wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 47: Zazdrość

Rozdział dedykuję Carmelle
__________
*miesiąc później*
Cała akcja z Roxy ucichła. Federico wypaplał się Fran, a Fran przekazała nowinę reszcie. Szybko mi wybaczyli niesforne kłamstwo, spoglądając na nie jak na udany eksperyment, który przywrócił dawną Violettę. Perukę spaliłam. Nie będzie mi już nigdy do niczego potrzebna. Od pewnego czasu wspólnie pracujemy nad odbudową studia. Angażujemy się w to całym sercem, rozumem oraz chęciami. Planujemy zrobić koncert, na który wyłożę pieniądze ja, częściowo moi znajomi. Po odcięciu się od telewizji moje główne źródło przychodów jest wyschnięte. Coś tam jednak odłożyłam na czarną godzinę, co w zupełności wystarczy na organizacje koncertu. Oby się udało. We Włoszech... jestem wrogiem publicznym numer jeden. Publika nienawidzi mnie tam za "zdradę". Ich problem. Siedziałam na kanapie siadem skrzyżnym, rozmyślając nad repertuarem na koncert. Piosenek musi być dużo, bo wejściówka do tanich nie należy. Zbieramy na szczytny cel.
- Fede - zagadałam do kolegi, który komponował coś nowego przy fortepianie. Wstałam z sofy i przed nosem pomachałam mu kartą z listą wykonawców. Chłopak szybko zmierzył wzrokiem pozycje, po czym się uśmiechnął.
- A może by tak - nacisnął palcami klawisze i zaczął śpiewać. Gdy rozpoznałam piosenkę, włączyłam się do refrenu.

Ti confesso che
non so bene
cosa fare.
Forse e perche
non ho tempo
per pensare.
I miei dubbi
sono tanti e
non posso
andare avanti.
Ma ora sono
stanca, non
aspetto piu.

