam wiadomość :
Viola, z naszego wypadu nic nie wyjdzie. Próba w studiu się przedłużyła. Gram główną rolę, musisz mi wybaczyć. Nie gniewaj się. Kiedyś postaram się ci to wynagrodzić. 
Twój Diego.
Ścisnęłam telefon w ręku, po czym rzuciłam przedmiot na łóżko. Kolejny raz, kolejny raz to zrobił. Czy ja powinnam się przyzwyczajać do takiego zachowania z jego strony ? Czy on w ogóle mnie kocha ? Oddalamy się z każdym dniem od siebie i sęk w tym, że nie umiemy odbudować tego uczucia, którym darzyliśmy się na samym początku naszej znajomości. Może to czas by zrobić sobie chwile przerwy, a może ja po prostu zbyt dramatyzuję ?
Usiadłam na łóżko. Nagle usłyszałam dźwięk mojej komórki. Nacisnęłam zielony przycisk i rozpoczęłam rozmowę z Francescą :
- Hejka, Viola !
- Hej - powiedziałam cicho
- Mi i Camili odrobinę się nudzi, a Maxi mówił, że w pobliżu twojego domu jest całkiem niezła pizzeria. To jak, idziemy ?
- Sama nie wiem... A wy nie macie teraz próby do przedstawienia ?
- Mamy - odpowiedziała pewnie - Tylko, że Pablo najpierw chce przećwiczyć kwestię chłopaków...
- Rozumiem
- Viola, za dosłownie pięć minut będziemy po ciebie - rzuciła Włoszka po czym przerwała połączenie
Chwile zastanawiałam się czy to dobry pomysł by iść z dziewczynami, ale w sumie to dlaczego mam siedzieć w domu i kłócić się z własnymi myślami ?
Przełożyłam przez ramię pasek od torebki i wyszłam ze swojego pokoju. Naciskając klamkę od drzwi wyjściowych usłyszałam głośne chrząkanie mojego ojca. Odwróciłam głowę w jego stronę.
- Okłamałaś mnie. Mówiłaś, że z nikim dziś się nie spotkasz, Violu ...
- Wiem i cię bardzo za to przepraszam
- Zostajesz w domu
- Tato, ale ...
- Nie ma żadnego "ale". Skłamałaś !
- Kiedy ja chcę iść tylko z Francescą i Camilą na pizze.
- I znów to robisz, Violetto - uniósł się ojciec - Wybierasz się na potajemną randkę z diegowatym kartoflem
- Z kim ?
- Z Diego - powiedział wolno
- Nie, dlaczego ty mi nie ufasz ?
- Bo mnie ciągle okłamujesz
- Nie wierzę. Jak można w takim wieku zachowywać się jak pięciolatek ? Tato, zrozum to. Idę poplotkować trochę z dziewczynami czy to takie dziwne ?
- Na pewno nie żartujesz ?
- Tak.
- Idź, ale pamiętaj, że ja się wszystkiego dowiem
- Dobrze - wywróciłam oczyma i przekroczyłam próg domu. Mój tata jest ... ymm dziwny, szalony, nadopiekuńczy, a może wszystko naraz ? Kocham go, ale stanowczo przesadza.
- Viola ! - krzyknęła Cami
- Opowiadaj co się stało ! Wyglądasz jakbyś była zła. Na kogo ? - zauważyła Fran
- To mało istotne, idziemy ? - spytałam, a one pokiwały głową "na tak".
Dziewczyny całą drogę próbowały mnie rozbawić, a ja uśmiechałam się do nich sztucznie. Nie chciałam psuć całego wypadu. Moje oczy nadal były smutne. Usiadłyśmy przy stoliku umieszczonym obok baru. Camila zamówiła dla nas jedzenie oraz napoje. Fran szturchnęła mnie i wskazała chłopaka, który jak twierdzi przyjaciółka, nieustannie się we mnie wpatruje. Wzruszyłam ramionami i kompletnie zignorowałam szatyna. Rudowłosa przyjaciółka wróciła do naszego stolika uśmiechnięta od ucha do ucha. Spytałam się co jest powodem jej radości, a ona odrzekła, że pizza będzie gotowa za dziesięć minut.
