piątek, 8 maja 2015

Rozdział 52: Zabawa się skończyła

Rozdział dedykuję wszystkim komentującym anonimom <3
_______
*Leon*
Konkurs... Jasne...Nic lepszego nie potrafiłem wymyślić na szybko. Mój plan miał przebiec następująco: spakować bagaże, a za 12 godzin wysiadać z samolotu w Hiszpanii. Gdyby to rzeczywiście konkurs byłby powodem mojego wyjazdu, to na pewno nie bez Violetty. Dobrze, że chociaż uwierzyła, i że tak jak przypuszczałem nie chce zostawić studia. To boli. Cholernie boli, ale w ten sposób będzie bezpieczna. Gdy zamknęła za sobą drzwi, coś we mnie pękło. Dwie męskie łzy spłynęły mi po poliku. Męskie, ponieważ nie płaczę bez powodu. W tym momencie jednak straciłem kogoś, na kim zależało mi najbardziej na świecie. Usiadłem bezradnie na łóżku, zatapiając twarz w dłoniach. Usłyszałem moją komórkę. Nie spoglądając nawet na numer, rzuciłem urządzeniem o podłogę. Komórka rozpadła się w drobny mak, ale przynajmniej przestała dzwonić. Przystąpiłem ponownie do pakowania bagaży. Wyjeżdżam jutro. Nie mam zamiaru żegnać się z nią. Oboje będziemy cierpieć kilka razy bardziej. Mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś, z kim będzie mogła żyć bezpiecznie, będzie księżniczką w jego ramionach, z kimś, kto nie dopuści, żeby włos jej z głowy spadł.

Wstałem bardzo wcześnie rano. Za dwie godziny samolot. Ten wyjazd to linia, która podzieli: mój związek z Violą, udział w przywróceniu studia do łask oraz moje relacje z rodzicami i przyjaciółmi. W zasadzie zostawiam tu wszystko, ale gdyby nie ten rodzaj poświęcenia, oni by ich zniszczyli. Pożegnałem się z rodzicami. Oni również uwierzyli w konkursową ściemę.
- Powodzenia, kochanie - ściskała mnie mama.
- Chodź tu - wystawił ramiona ojciec. Po chwili trzymałem swoją brodę na jego obojczyku
- Opiekuj się mamą - szepnąłem mu do ucha. Ojciec ustalił odległość wyprostowanych łokci między nami. Spojrzał na mnie, mrużąc oczy. Szybko odwróciłem wzrok. - Zapomniałem gitary z pokoju - oświadczyłem nagle i wparowałem po raz ostatni do pomieszczenia, w którym spędziłem sporą część mojego życia. W tym momencie po całym domu rozniósł się dźwięk, który oznacza, że ktoś dobija się do drzwi. Pewnie sąsiad znów chce prosić ojca, by uciszył naszego psa. Mniejsza o to. Wzrokiem docierałem do każdej szczeliny w moim pokoju. Próbowałem sfotografować mój pokój oczyma. Energicznie chwyciłem gitarę. W międzyczasie o uszy obijała mi się rozmowa matki i ojca z niezwykle delikatnym, damskim, znajomym, pięknym głosem. Wychyliłem głowę zza futryny. Ujrzałem prześliczną, długonogą, szczupłą brunetkę. Znak szczególny na tamtą chwilę: walizka.
- Leon - przywitała mnie radośnie. Wyszedłem z pokoju w całej okazałości. Głupio by było teraz tam wrócić. Leon, ona chce jechać razem z tobą do Hiszpanii. Dlaczego wczoraj byłem tak przekonujący?! Ona nie może... musi tu zostać.
- Viola - grałem wkurzonego. Starałem się w zupełności wejść w rolę. Podobno dobrym jestem aktorem...
- My was zostawiamy - odśpiewała matka i zaciągnęła ojca do kuchni. Dziewczyna sprawiała wrażenie szczęśliwej, wesołej i mega nakręconej.
- Leon, jadę z tobą - puściła bagaż i rzuciła mi się w ramiona. Oplotła swoimi drobnymi rękoma mą szyję i spoglądała mi prosto w oczy. Delikatnie ją odepchnąłem, na znak, że jestem na nią zły. Nie chciałem tego robić, ale to dla jej dobra. - Leon - w błyskawicznym tempie smutek wymalował się jej na twarzy. Czułem się podle...
- Wiem wszystko - kontynuowałem dalszą część mojego planu
- Co wiesz? - rozłożyła pytająco ręce
- Całowałaś się z Federico i mnie nie okłamuj - totalnie zmyśliłem historyjkę. Po czymś taki  powinna mnie nienawidzić
- Nie, nie. To nieprawda! - broniła się
- Jesteś żałosna, wyjdź stąd! - wskazałem ręką drzwi. Zachowywałem się jak pajac. Miałem ochotę sam siebie znokautować. Utrzymywałem kamienny wyraz twarzy
- Ale Leon... - załkała - Nie... Stop! - podniosła głos - Ja nie mam zamiaru ci się tłumaczyć, bo nie mam z czego. Nigdy cię nie zdradziłam i nie oszukałam. Nie masz absolutnie żadnych powodów do zazdrości. To, że tu przyszłam i byłam gotowa zostawić wszystko dla ciebie to oznaka mojej miłości do ciebie, ale jeśli nawet tego nie doceniasz, to jesteś skończonym idiotą. Przyznaj, że kogoś masz w Europie - zarzuciła mi. Może dobrym rozwiązaniem będzie jeśli skłamię, że tak... wtedy o mnie zapomni. Nagle drzwi ponownie się uchyliły. Zderzyły się klamką ze ścianą. Powstała nawet dziura, bo faceci wparowali do mojego domu, akcentując to ogromną siłą. Znów ich widzę, ale co gorsza, widzi ich Violetta. To nie tak miało być!

