3 miesiące później
***
Wreszcie nastały długo wyczekiwane przez wszystkich wakacje. W ten oto sposób pierwszy rok Violetty w Studiu On Beat dobiegł końca. Wielkie show, chwila istnienia Ludmiły, owacje dla uczniów aż wreszcie... pożegnanie z nauczycielami oraz układanie planu na calusieńkie dni lata. Tyle się zmieniło, tyle wydarzyło przez ostatni miesiąc.
- Tato, idę do Fran! - krzyknęła Violetta, chwytając za klamkę od drzwi wyjściowych. Wszystko przebiegało po jej myśli. Bez Leona. Próbowała namówić tatę by znów przeprowadzić się do Madrytu, czyli ich ojczyzny. Działa pod wpływem emocji. Nie pomyślała, że gdy wyjedzie straci przyjaciół. Germanowi Castillo jest bardzo dobrze w Buenos Aires i nie śniło mu się wracać do Hiszpanii. Mimo długim namową córki, nie uległ jej wpływom. Zostali.
- Miłej zabawy - odkrzyknął odwiecznie zapracowany German. Viola pewnie pchnęła dłonią drzwi. Jej oczom ukazała się osoba.
- Diego, ale co ty tu robisz? - na twarzy Castillo wymalowało się zdziwienie. Nie była w każdym bądź razie zła.
- O mało co nie oberwałem drzwiami, ale tak poza tym... Świetnie!
- Przepraszam - Viola zasłoniła sobie dłońmi usta - Gniewasz się?
- Przecież mnie znasz... Najlepszego! - zakrzyknął i rozłożył ręce w kierunku Violetty.
- Nie rozumiem - zmarszczyła brwi i odsunęła się od szatyna o kilka kroków. Diego kiwnął głową.
- Ha, wiedziałem, że zapomnisz. Dziś mija rok odkąd się poznaliśmy - poinformował szatyn brunetkę
- Rok? Ty to liczysz? - zaśmiała się. Widząc powagę na twarzy przyjaciela, ustąpił chichot. - Daj rękę - nakazał, a dziewczyna schowała dłoń za plecy
- Nie! - powiedziała przez śmiech. Szatyn przeskoczył z jednej nogi na drugą i głośno westchnął
- No daj... - Violetta lekko wysunęła dłoń w przód. Chłopak widząc gest, szybko ją chwycił. Tak jakby bał się, że gdy teraz tego nie zrobi, później nie będzie miał szansy. Doszli do bramy posesji Castillo. Zatrzymali się, a Viola wyrwała rękę z uścisku przyjaciela.
- Gdzie idziemy?
- Przed siebie - oznajmił.
Tak, zgadza się. Violetta po raz kolejny zaufała Diego. Był przy niej, kiedy tego potrzebowała, kiedy Leon mieszkał za oceanem. Z każdym dniem ich relacje się polepszały. Francesca przestrzegała wielokrotnie przyjaciółkę przed szatynem. On nigdy nie wniósł do jej życia nic pożytecznego, jednak nie wahała się zaryzykować i dać kolejną szansę dla Diego'a. Nie chciała się z nim ponownie wiązać, ale status "przyjaciół" jej odpowiadał. W tym momencie dogadują się wyśmienicie, tak jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki charakter Leona przeszedł na ciało Argentyńczyka. Violetta częściej widywała swojego byłego chłopaka niż najlepsze kumpele.
Dwójka nastolatków szła chodnikiem, do momentu gdy Diego stanął jak wryty.
- Idziesz? - podpytała Vilu
- Nie. To tutaj - wskazał palcem drzewo
- Tutaj? - spojrzała na okazałą roślinę. Znów sięgnęła pamięcią do chwil sprzed trzech miesięcy. Nie chciała tego. Marzyła o zapomnieniu o Verdasie raz na zawsze. Teraz, gdy prawie jej się to udało wspomnienia
ponownie wróciły i opanowały jej umysł - Leon, to wasz domek na drzewie - szepnęła, wyobrażając sobie Verdasa na miejscu swojego przyjaciela
- Nie Leon, jestem Diego. Pamiętasz? - wymachiwał dłońmi przed twarzą Violi, by sprowadzić ją na Ziemię.
