czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 34: Ucieczka

Otworzyłam gwałtownie oczy. Nad mym ciałem pochylała się grupa ludzi. O co chodzi? Żadna z twarzy nie była mi znana.
- To chyba Violetta Castillo - przyglądała się dokładnie. Czy wypada krzyknąć " Co się tak gapisz?"
- Widziałem ją w telewizji. - potwierdził pan pod krawatem
- Może ktoś pomoże mi wstać? - oburzyłam się i wyciągnęłam rękę. - Banda osłów - patrzyłam na ludzi z politowaniem.
- Zderzyłaś się z lampą - naśmiewał się przechodzień, który udzielił mi pomocy. Zamroziłam go wzrokiem, lecz nie zwracałam specjalnie uwagi na jego szyderczy uśmieszek, który mógłby oznaczać wiele. Otrzepałam spodnie od piasku. Z lekkim bólem głowy szłam przed siebie. Dokąd ja idę? Zapomniałam. Przystanęłam. Chyba się zgubiłam. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk sms'a. Pośpiesznie wyciągnęłam telefon z kieszeni i odczytałam jego treść: Czekam w parku. Leon. Wszystko od razu mi się rozjaśniło. Leon, spotkanie, park. Okay. Będąc już na miejscu, do celu doprowadziła mnie melodia grana przez dawnego muzyka. Chyba nawet znałam słowa. Wspomnienia wracają, niestety. Chłopak nadal mnie nie zauważył. Dołączyłam się do śpiewu.


Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre 


Brunet w momencie gdy dostrzegł mą postać, zdjął palce ze strun gitary. Instrument odłożył obok ławki.
- Hej - szepnął. Jak na dżentelmena przystało stanął i wyciągnął dłoń przed siebie
- Hej - uśmiechnęłam się. Uśmiech najlepszy na wszystko. Lubisz kogoś - uśmiechnij się, ktoś ci się podoba - uśmiechnij się, nie rozumiesz co mówi ktoś do ciebie, ale kilka razy spytałeś się "co?' - uśmiechnij się, jesteś Violettą - uśmiechnij się. Życie ma mnóstwo powodów do uśmiechu. Nawet taki głupi, niewinny, jak spotkanie chłopaka, za którym szaleje się od dawna... Mocno ścisnęłam dłoń przyjaciela. Zajęłam miejsce obok niego. - Sorry, że tak prosto z mostu, ale po prostu to pytanie mnie dręczy. Ty i Ludmiła... od kiedy jesteście parą?
- Violetta, nie chcę i nie muszę ci na nie odpowiadać - Leon oparł rękę o brzeg ławki. Rozejrzał się w prawą, a następnie w lewą stronę. Chyba kogoś dostrzegł, co go widocznie zaniepokoiło. Zmarszczył brwi, wytężył wzrok.
- Coś... - przyglądałam mu się ze skupieniem - coś się stało Leon? - Sekundy upływały, a chłopak jak zaczarowany obserwował okolicę.
- Musimy stąd iść - poinformował. Jeśli jego oczy byłyby filmem, to bez zwątpienia można by opisać go jako film grozy. On się czegoś bał. Ścisnął silnie mój nadgarstek i ciągnął mnie za sobą kilka przecznic. Natychmiastowo zauważyłam, że Verdas dawno stracił orientacje w terenie, biegł przed siebie, jak najdalej od parku. Na szczęście odmówiłam sobie na dzisiaj szpilki. Chwała mi.  Nie wiem gdzie idziemy, ale z nim mogłabym tak do końca świata.
- Okay - zwolnił chłopak - Tu... - złapał oddech - jesteśmy bezpieczni - okręciłam się wokół własnej osi.
- Tu?! - krzyknęłam z wyrzutem - Jesteśmy w najbardziej tłocznym supermarkecie w Rzymie - stwierdziłam fakt
- Widzieli cię ze mną... - podrapał się po głowie brunet, totalnie zlewając swoją towarzyszkę. Tiptopami zataczał kółka, co chwile zderzając się barkami z klientami sklepu. To naprawdę niepokojące
- Kto? - pytałam, śledząc wzrokiem ruch kolegi
- Oni - krzyknął, choć w tłumie ludzi, którzy wydają stokrotnie głośniejszy hałas, ten Leona był jak cichutki pisk - Dorwą nas... Mnie i ciebie... Wszystko zepsułaś. Musiałaś? No oczywiście, że musiała... - mówił jakby sam do siebie
- Leon, spokojnie. - ułożyłam dłonie na jego ramionach tym samym stopując jego dynamiczny chód. - Opowiedz mi wszystko od początku. Kto nas dorwie i czemu? - brunet wziął głęboki oddech.
__________
1) O czym mówił Leon?

Wiem. Krótki, źle napisany, bez sensu itd. itp. Ja to wiem, okay? Przepraszam, że wam to prezentuję, ale... no nawet wytłumaczenia nie mam. Może jednak komuś się spodoba, co? Plis XD
Reklama musi być. Napisałyśmy pierwszy rozdział. *KLIK* Zapraszam serdecznie.
I ten... Czy tylko moje życie jest tak nudne? Żyję, bo żyję. Ktoś ma podobnie?
Postaram się by następny rozdział był dłuższy i trochę szybciej. Okay, jak zwykle nie mam co pisać pod kreską, więc pożegnam was gifem i do następnej notki
///Ari <3

5 komentarzy:

  1. Cudny rozdział <3
    Plis, niech Viola i Leon do siebie jak najszybciej wrócą.
    Nie mogę patrzeć na to, że Leon jest z Ludmiłą.
    Czekam na nexta :)
    Koffam :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny :**
    Czekam na szybki next (mam nadzieje ze szybki xd)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny <3<3
    czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń