
-... i chcę, Panie Boże, być jak ta drobna gwiazdka na granatowym niebie, chcę przysłaniać Słońce i w końcowym etapie stać się supernową. Chcę by ludzie zaczęli mnie szanować i nie lekceważyć mojego nazwiska. Tylko o tyle proszę. - co noc klękała na dwóch kolanach, składając dłonie do modlitwy.
Nastolatka z ogromnymi okularami na nosie, twarzą przykrytą toną makijażu i jasnymi, długimi włosami, lecz poniszczonymi końcówkami od prostownicy raczej nie wzbudza podziwu wśród rówieśników. Ale to pewnie szok, niespodzianka dla wszystkich, którzy ją wyśmiewają. Ona ma uczucia! SURPRISE! Co gdyby za każdą obelgę miała zaznaczać na swojej skórze żyletką małą kreskę? Pewnie jej nadgarstek wyglądałby jak zebra, ale w zupełnie innych barwach. Bo tak jest. Dzień w dzień, noc w noc, zaznacza na całej długości ręki swój ból. - Już i tak niewiele zostało... - szeptała pod nosem, kładąc się do łóżka
Kolejny dzień, kolejne minuty, który wydłużały się nieskończenie. Śmiechy, chichoty i ta świadomość, że to wszystko kierowane jest do ciebie. Nie do pięknej Francesci, Violetty... Do niej. Ludmiły. Ludmiły Ferro. Pośmiewiska szkoły. Ludmiły Pośmiewiska Szkoły Ferro. Zaszyła się w kącie na stołówce. Ułożyła swój posiłek na blacie i usiadła na krześle obok śmietnika. Obtulona ciepłym swetrem, naciągnęła rękawy tak, by zakrywały jej blizny, gromadzone latami. Nasunęła okulary na nos i pociągnęła nosem.
- Ty, Ferro świnio, aport! - usłyszała i podniosła wzrok lekko do góry. Ledwie mrugnęła, a już piłka do rugby odbiła się od jej kości policzkowej - Ha, za trzy! - Łzy jedna za drugą wypływały z jej oczu. Ułożyła głowę na blacie i zakryła ją całą rękoma.
- A może ktoś by tak ciebie rzucił, hę?! - rozległ się głośny, stanowczy głos. Ferro przez myśl nie przeszło, że to ktoś w jej obronie. - Ej, wszystko dobrze? - poczuła czyjąś obecność, ale nadal lękała się zabrać rąk sprzed twarzy, tak jakby nic do niej nie docierało. Ta sytuacja była dla niej tak nierealna, że nie zwątpiła, myśląc o własnej paranoi. Że niby ktoś zainteresował się losem takiej ofiary? W tej szkole nawet nauczyciele mieszają blondynkę z błotem.
- Federico, niezły żart! - wybuchnął śmiechem pewien zawodnik uprawiający sport, tak zwana gwiazda całej placówki, duma szkoły. - Wracaj do nas, bo zarazisz się ofiarozą - chłopak widząc, że Włoch nawet nie zrobił kroku ku niemu, odrobinę się onieśmielił. - Fede... - zająkał po raz ostatni, ale ponownie nie otrzymał przychylnej odpowiedzi.
- Lu... Ludmiła - usłyszała swoje imię, wymówione słowiczym głosem. Powoli przywracała swoje ciało do pozycji prostej, w nadziei, że to nie sen, czy złudzenie, ale faktycznie, po tylu latach znalazła się osoba, która stanęła w jej obronie. Po jej policzkach spływały czarne od maskary łzy, choć połowa tuszu wniknęła w włókna swetra.
- Federico, nie mów, że zrobiło ci się jej żal. To wypłosz, a wypłosze nic nie czują.

- Odejdź. - zarządziła Ludmiła. Domyślała się, że jego zamiary wcale nie są pokojowe. Odepchnęła chłopaka jedną ręką. Zerwała się biegiem przed siebie. Nie zważała w tym momencie na nic. Biegła, ile sił posiadała w swoich dolnych kończynach.
- Zaczekaj! - słyszała wołanie, a gdy odwracała głowę do tyłu dla kontroli, dostrzegała postać bruneta, podążającego jej krokiem. Chwila nieuwagi, a wiadro z wodą, które zostawiła na środku korytarza sprzątaczka, stało się przeszkodą nie do pokonania, bądź nie do niezauważenia przez rozpędzoną blondynkę. Dziewczyna się potknęła, a widok upadającej kobiety na twarde podłoże, dodało przyspieszenia Feder'owi, który w ostatniej sekundzie zdążył chwycić Ludmiłę, by ta nie doświadczyła kolejnego bólu. Ich wzrok po raz pierwszy został wymieniony między sobą. Brązowe tęczówki tańczyły walca z równie czekoladowymi tęczówki drugiej osoby. Wreszcie nakrycie powiek na gałki oczne przerwały ten moment.
- Postaw mnie! - wykrzyczała blondynka, a Włoch posłusznie wykonał polecenie. Ferro po raz kolejny już dnia dzisiejszego była skora do zerwania się biegiem, by uniknąć kompromitacji przed dobrze znanym sportowcem. Codziennie przechadza się okrężną drogą do domu, by tylko mogła choć raz rzucić okiem na drużynę, by wypatrzeć w niej zawodnika z numerem 10, bruneta o czekoladowych oczach, bujnej fryzurze i umięśnionym ciele, by choć na chwilę poczuć się jak w niebie. Nim Lu postawiła na podłodze krok, za którym z każdy następny wykonywany byłby w przyspieszeniu, Federico dotknął jej nadgarstka.
- Ludmiła - udowodnił po raz drugi, że również zna jej imię. - Nie musisz się mnie obawiać... Nic ci nie zrobię, nie wyśmieję. Zaczekaj, wysłuchaj mnie... - blondynka została obrócona wokół własnej osi i znalazła się w niewielkiej odległości względem chłopaka
- Czego ode mnie chcesz?
- Porozmawiać - odrzekł krótko
- Nie rozumiem, jak tak fantastyczny i sławny facet chce wymienić kilka słów z taką ofiarą, jak ja...?
- Kto ci powiedział, że ofiarą?
- Wszyscy. Codziennie słyszę to samo. Nie oszukujmy się. Jestem beznadziejna, a szkoła leży u twoich stóp. To chyba wiadome, że chcesz mnie ośmieszyć. Proszę bardzo. Do tego zostałam stworzona. Dalej. Potraktuj mnie z liścia, piłki, czy czego ty tam chcesz. Dla mnie to i tak nie ma już znaczenia, życie nie ma dla mnie znaczenia. - spuściła spojrzenie ku dołowi. Federico zluźnił uścisk ich dłoni. Uniósł jedną z nich jej podbródek. Spojrzał głęboko w oczy, z których wyczytał strach, strach przed gorszym jutrem, strach przed światem, przeszywające całe ciało strach. Drobna osoba, taka niewinna. Włoch w ułamku sekundy szarpnął ją za rękę i naciągnął do góry materiał, okrywający wewnętrzną część przedramienia. Spodziewał się tego widoku. Wbił wzrok w blizny Ferro. Dojrzał tam wyjątkową, odróżniającą się od pozostałych, "Federico".
- Ludmiła, co to jest? - zadał pytanie retoryczne ze złością w głosie. Blondynka w błyskawicznym tempie nasunęła rękaw, by zakryć ślady jej słabości. - Co to jest?! - wykrzyknął
- Domyśl się, Federico. - wypowiedziała cicho i przełożyła pasmo włosów za ucho.
- Dlaczego sama robisz sobie krzywdę?
- Bo cię kocham, idioto! - wybuchła. Za jej placami rozszedł się głośny śmiech, wywołany wyznaniem kobiety. Byli to uczniowie, zawodnicy z drużyny rugby, cheerleaderki... cała szkoła. Ferro odwróciła głowę do tyłu. Ujrzawszy roześmiane buźki przyjaciół Włocha, wykonała obrót o 180 stopni i jednym, płynnym ruchem dłoni spoliczkowała Feder'a. - Ty świnio! - wykrzyczała przez łzy, wpadające do jej ust. Sądziła, że wiedziała już wszystko, choć się myliła. Podejrzewała chłopaka o cały ten spisek by po raz kolejny blondyna stała się głównym obiektem żartów, lecz nie miała racji. Marzyła, by już nigdy w życiu nie spojrzała na niego z miłością, ale czuła, że to zbyt trudne zadanie. Wybiegła z placówki, przez którą nabyła wszelkiego rodzaju kompleksów, przez którą nie była akceptowana, przez którą zadawała sobie ból. Wróciła do domu. Trzasnęła za sobą drewniane drzwi wejściowe i zamknęła się w łazience. Jej matka co dzień musiała obserwować stan w jakim jej córka przekraczała próg domu, lecz dziś było nadzwyczaj tragicznie. Odstąpiła swoich obowiązków i stanęła pod drzwiami pomieszczenia, do którego wtargnęła dziewczyna.
- Co... - próbowała wyciągnąć od niej, lecz nie zdołała dokończyć zdania
- Odejdź, daj mi spokój! - uzyskała w odpowiedzi. Po 10 minutach walenia pięściami w drewnianą powierzchnię, błaganiu by wyszła i porozmawiała, jak przystało matce z córką, wreszcie przyniosło efekty. Hałas ucichł i poza głuchą ciszą, można było dosłyszeć się przekręcania kluczyka od strony wewnętrznej łazienki. Drzwi się otworzyły, a z pomieszczenia wyszła zupełnie inna kobieta. Włosy skrócone do ramion, twarz jaśniejsza, bez podkładu, rzęsy lekko muśnięte tuszem, duże wargi naturalnie zarumienione, ubiór swobodny: luźna bluza oraz nieobcisłe rurki.

- Ludmiła, to ty? - zapytał dziewczynę, dokładnie przyglądając się jej szczegółowo.
- Tak, to ja. Odejdź. - wydała polecenie zachowując spokój
- To dla ciebie - wyciągnął przed siebie w kierunku blondynki bukiet
- Nienawidzę róż! - wyszarpnęła z rąk Włocha kwiaty i wyrzuciła je za jego ciało
- Ludmi... Ta sytuacja w szkole... To nie miało tak wyglądać. Ja chciałem się cię o coś spytać - wyjawił - Naprawdę ja ci się podobam?
- To już nieaktualne - trzymała przy swoim, choć czuła, że oszukuje nie tylko jego, ale również samą siebie.
Sam fakt, że Federico zna jej imię, miejsce zamieszkania, zamartwił się o nią... Jej to imponowało.
- Bo... - próbował z siebie wydusić coś więcej
- Ha, może jeszcze teraz powiesz, że się niby we mnie zakochałeś? Teraz? Gdy stoję przed tobą bez okularów, zupełnie odmieniona. Teraz? Teraz Federico jest już za późno. - ruchem ręki starała się zamknąć drzwi tuż przed nosem faceta, lecz ten w ostatniej chwili podtrzymał je nogą.
- Nie jestem aż tak płytki by patrzeć na wygląd. Zawsze wyróżniałaś się spośród tłumu. Kiedyś nawet w podstawówce szalałem za tobą. Byłaś taka naturalna, zabawna, piękna, wesoła, miła i śmiała. To dalsze szkoły cię zmieniły. Przestałaś wierzyć w samą siebie, a skoro zwątpiłaś w swój wdzięk, inni również zwątpili w ciebie. W tym momencie, gdy patrzę na ciebie przed oczami znów widzę starą Ferro, naturalną.
- Ty zakochałeś się we mnie? - nie dowierzała kobieta. Na jej twarzy pojawił się wreszcie długo wyczekiwany uśmiech
- Nie bądź taka zdziwiona... Jesteś wspaniała. Posiadasz same zalety i jedną wadę. - wyznał Włoch
- Wadę? Jaką? - dociekała
- Sądzisz, że jesteś kimś gorszym ode mnie, od pozostałych uczniów, a wcale tak nie jest. Ideały nie istnieją.
- Czasem mam wrażenie, że jednak istnieją... Nie boisz się reakcji innych, gdy zobaczą ciebie ze mną?
- Ludmiła... - jęknął zrezygnowanym głosem. W jego głowie narodził się niegłupi pomysł. Zrobił krok ku dziewczynie. Pogładził dłonią jej policzek, zjeżdżając coraz niżej aż do podbródka, który lekko uniósł do góry. Złożył namiętny pocałunek na jej ustach, tym samym przełamał linię popularności, dzielącą tę dwójkę. Czuł, że Ludmiła jest tą odpowiednią, tą na którą czekał całe życie. - Oto moja odpowiedź
_________
Dłuuugaśny wyszedł, ale też bez sensu.
JA NIE UMIEM PISAĆ ONE SHOT'ÓW!
I choćby najlepsza pisarka powiedziałaby mi, że to ujdzie od biedy, ja i tak wiem swoje.
Trochę późno, ale sorry. Taka ładna pogoda, że aż żal na kompa wchodzić ^^
Jeszcze raz dziękować wam szlachetni wy za 300 tys wyświetleń bo to dla mnie ogromne wyróżnienie <3
LOVKI XD
Do... wykreślanki :)
Ally ;>