- Tak, tak, ale... - potrzęsła głową
- Wszystko okay? - zmartwił się Diego
- Nie, znaczy tak, ale... Chodźmy stąd. Proszę
- Co, dlaczego? Chciałbym ci coś pokazać. To kiedyś była nasza...
- Baza - dokończyła dziewczyna - Znam tę historię i nie mam najmniejszej ochoty znów ją sobie przypominać... - brunetka odwróciła się i ścisnęła dłonie w pięści. Zamknęła oczy by za wszelką cenę pozbyć się wszelkich myśli o Leonie. Chłopak rzucił wzrok jeszcze raz na drzewo. Niczego nie rozumiał.
- Co? - szepnął pod nosem i dogonił przyjaciółkę. Położył dłoń na jej ramię. Dziewczyna się zatrzymała i odwróciła tak, by ich wzrok ponownie się spotkał.
- Przepraszam cię za moje grymasy - wyznała Castillo
- Nie szkodzi... Nie zrzędzisz aż tak bardzo - posłał jej cwaniacki uśmieszek.
- Ej... - syknęła. Nagle oboje usłyszeli coraz głośniejszy dzwonek. Viola wzdrygnęła i sięgnęła ręką do swojej torebki - Tata - zakomunikowała i przyłożyła komórkę do ucha.
- Kierunek dom! Teraz!- krzyknął do słuchawki mężczyzna i rozłączył połączenie.
***
Leżała w swoim cieplutkim łóżeczku, opatulona jasną kołdrą. Głowa powodowała wgłębienie w poduszce, a jej czarne włosy rozkładały się na całej jej powierzchni. Przez podwójne okno wdzierały się pierwsze promienie słoneczne, które usiłowały zbudzić ze snu Włoszkę. Dziewczyna jednak nie miała ochoty na pobudkę. Przekręciła się na drugi bok i przytuliła swoją poduszkę koloru liliowego. Po chwili usłyszała ciche stąpanie oraz skrzypienie drzwi. Otworzyła oczy i lekko odchyliła głowę, by sprawdzić co jest grane. Ujrzała Feder'a, trzymającego w dłoniach tackę z jedzeniem. Ucieszyła się w duchu i zamknęła oczy. Włoch zbliżał się na paluszkach do łóżka siostry. Ułożył tackę na półce nocnej i pochylił się nad dziewczyną. Szatynka uśmiechnęła się lekko. Oczekiwała ciepłych słów, jak na przykład "wstawaj śpioszku" albo "królewno pora wstać". Zamiast tego jakże mądry braciszek, kochający swoją młodszą o rok siostrzyczkę, spoliczkował ją lekko.
- Ty deklu! - wykrzyknęła zdenerwowana dziewczyna i poderwała się na równe nogi
- Witaj, witaj! Podnoś tyłek bo zaraz Ludmi przyjdzie...
- Która godzina? - Francesca zgarnęła telefon z półki nocnej. - dziesiąta? - zdziwiła się i wskazała palcem drzwi. Włoch zrozumiał gest. Posmutniał i robił mini kroczki ku wyjściu.
- Dobrze, odchodzę więc... W sercu czuję ból... - ułożył dłoń na klatce piersiowej, w miejscu gdzie znajduje się główny narząd układu krwionośnego - Żal pogrążył mnie całego...
- Nie zgrywaj się! - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej Włoszka.
