wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 33: Kłamstwo zniszczyło wszystko

Postępowanie przystojnego chłopaka Violi bardzo ją dziwiło. Niedawno sama zachowywała się podobnie. Broniła Diego'a, kochała go i ufała mu, a on wykorzystał to tak perfidnie. Teraz brunetka wie, że źle robiła. Każdy zasługuje na jeszcze jedną szansę, ale tych szans nie może być nieskończenie wiele. Sama nazwa mówi "jeszcze jedną". Nie dwie, nie trzy, jedną. Jeśli człowiek nie zrozumiał, co zrobił za pierwszym razem, jaką mamy pewność, że zrozumie za tysięcznym? No właśnie, żadną. Francesca i Camila widząc smutek na twarzy przyjaciółki oraz brak obojętności w stosunku do osoby Leona, domyślały się, że coś jest na rzeczy. Nie zapytały, nie wypadało. Teraz jedyne, czego potrzebowała brunetka to wsparcie przyjaciółek, a nie wścibski wywiad. 
- Viola, uśmiechnij się. Faceci czasami tacy są. Nie umieją rozmawiać tylko wszystko załatwiają pięściami, ale potem się pogodzą. Ja to wiem z doświadczenia - obtuliła ją ramieniem Francesca. Starała się załagodzić sprawę. 
- Właśnie, Fran ma rację. Chodźmy lepiej na lekcję. - dodała Cami, a brunetka kiwnęła głową. 
- Dziękuję - szepnęła i wszystkie trzy ruszyły w stronę sali Angie. Po drodze, przy szafkach zauważyły Fede i Ludmiłe. Całowali się. Fran zdębiała. Wiedziała, że jej bratu podoba się blondynka. Wczoraj o tym rozmawiali, nawet przyznała, że jej nie będzie przeszkadzał ich związek, i że liczy się tylko jego szczęście. Jednak... Nie sądziła, że on weźmie to do serca i zacznie działać wręcz natychmiastowo. Nieważne co mówiła wcześniej, teraz... widząc swojego starszego brata lub jak ona to mówi "debila z ADHD, bez którego jej życie byłoby monotonne i nudne" z jej wrogiem, poczuła kucie w sercu. Miała co do niej uprzedzenia, z góry zakładała, że ona go tylko wykorzysta do swoich celów lub zepsuje do takiego stopnia, na którym diva obecnie się znajduje. Nie chciała tego. Kochała brata, ale w tym momencie nie miała za dużo do powiedzenia. To się działo. 
Trójka przyjaciółek zajęła miejsca i czekała na rozpoczęcie lekcji. Po chwili do sali weszli pozostali uczniowie oraz Angie. Zajęcia się zaczęły, ale Viola nie miała możliwości myśleć nad wszystkim, wszystkim co się zdarzyło. Diego już wie o jej związku, ale pozostali przyjaciele nie. Musi to jakoś im powiedzieć, ale jak? Nie chce ich stracić, a nie jest wykluczone, że oni poczują się urażeni tymi tajemnicami i kłamstwami 
- Ludmiła, chcesz zaprezentować swoją piosenkę? - zapytała po chwili Angie. Blondynce aż iskierka zaświeciła się w oku. Wzięła do ręki gitarę i z szerokim uśmiechem na twarzy szła w stronę nauczycielki. Uwielbiała śpiewać, tym bardziej jeśli oglądała ją cała klasa. Im więcej ludzi na widowni tym lepiej. Kochała to, była stworzona by być gwiazdą. Z każdymi centymetrami bliżej wyznaczonego miejsca, czuła dumę i tak też się poruszała, do czasu gdy się nie potknęła. Przewróciła się, a cała klasa wybuchła śmiechem. Fede aż wzdrygnął. On jedyny zachował kamienną twarz, a nawet...  przejął się. Gwiazda szkoły, upokorzona gwiazda podniosła się z podłogi o własnych siłach. 
Włoch podał jej rękę, ale ona tylko na niego warknęła. Odgarnęła włosy, zamiatając nimi po twarzy jednego z uczniów.W oczach kolegów znajomych ludzi nic dla niej nie znaczących widziała pogardę tak, jakby czekali aż jej powinie się noga. Dosłownie, ale i przenośnie również. Od razu ją oświeciło. Przed jej postacią dostrzegła smutną i jak zawsze niewinną Violettę. Ludmiła sama z siebie by nie upadła. Nie było opcji by potknęła się o własne nogi, nigdy! Wina leżała po stronie któregoś z uczniów, a skoro Violetta znajdowała się najbliżej, to automatycznie stała się więcej niż główną podejrzaną. Ludmiła była pewna, że to ona życzyła jej wszystkiego, co najgorsze. Myliła się. Viola nigdy nie chciała wchodzić jej w drogę. Dobrze, podłożyła jej nogę, ale to nie było celowe. Brunetka starała się skupić na swoich myślach. Miała dużo problemów. Nie zauważyła nawet tak wielkiej gwiazdy, jaką jest blondynka. 
- To wszystko twoja wina! - wrzasnęła 
- Ludmiła, Violetta nic ci nie zrobiła - broniła jednej z uczennic Angie. Niby każdego traktuje równo, ale z Castillo jest coś inaczej. Czy to wina tego, że z nią mieszka, czy może chodzi o coś większego? Zapewne w późniejszym czasie się dowiemy, na razie są tylko hipotezy, które do tej pory nie znalazły potwierdzenia. 
- Widziałam. Nie broń jej! Dlaczego ona musi zawsze, ale to zawsze być taka niewinna i wszyscy przejmują się ją, jakby była pępkiem świata? A nie jest! - diva wciąż nie mogła się z tym pogodzić, choć miała trochę racji. Problemy Violetty stawały się automatycznie problemami całej szkoły. Szybko zyskała sympatię uczniów, u Lu jest gorzej, znacznie gorzej. Prawdę mówiąc, nikt poza Fede nie dostrzega jej wewnętrznego piękna i tego, że pod skorupą silnej, aroganckiej, samolubnej, wrednej, złośliwej, chytrej i przebiegłej dziewczyny kryje się złote serce, które czeka aż ktoś je pokocha i pomoże odmienić jej zewnętrzną warstwę. Dlatego właśnie tak bardzo zależy jej na Włochu. On może być jej ucieczką od złej Ferro. Tylko on trzyma jej stronę. Jest wręcz idealnym kandydatem na jej chłopaka i ... kocha go. 
- Mylisz się, Ludmiła - wydukała brunetka
- Nie rób scen - dodał Leon w obronie swojej dziewczyny
- Ale ja też widziałem. To było celowe? - wciął się w kłótnie Fede. 
- Nie, oczywiście, że nie. To przez przypadek! - tłumaczyła się Viola. Jej chłopak podniósł się z siedzenia i objął dziewczynę. Ona poczuła się bezpieczna w jego ramionach. Nie przejmowała się kwasem, jaki rozsiewa blondynka. Niestety, ciepło jej chłopaka szybko się oddaliło. Nikt jeszcze nie wie... Ale dziś się dowie, jednak ... to nie ten moment. Diego wzdrygnął. Nadal kochał Viole, a jej związek z jego kumplem był coraz bardziej realny. Wiedział, że ta dwójka ma się ku sobie, ale jednak ból w sercu zostaje. Za późno by to naprawiać, musi sobie dać spokój z Violettą tak, jak ona dała sobie spokój z nim. 
- Fede, nie róbmy afery. Jest już po wszystkim. Ludmiła, ty się ogarnij. Zachowujesz się gorzej niż kiedyś. Jesteś jeszcze bardziej samolubna, o ile w ogóle jest to mo... 
- Leon, przegiąłeś. Nie obrażaj Lu, ona niczemu nie jest winna. Niech Viola przeprosi ją i temat będzie zakończony - zdanie, w którym stwierdziłam, że problemy panny Castillo stają się problemami całej szkoły w tej sytuacji jest jak najbardziej trafne. Kłótnia dwóch zupełnie odmiennych od siebie dziewczyn doprowadziła do spięcia pomiędzy odwiecznymi przyjaciółmi. 
- Za co ma Violetta przepraszać? Za to, że Ludmiła nie uważa jak idzie, serio? Zresztą... Co ty się nią tak przejmujesz? I od kiedy zrobiłeś się tak uczuciowy?
- Eh... Zdarza mi się. Ej! Ludm...
- Dzieciaki, spokój - przerwała wielką aferę Angie. - wasze zachowanie jest karygodne. Leon i Fede, usiądźcie, a wy dziewczyny musicie jakoś załagodzić to napięcie między wami. Myślę, że wspólne zadanie będzie dla was dobrym fundamentem do zgody. Tak, Ludmiła, Violetta do końca tego miesiąca macie napisać piosenkę, którą później zaśpiewacie nam wszystkim. Działajcie wspólnie, dziękuję, koniec lekcji
- Ale Angie! - marudziła blondynka
- Dziękuję, koniec lekcji - powtórzyła nauczycielka
- Jeszcze się doigrasz, zobaczysz - zagroziła diva szkoły Violi. Nie minęło zaledwie kilka sekund, a ona miała już chytry plan. Brunetka zupełnie zapomniała, że dziewczyna wie więcej niż pozostali... 
- Dziękuję, że mnie broniłeś - uśmiechnęła się do swojego chłopaka
- Nie ma sprawy. To mój obowiązek. 
- Nie, Leon. Sama muszę sobie radzić
- Słuchajcie, słuchajcie! - na korytarzu rozległ się szum. Leon i Violetta spojrzeli za siebie. Ujrzeli Ferro, stojącą na ławce, co zwykle znaczy tyle, że ma coś "bardzo ważnego" do powiedzenia. Ostatnio jej oświadczenie to "od dziś cekiny noszę tylko ja". Dziś chodziło o coś innego - Francesco, Camilo, Laro, Federico oraz inni pseudo przyjaciele naszej kochanej i przewspaniałej Violi, czy naprawdę sądzicie, że jest ona taka niewinna? Nie, ona się tylko zgrywa. Nic o niej nie wiecie. Na przykład, czy mówiła wam, że jest w tajemniczym związku z Leonem już kilka tygodni? Nie? A czy wiecie, że ukrywała go specjalnie przed wami? Też nie? Oj... no to już wiecie. Rozejść się! - Ferro uśmiechnęła się triumfalnie i zeszła z ławki. Podeszła do Feder'a, z którym chciała porozmawiać o ich nowo narodzonym związku, zawartym zaraz po pocałunku.
- Fe... - zaczęła, ale on jej przerwał
- Nie odzywaj się już do mnie. Wierzyłem w twoje wcześniejsze słowa. Jestem idiotą. Ludzie się nie zmieniają. - rzucił i zniknął z pola widzenia dziewczyny. Czy teraz panna Ferro zrozumie, co zrobiła? Te kropelki łez spływające po jej policzku, powinny być odpowiedzią samą w sobie
- To prawda, co ona mówi? Viola, dlaczego? - załkała Fran
- Prawda, ale ...
- Nie, przed nami nie powinnaś mieć sekretów. - dodała Cami. Lara się nie wypowiedziała. Z jednej strony była radosna, ale z drugiej zszokowana. Wszystkie trzy udały się w tę samą stronę, co Fede. Violetta wtuliła się w ciało swojego chłopaka. Spełniło się to, czego najbardziej się bała. Każdy się od niej odwrócił.
- Tylko nie płacz. - nakazał brunet - to wszystko jest trudne, ale musisz się trzymać. 
- Leon, źle zrobiliśmy, ukrywając nasz związek
- Wiem, ale póki mamy sieb...
- One nigdy mi nie zaufają, prawda? Ja straciłam przyjaciółki, ty przyjaciela. Do tego no wiesz... twoje oko. Kocham cię, Leon. Będziemy się przyjaźnić, a Diego może opanuje swoją zazdrość.  
- Chwila... Zrywasz ze mną? - zapytał z powagą brunet, Viola ucałowała jego policzek.
- Tak będzie lepiej - dodała i odwróciła się od chłopaka. Zarówno on, jak i ona nie chcieli tego. Obojgu popłynęły łzy...
___________________________
Em... heheszki! Taki smutaśny ... :P Ale ostatnio tylko takie mam ochotę pisać ;(
Dłuższy niż pozostałe, ale chciałam mniej więcej tak zakończyć, więc musiałam pisać, pisać i pisać :P 
Miał być rozdział najpierw na Entre dos mundos, ale jest tu. Do 18.00 postaram się coś tam nabazgrać oraz zacząć One Shot'a o Leonettcie.
 Wymyśliłam taką zabawę na 200tys. wyś. Może się wam spodoba, nie wiem. Zdradzę, że będzie trwała przez caluuuuuutki dzień i będzie szybko przebiegała. W ciągu jednego dnia ... eh ... za dużo piszę
Hehe, co do ostatniego postu... Lubię was straszyć, ale rzadko będę to robiła :D Poczekajcie na 1 kwietnia (o ile dotrwam) hehehehe... buahahahah... będzie fajnie :P 

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział ... znowu żart. Notka od Ally

Odchodzę, znowu!!!
Ponieważ iż gdyż żartuję, możecie czytać dalej i nie wyzywać mnie. Będzie miło. :D Chciałam trochę dramatyzmu wprowadzić, ale nie stracić obserwatorów, a więc... (nie odchodzę)
Niedługo(długo) 200 tys. wyświetleń. Chcecie coś specjalnego? Napiszę wam One Shot'a o Leonettcie. Może być?? Może coś jeszcze? Nwm, pisać w komkach ;)
Dalej... chce wam powiedzieć, że dziś rozdział raczej się tu nie pojawi. Może na "Entre Dos Mundos" coś zacznę, ale to o 1, 2, 3 w nocy. Jakoś tak. Nie obiecuję.
Dalej ... SZALONEGO SYLWKA, LUDZIE!
Tylko nie przesadzajcie mi tam, bo kto będzie czytał te moje wypociny, hę??? ŻART! Ale tak na serio... Szaleć, ale nie aż tak, pić, ale z umiarem, tańczyć całą noc, pięknego nieba o północy, spać do południa, imprezować do rana, by rok 2014 był wyjątkowy i wspaniały. Takie skromne życzenia od Ally <333
Dziękuję, że jesteście. Kocham <3
PS. Piszcie w komkach co chcecie na te 200tyś. wyś. bo nie mam pomysłu. Chyba, że nic to wtedy spoko, ale OS i tak napiszę. Mam plan xD
PS#2 Dwa dni temu była pięciomiesięcznica bloga. Co chcecie na półrocznicę XD To też pisać, a ja pomyślę. Dużo czasu jest ;)


sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 32: Diego już wie (link do twitcamu Tini)

Studio, miejsce spotkań znajomych, kształcenia talentów. Takie wrażenie robiła ta szkoła na pierwszy rzut oka, lecz tam gdzie są ludzie nierozerwalnie muszą pojawić się uczucia takie jak miłość, nienawiść, współczucie, żal.
 Zaspana Włoszka przekroczyła mury On Beat studio w poniedziałkowy ranek. Nie wyspała się, nie mogła po prostu, ale nie sama z siebie. To wina jej brata. Fede godzinami ćwiczył swój głos. Śpiewał, tańczył, mógł wreszcie być sobą. Rodzice wrócili do ojczyzny, zostawiając ich samych, a więc to był znak dla jej brata. Przed rodziną udaje słodkiego, grzecznego chłopczyka. Mama wręcz nakazuje pięknej szatynce by brała z niego przykład. Nie wiedzą jak jest naprawdę, że dom bez jej ręki oraz zakazom poszedłby z dymem. Nie raz przecież zakańczała imprezy organizowane przez Włocha, ale jej rodzice nic sobie z tego nie robią. Liczy się tylko Federico. Mógłby powiedzieć im, że zawalił szkołę, ma problemy z prawem, sprzedał dom za marne pieniądze, a oni ze stoickim spokojem poklepaliby go po głowie i ewentualnie poprosili o poprawę, tyle. Francesca nie rozczula się nad tym. Wie, że taki jej los. Niesprawiedliwy, ale niepodważalny.
Około godziny 2 w nocy brat Włoszki oszalał. Zaczął śpiewać głośniej niż wcześniej, tupać nogami o podłogę mocniej niż kiedykolwiek. Dziewczyna została zbudzona z jej pięknego snu o randce z Marco. W natychmiastowym tempie podniosła się z łóżka, a jej nogi zawędrowały ją do pokoju Feder'a. W połowie drogi już słyszała kompletnie nieznany jej tekst piosenki.

[...]
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar
[..]

Przyglądała się jego występowi. Był niezwykły. Nie tylko dlatego bo podobał się jej rytm, choć to prawda, ale dlatego ponieważ brat, jak zauważyła, miał zamknięte oczy. Mówiąc dosłownie, lunatykował. Czasami próbowała zbudzić go jej głosem, ale nadaremnie. Czekała aż sam skończy. Kiedy wszystko ucichło, wykrzyknęła jego imię. Ten ocknął się, nareszcie. W ręku trzymał poduszkę. Niewiele brakowało a by się z nią pocałował, serio niewiele. Widząc, że siostra patrzy na niego spod oka, uśmiechnął się do niej szczerze ukazując rząd swoich jakże nieskazitelnie białych zębów. Rzucił poduszkę na podłogę, a następnie energiczne wkopnął ją pod łóżko, zacierając wszelkie ślady owego incydentu.
- Fede, co to za akcja ? - zapytała po chwili, a on nie wiedział co odpowiedzieć. Nie chciał zdradzić prawdy, ponieważ wie, że siostra go nie poprze, a jedynie ściągnie kłopoty.
- Jaka akcja ? - udawał głupka. Nie musiał aż tak się wysilać ...
- Mi możesz powiedzieć wszystko, wiesz ? - naciskała, a brunet kiwnął głową - chcesz się wygadać, braciszku?
- Nie, a teraz wyjdź. Czas spać, słuchaj się starszych - wskazał palcem drzwi. Włoszka była załamana postawą Feder'a. Fakt, nie zawsze się sobie zwierzali, ale bolało ją to, że nie chce jej zaufać.
- Nie masz ochoty ze mną rozmawiać, okay, rozumiem. Dobranoc ... - zgasiła światło i cofnęła się parę kroków - brat poczuł silną potrzebę wygadania się
- Fran, zaczekaj... Zakochałem się, śniła mi się Ludmiła, pasuje? Teraz wiesz wszystko - usiadł na łóżku
- Ludmiła? - zapytała Fran. Nie była zdziwiona. Wiedziała, że go coś ciągnie do tej jakże samolubnej
blondynki.
- Tak. Proszę krzycz, wściekaj się, mów, że ona jest dla mnie nieodpowiednia, zwisa mi to. Nie zmienię uczuć, choćbym chciał
- Rozumiem cię doskonale. Nie przepadam za "super nową", ale przecież nie muszę się z nią przyjaźnić. Wystarczy, że ciebie będzie uszczęśliwiać. Pamiętaj, jestem twoją siostrzyczką, zawsze będę cię wspierać
- Chodź tu do mnie, kochany ćwoku - rozłożył ręce, a ona wtuliła się w jego ciało. Uwielbiała go. Ten stan kiedy po kłótni i docinkach godzą się i przytulają... Często mówi, że to debil z ADHD, ale bez niego jej życie byłoby nudne.

Ta historia sprawiła, że była kompletnie nieprzytomna rano. Starała się wysłuchać Camili i doradzić jej najlepiej jak potrafi. Jest jej przyjaciółką, tak musi być. Rudowłosa zwierzała się jej o zacieśnianiu więzów z Maxi'm. Włoszka cieszyła się jej szczęściem. Kiedy Violetta przybyła do studia, obydwie od razu ją wypatrzyły i zbliżyły się do niej. Hiszpanka miała smutek wymalowany na twarzy, spowodowany był on wczorajszą kolacją z Diego'em. Wspaniały pomysł taty popsuł jej dobry humor. Sądziła, że gdy stanie się dziewczyną Leona wszystko będzie łatwiejsze. Rzeczywistość jest inna. Ten krok skomplikował jej życie jeszcze bardziej. Tajemnice, kłamstwa, niełatwa miłość. To za dużo na taką wrażliwą i drobną osóbkę jaką jest Violetta Castillo. Nie mogła nawet wygadać się przyjaciółką. Obiecała to Leonowi, jednak bardzo potrzebowała w tej sekundzie kogoś bliskości. Wszystko zaszło za daleko. German nie zrobił najlepiej. Zaprosił jej byłego do domu, a Olga nie znając prawdy, usadziła go obok brunetki. Później pan Martin - ojciec Diego'a - poprosił ich o wspólny występ. Szanowany inżynier skrytykował pomysł, ale jego nowy wspólnik się uparł. Viola nie miała dużo do gadania. Jej były usiadł przy pianinie i zaczął grać melodie do "Yo soy asi". Wspomnienia wracają. Te dobre, ale i te
złe również. Pierwszy dzień w Buenos Aires, park, piosenka... Chłopak nabrał nadziei, że to przekupi jego byłą by znów byli parą. Zadał pytanie, a ona nie wytrzymała
- Nie chcę i nie mogę być z tobą, Diego. Kocham Leona, jest mi z nim dobrze. Przynajmniej mnie nie rani - wypowiedziała zdanie na głos, a czerwona kontrolka zapaliła się w głowie Argentyńczyka. Wybiegł z domu Castillo wściekły. Viola pobiegła na górę i zaczęła płakać. Wysyłała masę sms-ów do Leona, ale na żadnego nie otrzymała odpowiedzi. Bała się o niego. Kto wie co wpadnie do głowy zazdrosnemu facetowi?
Brunetka ukrywała w sobie wszelkie emocje. Stać ją nawet było na mały, niewinny, ale sztuczny uśmieszek. Nie wystarczył by zamydlić oczy Fran. Dopytywała się co się stało, ale Viola nie pisnęła ani słówka. Trójka przyjaciółek zauważyła Leona wchodzącego do studia. Nic nadzwyczajnego, uczeń przychodzi do szkoły na lekcje. To nie to je zdziwiło, lecz mały dodatek na nosie przystojniaka. Podbiegły do niego.
- Leon, po co ci w pomieszczeniu okulary przeciwsłoneczne? - dociekała ruda
- Em ... No wiecie, ładnie mi w nich - uśmiechnął się. Francesca tego nie kupiła. Niczym tygrys, ściągnęła płynnym ruchem ręki przedmiot z nosa przyjaciela. Spodziewała się tego widoku. Viola aż krzyknęła
- Leon! Co ci się stało? - zbliżyła się do bruneta i zaczęła oglądać jego podbite oko.
- Tańczyłem i ten tego ... przewróciłem się - skłamał
- Diego ... - domyślała się jego dziewczyna, a on spuścił wzrok. To było wystarczające potwierdzenie jej domysłów. Dziewczyna odwróciła głowę od chłopaka by nikt nie nabrał podejrzeń. Zrobiła kilka kroków do tyłu, a Leon odebrał okulary od Włoszki i z powrotem nasunął je na nos
- To nie jego wina - rzucił i podszedł do szafek.
- Jak on mógł to zrobić... przyjacielowi ? - zadręczała się pytaniem Viola.
____________________________________
Tak, znów zmieniłam narracje. Po prostu w trzecioosobowej ładniej się pisze i no jest mi łatwiej :D
Założyłam twittera tylko i wyłącznie do spamowania aktorom XD https://twitter.com/AllyVerdas
Jeszcze go nie ogarniam ... :P
Dziś twitcam Tini o 19. Kto będzie? JA! A wy?
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, a narracja nie przeszkadza, co więcej, podoba :>
Czytam wasze blogi i kompleksy mi robicie. Ludzie, piszcie gorzej, co? Nie no, naprawdę mi się podobają. Sorki, że rzadko komentuję, ale jakoś nie mam czasu. Przepraszam, serio. Jeszcze te nagłówki za konkurs ... UPS ! Mieliście zapomnieć.  ŻART! Zrobię je, obiecuję. Słowo Ally <3
EDITADO: http://twitcam.livestream.com/epprw <---------- link do twitcamu Tini. Zmieniać awatary na ten :
SPAMOWAĆ O 19 !!!!!!
- Polonia Te Ama! 
- Polska Cię kocha!

- ¿Si llegas en Polaco? Te estamos esperando! 
- Czy przyjedziesz do Polski? Czekamy na Ciebie!