Czekałyśmy i czekałyśmy, lecz daremnie. Patrzyłyśmy tylko jak jeden z kelnerów oraz chłopak, który nie odrywał ode mnie wzroku w jednym wcieleniu, tańczył z klientami w lokalu. Szatyn, gdy skończył tę błazenadę zaczął iść w naszym kierunku z tacką napoi.
- No wreszcie - krzyknęła Cami podnosząc głowę z blatu stołu
Kelner szedł wolnym krokiem, mimo wszystko potknął się o własne nogi przez co zamówione soki wylądowały na mojej bluzce. Początkowo miałam ochotę krzyczeć, ale później stwierdziłam, że nie warto. Na pewno nie chciał ... być taki niezdarny. Podniosłam się z krzesła i popatrzyłam na białą koszulkę z pomarańczową plamą. Odgarnęłam włosy do tyłu, a Fran podała mi serwetki. Chłopak włożył palce do buzi. Drugą rękom podrapał się po głowie.
- To wypadek - wymamrotał
- Wiem - szepnęłam
- Ty idioto ! - uniosła się Cami - przyszłyśmy tutaj nie po to by zostać obsłużonym przez niezdarę, ale ...
- Dobrze, Cami... On nie chciał. - przerwałam jej wypowiedź
- Jestem Tomas - wyjął rękę z ust po czym wytarł ją w spodnie i wyciągnął przed siebie. Popatrzyłyśmy na niego z obrzydzeniem.
________________________________________________________________________
WITAJCIE ! Tak, w opowiadaniu pojawił się Gumiś, ale nie dołączy do studia. On i te jego skrzeczenie ma uczyć się w tej samej szkole co piękny, utalentowany i prze-boski Leon ? Yyy, nie !?
Dobrze, dobrze... Nudzi mi się , więc jeszcze coś tu nabazgrolę ...
Dziękuję wam za te słowa pod ostatnim rozdziałem. Jesteście kochani <333
Ally przesyła wam całusy + Ally lubi mówić o sobie w 3 osobie XD

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 12: Wiem, że jesteście parą

- Sama już nie wiem. O tobie i Leonie ? - zakłopotała się Włoszka
- Fran, nie ma mnie i Leona, i raczej nie będzie. Nie rozstałam się z Diego, w ogóle skąd taki pomysł ?
- Może dlatego bo śpiewaliście razem piosenkę, staliście bardzo blisko siebie i wyglądało to odrobinę jakbyście się przytulali. Hmm, no nie wiem skąd te wnioski - mówiła ironicznie
- Fran ... zależy mi przecież na nim
- Na kim, na Leonie ?
- Nie, na Diego. Jest dla mnie ważny. To prawda, zbliżyłam się nieco do Leona, ale to nic nie znaczyło. Jestem pewna swoich uczuć !
- Violka, nie musisz mi się tłumaczyć.
- Wiem, ale czuję, że zrobiłam coś złego... - wbiłam wzrok w ziemie. Chwile później skierowałam swoje spojrzenie na dziewczynę wbiegającą do sali
- Viola, Viola, Viola ! - piszczała. Stanęła przy nas, chwyciła mnie za rękę i wyrównała sobie oddech. - słyszałam początek waszej rozmowy. Jestem taka szczęśliwa, że Leon wreszcie znalazł sobie dziewczynę, która go nie zrani
- Lara - zaczęłam - Nie jestem z Leonem
- Ale, ale ... ale jak to, przecież słyszałam. Nic już nie rozumiem. To ty nadal spotykasz się z Diego'em ?
- Tak - potwierdziłam
- Oł ... No dobrze - wywróciła oczyma
- Lara, czy Leon przypadkiem nie był umówiony z tobą na torze ? Mieliście ćwiczyć do wyścigu, czy coś tam - przypomniałam sobie
- Dziś ? Jesteś pewna, że tak właśnie powiedział ? Yyy, znaczy tak, tak, tak ! Zupełnie zapomniałam, to ja spadam. Narka - brunetka usunęła się z pomieszczenia w błyskawicznym tempie
- Ona zachowuje się dziwnie, prawda ? - zauważyła Fran
- Odrobinę... - przytaknęłam i wtedy dostrzegłam mojego chłopaka idącego korytarzem. - Przepraszam cię - zwróciłam sie do Włoszki - Diego ! - zawołałam i ruszyłam w jego stronę
- Viola - uśmiechnął się i pocałował mój policzek - Zaraz masz egzamin, co nie ? - Nagle odchyliłam głowę i przymrużyłam oczy w geście zdziwienia
- Zapomniałam - wyszeptałam
- Wszyscy nauczyciele czekają na ciebie w sali obok - wskazał palcem pomieszczenie, do którego miałam się udać - Viola, pójdziesz dziś ze mną na kręgle ? - rzucił. Pokiwałam twierdząco głową, a on uniósł moją dłoń i złożył na niej pocałunek. Moje policzki nabrały lekko różowego koloru. Chłopak odszedł, a ja wpatrywałam się w jego znikającą sylwetkę jeszcze parę sekund. Nie wiem czemu dziewczyny aż tak bardzo chcą bym zerwała z Diego, przecież on jest taki kochany ... Zupełnie ich niero... Przesłuchanie ! - przypomniało mi się. Pobiegłam w kierunku sali, w której miał odbyć się egzamin. Ślizgając się po podłodze, o mało co nie upadłam.