- Dobra, dobra! Widzimy się w sądzie - oświadczył i ścisnął klamkę. Po chwili znalazł się na korytarzu. Drzwi ponownie się uchyliły - Aha. Zrób coś z tymi włosami, chyba, że starujesz na tap madl dla pięknych inaczej... - seplenił - ale pamiętaj. Ja również biorę udział i nie dam tak łatwo za wygraną.
- Oj idź już - dziewczyna podniosła poduszkę z łóżka i rzuciła nią w kierunku Feder'a
- Czekaj! - uniósł ręce do góry - To zabieram - podszedł do szafki nocnej i podniósł z niej tackę. - Jeszcze zgłodnieje... - trzasnął drzwiami, a Francesca z pozycji siedzącej, wróciła do pozycji leżącej. Cicho się zaśmiała.
***
Włoch tanecznym krokiem zszedł po schodach na dół. "Do Ludmiłki, do Ludmiłki" - śpiewał pod nosem. Stanął obok lustra, wyjął z kieszeni grzebień i przeczesał swoje włosy, pstryknął palcami, po czym wskazał swoje odbicie w lustrze.
- Och Fede, jak ja cię kocham! Jesteś taki przystojny, boski i wspaniały... - zmienił głos na bardzo piskliwy, próbując naśladować dziewczynę - Ajć... Za późno chica, ja mam dziewczynę. Jestem zajęty, a teraz pozwalam ci pogrążyć się w smutku i rozpaczy. Składam najszczersze kondolencję. Sorki... Ludmiła na mnie czeka - odpowiedział pełen radości i po raz kolejny w dniu dzisiejszym zaczął tańczyć. Wybiegł na dwór. - Ricardo, stary... nie wyjdę dziś z tobą na kręgle. Idę spotkać się z Ludmiłą - zagadał przypadkowego przechodnie, którego nigdy w życiu wcześniej nie widział. - Isabel, ten gość jest już zajęty - wskazał kciukami samego siebie. Dalej wędrował, podrygując w rytm melodii ułożonej w głowie. Zatrzymał się w parku. Zajął najbliższą ławeczkę i rozsiadł się dokładnie tak, jak zawsze przed meczem. Oparł plecy, ręce rozłożył i wpatrywał się w niebo. - Ktoś tu spóźnialski jest... - zaśpiewał."Hej... Chwila... Czy ja w ogóle się umawiałem z Ludmiłą na dzisiaj?", myślał. Podrapał się w głowę i panicznie sięgnął po telefon.
- Fede! - usłyszał głośny pisk. Podniósł się z ławki. Nie musiał minąć moment, a na jego szyi już uwieszona była dziewczyna
- To ja do ciebie dzisiaj dzwoniłem? - zapytał skołowany - myślałem, że... a nie ważne
- Nie dzwoniłeś, ale właśnie się do ciebie wybierałam - poinformowała go Ludmi - A więc... Mam super wiadomość - blondynka cały czas się uśmiechała.
- Ja też... Jak na dżentelmena przystało powiem pierwszy.
- Fe...
- Słuchaj mnie! Wszyscy w mieście wiedzą, że jesteśmy parą - złożył dłoń w pięść i przyłożył ją do ust. Był zadowolony z siebie. Ludmiła zmierzyła go wzrokiem
- I co z tego? - spytała poważna - Teraz ty mnie posłuchaj. Z rodzicami jadę na wakacje nad jezioro
- I mnie zostawisz?
- Fede, Ludmi się nie przerywa! Chcesz jechać z nami? - ścisnęła jego dłoń, wciąż posyłając mu słodkie uśmieszki. Z twarzy brunetka zeszła cała radość. Wgapiał się ślepo w swoją dziewczynę.
- Nie! - wrzasnął i oswobodził się od blondynki. Uciekł, zostawiając ją samą w parku.
___________
Ok, skończyłam jednak wcześniej.
Wiecie jak trudno jest mi pisać na tym blogu coś wesołego? Masakra jakaś :p
Na "Entre dos mundos" to normalka, ale tu!?