- Le dicen "SIEMA"? Es en español significa "HOLA"!
- Powiesz "SIEMA"? To w hiszpańkim znaczy "CZEŚĆ"!

- ¿Quién mejor para besos: Jorge, Pablo y Diego?
- Kto lepiej całuje Jorge,Pablo czy Diego?

- ¿Qué pareja prefieres? ¿Leonetta, Diegonetta o Tomasetta? 
- Którą parę wolisz? Leonette, Diegonette czy Tomasetta?

- ¿Con quien tiene los mejores contactos con el elenco?
- Z kim masz najlepsze kontakty z obsady?

Przykładowe pytania. 

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 31: Każdy zasługuje na miłość

*Ludmiła*
Poniedziałek... Najgorszy dzień w całym tygodniu. Ranna pobudka, świadomość, że zaraz zaczyna się szkoła, a wciąż masz nieład na głowie. Eh... Niedziela minęła szybko, stanowczo za szybko. Wydaje się, jakby upłynęła minuta od wczorajszej wizyty u kosmetyczki. Nie, minęło kilka godzin. Dziś znów staję przed lustrem i kogo widzę ? Piękną, pełną energii, z rana lekko nieogarniętą, ale silną dziewczynę  gwiazdę ? Nie, teraz stojąc obok mojego "przyjaciela", widzę smutną, rozpieszczoną, samolubną, arogancką divę. Czy to pierwszy krok do zmiany swojego charakteru ? Dostrzegłam swoje wady. Wcześniej sądziłam, że ich nie posiadam. Bzdura, każdy je posiada. Nie ma osoby idealnej. Ktoś może taką zgrywać, ale na sto tysięcy milionów procent taką osobą nie jest. Nie ma ludzi perfekcyjnych i koniec. Ludmiła, to ten czas, czas na zmianę. Zależy mi na Federico'u ? No, bardzo zależy... Tylko ... Nie wiem czy jemu na mnie też. W piątek użyłam zbyt ostrych słów. Mam nadzieję, że da mi dojść do słowa. Zmienię wszystko dla niego. Powinien mnie wysłuchać. Każdy zasługuje na miłość.
- Każdy zasługuje na miłość - szepnęłam - Każdy zasługuje na miłość - powiedziałam głośniej - Każdy zasługuje na miłość - krzyknęłam
Ubrałam na siebie kamizelkę, odgarnęłam do tyłu włosy by materiał ich nie przysłaniał. W końcu to one są u mnie najładniejsze. Co ja gadam ? Oczy też są śliczne, ale moje nogi ... ah cudo. Ludmi, zostańmy przy włosach. Tak, moje blond loki są perfekcyjnie zakręcone i ułożone. Uśmiechnęłam się do lustra i przejechałam błyszczykiem po moich wargach.

Non so se va bene.
 non so se non va.
Non so se tacere o dirtelo ma.

Le cose che sento

Qui dentro di me,
Mi fanno pensar
Che lamore é cosi.

(tłm. Nie wiem, czy robię dobrze,
Nie wiem, czy robię źle
Nie wiem czy milczeć
Czy może to powiedzieć
To co czuję
Wewnątrz mnie,
Sprawia, że uważam
że miłość tak właśnie wygląda)

Śpiewałam "Ti Credo", schodząc po stopniach na dół. Byłam uśmiechnięta, radosna, do tego tańczyłam z rana i nie narzekałam na nic. Usiadłam na krześle przy stole. W naszym domu śniadania zawsze są obfite. Na blacie rozłożone często są różne artykuły spożywcze w liczbie masowej, ale ja, jak to ja, nic z tego nie jadłam. Wolałam wziąć w rękę jabłko i delektować się nim w drodze do studio. Dziś sięgnęłam po kanapkę przygotowaną przez naszą gosposię oraz nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego. Wszystkim tym czynnością przyglądali się moi rodzice.
- A wam co ? - warknęłam - Znaczy ... Coś nie tak ?
- Ludmiła, co się z tobą stało ? - zapytał w końcu tata pocierając oczy
- Jem śniadanie. Słyszałam w telewizji, że to dozwolone. Mylę się ? - powiedziałam z nutką ironii i wstałam z mojego dotychczasowego miejsca. Dla nich nie umiem być miła
- Nie, ale ... Z nami ? Przy jednym stole ? Z własnej woli ? - dalej dziwił się mężczyzna z lekką siwizną na głowie, przeplatającą się z kolorem brązu pozostałych włosów
- Tak. Myślałam, że się ucieszycie, ale...
- Nie, nie, Ludmi. Cieszymy, cieszymy i to bardzo. Zostań - prosiła mama, dotykając mojej dłoni. Uległam.

W studio, gdy tylko zauważyłam Naty, od razu do niej podeszłam. Dziewczyna widząc, że zmierzam w jej kierunku, odwróciła się i zaczęła przede mną się chować. Uciekła do sali od muzyki i ukryła się za instrumentami. Myślała, że jej nie widzę. Specjalnie chciałam dać jej satysfakcje, że tak jest naprawdę. Stałam przed drzwiami. Długo nie czekałam, a ona wpadła w moją zasadzkę.
- Natalia - pisnęłam. Szatynka spuściła ramiona i głośno westchnęła
- To ty ... Narka - rzekła i próbowała znowu uciec do szafek. Położyłam jej rękę na ramieniu, w ten sposób się zatrzymała. - Ludmiła, daj mi spokój. Nie mam ochoty bawić się w te twoje "genialne plany", a jeśli chcesz mnie obrażać, śmiało. Posłucham, a później wreszcie odejdę. Mam cię serdecznie dość. Kiedyś byłaś bardziej znośna, a może to ja przejrzałam dopiero teraz na oczy ? Nie wiem. Przez ciebie wszystko popsuło mi się z Maxi'm. To twoja wina, tylko twoja. Bądź sobą gdzie indziej... - posmutniałam. Dokładnie to samo powiedziałam Fede... Naty przewróciła oczyma i odwróciła się w przeciwną do mnie stronę.
- Przepraszam cię za wszystko, Natalia - rzuciłam. Stanęła. W ślimaczym tempie skierowała głowę w moim kierunku.
- Lu, ty się dobrze dzisiaj czujesz ? Przepraszasz mnie ?
- Tak, chce się zmienić - dziewczyna się zaśmiała. To, co powiedziałam rozśmieszyło ją tak bardzo, że zaczęła podtrzymywać ręką swój brzuch, a ludzie nie wiedzieli o co jej chodzi. Ja w sumie też
- Teraz już rozumiem. Dzisiaj dzień pod tytułem "Co by było, gdybym była niepopularna" - rozłożyła ręce, wymawiając nazwę "uroczystości"
- Nie ?
- Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Przykro mi, ale ... nie wierzę ci. Cześć - rzuciła i się oddaliła
- Ludzie się nie zmieniają z dnia na dzień. - ktoś powtórzył - ale kiedy bardzo tego pragną, wszytko jest możliwe
- Fede - uśmiechnęłam się
- Nic nie mów. Ja wiem, że to było szczere. Ciągle mam w głowie naszą rozmowę. Jak to leciało ? Zakochałam się w tobie i to twoja wina ? Albo bądź sobą jak najdalej ode mnie ... - spuściłam głowę. Włoch uniósł mój podbródek do góry tak, by nasze spojrzenia się spotkały.
- Chcę być idealna w twoich oczach, nie ranić cię... Kłamałam bo czułam, że jestem za wielką gwiazdą by kochać. Gwiazdy nie wiedzą co to miłość, one tylko błyszczą
- Skończ o gwiazdach. Dla mnie jesteś w tej chwili idealna. Ludmiła Ferro, taką cię uwielbiam. Prawda, mogłabyś być trochę milsza, ale zakochałem się w tobie taką, jaką jesteś. Pragniesz zmian ? Pomogę ci. Ale nie robisz tego dla kogoś. Robisz to dla siebie. Nigdy nie sądziłem, że sen stanie się rzeczywistością, ale ... - uroniłam łzę. Brunet z fryzurą postawioną do góry na żel mówił, mówił i mówił. Jego słowa były piękne, ale nie mogłam się powstrzymać. Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go. Chłopak oddał pocałunek. Fede to za pewne jedyna osoba w tej zakichanej szkole, która uwierzy we mnie i w moją zmianę. W sumie ... wszyscy poza nim i Naty mnie nie interesują. Że niby ja mam być miła dla Violetty ? Hah, nie dzięki.
_______________________________
Rozdziałek... 26 grudnia ? Nie za szybko ?
Ok, dobra, przyznaję. Nudziło mi się w domku dzisiaj. Nie ma śniegu, nie ma zabawy, nie ma tak naprawdę świąt ;( Kevina też nie zdążyłam obejrzeć ;< Ale w nocy na necie sb obejrzę. Tak, święta bez Kevina to nie święta
Właśnie, jak wam one minęły ?
W ankiecie polecam wybieranie opcji "tak" :D a jeśli wybierzecie "nie"  (jak na razie) to wtedy robimy coś takiego. Kończę historię na 50 rozdziale i robię drugą część. Mam już takie super zakończenie, a pomysł mnie męczy od tygodnia.
Ludzie, komentować. ;D Hueheue... Ok, to tyle (chyba) może coś nabazgram dziś na drugiego bloga. Tam mi idzie o wiele łatwiej.
EDITADO: 2 rozdział, wbijać :D
EDITADO #2: TWITTER - https://twitter.com/AllyVerdas

środa, 25 grudnia 2013

Pomysł, pytanie, zawracanie głowy - mądrość Ally

Boski tytuł, c'nie ? To zdanie to zawracanie głowy. Lecimy dalej
Pomysł:
A więc tak. Oglądam sb telewizję i tak sobie myślę o blogu.  blogach. Zauważyłam, że chyba bardziej do gustu przypadła wam historia z amor-en-vivo.blogspot.com. Mam rację ? W sumie mi też się bardziej podoba. Moje dwie szare komórki współpracując ze sobą wymyśliły coś takiego: Zamiana tego bloga: leoniviolettapl.blogspot.com na amor-en-vivo.blogspot.com. Rozumiem, że nikt nie wie o co mi chodzi.
Tłumaczenie z Alliańskiego na polski: Zrobię tak, że ten blog zamienię na tamten "Entre dos mundos". po prostu znudziło mnie pisanie o historii Violetki, a w tamtej story bardziej zaszaleję xD Mam pomysły, których nie wykorzystam przy grzecznej Violi, a Tini to co innego. Wolę pisać na tym blogu. Ma dużo wyświetleń (jak dla mnie) więcej obserwatorów, bardziej go znacie itp, a nie chce mi się zaczynać od nowa ... Nadal nikt nie zaczaił ?
Wyjaśnienie #3: Zakończę tę historią powiedzmy do 40 rozdziału. Usunę blog "Entre dos mundos" Historię z tamtego bloga przeniosę na ten. Zmienię nazwę i nagłówek, ale adres zostanie chyba, że wolicie amor-en-vivo.blogspot.com to wtedy zmienię na ten adres. Chodzi mi o to, że nie chce zaczynać od nowa nabijać wyświetleń, obserwatorów itp. Poza tym ten blog jest wam bardziej znany...
Pytanie:
Zgadzacie się ? Będzie jeszcze ankieta i do 27 grudnia są święta, Ally bądź człowiekiem. Dobra, do 1 2 stycznia :D macie czas na wyrażanie sw opinii w komku, ankiecie itp. Dziękuję za uwagę. Przepraszam za grymasy, ale moja "mądrość" samą mnie przeraża...

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 30: Wszystko ma swoje dobre i złe strony

*Violetta*
Myślę, że niespodzianka spodobała się Leonowi, z resztą nie tylko jemu. Wszyscy bawili się świetnie. Było tak, jak powinno być na przyjęciu. Cały wieczór trzymałam się z dziewczynami. Tańczyłyśmy, śmiałyśmy się. Po dzisiejszej randce z Leonem miałam dobry nastrój. To miejsce, które mi pokazał było niezwykłe i piękne, aż brak mi słów by je opisać. Chyba pierwszy raz byłam na tak udanej randce. Wcześniej, chodząc z Diego, on nigdy nie miał czasu albo po prostu ją odwoływał, znaczy ... bynajmniej od momentu kiedy jestem w Buenos Aires. W Barcelonie inaczej się zachowywał. Ciągle zadręczam się pytaniem "Co się zmieniło ?" Ah... W sumie teraz to mało istotne. Mam Leona, mam Fran, Camile, Lare, Federico'a. Oni są wspaniali.
 Około godziny dwudziestej przeczytałam sms'a od taty. Martwi się i każe mi wracać do domu. Po odczytaniu wiadomości, schowałam telefon do torebki i pożegnałam się ze wszystkimi. Wtórnie złożyłam życzenia Leonowi. Francesca wraz z Marco odprowadzili mnie do drzwi.
- Na pewno nie możesz zostać ? - zapytała po chwili
- Nie, Fran. Mój tata, sama rozumiesz. Widzimy się w poniedziałek - przytuliłam Włoszkę
- Viola, poczekaj chwile - usłyszałam głos Diego'a. Chłopak był smutny. - Mogę z nią porozmawiać w cztery oczy ? - zwrócił się do Włoszki i jej chłopaka. Szatynka trzymając dłoń Marco, zaprowadziła go do salonu, gdzie przyjęcie dalej trwało w najlepsze.
- Diego ...
- Nie, teraz daj mi coś powiedzieć. Wiem, miałem wiele prób do wytłumaczenia się ze swojego zachowania i każdą z nich zmarnowałem. Mówię jedno, robię drugie. Jestem potwornie zazdrosny, choć teraz w sumie nie powinien być. Nie będę kłamał. Kocham cię, ale wiem, że po tym wszystkim nic więcej jak tylko przyjaźń nie mam co liczyć.
- Diego...
- Daj mi skończyć. Chcę być blisko ciebie i pomagać ci. Zraniłem cię, wiem. Idiota ze mnie, ale taki jestem. Od dziś nie będę nikogo udawał, będę sobą. Prawdziwy Diego, ten, którego pokochałaś w Barcelonie, nie ten który zmienił się w Buenos Aires. Proszę, daj mi tę szansę. Ja naprawdę żałuję.
- Nie wiem co mam o tym myśleć, Diego
- To nie myśl. Niech rozum nie pomaga ci w podjęciu decyzji. Kieruj się sercem.
- Później porozmawiamy. Teraz się śpieszę
- Viola, kiedy ? Zawsze mnie unikasz, na serio. Zawsze. Ja i tak będę walczył. - za plecami Diego'a zauważyłam Leona. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam gest. Diego nie wiedział co się dzieje. Spojrzał się za siebie. Leon spoważniał i odszedł.
- Diego, muszę iść. - rzuciłam i wróciłam do domu.

Siedząc w swoim pokoju, otworzyłam pamiętnik. Opisałam w nim dzisiejszą randkę, urodziny Leona, zachowanie Diego'a. Ten chłopak coraz bardziej miesza mi w głowie. Z jednej strony przychodzi do mnie z postanowieniem poprawy, obiecuje, mydli oczy, a z drugiej jest wciąż tym samym facetem, który mnie zdradził. To za dużo jak na mnie. Wszystko jest zbyt trudne. Siedemnaście lat, najgorszy z najlepszych lat. Z jednej strony większa swoboda w podejmowaniu decyzji, przyjaciele, wkraczanie w dorosłe życie, ale z drugiej problemy sercowe, odpowiedzialność i takie sprawy. Ja dodatkowo nie mam mamy przy sobie, a to ona jak mi się wydaje najlepiej doradziłaby mi co zrobić. Chciałabym kiedyś z nią porozmawiać, ale to niestety już jest niemożliwe.
- Puk, puk, Violu. Mogę wejść ? - usłyszałam głos guwernantki. Kobieta wychyliła tylko głowę zza drzwi. Nie byłam przekonana czy odpowiedzieć "tak", a może jednak "nie". Milczałam. Nie mam pojęcia czy mogę jej ufać. Zabrała pamiętnik mamy i go przeczytała bez mojej wiedzy. Czy człowiek, mający dobre zamiary wkrada się do czyjegoś pokoju z wyznaczonym, złym celem, zabiera pożądaną rzecz, a potem zachowuje się jakby nic się nie stało ? Wątpię ... W sumie pamiętnik mamy leży niezmiennie w swojej pozycji w szufladzie biurka... Przykryty jest kilkoma kartkami tak, jak wcześniej. Kobieta nie czekając na odpowiedź, przysiadła się do mnie na łóżku. Patrzyła na moją smutną minę i na zagubione w ruchu ręce. - Co jest ?
- Nic - szepnęłam i podniosłam się z siedzenia. Podeszłam do biurka i wyjęłam z niego zeszyt mamy. Angie przyglądała mi się.
- Czemu to zrobiłaś ? Dlaczego nie zapytałaś ? Ten pamiętnik jest jedyną pozostałością po mamie. Mam tylko to. Tata mi go powierzył bym mogła poznać jej życie lepiej. Po co ci on był ? Tu nie chodzi o zwykłą ciekawość, prawda Angie ? - przytulałam sekretnik do piersi. Kobieta posmutniała. - prawda ?
- Nie, przepraszam cię. Chciałam poznać twoją matkę by zrozumieć ciebie. Nie miałam złych zamiarów i nadal nie mam. Źle zrobiłam. Mogłam się zapytać... Wybacz mi, Violu.
- Pomyślałam, że ... - drzwi  ponownie się otworzyły. Do pokoju wtargnęła Esmeralda z tacką, na której umieszczony był talerzyk z ciastem czekoladowym. - Przeszkadzam ? Przepraszam. Zrobiłam razem z Olgą specjalnie dla ciebie twój ulubiony wypiek. Spróbujesz ? - zaproponowała, a ja kiwnęłam głową. Uśmiechnęłam się do kobiety. - Zejdźmy na dół. German i ja mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - ucieszyłam się na tę wiadomość. Uwielbiam niespodzianki. Zeszłam do salonu, zostawiając dwie kobiety na górze. Tata siedział na kanapie. Oglądał swój ulubiony program razem z Jade. Umiejscowiłam się na sofie obok niego.
- Esmeralda mówiła, że ...
- Tak, tak. - wyzwolił się z objęć swojej dziewczyny. - Jak już pewnie wiesz jestem bardzo szanowanym inżynierem, ludzie kłócą się by ze mną pracować i wcale się im nie dziwię. Do spółki, w której pracuję ja i Esmeralda dołączy ktoś jeszcze. Violetto, ja wiem, że jestem zbyt cięty na tego twojego chłopaka. Po prostu ... nie lubię go bo jest facetem, który chce mi ciebie zabrać. Podpisałem umowę z jego ojcem, a jutro mamy wszystko omówić na kolacji, na którą zaprosiłem Diego'a i jego rodziców. Cieszysz się ? Powiedz, że jestem kochanym tatą - poinformował mnie mężczyzna. Zamurowało mnie.
- Tato, ja już nie jestem z ...
- Rozumiem, rozumiem. Możesz zacząć skakać z radości. Tylko pamiętaj, to jedyna kolacja, na której pozwalam mu być. Później nie chcę go widzieć. Możesz się z nim  spotykać, ale nie każ mi go oglądać.
- German, przekaż Oldze żeby zrobiła mi zieloną herbatę. - zarządziła Jade. Ze spuszczoną głową wróciłam do swojego pokoju. Na schodach minęłam się z Esmeraldą i Angie. Położyłam się na swoje łóżko i zamknęłam oczy. Chwile później usłyszałam dźwięk, który zwykle informuje mnie o otrzymaniu sms'a. Zerknęłam na wyświetlacz komórki.
W poniedziałek porozmawiam z Diego'em. Powiem mu wszystko bez przeciągania. Musi wiedzieć, a im dłużej zwlekam tym jest gorzej. Nie będziesz już musiała się z tym męczyć bo wiem, że jest ci ciężko. Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. To miejsce, do którego cię zaprowadziłem nie jest przypadkowe. To tam mój tata oświadczył się mamie, więc z tego wynika, że jest ono wyjątkowe również dla mnie. Bardzo cię kocham, wiesz ? Dobranoc, śpij dobrze i niech ci się przyśnię :* 
Leon         
____________________________
Zdziwieni ? Bo ja bardzo. Tak szybko dodałam next O.o Dobra, ale do 27 grudnia z mojej strony to tyle.
Kiedy Leonetta się ujawni będzie jej trochę więcej bo teraz to wszystko Diego psuje albo ktoś ;>
Szybko mi poszło oczkami Violetty. Lubię opisywać jej smutek :p a znowu u Fede lubię wymyślać zwariowane pomysły xD Nomć, cieszę się, że spodobał wam się drugi blog (chyba).
Ally oszalała. Ally polubiła Diego'a O.O !!! A jak to się odbije na rozdziałach ? Zobaczycie sami :P
Aha, no i WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM !!!! <333
Pierwszy rozdział na blogu 

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 29: Jest Fede, jest impreza

*Federico*
Południem, kiedy właśnie robiłem sobie kanapki z masłem, serem, nutellą, szczypiorkiem, szynką, dżemem, ogórkiem, pomidorem, orzechami, rodzynkami i Bóg wie jeszcze co tam dodałem, zadzwonił mój telefon. Dosłownie. Nie była to ani Francesca, ani Ludmiła, ani Leon. Po prostu, moja komórka sama z siebie zaczęła wibrować. Leżała w salonie na ławie, a ja byłem w kuchni. Odłożyłem nóż na blat, który o dziwo był bardzo brudny po moich kuchennych rewolucjach i z kanapką w ręce udałem się do salonu. Nachyliłem się do urządzenia i przeczytałem napis przypomnienia na wyświetlaczu "Feliz Cumple, Leon". Odsunąłem się od komórki i zrobiłem pytającą minę. Albo Leon ma urodziny, albo telefon chce mi coś przekazać. Podrapałem się po głowie. Wzruszyłem ramionami i w tym momencie moja wieża z składników do kanapki zaczęła się chwiać.
- Mama jest w domu - pisnąłem głośno
- Słucham ? - krzyknęłam wspomniana kobieta z góry
- Matma, po co komu ... - odpowiedziałem po chwili zastanowienia, chybocąc się razem z jedzeniem. Pierwszy raz to ono miało nade mną kontrolę. Kiedy wreszcie wygrywałem, a ono ustabilizowało się, wtedy krzyknęła Fran czy jest sok pomarańczowy, ja wzdrygnąłem, a moje jedzonko z milionem dodatków spadło na podłogę, w sumie to na dywan, szczegół! Zakryłem rękoma swoją twarz. Mama zabije mnie na miejscu - myślałem. Mam kilka wyjść: pierwsze - posprzątać to, drugie - zwalić na Fran, trzecie - uciec do Chile. Długo zastanawiałem się nad opcjami, a kiedy podjąłem decyzję, z góry zeszła mama. W połowie drogi, stojąc na schodach spojrzała na mnie, a ja posłałem jej szczery uśmiech. Nie widziała co wydarzyło się na dywanie. Kiwnęła głową na zasadzie "aha ?" i udała się do kuchni, ja cały czas wyszczerzałem się i potakiwałem. Gdy kobieta zniknęła za rogiem, wszystko zagarnąłem pod kanapę, a plamy z musztardy zakryłem gazetą. Problem z głowy. - Mamo, tylko pamiętaj, że cię kocham. Cokolwiek się stanie jestem twoim najcudowniejszym synem. - krzyknąłem - bo jedynym - szepnąłem - Tylko... Nie zaglądaj pod magazyn, okay ? - rzuciłem i pobiegłem do swojego pokoju. Napisałem sms'a do Violetty z zapytaniem o te urodziny. Ona też nic nie wiedziała, później do Diego'a, który potwierdził moje przypuszczenia. Razem wpadliśmy na pomysł, że możemy zrobić jemu niespodziankę. Obmyśliłem, że w sumie imprezka mogłaby być u nas w domu, ale jeden problem, rodzice. Diego ogarnął kolejny cudowny plan. Jego tata zaprosi rodziców moich i Leona do jego domu. W ten sposób pozbędziemy się niepotrzebnych gości, a sami urządzimy najlepsze urodziny dla Leona, jakie tylko może sobie wyobrazić. Zwołałem wszystkich. Violetta mi napisała, że ona i nasz przyjaciel są w studio. Pracują nad czymś. Poprosiłem ją żeby go zajęła, aż do czasu kiedy do niej zadzwonimy. Tak też się stało. Rodzice zostawili nam chatę wolną, wszyscy zaproszeni przyszli, jedzenie przygotowały Fran i Cami, dom ładnie przystrojony, a ja tylko wykonałem kilak telefonów i układałem sobie włosy. Muszą być przecież idealne, nie ? Jak ja się pokażę gościom z szopą na głowie, no jak ? Po kilku godzinach przygotowań Leon się zjawił wraz z Violettą. Kiedy otworzyli drzwi, krzyknęliśmy "niespodzianka". Brunet był wyraźnie zadowolony. Uśmiechnął się, a potem zaczął dziękować. Uznałem, że to nudne, a atmosfera jest zbyt drętwa, więc włączyłem muzykę na full i zacząłem tańczyć. Do mnie oczywiście dołączyli się pozostali zaproszeni goście.
Tak... jest Fede, jest impreza. Andres zaczął tańczyć kaczuchy. Nie zwracałem na niego uwagi zbytnio, choć korciło mnie do przyłączenia się do niego. Nie Fede, teraz idziesz pogadać z Leonem. Podszedłem do chłopaka, który w sumie się już rozkręcił. Tańczył i śpiewał lub jak kto woli szpanił talentem i przekrzykiwał magnetofon. Cały Leon.
- Leon - krzyknąłem mu do ucha. On odskoczył i popatrzył na mnie - porozmawiamy ? - zapytałem, a on wskazał palcem na ucho
- Nie słyszę, za głośno - podszedłem do radia i wyłączyłem muzykę
- Porozmawiamy !? - krzyknąłem
- Fede, nie musisz wrzeszczeć
- Nie słyszałeś mnie - brunet wywrócił oczyma i kiwnął głową.
- Niech będzie - zwróciliśmy się w stronę kuchni i ujrzeliśmy naszych przyjaciół, którzy przerwali swój taniec i obserwowali naszą dwójkę. Zerknąłem na Lare. Nie mrugała. Pomyślałem, że bawi się ze mną w "kto mrugnie pierwszy", więc przytrzymywałem swoje powieki palcami. Ona zmarszczyła brwi i włączyła muzykę. Wraz z Leonem udaliśmy się do kuchni by tam wreszcie porozmawiać. Przeszliśmy przez próg drzwi. - No to słucham...
- Ale co ? - zapytałem
- Chciałeś mi coś powiedzieć, nie ?
- Nie ?
- Fede - westchnął Leon i zrobił krok ku salonowi
- Dobra, tak. Bo wiesz ... Wokół ciebie zawsze kręci się pełno dziewczyn, wokół mnie też, ale nie o to chodzi. Powiedzmy, że podoba ci się dziewczyna. Ty jej też się podobasz, ale ze względu na kogoś innego nie możesz się z nią spotykać. Boisz się, jak na to zareagują inni ale szczególnie jak jedna osoba, na której ci zależy, ale w taki inny sposób to odbierze...
- Fede, kto ci powiedział ? - zdziwił się Leon
- No Ludmiła. Powiedziała mi, że mnie kocha, ale mam zniknąć z jej życia. Chce jej uświadomić, że też mi na niej zależy, ale boję się reakcji Francesci. Ona sądzi, że Ludmiła to zło, złe zło i że powinien się od niej trzymać z daleka. Kiedy ja nie mogę, rozumiesz ?
- Oo, okay. Ja myślałem, że ty coś wiesz o mnie i ... nie ważne - zaśmiał się. Nie zrozumiałem kawału - Fede, jeśli podoba ci się Ludmiła, nie powinieneś zważać na innych. Tak jakby to powiedziała Fran: idź za głosem serca, nie rozumu.
- Dzięki Fran, znaczy Leon - brunet spiorunował mnie wzrokiem i wyjął z kieszeni grzebień. Zaczął układać swoją fryzurę. Patrzyłem na niego chwilę i się dołączyłem.
- Włosy muszą być zawsze idealne - zakrzyknęliśmy jednogłośnie i wróciliśmy do salonu.
Całe przyjęcie trwało stosunkowo krótko bo tylko 2 godziny. Głównie tańczyliśmy, jedliśmy, no i śpiewaliśmy. To miały być niezapomniane urodziny. Nie wyszło nam to najlepiej, ale przynajmniej Leon spędził je z nami, a nie na sztywnej "imprezce" z rodzicami.
_______________________________________
Ok, ostatni rozdział chyba nie przypadł wam do gustu(mi też) albo po prostu nie chciało wam się komentować, spoczko :D
Oto następny rozdziałek. Do 27 grudnia powinien wam wystarczyć. Może w nocy napiszę jeszcze prolog na nowego bloga (amor-en-vivo.blogspot.com) Tak, zgadza się. Teraz będę wszędzie wstawiała linkacze. EDITADO: Jest już prolog Nie ma to jak obserwować swój blog ! ( i po co ja się tym chwale ?)
Ten mi nie bardzo wyszedł. Z każdym rozdziałem mój styl pisania jest coraz gorszy ;( Może lepiej będę pisała z perspektywy dziewczyn ? Bo oczami chłopaków marnie ... Dobra, nie przeciągam


Post, nie rozdział(EDITADO)

No heeeeeej. :D
Spokojnie, nie odchodzę znowu z bloga ;)
A więc piszę posta ponieważ, ponieważ ... nie chce mi się pisać rozdziału. - też was kocham
Postanowiłam, że założę bloga (kolejnego), ale tym razem będę pisała sama. Blog będzie o aktorach z "Violetty". Będzie o ich życiu. Trochę już przemyślałam to i dużo pracy mnie czeka. Nagłówek, rozdział tu, rozdział, prolog tam, komentowanie i nadrobienie rozdziałów na waszych blogach, tumblr, nagłówki i dedyki za konkurs. Oj ... A tam ! Mam całą noc, c'nie ? Olivia, dla ciebie w sumie mam gotowy nagłówek. Nie wiem czy ci się spodoba, ale zaraz wyślę ci go na poczcie. Dobra, to tyle co chciałam wam powiedzieć. Rozdział może dziś się pojawi (w nocy)
EDITADO: Adres bloga to: amor-en-vivo.blogspot.com

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 28: Urodziny / "Krzyzówka" - ogłoszenie wyników

*Leon*
Rankiem wstałem, ubrałem się, przeszedłem z mojego pokoju do łazienki. Tam ułożyłem swoje włosy na żel. Poświęciłem na to niecałą godzinę. Dla Violi muszą być idealne , mówię sobie tak codziennie, odkąd ją poznałem. Wcześniej moja śpiewka to "laski lecą na taką fryzurę". Umyłem zęby. Jeszcze raz spojrzałem się w lustro. Przeczesałem swoją grzywę ręką, poprawiłem koszulę.
- Jest idealnie - szepnąłem pstrykając palcami, wskazując jednym na lustro. Z pokoju zgarnąłem gitarę i tanecznym krokiem zeszedłem na dół. Od rana towarzyszy mi super nastrój. Udałem się do kuchni i wziąłem do ręki jabłko. Dzwonić do Violi, czy nie ? - myślałem, a po chwili wyjąłem telefon z kieszeni. Dzwonić!
- Niespodzianka ! - usłyszałem głos matki i ojca za sobą. Ze zdziwienia upuściłem komórkę na podłogę. Szybko ją podniosłem i zobaczyłem czy się nie zepsuła. Jest cała, na szczęście. Odwróciłem się do rodziców. To, co ujrzałem było takie ... WOW ! Mój ojciec stał obok stołu, na którym umieszczony był tort czekoladowy, mój ulubiony. Mama przybiegła do mnie i ucałowała moje policzki. Ślady ze szminki starłem dłonią. W końcu dziś spotykam się z Violettą. Nie chcę żeby sobie coś pomyślała.
- To dla mnie ? To ja mam dziś urodziny ? - dziwiłem się i spojrzałem na kalendarz, wiszący na ścianie. Dzisiejszy dzień zaznaczony był kolorem czerwonym z dopiskom "Feliz Cumple, Leon". Uśmiechnąłem się do rodziców - To ... co dla mnie macie ? - zapytałem, a tata spuścił ramiona. Zaśmiałem się.
- Leon, czy nie liczy się sama pamięć ? - zapytała mama, a ja kiwnąłem głową.
- Masz racje, choć nie pogniewałbym się, jakbym dostał nowego cross'a. Tak tylko mówię. Dziękuję wam. To ja lecę.
- Gdzie ? - dociekał mężczyzna
- Umówiłem się z Vio... Fede i Diego'em. To do wieczora - krzyknąłem, będąc przy drzwiach. Może nie zachowałem się całkiem okay, ale nie mogę zawieść Violi. Wiem, wiem... Ciągle tylko Violetta, Viola, Violetta. Co ja na to poradzę, że ją kocham i nie chcę by cierpiała ? Doceniam gest rodziców, była to niespodzianka tak, jak planowali, ale ... mam randkę. Zadzwoniłem do mojej dziewczyny. Głos miała zaspany, chyba ją obudziłem. Powiadomiłem brunetkę, że będę czekał przy studio. Później rozłączyłem się i szedłem do celu. Po drodze kupiłem kwiaty. Jestem ciekawy, czy ktoś jeszcze oprócz mojej rodziny pamięta o urodzinach ? Pewnie nie... Trudno, przeżyję. Przecież sam o nich nie pamiętałem. Usiadłem na ławce i zacząłem grać melodie do "podemos".

