piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 44: Akcja "polowanie na ciasteczka"

***
Następnego dnia obudziły ją krzyki ojca. Zdenerwowała się, gdyż szanowany inżynier, jakim był German Castillo podnosi głos tylko i wyłącznie w nagłych wypadkach. W nagłych wypadkach oraz na Violette przy każdej możliwej okazji. Tym razem jego córka nic nie zawiniła, więc zostaje ta druga opcja - "nagły wypadek". Dziewczyna zdjęła z gałek ocznych powieki, oswobodziła swoje ciało z kołdry i zerwała się na równe nogi.
- Co jest, tato? - pytała, zbiegając po schodach na dół. Krzyk nie ustąpił. - Tato! - dreptała w kierunku kuchni.
- Ty diable wcielony, ty! - słyszała. Minęła próg drzwi. Rozejrzała się po pomieszczeniu, wykonując
paniczne ruchy głowy. Zrozumiała, że akcja jest rozgrywana w innym pokoju. Z powrotem wróciła do salonu, gdyż stamtąd dobiegały krzyki. Nigdy nie przypuszczała, że taki widok okaże się być prawdziwym. German, odziany w granatowego koloru szlafrok gania z miotłą gosposi w dłoni za chłopakiem Violetty. Brunet przeskoczył kanapę, przewrócił lampę, a przy tym potknął się o dywan i upadł na Germana. Salon wyglądał jakby przeszło przez nie tornado. Zniszczenia, które wyrządził Leon były niczym na tle zniszczeń spowodowanych przez ojca Violi. Rozlana kawa w kuchni, dziury w ścianach od silnego uderzenia miotłą, poduszki rozrzucone dosłownie wszędzie, fotele powywracane "do góry nogami", fruwające papiery rozliczeniowe Germana, połamane nogi od krzeseł...
- Co wy wyprawiacie? - ośmieliła się zadać pytanie brunetka. Po chwili z góry zbiegły pozostałe domowniczki wraz z Jade, która jako jedyna zareagowała na bałagan... specyficznie
- Widzę, że robicie remont. Tak, tak. Przydałoby się tu odrobinę feng shui... - rozmyślała
- Leon - Viola podeszła do chłopaka i podała mu rękę w ramach pomocy. Verdas chętnie skorzystał i podniósł się na równe nogi. German jęknął. Zarówno Esmeralda, jak i Angie podbiegły do niego na ratunek. Obydwie przepychały się by udzielić mu pomocnej dłoni. - Co ci odbiło? Po co tu przyszedłeś? Wiesz jaki jest mój ojciec. Nie rozumiem... - wyciągnęła bruneta na bok i szeptała z pretensjami, podczas gdy kobiety usiłowały podnieść inżyniera z podłogi.
- Mam dla ciebie niespodziankę, ale najpierw musiałem zapytać twojego tatę o zgodę. Chyba nie w porę... - wyznał. Castillo zamurowało. "Co to za niespodzianka?", miała zamiar wykrzyczeć, ale zorientowała się, że to teraz nie najważniejsza sprawa. Jednak nutka ciekawości przewijała się przez myśl. Co wymyślił Leon, skoro potrzebuje pozwolenia najpierw od ojca? "Chyba nie chce mi się oświadczyć, prawda?", zażartowała w myślach.
- Ty! - wygroził palcem pan Castillo - Wynocha z mojego domu! - skierował wypowiedź do Leona. Był wściekły, rozdrażniony, a do tego potłuczony. Czuł mocny ból w kolanie, ale postanowił, że najpierw rozprawi się z winowajcą, a dopiero potem zacznie narzekać na swoje problemy zdrowotne.
- To zgadza się pan?
- Ha, wolne żarty! Wynocha albo wezwę policję
- German, uspokój się - stopowała go Esmeralda i oparła swoją dłoń na jego barku. Szatyn syknął, a przestraszona kobieta odsunęła rękę. Leon jeszcze raz spojrzał błagalnie na ojca ukochanej, lecz ten miał ochotę zabić go wzrokiem. Brunet spuścił głowę. Wiedział, że nie najlepiej rozdał karty, a w tej grze zwycięsko mimo pozorów wyszedł inżynier. Verdas opuścił posesję swojej dziewczyny, ale to nie oznaczało, że się poddał. "Wrócę tu", obiecał sobie w myślach
- Bezczelne dziecko - zaklinał pod nosem mężczyzna i rzucił się bezsilnie na podłogę. Był przekonany, że w tym miejscu stoi jak byk skórzany fotel. Niestety, mebel po całym pościgu zmienił swoje położenie, a German upadł niefortunnie na prawą rękę. Zawył z bólu. Kobiety zaniepokoiły się i bez wysłuchiwania żadnych sprzeciwów zawiozły ojca Violetty do szpitala. Nakazały dziewczynie by została w domu i pomogła Oldze ogarnąć dom z kompletnego harmidru. Gosposia wygnała natomiast brunetkę na górę. Doszła do wniosku, że sama posprząta lepiej, gdy nikt nie będzie kręcił się jej pod nogami. Vilu pomknęła do swojego pokoju. Czekała na informacje na temat stanu zdrowia ojca dłużej niż godzinę. Siedziała na łóżku i otworzyła pamiętnik. Nadal trapiło ją pytanie, o jakiego typu niespodziankę miał Leon na myśli... Nagle usłyszała dźwięk komórki. Z nadzieją, że to Esmeralda, Angie bądź German, podniosła telefon z pościeli. "Leon", przeczytała. Przeciągnęła palcem po ekranie.
- Le...
- Otwórz drzwi - nakazał
- Co ty znów wymyśliłeś? - zadała pytanie, ale usłyszała tylko głuchą ciszę w słuchawce. Posłusznie podeszła do drewnianej powierzchni i pociągnęła za klamkę. Nikogo nie ujrzała. Nie była do końca pewna, o które dokładnie drzwi chodziło brunetowi. Zbiegła po schodach na dół. Minęła Olgę. Kobieta podrygiwała w rytm muzyki, puszczanej z odtwarzacza mp3, równocześnie zmiatała z podłogi szkło. Violetta jednym ruchem ręki udostępniła wejście do jej domu trzem facetom. "Leon, Marco, Fede", naliczyła. Zmarszczyła brwi, przyglądając się przebraniom chłopaków.
- Ekipa sprzątająca - oświadczył ukochany brunetki i rozłożył ręce by ta bez krępacji mogła przyjrzeć się każdemu detalowi jego ubioru. Olga wyciągnęła słuchawki z uszu i odwróciła głowę w kierunku gości
- O, Leon... A tych pozostałych to nie znam... Co wy tu robicie? W... czymś takim? - zaśmiała się, ale po chwili przyjęła oburzoną pozę.
- Trochę tu nabałaganiłem... - przyznał ze skruchą chłopak
- Trochę? - wybuchła śmiechem gosposia - Trochę to mało powiedziane, Leon. Spóźniliście się. Wszystko posprzątane, pozamiatane, poukładane...
- A ściany? - dopytał Federico
- Co "ściany"? Przydałoby się odmalowanie, ale...
- My się tym zajmiemy - zaręczył Leon
- To kiepski pomysł. Tata może przecież zaraz wrócić - próbowała spławić całą paczkę córka Castillo. Podeszła do chłopaków i usiłowała wypchnąć trójkę przyjaciół za drzwi. Leon zaparł się nogami. Czuł drobne dłonie dziewczyny na swoich plecach. Brunetka nie należała do silnych kobiet, dlatego z łatwością mógł utrzymać równowagę. Nie drgnął mimo wielkiego trudu, jaki wkładała Castillo by pozbyć się gości.  Verdas odwrócił głowę i pocałował w policzek, stojącą z tyłu Viole.
- Wszystko mamy pod kontrolom, spokojnie - oświadczył brunet, a pozostała dwójka mu przytaknęła.

Vilu odpuściła. Stała obok ze skrzyżowanymi rękoma. Olga postanowiła dobrze ugościć pomocników, piekąc całej trójce ciasteczka. Leon przestawił kanapę oraz fotele przy pomocy Marco. Fede obserwował przyjaciół w pracy, a sam co chwile zaglądał do kuchni w oczekiwaniu na wypieki gosposi. Kobietę bardzo irytował natrętny chłopak. Z takiej racji, za każdym razem kiedy zbliżył się do piekarnika, obrywał ze ścierki w głowę. Prawdę mówiąc, Włoch nawet nie dotknął pędzla. Był zajęty, a do tego uparty. Gdy po pół godzinie pracy, w domu rozległ się hałas, spowodowany pukaniem do drzwi, Olga jako pierwsza zerwała się by otworzyć. Ten moment był wręcz idealny dla Feder'a - złodzieja ciasteczek. Marco prosił go o przytrzymanie drabiny, kiedy to chłopak będzie malował górną część ścian. Włoch kiwnął głową na znak
zgody. Podszedł do kumpla i ścisnął mocno chwiejący się metal. Ciemnowłosy wdreptał po stopniach na najwyższy szczebel. W jednej dłoni trzymał puszkę z farbą, w drugiej pędzel. Buzia mu się nie zamykała. Mówił o wszystkim, ale jednocześnie o niczym. Sądził, że wszyscy wsłuchują się w jego opowieści z zainteresowaniem i dreszczykiem emocji. Prawda była taka, że nikt oprócz niego samego nawet nie spoglądał na felerną ścianę. Leon prężył muskuły przed Violettą, a Fede... jak to Fede... Był najoryginalniejszy ze wszystkich tu zebranych. Zakradł się na paluszkach do kuchni, zostawiając Marco z chwiejącą drabiną sam na sam. Fede uklęknął przed piekarnikiem. Oblizał swoje wargi, dotknął otwartymi dłońmi szybki urządzenia. W ułamku sekundy zorientował się, że powierzchnia jest gorąca. Odsunął dłonie gwałtownie i syknął. Doprowadził siebie do postawy prostej. Włożył pod bieżącą wodę oparzone dłonie i odetchnął z ulgą, zamykając oczy. Następnie skierował wzrok z powrotem na piekarnik z zadziornym uśmieszkiem. Zamknął kurek od kranu, strzepał kropelki wody z powierzchni skóry. Potarł dłoń o dłoń. Zgarnął ze stołu ściereczkę Olgity. Niczym pantera zaczaił się na urządzenie, które porównywał do skrzyni ze skarbem w środku. Padł na podłogę, zaczął się czołgać by dodać dramatyczności całej akcji. W głowie słyszał podrywaną muzykę szpiegowską. "Prawa, lewa, prawa, lewa", dopingował sam siebie. Odkleił się od podłoża skocznym krokiem, lądując na dwie stopy. Przez ścierkę dotknął uchwytu od piekarnika i pociągnął w swoją stronę. W całym domu rozległ się głośny alarm. Olga przemyślała każdą opcję ze strony Włocha. Wpadł.
___________
Hihi... Romantyczne prawda?
Taki rozdział walentynkowy. Miłość Feder'a do ciastek <3 przetrwa wszystko, czyż nie?
Okay, nabijam się... Do rzeczy!
Najlepszego moi kochani czytelnicy z okazji walentynek! <3 Dużo miłości i te inne duperele :D
Ponieważ iż gdyż nie przepadam za tym kompletnie dupnym świętem, nic nie przygotowałam. Żadnego OS... Żadnej zabawy, ALE!!!!!!!!! Przypominam o konkursie! Tak, też was kocham. Jest mało zgłoszeń, tak samo jak czasu... 17 luty... Tik-tak! Ym... Wszystko? Wszystko!

