__________
Rozejrzałam się dookoła. Nie ma ich. Nie wiem, czy powinnam się bać, czy dramatyzuję.
- Ale to nam nie wyjdzie! - o uszy obił mi się charakterystyczny głos dla zrzędliwej, denerwującej blondyny. Podążałam za dźwiękiem, który dobiegał z wnętrza szkoły. Wyminęłam znajomych, którzy mnie nawoływali, ale ja nie zwracałam na nich szczególnej uwagi. Weszłam do opustoszałej szkoły. Gdy dostrzegłam Ferro i Verdasa, chwilę ich obserwowałam. Kłócili się, jak za dawnych, dobrych lat. Ich sprzeczce towarzyszył mój mały cwaniacki uśmieszek. Podeszłam do dwójki, wtulając się w ciepły tors chłopaka. Leon automatycznie się rozpromienił i objął mnie ramieniem. Ludmiła nie była zadowolona. Tęczówki powędrowały jej do góry, co oznaczało, że ma mnie dość. Super! Zadarła nosa do góry i podniesioną do góry głową dumnym krokiem wybyła ze Studia.
- Hej, kotku - przywitał mnie chłopak i ucałował mój policzek. Nie będę opisywała jak nieziemsko się wtedy czułam, ponieważ to prawda powszechnie znana.

- O niczym ważnym - zbył mnie. Postanowiłam zakończyć temat w tym momencie. Skoro twierdzi, że to nic ważnego, lub coś co kompletnie mnie nie dotyczy, to tak jest.
- Idziemy? - zaproponowałam, a on ścisnął moją dłoń. We dwójkę stanęliśmy przed murami szkoły. Niby zamknięta, lecz na dzień dzisiejszy otworzyli ją, by potencjalni kupcy mogli się rozejrzeć. Mi i tak wszystko jedno, ale im zależy na tych kilku ścianach. Leon stanął w środku okręgu, który stworzyliśmy. Maxi zamknął drzwi studia, by odpędzić zainteresowanych. Zrobiliśmy również coś w rodzaju szyldu, na którym drukowanymi literami napisaliśmy wyraźnie, że placówka jest już sprzedana. Gdyby jakiś inwestor zainteresował się tym miejscem to wtedy ponieślibyśmy klęskę, a oni straciliby studio na zawsze.
- Cel tego zebrania jest wam wszystkim znany - rozpoczął Leon, kierując się do zgromadzonych. Ludzie byli tak w niego wgapieni jakby był jakimś wyrocznią - Dzięki za tak liczne zebranie. Trzeba jak najszybciej obmyślić plan, jak odzyskać naszą szkołę - widziałam w jego oczach zaangażowanie. Gdy obejrzałam się dookoła każdy miał podobną minę. Tylko ja... Violetta pospolita nie potrafiłam zrozumieć ich zawziętości. Przecież to zadłużony budynek, który był skazany na klęskę, a teraz to oni nawet nie mogliby być uczniami w tej szkole, więc o co tyle hałasu? - Robimy burzę mózgu. Każdy pomysł jest dobry. Do końca dnia musimy coś wykombinować, nie możemy przecież przez miesiąc udawać, że szkoła jest sprzedana, bo Gregorio prędzej czy później tu wróci - Federico podniósł rękę. Wszyscy skupiliśmy na nim wzrok. On i pomysł? To się źle skończy...Chyba, że przez te kilka lat zmądrzał? Tak, wiem. Jestem zabawna.
- Może zorganizujemy sprzedaż babeczek - zaproponował przekonanym głosem. Czyli jednak to wciąż ten sam głupi Fede. Leon uśmiechał się pod nosem, a później zakrył oczy dłonią
- I ty serio sądzisz, że z sprzedaży głupich babeczek zarobimy na utrzymanie studia? - spytałam z wyrzutem, to co wszyscy inni bali się wykrzyczeć jawnie. Włoch przytaknął głową. Zebrani ludzie kryli swoje rozbawienie - Czy ty wiesz w ogóle ile my potrzebujemy? Te twoje babeczki nie wystarczą nawet na dniówkę dla nauczyciela tańca - pomysł Federa został wykpiony przeze mnie. Przynajmniej zrozumie, że potrzebujemy jedynie GENIALNEGO planu, a z doświadczenia wiadomo, że ten gostek i myślenie nie powinno zestawiać się w jednym zdaniu.
- A może... - następny pomysł usiłowała narzucić Francesca
- Bezsensu - odrzuciłam jej wszelkie wymysły już na samym początku. To dziewczyna Feder'a, a więc na pewno przejęła jego geny debilizmu. Powinniśmy od razu egzekwować zły tok myślenia. Szkoda naszego czasu, mojego czasu. Jestem tu tylko dla Leona. Camila otworzyła usta, chcąc zaproponować zapewne swoje mądrości. Pokręciłam przecząco głową z głupawym uśmiechem - Źle - skrytykowałam kolejną osobę. W takim tempie nigdy nie odratujemy tego ich studia. Po chwila nastała niezręczna cisza. Nikt nawet nie ziewnął. Wiedział bowiem, że jestem surowym sędzią. Całe te bezczynne oczekiwanie zaczynało mnie nudzić. Sięgnęłam komórkę z kieszeni. - Ej, słuchajcie. - odezwałam się - mój tata dzwoni, że musi ze mną pogadać, więc spadam - skłamałam. W rzeczywistości nawet nie miałam ochoty przebywać z tą bandą nudziarzy. Wspięłam się na palcach i ucałowałam polik Leona. Na pewno nie będzie zły na mnie. A oni i tak nie dadzą rady znów przywrócić Studia do łask. Po co w ogóle próbują? Będąc kilka metrów od ekipy, przypomniało mi się, że mam komórkę dla Lary, którą wczoraj u nas zostawiła. Pośpiesznie zawróciłam by ją jej oddać. Znajdując się za rogiem szkoły słyszałam kłótnie znajomych mojego chłopaka.

- Strasznie się zmieniła. Jest nieznośna i okropna - rozpoznałam głos Lary. Ua... To akurat bolało . Taka z niej przyjaciółka jak ze mnie sprzątaczka. Hej, jestem Violetta i mam super przyjaciół.
- Wiem - przytaknął Leon. To było jak nóż w serce.
___________
1) Czy Violetta postanowi się zmienić?
2) Czy Leonetta się pokłóci?
Tytuł następnego rozdziału "załamanie tożsamości"
Prezentuję kolejny rozdział. Ale on krótki, znów. Ale w sumie wolę wam prezentować krótsze, a częściej niż obszernie długie a raz na miesiąc O.o! To by było chore, a historia byłaby krótka.
Dziękuję komentatorom za ciepłe słowa <3
/// Ari <3