- Możemy zaśpiewać połowę po hiszpańsku i połowę po włosku - narzuciłam pomysł, na co on jeszcze bardziej się rozpromienił. - Podoba się? - usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam od instrumentu. Szłam, by przywitać gościa. Fede został przy fortepianie i przelewał swój pomysł na hit w praktykę. - Leon - uścisnęłam przystojniaka radośnie. Spoglądając mi przez ramię, ujrzał Włocha
- A ten znowu u ciebie? - jęknął obrażony. Zabrał rękę z mojej talii i złowrogo wgapiał się w przyjaciela. - Jest tutaj zawsze. Kiedy przychodzę, on u ciebie już siedzi. Nie ma domu? - bulwersował się
- Zazdrośnik - obróciłam całą akcję w żart. Mąż Francesci rzeczywiście dość często mnie odwiedza ostatnio, ale to wynika raczej z tego, że oboje zajmujemy się organizacją koncertu ze strony artystycznej. Ludmiła i Francesca budują scenografię i tworzą kostiumy, Leon szuka sponsorów. My naprawdę chcemy dobrze. Nie powinien być zły.
- Nie, Violetta - mówił całkiem poważnie - Mam wrażenie, że spędzasz z nim więcej czasu, niż ze mną. To ja jestem twoim chłopakiem - Federico śpiewał. Zatracony był w muzyce, więc nic nie słyszał z naszych wymiany poglądów
- To dla dobra studia. - tłumaczyłam, ale on najwyraźniej nie chciał mnie słuchać i próbować zrozumieć - nie robimy niczego złego - ciągnęłam dalej - Chodź lepiej, zazdrośniku. - Pociągnęłam go za dłoń w kierunku salonu, w którym przebywał Włoch - Pokażemy ci, co już mamy
- Cześć, Leon - pomachał do Verdasa sprawca jego zazdrości. Leon kiwnął głową
- Pff - fuknął pod nosem. - Gdzie Francesca? - spytał, jakby chciał mu wypomnieć, że ma swoją żonę. Brunet podrapał się po głowie. Zagrał melodie, do której wyśpiewał słowa
- Nie wiem - ja wraz z brunetem zaśmialiśmy się, ale Leon dalej się dąsał. Swoim zachowaniem przypominał dziecko. Był zazdrosny o przyjaciela. On musi mi zaufać. Kocham tylko Leona, a Feder nie widzi świata poza Francescą.
- Bardzo zabawne - ironizował - Idź jej poszukać - nakazał. Objął go ramieniem i siłą ciągnął do wyjścia. Feder próbował zawrócić, ale specjalnie się nie zapierał nogami. Cała sytuacja z jednej strony miała charakter komiczny, z drugiej dramatyczny.
- Wrócę jutro - rzucił Włoch na odchodne. Verdas zamknął za nim drzwi
- Wrócę jutro - przedrzeźniał go zazdrośnik, a ja się uśmiechnęłam
- Jesteś okropny - karciłam go, lecz z wesołą twarzą. Nie mam mu niczego za złe. To nawet słodkie. Wyciągnęłam ręce w jego kierunku. Chłopak szybko je chwycił. Przyłożył swoje czoło do mojego i nagle cała złość odeszła w niepamięć. - Nie masz powodu być... - palcem wskazującym zasłonił mi usta. Nie przestałam mówić. - To ważne - złożył czuły pocałunek, co było dużo lepszą alternatywą od tego nędznego palca. Pogłębiłam pocałunek. Przenieśliśmy się na kanapę. Usiadłam okrakiem na mojego chłopaka. Nasz pocałunek coraz bardziej się wydłużał, To jak magiczna bajka, która ciągnęła się w najlepsze. Odsunęłam się od niego mimo błogiego stanu. - Jesteś moim jedynym - wyznałam, trzymając kurczowo górną partię jego bluzy. Cmoknęłam go w usta po raz ostatni. Zdecydowanym ruchem opuściłam jego kolana, zostawiając chłopaka w niedosycie. - Jak ci idzie? - zajęłam miejsce obok niego na kanapie, opierając łokieć o jej brzeg
- Ale że z czym? - powtórzył moje czynności
- Znalazłeś kogoś żeby sponsorował nasze studio? - rozjaśniłam. Leon odchylił głowę do tyłu, a za chwilę ją opuścił
- Tak - zredagował krótko i poprawił swoją bluzę
- Tak? - wyszczerzyłam się
- Nie - zaprzeczył. Przymarszczyłam brwi,
- To tak, czy nie? - oczekiwałam precyzyjnej odpowiedzi - My z Fede radzimy sobie świetnie. Mamy już wybrane piosenki. Fede pracuje też nad nowymi. Są bardzo dobre. Dzięki niemu my naprawdę mamy szanse uratować studio - wygłosiłam mowę zachęcającą, która osiągnęła przeciwny skutek.
- Super - fuknął pod nosem Verdas i wstał z kanapy. Śledziłam go wzrokiem - Idę już - zakomunikował
- Zostań - poprosiłam, chwytając go za rękę. Brunet zawiesił spojrzenie na mnie, a po niespełna sekundzie wyszarpnął swą dłoń. - Widzimy się jutro - wypowiedział bez emocji. Odprowadziłam go wzrokiem.