Hym, ham, hum... bardzo źli za Diego? Nie? Tak myślałam, że się nie gniewacie :P Kochani... myślałam nad tym by się pocałowali, a więc dziękować Germanowi. Tyle... Do next'a
Jak by Diego pocałował Violeto bym poszła cię szukać -.-
OdpowiedzUsuńRodział Super!
I niech Leon już wróci <3
Cudo !!!!!!!!!!!! xD
OdpowiedzUsuńCzekam na next !!!!!!!!!! ~ Julka
Dlaczego Fede odmówił? ;(
OdpowiedzUsuńJA CHCE LEONA <33
To tak tu masz moje żądania XD !!!
OdpowiedzUsuń- Leon ma wrócić
- Diego ma zniknąć
- Fede ma się zgodzić
Powinnaś je zrealizować bo jak nie to.....to........ja powiem mamie :D
Fede rozwala system :) ......nie ma to jak samouwielbienie <33
German jak raz się na coś przydałeś !! :P
Nie pisze już nawet że rozdział genialny świetny itp. bo to jest OCZYWISTE !!!
Ps. Za Diego to jestem tak troszeczkę zła ....ale to nie jest jeszcze faza "UDUSZĘ" - więc się ciesz XD haha
Weny do pisania wesołych rozdzialików :3
Kinga Verdas-Blanco :***
Ajć zabić Ally! Zabić Ally!
OdpowiedzUsuńCzemu nam to zrobiłaś? Leonek ma wrócić i koniec kropka!
Wredny Feduś zabrał śniadanko Fran :D
Hah Ludmi się nie przerywa! I czemu Fede nie chce jechać?! No ja się pytam czemu?!
Czekam na next'a
Fran <3
Feduś <333
OdpowiedzUsuńFeduś <333
OdpowiedzUsuńNieee !!! !!! nie chce Diego niech Leon wróci mają się nie całować wszyscy są przeciwni Diegolettcie już ją zrobiłaś była bardzo długo a z Leon ze 2 czy 3 rozdziały nie sprawiedliwie to robisz -.-
OdpowiedzUsuńOcena każdej postaci w tym rozdzale ; P:
OdpowiedzUsuńFede ;P
Lu ;*
Diego ;/
Vilu ;)
Fran ;!
German ;?
Hehe nudy c'nie ??
A za Diego wybacze
( może ) //
A no i Feduś MUSI SIE ZGODZIĆ !!
To chba tyle ;***
Ally prosze natychmiast wytumaczyć to coś na blogu TERAZ tylko lucky gerl
OdpowiedzUsuńWitam! Żegnam! Odchodze!
Serio!!
3x NIE przykro ;P
Błagam wróć tam nooo !! Proszue ciue muiło !! (narazie)
*girl
UsuńŚwietny rozdział <3 Ledwo co dotarłam do tego bloga to od razu wszystko przeczytałam i mówię: jest zaczepisty!
OdpowiedzUsuńFede mnie rozbraja!
OdpowiedzUsuńkocham tego gościa :D
Ej! Fede...najpierw dajesz śniadanko siostruni a potem zabierasz?
oj nieładnie!
kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera xD
mam faze na przysłowia xDD
german raz się na coś przydał :D
diego...ugh!
nie będę go hejtować bo to nie ładnie ale w twoim opowiadaniu jest...no...ten...miałam nie hejtować, ale wiesz o co mi chodzi xD
ale w realu jest nawet słodki :D
słynny domek na drzewie :)
życzę weny czasu i chęci na napisanie nexta!
całuję :***
~Madziuś ♥
Fede Fede...BÓJ SIĘ!!!
OdpowiedzUsuńpAMIĘTAJ WIEM GDZIE MIESZKASZ
Diego..ygh
Cudny rozdział
-Weras Blanco-
swietny
OdpowiedzUsuńzapraszam
http://leonetta-znapisami-opowiadania.blogspot.com/