wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 40: Marzenia mnie zniszczyły

Rozdział dedykuję Akira Rai
_________
Miło było znów poczuć jego bliskość. Pożądałam go w całej okazałości.
- Viola - westchnął, gdy odsunęliśmy się od siebie. - To bez sensu - wyznał. Ok. Fajnie. Nie takiej reakcji się spodziewałam.
- Ciekawe co teraz? Masz kolejną narzeczoną? Lare? A może Francesce? Nie, nie. Ty lubisz być bardziej oryginalny. Na pewno zakochałeś się w Oldze i chcesz bym wam udzieliła ślubu. Tak! Trafiłam w sedno. - Wywróciłam oczyma. - Będziesz sobie stał na deszczu - wrzasnęłam rozwścieczona i wybiegłam z balkonu. Nie zagradzał mi drogi. Zamknęłam drzwi, tak by wejść do środka nie mógł. Niech wraca tak samo, jak tu wszedł. Zrobiłam z siebie debilkę. Zastanawia mnie tylko czy jestem aż tak odważna, czy aż tak głupia. I na co ja liczyłam? Oj Violetta, niczego się nigdy nie nauczysz. Zimny drań na zawsze nim pozostanie. Oni się nie zmieniają. Miną lata, a oni wciąż z głupawą mordą i piękną gadką łamią serce. Dość tego. Zostanę zakonnicą. Leon pukał piąstką w szybę. Jedną ręką machałam do niego, a drugą opuszczałam roletę w dół. Przebrałam się w suche ubrania, a włosy zawinęłam w turban z ręcznika. Maskarę zmyłam do końca z polików. Usiadłam do swojego dawnego laptopa. Teraz mogłabym rzec "złomka". Chciałam natychmiastowo zabukować sobie najbliższy lot z powrotem do Włoszech. Buenos Aires to najdziwniejsze miasto pod słońcem. Jestem tu niecały dzień, a już dwukrotnie zostałam zraniona przez 3 bliskie mi osoby. Otwierając okno wyszukiwarki w proponowanych stronach wyskoczył mi mój dawny blog. Bardzo zaniedbany, nieodwiedzany przeze mnie przez 5 lat blog. Coś mnie podkusiło, by wejść i sprawdzić, czy jakiś desperat wciąż wyczekuje na mój powrót. Nie, żartuję. Fajnie jest zobaczyć, co się wypisywało w przeszłości. Wtedy jeszcze byłam naiwną Violetką, którą sądziła, że muzyka, pasja i miłość to cała ona. Cóż za bzdury. Otworzyłam ostatni post: 
To niewiarygodne jak bardzo moje życie zmieniło się w miesiąc. Tak, w miesiąc. To nie pomyłka. Mogę się bawić, śmiać, tańczyć i śpiewać, lecz od teraz moje serce zawsze będzie bić w rytm twojego imienia, Leon. 

Ja to pisałam? Niewinny uśmiech przerodził się napad śmiechu. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Uspokoiłam się i odgarnęłam włosy sprzed czoła. Zamknęłam pokrywę laptopa, ale nie odezwałam się nawet jednym słowem. Osoba stojąca pod drzwiami czekała parę chwil aż wreszcie odważyła się wejść. Leon. Ubrany był w suchy garnitur mojego ojca. Wyglądał prze zabawnie, ale wbrew sobie utrzymywałam poważną mimikę. Chwyciłam za poduszkę i rzuciłam nią mocno w jego stronę. Chłopak złapał ją w locie. 
- Idź stąd - prosiłam grzecznie, by nie wszczynać kolejnej kłótni. Verdas nie posłuchał i zbliżył się o kilka kroków bliżej do mojego łóżka - Wyjdź - podniosłam głos, ale on stwierdził, że będę szczęśliwsza jak usiądzie obok mnie - o co ci chodzi? Mam przepraszać cię? Za co? Za to że nie ukrywam uczuć? 
- Nie możemy być razem. Jak ty to sobie wyobrażasz? - palcem wskazującym skierowałam go do drzwi. On ścisnął go i opuścił znów na dół - Nie mogę być powodem twojej rezygnacji z tras i koncertów. - Nagle mi ulżyło. Czyli to jednak nie o mnie chodzi. Dobra, o mnie, ale w innym sensie. Nie sama Violetta jest problem, po prostu Verdas nie chce stać na drodze do kariery. Ja nie widzę problemu - Wyjedziesz do Włoszech, a ja muszę tu zostać.
- Dlaczego? - spytałam prędko łagodnym głosem
- Chcę pomóc w reaktywacji studia.
- Też chcę - nakręciłam się
- A trasa? Nie możesz rezygnować z swojego życia. Nie powinniśmy być razem. To bez sensu - doceniam to, że się martwi i bla, bla, bla, ale to moje życie i ja jestem pewna swego.
- Chcę być z tobą, przytulać cię, chcę czuć twoją bliskość i znów być szczęśliwa. Moje marzenia mnie zniszczyły. Mój charakter przeszedł burzliwą zmianę na gorsze. Już nie jestem dawną Violettą. Śpiewanie sprawia mi ból, a życie w samotności mnie przytłacza. Brakowało mi ciebie - musnął opuszkami palców mój podbródek. Powoli zbliżaliśmy się do siebie - i naszych pocałunków - dodałam szeptem. Nasze usta złączyły się. Byłam w pełni szczęśliwa. - Musisz mi pomóc - chłopak pokiwał głową, nie znając nawet mojej prośby - To ma być coś niezwykłego
- I będzie - zapewnił - obiecajmy sobie, że będziemy walczyć o nasze uczucia - przytaknęłam. Niektórzy dociekliwi mogliby czepiać się, że jak to? Niedawno go nienawidziłam, teraz go kocham. Prawda jest taka, że w każdym związku potrzebna jest przerwa. Dzień, tydzień, rok, czasem nawet 5. Jeśli miłość jest szczera i prawdziwa to zawsze znajdzie rozwiązanie. Leon to moje rozwiązanie, po prostu.

Rano wstałam wypoczęta. Pierwsza noc w starym pokoju od 5 lat. Może jednak Buenos Aires to jest moje miejsce na ziemi? Rozpoczęłam dzień od leniwego przeciągnięcia się. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie. Rodzicom uśmiech nie schodził z twarzy, choć nie zamieniliśmy nawet jednego słowa. W sumie to nie jestem na nich zła. Dzięki temu ich planowi znów mam Leona, a na sercu czuję ulgę, że w domu nie jestem sama. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda? Wróciłam do swojego pokoju. Zaczęłam się rozpakowywać, czego nie zrobiłam wczoraj. Zostanę tu jeszcze trochę. Zajrzałam do dawnej garderoby. Roiło się w niej od pastelowych sukienek, różowych żakietów, zwiewnych, kolorowych bluzeczek, których nie zabrałam ze sobą na wyjazd. Wszystko było takie nijakie. Zawinęłam stare szmaty w kulkę i wyrzuciłam je przez okno. Jakiś bezdomny przynajmniej się będzie miał czym ogrzać. Hojnie z mojej strony. Po zobaczeniu, jak ekran komórki się podświetla, podeszłam do biurka, gdzie wspomniany sprzęt leżał.
- Leon się już stęsknił - podśpiewałam sobie pod nosem. - Halo?
- Jesteśmy przed studiem. Przyjdziesz? - zredagował krótko. Zapewne chodzi o tą reaktywacje, o której wczoraj wspominał
- My czyli kto? - zapytałam, szukając wzrokiem torebki
- No ja, Camila, Lara, Ludmiła, Maxi, Naty, Diego i kilka osób, których nie znasz. Francesca i Federico wrócili nawet z Włoszech żeby nam pomóc - wymieniał Leon, a ja w głowie naliczałam ilu nas będzie
- Okay, zaraz przyjdę - zakomunikowałam i już chciałam rozłączyć połączenie, lecz brunet zaczął krzyczeć do słuchawki
- Violetta, Violetta, Violetta! - przyłożyłam komórkę z powrotem do ucha - Kocham cię - zakończył rozmowę, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.

Drogę do Studia przebyłam z trudnością. Zapomniałam o uliczkach, które kiedyś znałam na pamięć. Nadrobię to. Gdy się zjawiłam byli wszyscy, prawie. Brakowało Leona i... Ludmiły. Nie podoba mi się to.
__________
1) Gdzie zapodziali się Leon i Ludmiła?

Tytuł następnego rozdziału "Za rogiem twój wróg"

Macie swoją Leonettę. Ktoś zaprzeczy, że jestem hojnym człowiekiem?
Co dziwne, rozdział mi się nawet podoba, więc.. no.
To tyle. PA!

6 komentarzy:

  1. Leonettaaaaaaaaaa!!!! Kocham cię!!!!! Haha xD
    Słodziaki *.* Dobrze, że Leonowi chodziło tylko o taką błahostkę. Mam nadzieję, że Vilu już na zawsze rzuci tą zasraną karierę!
    Niech im się uda uratować Studio! :)
    A wnioskując z tytułu nexta pewnie Ludmiła będzie za rogiem...
    Taaa, ja i moja logika poziom 99 xD
    Kończę ten bezsens i czekam na nexcik!
    http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, jestem czwarta, ale i tak dobrze.
    Leoneeeeettaaaaaaa!!! Naaaaareeeszcieee!!! Kocham i uwielbiam cię!
    Są najlepsi!
    Niech Violka rzuci tą karierę, błagam!
    Ale nie na serio błagam!
    Gdzie do cholery jest Leon i Ludmiła?
    Tylko nie mów, że oni... no wiesz...
    Ale znając życie wszystko się wyjaśni i będzie HAPPY!
    Tak wiem jestem porąbana.
    Kończę i czekam na next'a

    Pani Verdas

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisałam komentarz i wyłączyli mi prąd na całej ulicy! -.-
    Tak więc opóźniony komik teraz napiszę... [?] {Czy to ma jakiś sens? Przecież to oczywiste!}
    Leónetta♥♥♥
    León zakochany w Oldze???????
    To iście oryginalny pomysł ;) xD
    Ale Violę wzięło... Yhm... Leónek się stęsknił... Ta jasne... xD
    León o zawał mnie doprawiasz! Nie krzycz do słuchawki, gdy z kimś gadasz, a ja to czytam! xD
    Ale... To było takie słodkie♥
    Gdzie są León i Ludmila?????? Ja chcieć bardzo szybko nexta!
    Oczywiście Dziękuję za dedykację♥♥♥
    Rozdział jak zwykle boski♥♥♥
    I dlaczego to, co zwykle piszę na początku napisałam teraz na końcu?????
    OMG! A co jeśli się odwracam???? Teraz będę zaczynała od końca, a kończyła na początku! *.*
    Oki... Kończę już ten "komentarz" specjalnej troski.
    Jeszcze raz dziękuję za dedyk i czekam na następny rozdział ;) ♥
    Kocham♥
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu... Leonetta <33
    Kocham, kocham, kocham! :** <3
    Wspaniały rozdział ;D
    Ciekawe, dlaczego brakowało Ludmi i Leóna...
    To podejrzane...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :* <3 ♥

    OdpowiedzUsuń