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział .
    German , Leon i ich ,, bitwa ''
    Pękam ze śmiechu .
    A do tego ciasteczka .
    Nie dobry Fede !
    Chciał ukraść ciastka .
    Ciekawi mnie co się stało z Marco .
    Na 100 % spadł .
    Czekam na nexta
    ~Ellie Verdas

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny <333

    Dzięki i Tobie również życzę NAJLEPSZEGO Z OKAZJI WALENTYNEK <333 ;d :D <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3
    Ta "bitwa" xDD
    A ja myślę, że Leon chciał się oświadczyć Violettcie xDD hahaa no wiem :D
    Fede! Nie wolno! Zły chłopiec, zły! xDD
    Czekam na next'a i życzę weny!
    ~KatePasquarelli

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam 44 odcinek Violetty i nic tam nie było o ciastach i nie bylo tam FEDERICO!!!!!!!1
    dziwnie streszczasz te odcinki -.-~
    + ten pierwszy ruchomy filmik jest z podemos a drugi z ostatniego odcinka violetty2
    Jak się nie znasz to nie prowadź bloga ze streszczeniami
    ~~ TINITA ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznijmy od tego, że to nie streszczenia, ale moja historia! Rozwinąć?
      Zmyślone opowiadanie rąbniętej bloggerki :>
      Ally :P

      Usuń
  5. Tinita: To jej jej opowiadanie! Ona to wymyśla!
    Pozdr kochana i wpadaj do mnie :P
    www.moja-leonetta-dorosla.blogspot.com
    Pozdr xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Frederico w twoim wykonaniu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Baskie *.*
    Marco spada z drabiny i w tym momęcie oblewa farbą Germana, Ville, Leona i wszystkich innych do okoła :D
    Czyli...
    Leoś chcę aby Viola z nim pojechała ^^
    Czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha......masakra :D To jest boskie nie ma to jak dobra komedia(romantyczna) na walentynki *o* Miłość do ciasteczek hmm....skąd ja to znam ?? :3
    Mój biedny Leośek bitwa z Germanem no nie był mądry pomysł <33
    Marco on spadnie prawda ?? Pewnie wyleje farbę na wszystko i bd jeszcze gorzej niż przedtem XD
    Powiedz proszę że Leon przyszedł bo chce żeby Vilu z nim jechała :**
    Pozdrawiam i udanych walentynek i takich tam <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo !!!!
    Czekam na next !!! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakochana ♥
    To chyba dobrze określa mój stan, kiedy czytam twoje rozdziały ^ ^
    A akcja z babcią Leona w poprzednim, normalnie bóstwo! <33
    Ach, dlaczego ja nie umiem się rozpisywać?
    Normalnie porażka totalna! ;33
    Ale nic, czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. i wiedziałam że jest suuper ;) 💖
    jak zawsze ;) nie możesz odejść ! nie możesz ! bo ja odejdę !
    jej te twoje rozdziały są cudnee 💖
    kocham i płaczęęę :(
    jednak czekam na nexta ;)
    zapraszam do siebie ;) :( http://opowiadanietini.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Romantyczne na maxa (xD)
    burzliwa randeczka Leona i Germana <3
    Fede + ciasteczka = Loff 4ever
    Podziel się talentem, hę? :p
    pzdr Martyna

    OdpowiedzUsuń