- Violetta Castillo kolejny raz spóźniona - pokręcił niezadowolenie nosem nauczyciel z piłeczką w ręku
- Bardzo przepraszam. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieję. - tłumaczyłam
- Gregorio, uspokój się. Dziewczyna jest na czas - bronił mnie facet z siwizną na głowie
- Antonio, jeśli przyjście pięć sekund później, niż było mówione jest to w sam raz, to ja gratuluję ci intelektu - zaakcentował ostatni wyraz Gregorio.
- Nie kłóćcie się już i dajcie Violettcie grać - zarządził Pablo, a wszyscy zastosowali się do polecenia.
Keyboard stał na środku sali. Podeszłam do instrumentu i nagle zaczęły trząść mi się dłonie... Viola, dasz radę - pocieszałam się w myślach. Nie wiem czemu, ale zawsze jak jestem tutaj, przed osobami, które mnie oceniają, moja wyobraźnia płata mi figle. Tym razem zamknęłam oczy i pomyślałam o sytuacji, w której jestem już uczennicą studia. Stoję sama na scenie, z widowni spoglądają na mnie Ludmiła, Naty, Francesca, Fede, Maxi, nauczyciele oraz Leon. Obserwują każdy mój ruch, każdą krople potu spływającą po moim czole ze strachu że coś nie pójdzie tak, jak planowałam. Próbowałam wyimaginować również postać Diego'a, ale za żadne skarby mi się to nie udawało. Właściwie to nie wiem czemu... Wmawiałam sobie, że zabrakło dla niego miejsca na sali i przeniósł się na zewnątrz... Uśmiechałam się na zmianę to do Fran i Fede, to do Leona i Maxi'ego. Ludmiła strzelała różne dziwne miny, pewnie dlatego by mnie rozproszyć. Nie udało jej się. Po odegraniu ostatnich dźwięku usłyszałam głośne oklaski. Przytuliłam swoich przyjaciół. Później Leon chwycił moje dłonie :
- Viola... - zaczął. Hej, chwileczka. Przecież to tylko moje chore wyobrażenia. Potrzęsłam głową i znalazłam się ponownie przy keyboardzie, tyle że przede mną stali tylko i wyłącznie nauczyciele : Angie, Pablo, Gregorio, mężczyzna w kręconych włosach oraz Antonio. Posłałam im szczery uśmiech, a oni zaczęli klaskać, no może tylko jeden z nich siedział w niezmiennej pozycji, nie ruszając żadną częścią ciała. Kto ? Gregorio, który od samego początku nie jest do mnie przyjaźnie nastawiony.
- Masz wielki talent, ale jest kwestia spóźnień. Ahh, no nic. Wyniki, tak jak już pewnie wspominałem, będą w poniedziałek. - poinformował mnie Pablo.
- Dziękuję - rzekłam i ulotniłam się z sali. Wyszłam na zewnątrz.
- Viola, gdzie już uciekasz ? - usłyszałam znajomy głos Diego'a
- Do domu
- A te kręgle ? Nie, poczekaj. - podrapał się po głowię -  Jeszcze muszę tutaj zostać, próba....  Przyjdę po ciebie jak skończą się zajęcia, dobrze ?
- Pewnie, będę czekała - przytuliłam chłopaka na pożegnanie i dalej ruszyłam bardzo dobrze mi znaną drogą. Uwielbiałam samotnie przechadzać się ulicami tego cudownego miasta. Mieszkam tu od niedawna, a już urzekło mnie swoim pięknem.
Tuż obok stoiska z watą jakiś chłopiec grał na gitarze, inny na bębnach, a trzeci klaskał w dłonie do rytmu. Zbliżyłam się do nich i zaczęłam tańczyć. Ludzie patrzyli na mnie odrobinę dziwnie, ale czy ja się tym przejęłam ? Nie. Gdy już tak wirowałam, zakręciło mi się w głowie i wpadłam na przechodnia.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam ! - powtarzałam szybko nie spoglądając do góry, na twarz postaci. Odgarnęłam włosy, które zasłaniały mi pole widzenia. Ujrzałam dwie osoby : chłopaka oraz dziewczynę przytuloną do jego ramienia. Ej, przecież to moi znajomi ...
- Viola ? - zapytał panicznie Maxi
- Tak - spojrzałam na jego towarzyszkę
- Ymm, Naty ... Ona ... Przechodziła niedaleko i ... - plątał się raper. Widziałam, że kłamie. Przerwałam tę męczarnie.
- Spokojnie, ja wiem, że wy jesteście parą. Nie musisz nic udawać
- Powiedziałaś jej ? - zwrócił się do Naty Maxi
- Nikomu nic nie pisnęłam. - odpowiedziała dziewczyna
- Widziałam was, ale dlaczego się z tym kryjecie ? To cudownie, że znaleźliście miłość
- Tak, ale jest Ludmiła, która twierdzi inaczej - miała smutek w oczach Natalia
- Jeśli jest twoją przyjaciółką to będzie cieszyła się razem z tobą
- Chyba masz rację ... - stwierdziła
- Jasne, że mam.
- Dzięki, Viola - Natalia uśmiechnęła się do mnie szeroko i razem z Maxi'm ruszyli w kierunku studia On Beat.

- Już jestem ! - krzyknęłam gdy znalazłam się w domu. Nikt nie odpowiedział - Halo ! - usłyszałam ciche szlochanie dobiegające z gabinetu taty. Odgłos raczej nie pasował do mężczyzny. Hmm, Angie ? Olga ? Jade ? Musiałam się przekonać. Zbliżyłam się do drzwi i pociągnęłam za klamkę.
____________________________________________________________
Hej, przepraszam za beznadziejność rozdziału, ale nie umiem już pisać. Nie wiem co się ze mną dzieję. Nie mam pomysłów, ochoty... Nie umiem ładnie składać zdań. Ah, przepraszam was za to. Nie wiem co dalej z blogiem, rozdziałami. Może kiedyś się poprawię, tssa, MOŻE i KIEDYŚ xD
Ally ma załamkę ...

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 11: Wspólna lekcja z Leonem

- Hej, Leon - odezwałam się
- Hej, jutro masz ostatni egzamin, prawda ? - zapytał się
- Tak, a w poniedziałek wyniki ...
- Pomyślałem sobie, że w sumie całkiem nieźle gram na keyboardzie i ... - zaśmiałam się - No co ?  Ej, ja tu przychodzę z pomocą, a ty się ze mnie nabijasz ? - odwrócił głowę w stronę przeciwną do mnie
- Leon, nie obrażaj się - położyłam dłoń na jego ramieniu
- Nie mam takiego zamiaru - uśmiechnął się cwaniacko - Pomyślałem sobie, że moglibyśmy jutro się spotkać i nauczyłbym cię... - nie dałam mu dokończyć. Wiedziałam do czego zmierzał i bardzo się z tego ucieszyłam. Przyda mi się lekcja gry na pianinie.
- Pewnie, to o której ? - spytałam
- Tak żebyś zdążyła na przesłuchanie. O 7.00 w studiu ?
- Violetto ! - usłyszałam krzyk ojca, który w tym momencie naciskał panicznie na klakson umiejscowiony na środku kierownicy. Ja i Leon wzdrygnęliśmy. Odwróciłam się do taty i posłałam mu złowrogie spojrzenie, ale on nie odpuścił i dalej nadużywał przycisk, wywołujący hałas. Szłam w stronę samochodu ze spuszczoną głową - Violu, to jak ? - odezwał się Leon
Spojrzałam na niego i pokiwałam głową "na tak". Wsiadłam do auta ze smutną miną.