*Violetta*
- Inaczej się umawialiśmy - przemówił groźnym głosem Leon. O co w tym wszystkim chodzi? Rozmawia z dwoma podejrzanymi mięśniakami jak równy z równym...
- Sądziłeś, że ujdzie ci to na sucho? - przemówił jeden z duetu ogolonych pakerów. Brunet zbliżył się do mnie, nie tracąc kontaktu wzrokowego z nimi.
- Ucieknij tylnym wyjściem - szepnął mi na ucho. Kiedyś nadarzyła się podobna sytuacja, lecz we Włoszech. To ci sami faceci... Ale przecież spłacił dług. Nie wierzę, że znów Leon dał się wplątać w nieuczciwe układy. Jeden z goryli mocno chwycił mnie za nadgarstek. Na początku sądziłam, że to Verdas, ale on zawsze robił to delikatniej. W tamtym momencie czułam, jak krew nie dopływa mi do palców. Chłopak odepchnął mięśniaka ode mnie. - uciekaj - wrzasnął. Z przypływu emocji uczyniłam to, co nakazał. Ale nie po to by ratować swój tyłek, ale żeby powiadomić jego rodziców, by dzwonili po policję. Biegłam wystraszona. Nie odwracałam się nawet za siebie. Gdy do kuchni pozostało mi jedyne kilka kroków, poczułam ucisk w kostkach. Na wskutek tego upadłam. Obejrzałam się za siebie. To był jeden z nich. Kopałam go nogami po twarzy, przynajmniej próbowałam. Mężczyzna był bardzo silny.
- Mamy rodziców - z kuchni wydostali się kolejni pakerzy, którzy "przytulali" rodziców Leona. Taśmą zakleili im buzie, by nie krzyczeli. Mnie doprowadzili do podobnego stanu, mimo wszelkich oporów. Verdasa poza podbitym okiem zostawili całego. Płakałam z niemocy.
- Będziesz posłuszny, czy chcesz by zginęli? - złożył mu ultimatum gigant, który sekundy temu okładał go pięściami
- Puśćcie ich - krzyknął ostatkami sił brunet. Paker podsunął mi brzytwę do gardła.
- Zabawa się skończyła - podsumował jeden z nich. Krople potu spływały mi po skroniach. Starałam się nawet nie oddychać, bo ostrze dotykało mojej szyi. Jeden maleńki ruch i nie żyję. Leon, w co ty się wplątałeś?
_______
Następny tytuł rozdziału: Kochać i być kochanym 

HAHAHHAHAHAHA! Jeden z moich ulubionych rozdziałów. Obiecałam emocje? Proszę bardzo XDD Obiecałam niespodzianki? Proszę bardzo. Jak się podoba? Mam nadzieję, że wszystko stało się jasne. PA!

9 komentarzy:

  1. Boski! Genialny!
    To wszystko, co jestem w stanie z siebie wydusić.
    Czekam na next!
    Buziaki!♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko to jest najlepszy rozdział !!!!!!!! On jest boski idealny no brak słów :)
    Czekam na następny i życze ci weny
    Ale akcja, tego sie nie spodziewałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Leon co ty za bzdbrednie opowiadasz! !!
    W co ty sie wpakowałes? ??

    Zapraszam na mój blog
    AustiniAllyToDestiny@blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. MATKO BOSKO. No tego to ja się nie spodziewałam. Na początek przepraszam, że nie skomentowałam dwóch poprzednich rozdziałów, ale miałam pracowity tydzień.
    Leon, jak tak możesz?! Mogłeś jej powiedzieć prawdę. To by było o wiele prostsze. A teraz oboje cierpicie...
    Wiedziałam, że Viola przyjdzie. Nie opuściłaby go. A on jeszcze tak bezczelnie ją oskarżył o zdradę. No ok, wszystko dla jej dobra, ale...
    I w tym miejscu zamarłam. W co on się wplątał do jasnej ciasnej?! Mam nadzieję, że nic nie będzie w szczególności jemu oraz Violi i rodzicom.
    Jest akcja, są emocje.
    Czekam na next!
    http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały <33
    Ach.. ten dreszczyk emocji. Uwielbiam go<33

    Zapraszam wszystkich do mnie. Od nie dawna znów zaczęłam pisać : http://leonetaaqq.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. BOJĘ SIĘ. NIE BĘDĘ MOGŁA SPAĆ W NOCY
    RATUJCIE MNIE
    hej .. rozdział jest oczywiście idealny ale wytraszyłaś mnie masakrycznie i ja teraz muszę czekać na kolejny 5 dni no weź :-(
    Biedni Verdasowie i Fiolka and Leon
    Niech nic im sie nie stanie :-(
    Dużo weny
    Buziaki

    Blanco

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe i wciągające opowiadanie . Na początku nie zbyt za nim przepadałam ale z każdym kolejnym działem coraz bardziej się przekonywałam. Życzę weny i czekam na next .

    OdpowiedzUsuń