niedziela, 12 października 2014

Rozdział 18: Przygotowania do randki

***
Brunetka wciąż wymieniała spojrzenie ze swoją kuzynką. Ciężko było odgadnąć jakie emocje w niej drzemią. Jej wyraz twarzy nic nie przedstawiał, no może poza obojętnością w oczach. Violetta rozłożyła ręce wzdłuż swojego ciała.
- Violetta, jesteś dziewczyną Leona? - oczekiwała natychmiastowego udzielenia informacji. Obydwie stały niczym przytwierdzone podeszwami do podłoża. Nie wykonały żadnego ruchu stopami. Niezręczna cisza po zadanym pytaniu coś oznaczała. - Violetta! - poganiała Lara
- Tak, ale nie rozumiem dlaczego masz do mnie o to pretensję - automatycznie rozpoczęła ciąg tłumaczeń, który mógłby trwać dłużej gdyby nie interwencja kuzynki
- Okay - wzruszyła ramionami, będąc skora zakończyć rozmowę
- Lara - zawołała Vilu i przydreptała bliżej krewnej - Czujesz coś do Leona?
- Nie - zaprzeczała, wyglądając na pewną swych słów. Pogłaskała ramię brunetki i przekręciła głowę w lewo, nadając swojej twarzy życzliwości - Uważaj na niego, jasne? Nie zawsze serce jest dobrym doradcą, a ludzie nie koniecznie są takimi, za jakich ich mamy. - poklepała przykryte wcześniej dłonią miejsce i pomachała na pożegnanie. Violetta z grzeczności powtórzyła gest. "Co oznaczają słowa Lary, ona coś wie i nie chce żebym się od niej dowiedziała. Czy Leon jest w stanie mnie zranić, a może mówiła o kimś innym? Może mnie okłamała, mówiąc, że nic nie czuje do niego? Nie, to nie w jej stylu. Lara często kłamie, ale mnie jeszcze nigdy nie oszukała, tak sądzę. Powinnam chyba sama dojść do prawdy, choć zapewne nie dam rady... Czy jak zapytam Leona o tę rozmowę, powie mi wszystko? Ale jeśli nic nie ma do ukrycia wyjedzie na to, że mu nie ufam... Co mam teraz zrobić? Zostawić to tak i udawać, że nic nie słyszałam? To chyba najlepsze rozwiązanie",  rozmyślała o dalszym postępowaniu. Płaszcz tchórzostwa został zarzucony na plecy Castillo, wybrała bowiem najłatwiejszą drogę bez obawy o przyszłość.

