wtorek, 7 października 2014

Rozdział 17: Nieporozumienie

***
Od kiedy tylko przekroczył próg szkoły, wzrokiem wyszukiwał Violetty. Ten sms nie dał mu spać w nocy, a więc to chyba znak, że trzeba w tej sprawie wiele omówić i wyjaśnić. 
- Fran, widziałaś gdzieś może Violę? - poprosił o pomoc napotkaną na korytarzu przyjaciółkę. Włoszka pokręciła głową na boki, uniosła się na palcach i zerknęła za plecy Leona
- Jest za tobą - wskazała - Powodzenia - podśpiewała i okręcając się na pięcie, obrała przeciwny kierunek co Verdas. 
- Leoś - wyszczerzyła się na widok swojego chłopaka brunetka i czekała z otwartymi ramionami. Muzyk z fochem podszedł bliżej dziewczyny, krzyżując ręce na wyprasowanej kraciastej koszuli, stanowiącej jego ulubiony zestaw wraz z drogimi jeansami. Castillo demaskując widoczną obrazę na jej osobę również przestała się uśmiechać - O co chodzi? Coś się stało? 
- Ty mi powiedz 
- Nie rozumiem - pisnęła niedoinformowana 
- Sms... - podał kolejną wskazówkę dla piękności, która nawet wtedy skrzywiła się, nie pojmując swojego faceta
- Nadal nie wiem o czym mówisz... Leoś, to przez piosenkę Diego'a? Sam wiesz, że zachowałeś się wstrętnie, a ja nie mogłam cię za to po... - obserwowała, jak Verdas wyciąga z kieszeni telefon. W chwili gdy znalazł odpowiedniego sms'a, przerwał jej tłumaczenie
- Proszę - podał jej swoją komórkę do odczytania wiadomości. Szybko przesuwała wzrok po ekranie.
- To nie ja ci to napisałam, okay? - broniła siebie. Nie pragnęła kłótni, ale również nie miała zamiaru przepraszać za coś, czego nie zrobiła 
- A kto? Może ojciec ukradł twój telefon i mi to wysłał? - wcale nie krył się ze złością, ale widząc reakcję dziewczyny zaczynał wierzyć, że nie kłamie. Violetta wyjęła z torebki swojego smartphone'a, wytwarzając w umyśle retrospekcje. - Viola? - Leon położył dłoń na jej ramieniu, sądząc, że coś z nią nie tak. Stała bowiem jak wryta, nawet nie mrugnęła
- Tak! - wykrzyczała po chwili zastanowienia - To mój ojciec ci to wysłał - potwierdziła sarkastyczne przypuszczenia ucznia Studia. 
- Co? 
- Tak. Poszłam się kąpać i zostawiłam komórkę w salonie, tam gdzie rodzice oglądali film. Gdy wróciłam mama spała, a tata dziwnie się na mnie patrzył i pytał czy przypadkiem nie chcę mu o czymś powiedzieć... Telefon leżał na kanapie, wtedy nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz jestem wszystkiego pewna. Leon - ścisnęła jego dłonie by trochę złagodzić sytuację - to nieporozumienie. Musisz mi uwierzyć. Nie mam pojęcia co strzeliło mojemu ojcu żeby sprawdzać mój telefon, a tym bardziej odpisywać na sms'y - zacisnęła uścisk jeszcze bardziej, wyczekując na decyzję chłopaka.
- Wierzę ci, Violu - przyciągnął ją do siebie i przytulił. Castillo była bardzo zaskoczona jego spontanicznością. Odetchnęła z ulgą. Leon byłby idiotą gdyby na początkowym etapie ich znajomości postanowił nie ufać swojej sympatii i bez żadnych skrupułów rozwaliłby ich kwitnący związek przez wścibskość ojca drugiej połówki. - to do zobaczenia w parku - wyszeptał jej na ucho i odkleił się od jej ciała. Brunetka uniosła brew do góry.
- Co będzie w parku? - ciekawość zwyciężała ponad wszystko. Domyślała się, że te zdanie ma jakieś powiązanie z ich zaległym lotem balonem, nie myliła się.
- Nasza druga pierwsza randka - uzyskała w odpowiedzi. Verdas puścił do niej oczko i w doskonałym nastroju udał się na zajęcia z Angie, na które i tak był już spóźniony. Viola przyłożyła dłonie do miejsca, w którym znajduje się serce i radośnie się okręciła wokół własnej osi.
- A więc ty i Leon? - z buzi dziewczyny zmyła się radość

***
Włoszka czuła się winna całemu zdarzeniu. Na szczęście nic poza zdartym kolanem i lekkim szokiem nic nie dolega Ludmile... Od wypadku minął dzień, a wciągu tych 24 godzin Fran zdążyła zadzwonić do dziedziczki rodzinnego majątku Ferro ponad 15 razy, bez skutku. Lekarze zatrzymali blondynę na obserwacji pod czujnym okiem psychologa, jak donoszą plotki. Podobno z tego również powodu nie pojawiła się w Studio, czyli jej królestwie. Szatynka zwątpiła, że omijała by zajęcia tylko ze względu na średniej wielkości strupek na kolanie, przecież znała ją jak własną kieszeń i oczywiste było dla niej, że dla Ludmiły muzyka jest ważniejsza niż... niż rodzice nawet. Od razu po 6 godzinach w Studio OnBeat szatynka popędziła do przyjaciółki z wizytą. Gosposia z uśmiechem na twarzy wpuściła znajomą osobę do domu pracodawców, którzy aktualnie wyjechali... normalka. Nigdy ich nie ma we własnym mieszkaniu i choć Francesca przyjaźni się z Ludmiłą od kilku lat nadal nie może zapamiętać imienia jej matki. 
- Puk-puk - wymówiła, stukając kosteczką dłoni w drewnianą powierzchnię. Uchyliła drzwi i zajrzała do poszkodowanej. Nie była sama. Siedziała na łóżku i ściskała ręce jej dawnego chłopaka, usadzonego na krzesełku obok. Szatynka uznała swoją obecność za niepotrzebną. Wycofała się, lecz było za późno. Oboje wiedzieli, że Lu ma gościa. 
- Wejdź - nakazała blondynka. Włoszka z grzeczności powróciła do pokoju. Stanęła na końcu pomieszczenia i splotła ze sobą dłonie 
- Hej - przywitała się z dwójką - Jak się czujesz? - zapytała o stan zdrowia i zbliżyła się do ślicznotki i przystojniaka. 
- Masz szczęście, że moja twarz na tym nie ucierpiała, bo uwierz mi, że by się to dla ciebie źle skończyło - przestrzegła brązowooką zdenerwowanym głosem - To wszystko przez was! - wykrzyczała - Jesteście parą?
- Nie - odpowiedzieli jednogłośnie Włosi, co widocznie uspokoiło mieszkankę tego domu. Jej żyła na czole przestała pulsować, stąd te wnioski. - Ale... widziałam was... 
- Ludmiła - rozpoczęła wyjątkowo miłym i spokojnym głosem Fran - to nie była randka 
- Randka?! - wybuchła Ferro. Powstała z dotychczasowego siedzenia i poraziła złowrogim wzrokiem gości - O jakiej randce ona mówi, Federico? - starała się zamaskować całą złość, ewidentnie jej to nie wychodziło. Przysunęła twarz do twarzy Włocha, a ten natychmiast się odsunął, jakby bał się jej oczu, które gdyby mogły już dawno zabiłyby większość wyrzutków społeczeństwa, posiadających odwagę zaleźć jej za skórę 
- Żadnej - wydukał przestraszony, lecz jego ton głosu nie przekonał dziewczyny nawet odrobinę - Przecież Fran to przyjaciółka, nie jest tobą... dawną tobą i nigdy nie mógłbym się umówić z nią na taką prawdziwą randkę, prawda Fran? - zwrócił się rodaczki, która jak dotąd była bardzo optymistycznie do niego nastawiona. Jej wyraz twarzy zmienił się w ułamku sekundy, z uśmiechu w smutek. 
- Tak... tak... - przytaknęła z udawaną radością - Muszę iść - dotknęła klamki 
- Dopiero co przyszłaś - zauważył słusznie Federico. Szatynka odwróciła się do dwójki i pokiwała głową
- Wiem, ale mama mnie prosiła żebym wróciła wcześnie. Rodzinne sprawy - wymigiwała się z wciąż nienaruszonym bladym uśmiechem. Częsty bywalec oraz mieszkanka tego domu zrozumieli jej nagłą potrzebę wyjścia i nie zatrzymywali jej więcej. Najweselsza dusza z całej szkolnej elity wybiegła z willi Ferro z niepohamowanymi łzami. - Wiedziałam, że to zbyt piękne by mieć go dla siebie, wiedziałam no - łkała pod nosem - On kocha Ludmiłę i zawsze tak będzie, a ja... ja nie jestem ją - ciągnęła dalej temat, przysiadając na ławeczce w parku - Byłam głupia, myśląc, że mam szansę. Do tego potrzebuję pomocy bo gadam sama ze sobą - otarła łzy. Podniosła swój tyłek z drewnianych belek, w zamiarze udania się do własnego domu. Nic nie stało jej na przeszkodzie by wykonać swój zamiar.
___________
1) Kto wypowiedział zdanie "a więc ty i Leon?"

Na dole zabawa, zapraszam do poprzedniego posta. Chyba wam się spodobało, co mnie cieszy. Sama się sobie dziwię, jak daję radę pogodzić wszystkie obowiązki. A co u was? Też macie co najmniej 3 prace klasowe na każdy tydzień + masę kartkówek, a wracając do domu nie wiecie w co włożyć ręce, bo tak tego dużo, lecz mimo wszystko nie robicie nic? Jeśli tak to piąteczka!  Ostatni gifek z Lusią *o* Dziękuję wszystkim czytelnikom <3 Pomyślę nad napisaniem OP. Tylko problem, że nie mam pomysłu na niego. Jak coś mi wpadnie do główki i będę miała dużo czasu wolego to coś nabazgrolę, żebyście sami zobaczyli jaki mam styl pisania XD No to do następnego postu (zapewne będzie to część dalsza wykreślanki)
///Ari <3

6 komentarzy:

  1. Ojej cudo
    Śliczności
    Nie wiem czemu,ale wydaje mi się,że to zdanie wypowiedziała Angie,ale maybe
    Fedemila aaa :**
    Mam nadzieję,że Fran znajdzie sobie kogoś
    Buziaki Mela

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny :*
    Chenie poczytam twojego OP. Czekam na niego z niecierpliwością <33
    Weny życzę i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial! <3
    Chce jeszcze :( mam niedosyt...
    czekam na nastepmy rozdzial kochana i mam nadzieje ze go niedlugo zobacze :)
    Moj Leos i Viola piekna para <3
    ale ojciec Violi przesadzil xd pfff zero prywatności -,-
    Diego -,- mysle ze to Diego powiedzial te slowa choc nie jestem pewna :D
    no nic musze poczekac na nexta
    zapraszam przy okazji do mnie
    leonetta-el-amor.blogspot.com
    dopiero zaczelam pisac i przydalaby mi sie twoja opinia <3
    Zycze weny
    i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie to zdanie wypowiedziała Lara :) Ona jedyna chyba o tym nie wie. Idę czytać next!

    OdpowiedzUsuń