- Tato, dlaczego ? Dlaczego ty taki jesteś ? - zapytałam
- Jaki ? Kochany, ale zarazem opiekuńczy i w ogóle niedenerwujący
- Nie
- Viola, ja tylko chronię cię przed osobami nieodpowiednimi dla mojej księżniczki - wskazał palcem bruneta, z którym przed chwileczką rozmawiałam. Zachowywał się bardzo zabawnie. Tańczył coś pokracznego i krzyczał "jestem najlepszy". - Widzisz, i ty chcesz się z nim przyjaźnić ?
- Tak, tato ! Leon to naprawdę miły chłopak. Oczywiście, ma jakieś swoje dziwactwa, ale kto ich nie ma ? Nawet ty, taki szanowany pan German Castillo czasami jest inny od reszty ojców na całej kuli ziemskiej
- Dobrze, dobrze, ale czy ty przypadkiem nie byłaś z tym pucy-lalusiem - spiorunowałam go wzrokiem - znaczy ... Diego ?
- Tato, Leon jest moim przyjacielem, nic więcej
- Rozumiem, w sumie z tym diegowatym gościem też możesz zerwać. Zostaw go, masz mnie, masz Angie, Esmeraldę, Jade, Olgę, Francesce...
- Wiem, bardzo wam za to dziękuję, ale błagam, traktuj wreszcie Diego'a normalnie.
- Nie podoba mi się on, bo... bo to chłopak, Violu.
- Tato, patrz na drogę - zmieniłam temat

Gdy wróciliśmy do domu, usiadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Właśnie leciał maraton z "Łzy radości". Wylegując się na sofie pod kocem i z pilotem w ręku, minął mi cały dzisiejszy dzień szybko, jednak co chwile obok mnie przewijały się przeróżne postacie, które przeszkadzały mi w oglądaniu mojej ulubionej telenoweli. Najpierw Olga postanowiła, że przyszedł czas na odkurzanie dywanu, następnie mój tata przeprowadzał twórczą dyskusję przez telefon z Esmeraldą, cytując : "Nie wiem czy założyć na to spotkanie zielony, czy może czerwony krawat". Potem Matias kłócił się z Jade, a na koniec zadzwoniła do mnie Fran w "bardzo odpowiednim momencie" a mianowicie wtedy, gdy Rico i Clara stali obok siebie przy pianinie i właśnie mieli się pocałować. Przerwała mi najciekawszą część filmu. No nic ... Trzeba odebrać od przyjaciółki.
- Hej, Viola. Nie uwierzysz ! - piszczała - Zgaduj albo nie ja ci powiem. Namówiłam kogoś do podjęcia nauki w studio. Zgaduj kogo, nie ja ci powiem. Marco ! Zgadnij co mu powiedziałam, nie zgaduj, ja powiem. Opowiedziałam mu historię o tym, że chciałabym go widzieć codziennie. Potem dodałam, że wszyscy się z tego ucieszymy, ale to mało istotne... Zgaduj co odpowiedział, nie zgaduj, ja powiem. Stwierdził, że mam rację i że może spróbować. Zająkał się i wyszeptał, że dla mnie to zrobi ! Jestem taka szczęśliwa. Wiem, że może tego tak nie okazuję, ale dosłownie skaczę do sufitu z radości. To ja kończę, cudnie mi się z tobą rozmawia. Papatki - Włoszka każde słowo wypowiadała coraz szybciej. Dużo z jej wypowiedzi nie zrozumiałam, ale skoro ona jest radosna to ja też.
Odłożyłam komórkę na stolik i wstałam z kanapy. Mój telefon zaczął ponownie dzwonić. Chwyciłam go energicznie i nacisnęłam zielony przycisk.
- Weź ją ode mnie, Viola ! - usłyszałam krzyk Feder'a
- O kim mówisz ?
- O Francesce. Jak można ją wyłączyć ? Dosłownie wszystkiego próbowałem. Pomóż, błagam ! - łkał
- Fede, Fran jest zakochana. - wyjaśniłam
- Tak, ja też i co ? Nie skaczę po łóżku i nie drze się na pół miasta
- Ty zakochany ?
- Co ? Nie ! Ja kończę, dzięki pa ! - kiedy tylko poruszyłam temat jego osoby, Fede się rozłączył.