***
Poprawiał ostatnie dekoracje, pragnąc by ta randka wyszła idealnie. Postanowił zadbać nawet o szczegóły. Wmówił Federico, że dziś wyjeżdża z Buenos Aires na wystawę motorów, to pierwsze co przyszło mu do głowy. Choć Verdas nigdy nie pokazywał zainteresowania do motocross'u jego przyjaciel z łatwością uwierzył w zmyłkę, to samo z Francescą oraz innymi, którzy mogliby rozpocząć poszukiwania bruneta w obrębie miasta z jakąś sprawą. Te popołudnie należało do Violetty.  Wybrany park był w sporej odległości od szkoły muzycznej Studio OnBeat. Wszystko w wierze, że nikt nie zdoła przeszkodzić dwójce na ich drugiej pierwszej randce. Piknik nie jest wyszukanym pomysłem na tego typu spotkanie, pokusiłabym się rzec, że to bardzo oklepane, lecz otoczenie oraz dalszy plan działania nie należał do tych ściągniętych z romantycznych filmów. Jedno pojedyncze drzewo, z którego leniwie spadały kolorowe liście, zielona polana, a pod konarami umieszczony koc, przykryty setkami balonów. W centrum stał zapakowany prowiantem wiklinowy koszyk. Od koca prowadziła dróżka, która przez pierwszą godzinę randki musi pozostać zagadką. Leon porozwieszał kolorowe lampki pośród gałęzi drzew. Trochę z tym zachodu, ale efekt był zachwycający. Przygotowanie wszystkiego zajęło mu trzy godziny, dokładnie tyle wystarczyło jego wybrance by się ubrać, umalować, ułożyć fryzurę, porozmawiać z rodzicami, ponarzekać, że Leon nie napisał sms'a z adresem miejsca randki, jak obiecał oraz zamartwianie się tym, że rozmowa Lary chyba wcale nie była bez powodu. "Wystawił mnie", przeszło przez myśl Violi. Trzymając telefon w uścisku dłoni, szła po schodkach na górę by przywrócić się do poprzedniego wyglądu. Drink-drink, uratował Leona przed grubymi tłumaczeniami sms. " Park przy ulicy Maradony 35", odczytała.
- Aaa - pisnęła ze szczęścia. Zmieniła swój tor ruchu i rzuciła się na szyję ojca - Napisał - wrzasnęła Germanowi do ucha.
- Violetta - skarcił córkę i odkleił ją od siebie. Chwycił się za małżowinę i przeszył dziewczynę chłodnym spojrzeniem - Kto napisał?
- Lara - palnęła bez zastanowienia
- Od kiedy Lara to chłopak? - skrzywił się inżynier i spiorunował nastolatkę jeszcze bardziej karcącym wzrokiem
- Przejęzyczyłam się. - kłamała pięknooka, lecz po minie taty domyślała się, że coś kiepsko jej to idzie - Bo ten... - wymachnęła rękom. Nagle Esmeralda pojawiła się jak grom z jasnego nieba, jej wybawienie. - Lara napisała, żebym do niej wpadła bo ma dla mnie niespodziankę, a mama obiecała, że mnie do niej zawiezie, prawda? - postanowiła wykorzystać tę szansę. Matce może opowiedzieć o tym, że od niedawna spotyka się z Leonem, ale boi się reakcji nadopiekuńczego taty, który nigdy w tym domu nie widział gości płci męskiej z interesem do jego córki. Zawsze przychodzą biznesmeni z ofertami dla inżyniera.
- Tak, chodź bo się spóźnimy - kobieta poparła swoje oczko w głowie, w nadziei, że Viola dostarczy jej trochę akcji z życia wziętych.

Przejazd samochodem minął szybko. Pół godziny wystarczyło by Esmeralda dowiedziała się o Leonie, Diego'u, randkach, elicie, studio, Larze... wszystkim. Kobieta doskonale zrozumiała powód, dla którego oszukuje ojca i mając świadomość, że to złe, mimo wszystko stwierdziła, że Violetta wybrała właściwą decyzje. Auto stanęło, matka zaciągnęła ręczny. Leon stał tuż obok kupy żelaza. Po chwili drzwi się otworzyły, a z nich wydostała się jedna postać, to samo zdarzyło się z przeciwnej strony. Pani Castillo wyciągnęła ze sobą parasolkę. Niczym tygrysica czapnęła nastolatka za dłoń i przycisnęła mu trzonek od parasolki pod szyję.
- Mamo! - wyraziła swoje oburzenie córka i w natychmiastowej reakcji podbiegła do kobiety - Zostaw go - Leon zakaszlał
- Zrobisz jej krzywdę albo ją zranisz to uwierz mi, że wiem jak się posługiwać wszystkimi narzędziami kuchennymi. Znam nawet technikę jak unieruchomić człowieka zwykłym długopisem, także uważaj - zagroziła chłopakowi, kompletnie ignorując niezadowoloną córkę.
- Zostaw go! - rozkazywała krzykiem Vilu. Wreszcie jej błagania zostały wysłuchane, a parasolka swoim czubkiem wylądowała na ziemi.
- Pamiętaj - palcem środkowym oraz wskazującym zasygnalizowała, że ma ucznia studio na oku. Wsiadła w samochód i tyle było ją widać.
- Miła ta twoja mama - pomasował swoją szyję
- Ciesz się, że nie przedstawiłam cię mojemu tacie - oczy Leona przybrały wielkość monet
- Zgrywasz się - parsknął pełen nadziei, że to tylko taki nieśmieszny dowcip, którym jego ukochana chce go nastraszyć
- Niestety nie - poklepała go po głowie dla otuchy
- Ej, układałem to włosy bardzo długo - zawył poprawiając natychmiastowo swoje lśniące włosy
image- Przestań się pindrzyć bo pomyślę, że przyszłam na randkę z przyjaciółką, a nie chłopakiem - dogryzła mu z przekonaniem, że Leoś zaprzestanie układaniu fryzury na nowo. Jej założenie potwierdziło się
- He, he, he - symulował udawany śmiech. Objął Violettę ramieniem i zaczął ją prowadzić do miejsca, które dostosował do ich wspólnej randki. Droga dłużyła się w nieskończoność. Verdas stracił odrobinę orientacje, jednak jego przeczucie twierdziło, że marsz zajął im zbyt wiele czasu. Na szczęście rozpoznał wysokie drzewo w oddali, już wiedział jak dalej iść. Podwyższyło mu to samoocenę, która już wcześniej przekraczała granicę normy.
- Daleko jeszcze? - dopytywała Vilu, gdy dzieliło ich kilkanaście kroków od rośliny ze zdrewniałą łodygą. Na skroniach Verdasa pojawił się pot.
- Co powiesz na trzecią pierwszą randkę?
_________
1) Czy Lara wie o czymś, o czym nie wie Vilu?
2) Czy ma to jakikolwiek związek z Leonem?
3) Czyżby kolejna randka Leonetty nie wypaliła?

Ta dam! Kolejny rozdział. Późno. Trudno. Bywa. Z każdym rozdziałem wydaje mi się, że to wszystko jest bez sensu. Jest mało komentarzy, co wydaje mi się być równoznaczne z tym, że publikuję rozdziały dla paru osób. Jestem im wdzięczna, że zostawiają choć "<3" bo wiem, że nie robię tego sama dla siebie. Wiem, że rzadko tu zaglądam... Siła wyższa. Ten tydzień mam trochę luźniejszy. tylko jedna praca klasowa z matematyki... Proszę o zostawienie w komentarzu linku do własnych blogów. Zajrzę, skomentuję rozdział, może nawet zaobserwuję, jeśli mnie zaciekawi blog. 
Pracuję także nad projektem, który na razie jest tajemnicą. Nie chcę wam za dużo zdradzać, bo nawet nie wiem do końca, czy to wypali. Dziękuję czytelnikom wszystkim, nie zapomnijcie o tych linkach. Ariana pozdrawia <3
///Ari <3

9 komentarzy:

  1. Cudny <3 Przepraszam, że krótko, ale nie mam za bardzo czasu ;c
    Ale czytam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudoo <3

    Zajrzysz ?
    http://ludmila-mojahistoria.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski <3 dopiero dzisiaj znalazłam tego bloga. 1)Myślę, e wie 2)Raczej tak 3)Z pewnością. Czekam na next my-story-caxi.blogspot.com i wykrzycz-szept.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej *.* cudowny *.*
    dopiero teraz weszłam tu po długim czasie i jestem zaskoczona *.*
    czekam na następny rozdział :)
    i muszę przyznać, że świetna historia *.*
    zapraszam do siebie ?
    http://opowiadanietini.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć <3
    Cudowny rozdział <3
    Czekam na nexcik <3

    http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecudowny :*
    Ach.. te Leon haha <3
    Weny życzę i czekam na next :*

    http://leonetaaqq.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeprzeprzecudowny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam na next'a!!!!!!!!!!!!!!
    Zapraszam również do mnie:
    http://leonetta-nikt-nas-nie-rozumie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń