środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 44: Potrzebuję zmian

Rozdział dedykuję Fran Love (następny też będzie dla ciebie)
________
*Ludmiła*
Wszystko idzie nie tak. WSZYSTKO! Moja kariera... lub jej brak. Ja chyba naprawdę jestem nikim. Taka Violetta... Jest szczęśliwa: Sława, pieniądze, dom, Leon, rodzina. Jest gwiazdą kompletną. A ja? Kiedyś sądziłam, że to tylko kwestia czasu, że za parę lat będę podróżować po świecie, dawać koncerty, dzielić garderobę z Katy Perry, i że to dla niej będzie zaszczyt, a nie dla mnie. Uwielbiam śpiewać, tańczyć i grać na gitarze, ale chyba jestem w tym beznadziejna. Zmarnowałam całe swoje życie na udawanie celebrytki i brnęłam w muzykę jak czołg. Nie, ja nie jestem czołgiem. Czołgi przecież są niezwyciężone, a ja właśnie zostałam zestrzelona. Nie błyszczę, nigdy nie błyszczałam. Łudziłam się, że tak jest bo traktowałam ludzi jak śmieci. Teraz wszystko się odwraca przeciwko mnie. To nieprzyjemne uczucie. Do tego samotność. Kiedyś był Federico, dziś nawet zwierzęta mnie nienawidzą, a roślinki obumierają po tygodniu. Co ja robię źle? Nie podlewam ich? Nie, nie o to chodzi. Kim tak właściwie jestem? Jeśli nie muzyka, która była moim pewniakiem, to co? W sumie... nigdy nie miałam problemów z liczeniem. Może powinnam się zapisać na jakieś wykłady z ekonomii? Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Zawinęłam się szlafrokiem, obwiązując pasek wokół talii. Już nawet wygrawerowane, złote "L" się sprało... Na nogi wsunęłam puchate kapcie. Nie zdążyłam od rana nawet się pomalować, rozczesać, czy coś. Przywitam gości z szopą na głowie. Dobry plan, Ludmi... Otworzyłam drzwi pod kątem ostrym. Na chodniczku stała Francesca. Ubrana była bardzo ładnie. Włosy również ślicznie upięła, a makijaż choć delikatny, to podkreślał piękne rysy jej twarzy. Nienawidzę jej!
- Fran, przyjaciółko! - krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję. Co tym razem? Jestem taka biedna, bo Fede zrobił mi śniadanie do łóżka, ale zapomniał o róży... OCH! Jakie ja mam ciężkie życie, och!
- Też się cieszę, że cię widzę - próbowała wywinąć się z moich objęć, ale ja trzymałam ją jeszcze mocniej. W końcu to moja przyjaciółka. Muszę ją pomęczyć zanim zacznie męczyć mnie. - Mogę wejść? - spytała jakby na jednym krótki wdechu. Czyżbym za mocno ściskała? Niemożliwe... Jestem chyba zbyt sarkastyczna. Otworzyłam drzwi szerzej. Zaprosiłam ją ręką. Wyprzedziłam Włoszkę i po zatrzaśnięciu drzwi, szybkim krokiem zmierzałam do salonu. Zajęłam całą kanapę. Specjalnie nawet rozłożyłam nogi na całej jej długości. Foteli nie mam, więc dla Fran... ups... nic nie zostało.
- Usiądź - zaprosiłam ją ze sztucznie miłym uśmieszkiem. Włoszka rozejrzała się po salonie. Wzruszyła ramionami
- Postoję - odparła
- Co cię do mnie sprowadza? - oparłam dłoń o polik, spoglądając na szatynkę. Dziewczyna wyjmowała coś z torebki. Jak się później okazało był to jakiś świstek papieru.

- Razem z Fede zapraszamy cię na nasz ślub. - zmierzyłam ją wzrokiem - Dodatkowo chcę cię prosić na świadkową. Zgadzasz się? - oczy wyszły mi na wierzch. MNIE? Szatynka podała mi kopertę z zaproszeniem. - Federico poprosił już Leona. Wiesz, że rozstał się z Violettą? - narzuciła nowy temat, lecz ja nie rozmyślałam nad sensem jej słów. Ciągle byłam w szoku, że wybrała mnie na świadkową. Przecież daję jej wyraźne znaki, że mnie denerwuje. Robię tak od zawsze, więc może po prostu się do tego przyzwyczaiła? - Za to pocieszył się szybko i jest z niejaką Roxy. Całkiem ładna, ale ma różowe włosy... Spotkałam ich w drodze do domu Leona. Wszystko stało się tak szybko. To nie w Leona stylu żeby w tak krótkim czasie zapomnieć o Violettcie i zamienić ją na inną. Tym bardziej, że prawie przez 5 lat nic tylko nawijał nam o niej - Francesca dalej plotkowała na temat Verdasa. Nie obchodzi mnie jego życie. Na moje może on być nawet z Germanem. Nie robi mi to żadnej różnicy - Więc zaprosiłam Roxy. Nie wiem, czy zaprosić też Violę? Ostatnio sprawiliśmy jej przykrość. Może w ten sposób ją przeproszę? Ale co jeśli ona i Leon nie chcą siebie nawzajem widzieć? - podarłam kopertę na oczach Francesci. Dziewczyna przerwała swoją paplaninę i spojrzała na mnie z żalem - O co chodzi? - zmieniła ton głosu na przygnębiony
- Dlaczego sądziłaś, że się zgodzę?
- Bo przyjaźnimy się od lat? - wciąż wgapiała się we mnie, próbując wzbudzić poczucie winy - Potrzebuję cię w tej ważnej dla mnie chwili. Nie wiem, co ci zrobiłam, ale przepraszam. Jesteś mi bliska. prawie jak siostra. - klęknęła przede mną i ścisnęła moje ręce. - Wiem, że ostatnio nie jest między nami dobrze, ale nie wyobrażam sobie własnego ślubu bez ciebie - nie odzywałam się nawet słowem. Może rzeczywiście przesadziłam? W sumie... życie singla jest tak ciekawe, że pewnie i tak bym siedziała w domu przed telewizor, a jak pójdę na to wesele to może, może... kogoś poznam? Tak, tak. Francesca denerwuje mnie tym optymizmem, uśmiechami, szczęściem i narzekaniem na swoje bajkowe życie, ale mimo wszystko przyjaźnimy się od lat. Chyba powinnam ją wspierać.
- Zgoda - odrzekłam po długim czasie namysłu. Włoszka wyszczerzyła się bardziej niż kiedykolwiek. Rzuciła się na moją szyję i choć lekko się odsuwałam, to nie wypuściła mnie.
- Zbieraj się - oświadczyła, prostując kolana. Ziewnęłam.
- Co? - spytałam od niechcenia.
- Zakupy - wparowała do mojego pokoju. Ja w międzyczasie dobrze spożytkowałam czas samotności. Przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy. Prawie zasypiałam. Zaczynałam śnić. Niestety z tej najcudowniejszej chwili wyrwała mnie Fran. Wyskoczyła w mojego pokoju i rzuciła we mnie ubraniami.