Wtedy zauważyłam Jade zbliżającą się do salonu, a więc to znak, że pora się stąd usunąć. Udałam się do swojego pokoju. Przynajmniej tu mam spokój. Otworzyłam pamiętnik i jak co dzień opisałam w nim wszystkie zdarzenia.

Rankiem zerwałam się na równe nogi przed 6.00. W końcu nie mogłam się spóźnić na spotkanie z Leonem. W studiu byłam przed czasem. Weszłam do sali i zobaczyłam bardzo dużo instrumentów. Nigdy nie widziałam aż tylu w tak małym pomieszczeniu. Podeszłam do keyboardu i ułożyłam dłonie na klawiszach. Chciałam sprawdzić co potrafię jeszcze przed przybyciem chłopaka.
- Viola, ty tak szybko tutaj ? - usłyszałam głos Leona, który stał w progu drzwi i mi się przyglądał
- Jakoś tak wyszło - przygryzłam wargę
- W takim razie jesteś gotowa na lekcję z maestro ?
- Pewnie - zaśmiałam się cicho
- Zacznij od dźwięku "c". - tak też zrobiłam. Próbowałam zagrać melodie do "En mi mundo", niestety nie wychodziło mi najlepiej. Co chwile się myliłam. Myślałam, że Leon zacznie się ze mnie śmiać, ale nie. On tylko stanął bliżej mnie.
- Nie wychodzi mi, Leon - rzekłam zrezygnowana i odeszłam od instrumentu. Chłopak zajął moje miejsce i odegrał melodie poprawnie. - Tobie idzie to tak łatwo - stwierdziłam
- Viola, spróbuj odrobinę wolniej. Będzie dobrze. Twoja kolej. - podeszłam z powrotem do keyboardu patrząc na instrument z pogardą. No nic, obiecałam sobie, że nie mogę stracić takiej szansy. Ponownie naciskałam klawisze, ale po raz kolejny nie te, które powinnam. Uniosłam głowę do góry, robiąc przy tym minę typu "mam dość". Leon ustawił się za mną. - Mogę ? - zapytał i nie czekał na odpowiedź.Nakierował moją dłoń na odpowiednie przyciski, w ten sposób udało mi się zagrać melodie wręcz perfekcyjnie. Leon był bardzo skupiony, a ja patrzyłam na zmianę to na niego, to na nasze połączone dłonie. Gdy skończyliśmy, uświadomiłam sobie, że wcale nie jest to takie trudne. Przytuliłam go w podzięce, a później nasz wzrok się spotkał. Wgapiałam się w jego oczy jeszcze kilka sekund aż on odwrócił głowę w inną stronę. - No to ten... - plątał się - powodzenia na tym egzaminie
- Nie zostaniesz ?
- Nie, muszę iść na tor bo Lara się wścieknie. - chłopak skierował się w stronę wyjścia
- Leon - zawołałam. Chciałam zapytać się co mu jest. Od momentu kiedy skończyliśmy grać wspólnie melodie, zachowuje się nerwowo. Może on ma mnie dość ?
- Tak ? - odezwał się, a później spojrzeliśmy się na Fran, która właśnie weszła do sali. - Przepraszam cię Viola, ale naprawdę mi się śpieszy. To cześć - wyminął się z Włoszką w drzwiach.
- Czy ja wam przeszkodziłam w czymś ? - zapytała się
- Co ?
- Ty i Leon. Zerwałaś już z Diego'em ? W sumie to i może lepiej... Widać, że Leonowi się podobasz, a on tobie. Diego tylko by przez was cierpiał, a tak ty go nie ranisz i będziesz szczęśliwa i oni tak samo.
- O czym ty mówisz ?
________________________________________________________________________
Jak zwykle nie wiem co mam napisać pod rozdziałem. Zawsze mam ochotę go streścić, ale po co ? Wtedy byście tylko czytali to pod kreską xD Ajjj, ostatni tydzień z nowymi odcinakami "Violetty", a potem miesiąc powtórek :(  No nic...
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale brak czasu i jedna nieprzyjemna sprawa, ale nieważne ^^
Tak, odnowiona jest zakładka "zapytaj bohatera" bo w starej było już powyżej 200 komków i mi się one nie pokazywały, wpadać !! <3
EDITADO : Ponownie zmieniłam nazwę bloga na tę, która była wcześniej ^^ Moja głupota i niezdecydowanie mnie przeraża xD