Rozdział dedykuję Tinie za komentarze, które mnie podbudowują.
____________
- Nie puszczajcie mnie, nie puszczajcie - piszczałam z radości. Tuliłabym ich cały dzień, ale chyba wszyscy byśmy się podusili. Tata otarł słoną kroplę z policzka, mama nie ukrywała uczuć.
- Kochanie, jak mogłaś na tak długo nas zostawić? - spytała z żalem Esmeralda - umieraliśmy z tęsknoty z tatą - po każdym jej słowie krajało mi się serce. Co oni przechodzili przez ten mój młodzieńczy pomysł? Nie myślałam wtedy o nich. Obtuliłam matkę ponownie.
- Leon wam powiedział, że przyjeżdżam? Przecież miała to być niespodzianka - spojrzałam na chłopaka z udawaną złością, lecz on zerknął na moich rodziców, co automatycznie przykuło i mój wzrok. Tata dziwnie uśmiechał się do mamy. Co oznacza dziwnie? Bardzo podejrzanie, sztucznie... - Coś nie tak? - zadałam drugie z rzędu pytanie, a oni zaczęli się plątać
- Jedzmy tort - okrzyknął Leon. Goście ustawili się w szeregu z pustymi talerzykami. Postanowiłam zostawić tę sprawę bez rozstrzygnięcia, choć to dziwne. Usiedliśmy przy wielkim stole. Rozmawialiśmy głównie o moim życiu, które przeszło burzliwą zmianę. Nasłuchałam się słów krytyki co do mojego wyglądu, zachowania i nawyków. Co poradzę? Taka jestem. Przez cały obiad bacznie obserwowałam Leona. Zajął miejsce daleko od Ludmiły, odkąd tu jesteśmy nawet na nią nie spojrzał, a o jakichkolwiek flirciarskich gadkach nie wspomnę. Co się dzieje? Kryzys w związku i to jeszcze w przeddzień ślubu?
- Może przejdziemy się do Studio? - zaprzestałam kolejnych pytań dotyczących mnie oraz mojego stylu bycia. - Chciałabym spotkać się z Angie i Gregorio - wszyscy zamarli, puścili widelce i oglądali się w każdą stronę, byle nie na mnie. Stuknęłam łyżeczką w kieliszek. Goście w dalszym ciągu niewzruszeni hałasem próbowali rozwinąć jakąkolwiek rozmowę
- Ładnie tutaj - wybełkotała coś jako pierwsza Camila
- Tak przytulnie - potwierdziła Lara
- I te krzesło - zachwycał się Leon. Ułożył palec wskazujący na kciuk, tworząc kółko - Piękne krzesło - dodał po chwili
- Serwetki - podniósł jedną mój ojciec
- Serwetki? - skrzywiłam twarz. Serwetki? Serio? O co im chodzi?
- Tak, German, cudowne serwetki - zagłuszyła mnie moja matka, a goście chórem jej przytakiwali
- Serwetki? - powtórzyłam głośniej. Całe zbiorowisko podziwiało kolejno stół, ścianę, śmietnik. Postanowiłam odejść. - Lewo, prawo, lewo - przypominałam sobie drogę do szkoły. Stałam przy furtce, gdy nagle usłyszałam krzyk.
- Viola - w moim kierunku zmierzał rozpędzony Leon. - Gdzie idziesz?
- Do studia - odparłam. Chłopak wywrócił oczyma i wydobywał z siebie nadzwyczaj... inne odgłosy
- Yyyy...am...em...ten...eeee...noo...hm...Bo ten - wiedziałam, że coś kręcił, ale postanowiłam ze stoickim spokojem trochę go pomęczyć. Skrzyżowałam ręce. - Wiesz... - przeczyłam ruchem szyi - jakby ci to powiedzieć? - podrapał się po głowie.
- Może normalnie i do tego prawdę? - spytałam z nutką ironii. - Coś nie tak ze studiem? - potwierdził to. - Ale...
- Zamknęli studio - wyznał w końcu, choć było widać, że sprawia mu to ogromny ból. Smutna wiadomość, ale do mnie nie trafiła prosto w serce. Po prostu za mało czasu spędziłam tam. Nie mam nawet konkretnych wspomnień. Owszem, miałam w planach zwiedzenie szkoły po latach, ale to z czystej ciekawości. Leon natomiast zapewne przyjął to o wiele gorzej. Był smutny. W takim momencie powinnam go przytulić. Nie mogę. Mogę? Nie mogę. Może jednak? Mały przytulas? Ale Ludmiła jest w środku, jak zobaczy brak obecności Leona i mnie to zaraz wybiegnie i zrobi awanturę. Nie mogę. Ale jest taki smutny. Powinnam. Nie zrobię tego.
- Leon - odparłam smutnie i pociągnęłam go do siebie. To przyjacielski uścisk. Klepałam go po plecach, a on mocno ścisnął mnie w talii. Potrzebował tego. Nagle moja przepowiednia się sprawdziła. Drzwi się otworzyły, a zza nich wyłoniła się Ludmiła. Gdy tylko ją dostrzegłam momentalnie puściłam chłopaka. Dziewczyna zbliżała się do nas.