*Violetta/Roxy*
Wstąpiłam razem z Leonem do galerii. Wiem, że nie lubi zakupów, ale skoro obydwoje mamy być na ślubie Fran i Fede to musimy wyglądać idealnie. Ich mina, gdy zobaczyli Roxy z Leonem była bezcenna. Jestem świadoma, że kiedyś wyjawię im prawdę, ale na razie sądzę, że pomysł z różowowłosą nie jest zły. Z pozoru pewnie to dziwne. Udaję kogoś, by stać się lepszym człowiekiem. Brzmi wręcz absurdalnie, ale ja naprawdę czuję pod tymi okularami i w tej peruce jak zupełnie inna osoba. Dzięki niej mam czystą kartę. Mogę wykreować się na kogoś, kim marzę by być. W końcu Violetta przejmie cechy Roxy. Wszystkim nam wyjdzie to na dobre. Jestem tego pewna. Trzymałam Leoniastego za rękę. Oglądaliśmy wystawy z ubraniami. Ludzie z dystansem patrzyli na dość specyficzne ubarwienie mojej głowy. Śmiałam się w duchu.
- Co o tym sądzisz? - wyszłam z przebieralni z łososiową sukienką do kolan. Zdjęłam perukę, gdyż ciągle obsuwała mi się z głowy, gdy przymierzałam kilkakrotnie ubrania. Zostawiłam ją na pufie za kotarą. Sukienka była piękna. Dół rozłożysty, dekolt zakryty od samą szyję, szerokie ramiączka oraz piękny, błyszczący, cieniutki pasek owijający mą talię. Zaprezentowałam się Leonowi, który wręcz układał się na fotelu. Podeszłam do niego bliżej, gdyż nie zareagował na moją kreację. Zasnął. Usiadłam mu na kolana, a ten jak gdyby nigdy nic spał dalej. Ułożyłam głowę na jego ramieniu. Wymamrotał coś pod nosem, wciąż mając zamknięte oczy. Chwyciłam jego twarz w dłonie. Musnęłam jego wargi. Nagle poczułam, że spryciarz tylko udawał nieprzytomnego. Oddał pocałunek. Oboje go pogłębiliśmy.
- Przyszliście tutaj pornola kręcić, czy kupić ubrania? - wtrąciła się starsza, gruba pani zza lady. Odsunęłam głowę od ukochanego. Oboje spojrzeliśmy na kasjerkę, która wyraźnie zabijała nas wzrokiem. Wstałam z kolan Leona. Trochę było nam głupio, ale gdy tylko baba stanęła do nas tyłem, śmialiśmy się do siebie. Chwyciłam za krawędzie sukienki, krzyżując nogi i przystrajając się w uśmiech na twarzy.
- We wszystkim wyglądasz pięknie - zachwalił mnie już chyba ze znudzenia. To dziesiąty sklep. przymierzyłam około pięćdziesięciu sukienek. On ma dość.
- Ar, jak romantycznie - podsumowałam z przekąsem.
- Możemy już wracać? - spytał z wycieńczeniem w głosie. Dać mu tę satysfakcję, czy męczyć biedaka dalej?- Bierzemy tę sukienkę! - zarządził.
- Violetta? - usłyszeliśmy charakterystyczny głos dla Fran. Rzeczywiście była to oczywiście ona. Nie sama. W towarzystwie królowej wredności... Powiedziałam ja... Wszystko by było w normie, gdyby nie fakt, że aktualnie jestem Violettą, a Leon od popołudnia jest z Roxy, którą natomiast zostawiłam w przebieralni. Wpadka. Czy to koniec przebieranek? Tak szybko? Miałam ochotę odpocząć od Violi.
- A Leon nie był z niejaką Roxy? - skrzywiła się Ludmiła
- Właśnie - nabrała podejrzliwości Francesca
- Roxy? - oburzyłam się, zerkając na Leona - Czy ty mnie zdradzasz? - Verdas piorunował mnie wzrokiem. Sam pogubił się w tej sytuacji. Teraz to on wyszedł na świnię. Chodzi z dwoma. Violettą i Roxy.
- Violetta i Roxy to tak naprawdę... - rozpoczął. On zaraz mnie wyda.
- Rodzina, zgadza się - dokończyłam za niego. Nigdy nie widziałam wcześniej go tak wściekłego. Ludmiła i Francesca były zmieszane.
- Chwila - zastopowała nas Fran - O co w tym wszystkim chodzi?
__________
1) Czy Violetta powie prawdę, czy dalej będzie udawać Roxy?
2) Jak jej decyzja wpłynie na dalsze losy bohaterów?

Następny tytuł rozdziału: A miało być tak pięknie

9 komentarzy:

  1. Ommm *.* Kocham !
    Ludmiła , ty wredoto !!!!
    Vilu i Leoś kłopoty.. o nie xd
    Fedecesca <3 Kochu *^*
    Roxy ^^
    Uwielbiam Cię . :*
    Życzę dużoooo weny
    AllYouNeedIsLove ;**
    Ps; jak masz może czas dodaj coś od siebie, skomentuj coś na moim blogu :) http://amore-leonetta.blogspot.com Z góry BAAAARDZOOO dziękuje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny
    Violetta przesądziła zwalajac to na Leona...
    Teraz wyjdzie, ze to on jest świnia....
    Chyba ze sie przyzna, ale wtedy inni znielubia violke jeszcze bardziej ;/
    Lu jest dziwne i wkurzajaca...
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wow namieszałaś i to na maksa xD
      Ciekawe jak się z tego wywiniesz xd
      Dziś krótko bo nie mam czas ;p
      Papaśki :*

      Usuń
  4. Kolejny cudowny rozdział <3
    Fede MA ŚLUB Z FRAN, ANIE Z LU ?!!!
    Powiedz, że to tylko tymczasowe
    Scena w przymierzalini mnie rozwaliła xD
    Chce więcej!

    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejcia :3
    Idealnie opisałaś uczucia Ludmiły, po prostu och i ach <3 Fran i Fede ślub? Wooow :D Ludmiła i Leon na świadków, to chyba niezbyt trafne połączenie... Dobrze, że Ludmi się zgodziła :) Haha, Fran nawija o Roxy i Leonie, a ona się zastanawia nad decyzją xd
    Jaka słodka scena z Leonettą ♥ Z tego, jak opisałaś te sukienkę, sądzę, że jest cudna *.* Leon ,,zasnął" xD Tak to już jest z kobietą na zakupach... Ta kasjerka wygrała wszystko swoim tekstem o pornolu, hahahahhahaha :D Uu, niezręcznie - to w końcu Roxy czy Viola ? Ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy ♥ Czekam na next :)
    http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wróce jutroo. bo teraz podam ze zmeczenia mam nadzieje ze wybaczysz :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochan wybacz mi ale zapomniałam że miałam dać kom ale jestem xd hahahha
      Rozdział cudowny :*

      Usuń