Następnego dnia liczyłam na lenistwo do potęgi. Marzyłam o śnie porannym, popołudniowym i do tego wieczornym. Miałam tak śliczny sen. Byłam wróżką i kontrolowałam wszystko, co mnie otaczało, a gdy latałam, czułam jakbym rzeczywiście była motylkiem. Coś niezwykłego. Ze snu wyrwał mnie dźwięk mojej komórki. No tak. Czemu ja jej nigdy nie wyciszam na noc? Uniosłam głowę z poduszki i rozglądałam się za telefonem. Zaspanym wzorkiem przeczytałam imię, które było rozmazane. "Fede"
- Halo - stęknęłam
- Dziś nie wpadnę do ciebie. Idę z Fran na randkę - wyspowiadał mi się
- Luz. To pa - szybko zakończyłam rozmowę i odłożyłam słuchawkę. Być może odtworzę dalszą część snu. Pełna nadziei opuściłam głowę na poszewkę wypełnioną piórami. Minęła chwila, dosłownie sekunda, a telefon znów zaprotestował przeciw odpoczynkowi - Fede... - westchnęłam
- Tu Leon - odrzekł smutnie mój chłopak, a ja się zawstydziłam. Odgarnęłam włosy sprzed twarzy. Natychmiastowo wyprostowałam plecy
- Przepraszam. Po prostu przed chwilą dzwonił Fe... - teraz to ja się spowiadałam jak w kościele
- Nie musisz się tłumaczyć - mimo jego słów, czułam przygnębienie w głosie - Cześć - rozłączył się. Rozłączył się, no rozłączył się. To zwyczajna pomyłka, a on się już obraził? Momentalnie zerwałam się z łóżka. Nic z mojego wypoczynku. Zabiorę go do kina, na spacer, gdziekolwiek. Jeśli mi nie wierzy, to muszę go przekonać ile dla mnie znaczy. Wbiegłam do szafy, łazienki. W locie zjadłam kanapkę. Pociągnęłam za klamkę od drzwi wejściowych i nieświadomie, zderzyłam się z osobą.
______
1) Z kim zderzyła się Violetta?

Następny tytuł rozdziału: Niezgoda rujnuje 

Prezentuję rozdział jeszcze przed szkołą. 3 klasa pisze egzaminy, a nasza szkoła i tak idzie na lekcje. GENIUSZ! Mam nadzieję, że się podoba. Przeskoczyłam w czasie, bo nie chciało mi się opisywać całej tej farsy z Roxy XDD Dziękuję za komentarze, wyświetlenia <3333 Powoli zbliżamy się do 60. Mam pewien zarys na dalsze rozdziały. Czekają was jeszcze emocje, tak sądzę.
/// Ari <3

7 komentarzy:

  1. Hej :) Na początek przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Miałam zakręcony tydzień.
    Dla mnie tam spoko, że nie opisałaś tego wszystkiego z Roxy xD Jak super, że Vilu jednak daje od siebie dużo dla Studio *.* Ona i Fede to z pewnością zgrany duet. Ale nie aż tak, żeby Leon był zazdrosny! Dziwak jakiś. Przecież Viola go kocha, a Fede ma Francesce. Mam nadzieję, że długo nie będzie się gniewał. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Ja w ogóle jestem w 6 klasie więc nie mam wolnego, ale dzisiaj i tak nie poszłam bo miałam ortodontę xD Pa!
    http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski♥
    Wybaczyli jej? -.-
    Tak, tak Fede niech leci do Fran, bo ja mam wrażenie, że ona jest w związku z Lu, z którą spędza całe dnie, a nie z Federem... xD
    Leóś zazdrośniak! ^^^
    Viola ma kłopoty! :D Pomyliła Leóna z Fede xD
    A egzamin z humanistycznych był bardzo łatwy :) xD Jak go nazywam egzaminem dla idiotów, bo w nim nie była potrzebna wiedza, a czytanie z mapy, tekstów itp. xD
    Czekam na next!♥
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny
    Bardzo mnie zaciekawiłaś tym rozdziałem
    czekam na kolejny
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;*
    Spróbuje wrócić ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski
    Leon zazdrosny 😊
    Czekam na nastepny
    Pozdrawiam Olivia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeny! To cudo dla mnie?!
    Ale się jaram! *taniec szczęścia*
    Rozdział jest supermegahipergenialny!
    Uwielbiam takiego zazdrośnika Leona :)
    Ale żeby być zazdrosnym o przyjaciela?
    Smuteczeg :(
    Violka wrogie publicznym numer jeden?
    Nieźle!
    Masz talent dziewczyno. :)
    Kończę już tą bezsensowną gadaninę.
    Weny i czekam na next!

    Carmelle

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny :*
    Ach ten nasz Leon... Zazdrośnik o Fede.. i to jeszcze żonatego Fede i w dodatku swojego przyjaciela xDD
    Czekam na nexcik :))

    OdpowiedzUsuń