- Powiedziałeś już jej o wszystkim? - zareagowała spokojnie, wręcz nienormalnie jak na jej standardy. Verdas pokręcił przecząco głową, natomiast ja wgapiałam się w nich jak w jakiś czarodziejów czy coś.
- To nieodpowiedni moment - wydukał ściszonym głosem narzeczony Lu, zasłaniając usta ręką. I tak wszystko słyszałam. Jeszcze jakieś sekrety?
- Co mnie to? - wybuchnęła lekceważącym głosem. - Ja i Leon nigdy nie byliśmy parą - wyjawiła, a mi mimowolnie dolna szczęka się opuściła.
___________
1) Czy to, co powiedziała Ludmiła jest prawdą?
Tytuł następnego rozdziału "Życie to zagadka"
Czy rozdział zbliżył się dziwnością do tytułu? Wam to oceniać. Kolejny tytuł zacnie filozoficzny.
Nie wiem czy zauważyliście, ale Ari się rozkręca z tymi postami. Co dwa dni normalnie coś dodaję. U nas w szkole luz... Babka od fizyki chora, dwie ostatnie fizyki odwołane. Żyć, nie umierać ^^
*REKLAMA* bloga oraz link *KLIK* do najnowszego rozdziału, który jest wart przeczytania ze względu na jakże komiczną postać.
No dobra, to do 39. ;)
///Ari <3
- Leon - odparłam smutnie i pociągnęłam go do siebie. To przyjacielski uścisk. Klepałam go po plecach, a on mocno ścisnął mnie w talii. Potrzebował tego. Nagle moja przepowiednia się sprawdziła. Drzwi się otworzyły, a zza nich wyłoniła się Ludmiła. Gdy tylko ją dostrzegłam momentalnie puściłam chłopaka. Dziewczyna zbliżała się do nas.
- Powiedziałeś już jej o wszystkim? - zareagowała spokojnie, wręcz nienormalnie jak na jej standardy. Verdas pokręcił przecząco głową, natomiast ja wgapiałam się w nich jak w jakiś czarodziejów czy coś.
- To nieodpowiedni moment - wydukał ściszonym głosem narzeczony Lu, zasłaniając usta ręką. I tak wszystko słyszałam. Jeszcze jakieś sekrety?
- Co mnie to? - wybuchnęła lekceważącym głosem. - Ja i Leon nigdy nie byliśmy parą - wyjawiła, a mi mimowolnie dolna szczęka się opuściła.
___________
1) Czy to, co powiedziała Ludmiła jest prawdą?
Tytuł następnego rozdziału "Życie to zagadka"
Czy rozdział zbliżył się dziwnością do tytułu? Wam to oceniać. Kolejny tytuł zacnie filozoficzny.
Nie wiem czy zauważyliście, ale Ari się rozkręca z tymi postami. Co dwa dni normalnie coś dodaję. U nas w szkole luz... Babka od fizyki chora, dwie ostatnie fizyki odwołane. Żyć, nie umierać ^^
*REKLAMA* bloga oraz link *KLIK* do najnowszego rozdziału, który jest wart przeczytania ze względu na jakże komiczną postać.
No dobra, to do 39. ;)
///Ari <3
Jejku świegny rodział.
OdpowiedzUsuńTroche krótki ale jest ;D
Hmmm ciekaweee oni nie byli parą.?!?!
Tu przeżyłam szok
No i zamknęli studio :(
Się porobiło :")
Oby 39 pojawił się szybko ;*
Do nexta! :*
Ojej dziękuję za dedykację ♥ Ale dziwacy hahahhaa xD Według mnie postawa Violi też nie jest dobra, ale głupio tak wytykać komuś wady... Szkoda, że zamknęli Studio... :( Hmm... TAK, TO PRAWDA, CO LUDMIŁA POWIEDZIAŁA! Stawiam, że... Nie no, na nic ie stawiam xd
OdpowiedzUsuńTo był najdziwniejszy rozdział świata xD Aczkolwiek trafiłaś z dedykacją, bo ja też jestem dziwna. :D A u mnie w szkole ogółem ok, tylko ta matma... 8 pkt. z próbnego testu na 17. Chyba skoczę z krawężnika.
Życzę weny!!
http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/
Ej, ej, ej. Tylko mi się tam nie zabij. Spadłam z dywanu na podłogę i złamałam nogę. Hehe, jakie rymy. XD
UsuńA wy nie wiecie, co ja knuję BAUHAHAHAH!
/// Ari się cziluje. XD
Cudowny! <3
OdpowiedzUsuńhah Mi tez mimowolnie opadła szczęka! Ale wiesz coś tak myślałam że ten związek to ściema. Leon i Lu? Nawet mi to przez gardło nie przechodzi xd
Czekam na next i na powrót Leonetty :*
Rozdział boski♥♥♥
OdpowiedzUsuńO Matko! Tyle się wydarzyło... Zamknęli studio... Lu i León nigdy nie byli parą?!
WTF! To, co? Ten ślub to tak dla żartów?!?!?!
kompletnie nie wiem, co o tym myśleć...
Zatkało mnie xD
Czekam na następny rozdział ♥♥
Buziaki♥♥