No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tus ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.
[...]

Tekst jest świetny, a co najlepsze, napisałem tę piosenkę wspólnie z Violettą. W sumie to dzięki temu utworowi teraz jestem z nią. Wcześniej nie miała czasu dla mnie. Gdyby nie te próby, pewnie nawet nie bylibyśmy przyjaciółmi, nie wspomnę już o miłości.
Trącałem palcami struny. Melodia była spokojna. Po chwili do mojego głosu dołączył się drugi głos. Był piękny, delikatny, czysty. Violetta. Odwróciłem lekko głowę. Nie myliłem się, to była ona. Uśmiechnąłem się
na jej widok, a ona odwzajemniła gest. Po ostatnich wersach przytuliła się do mojego ramienia, a ja odłożyłem gitarę i podniosłem z ławki kwiaty, które następnie jej wręczyłem. Dziewczyna była wyraźnie zadowolona. Włożyła głowę w bukiet i zachwycała się wonią storczyków.
- Moje ulubione - dodała, a ja pogratulowałem sobie w myślach. W sumie nie miałem planu na naszą randkę. Musiałem improwizować. Chwyciłem dłoń brunetki. Szliśmy cały czas przed siebie, mając ręce splecione ze sobą. Jej niebieska spódniczka powiewała na wietrze, a uśmiech nie schodził z twarzy. Co chwile rzucałem jakieś żarty, a ona udawała, że rzeczywiście są zabawne. W pewnym momencie zobaczyłem polną dróżkę. Pamiętam ją. Tędy zawsze z Larą, Feder'em i Diego'em biegliśmy w dzieciństwie na plac zabaw. Niestety zlikwidowali go na rzecz centrum handlowego, z którego i tak ostatecznie zrezygnowali. Wszystkie karuzele, zjeżdżalnie, bujaczki, piaskownice zniknęły. Dlaczego więc prowadzę Viole w to miejsce, skoro i tak niczego ciekawego tam nie ma ? Dosłownie kilka metrów dalej, obok jeziora ustawiona jest ławeczka, która stoi pod drzewem. O tej porze roku zawsze spadały z niego czerwone kwiaty, pąki ... czy coś. Nie znam fachowej nazwy. Podobno tata właśnie tam oświadczył się mojej mamie. Twierdził, że było to najromantyczniejsze miejsce jakie znał. W dzieciństwie nie zwracałem uwagi na te "dyrdymały". Teraz przypomniałem sobie wszystko. Było tam wspaniale. Koniecznie chciałem pokazać je Violi, a przy okazji sprawdzić czy coś różni się od tego, jak to zapamiętałem. Zaprowadziłem dziewczynę do ławki.
- Leon, skąd znasz to miejsce ? - zapytała zachwycona, patrząc na tafle wody
- Podoba ci się ?
- Bardzo - spojrzała na mnie. Nadal była uśmiechnięta, ja również wyglądałem podobnie. Po prostu, gdy jesteś z osobą, którą kochasz, nie jest ważne gdzie się znajdujesz, ważna jest tylko ta osoba. Nic i nikt inny się nie liczy. Dotknąłem dłoni Violetty i zacząłem się do niej zbliżać. Miałem zamiar ją pocałować. Pąki kwiatów spadające z drzewa, cudowne miejsca i nasza dwójka - wspaniały moment. Niestety, coś albo raczej ktoś musiał to przerwać. No tak ... Byłoby zbyt pięknie. Kiedy dzieliły mnie od Violi centymetry, może mniej, właśnie wtedy zadzwonił do niej telefon. Dziewczyna wzdrygnęła i odsunęła się. Zaczęła panicznie potrząsać torebką, aż w końcu szukany przedmiot się znalazł. Gdy zerknęła kątem oka kto dzwoni, wstała z ławki. Nabrała poważniejszego wyrazu twarzy.
- Muszę odebrać - rzekła i odeszła kilka kroków. Westchnąłem głośno. Rozumiałem ją i nie miałem jej tego za złe. Za pewne to jej tata, chyba. A nawet jeśli nie, to co z tego ? Po pięciu minutach Violka przyszła do mnie. Odłożyła komórkę do torby, której pasek przełożyła przez ramię. - Wracamy ? - zapytała, a ja spojrzałem się na nią pytająco
- Przecież dopiero... - przerwała mi
- Wiem, ale Fran dzwoniła i prosiła cię o pomoc. Mówiłam jej, że jesteś ze mną w studio'u. Coś stało się Fede. Nie chce z nikim rozmawiać. Pomyślała, że może tobie się uda. Jesteś jego przyjacielem - kiwnąłem głową
- Masz rację. Idziemy - postanowiłem i chwyciłem ją za rękę. Tym razem szliśmy dużo szybciej. Przed domem rodzeństwa oddaliłem się od Violi, by nikt nie dowiedział się prawdy o naszym związku. Kiedy chwyciłem za klamkę, a drzwi się uchyliły, usłyszałem głośne "Niespodzianka". Zamurowało mnie.
_______________________________________________
Spóźniony rozdział z okazji urodzin Jorge :D
Dobra, wiem bezsens, ale imprezka właściwa będzie w next rozdziale. Nie wiem jeszcze z kogo perspektywy. Jako Leon pisało mi się na początku nieźle, a później jakoś tak ciężko. Wprost uwielbiam pisać jako Ludmi, nie wiem czemu, więc (jak już pewnie kiedyś mówiłam) chyba dużo będzie rozdziałów jej paczydłami ^^
*wyniki konkursu*
Dziękuję za udział w konkursie. Mimo krótkiego czasu na nadesłanie odpowiedzi w krzyżówce zgłosiło się aż 7 osób, z czego 3 zrobiły wszystko dobrze. Pozostałe 4 zrobiły małe błędy, naprawdę małe dlatego zrobię w wolnej chwili dla nich dedyki z Jorge'm, w końcu to jego (wczorajsze) urodziny.
1. Francesca Restó (nagłówek ze wszystkimi postaciami, ale na głównym planie Leonetta, Marcesca i Femiła, przyjęłam i zacznę go robić po świętach albo w nocy)
2. Kinga Verdas-Blanco (nie wiem z kim chcesz nagłówek. Odpisałam ci na poczcie. Czekam na twoje życzenie co do par na nagłówku)
3. Emma Castillo (również nie napisałaś mi z kim chcesz nagłówek. Czekam na odpowiedź na poczcie albo GG, albo w komku z kim chcesz żebym ci go zrobiła.)
Wszystkim jeszcze raz wielkie dzięki. Pracę nad nagłówkami zacznę po świętach. Do następnego rozdziału.

czwartek, 19 grudnia 2013

JORGE !!!

Kochani, ja wiem, że wy wiecie, ale i tak to napiszę: JORGUŚ (Leoś) MA DZIŚ URODZINKI !!!!!!!! :**
Kocham, kocham, kocham <333 
Feliz Cumple, tylko tyle mogę powiedzieć <3 Nie mam twittera, nie ogarniam go, ale chętnie złożyłabym mu życzenia ;) Ogl to była akcja "urodziny Jorge", ale również nie wzięłam w niej udziału. Mam nadzieję, że Jorge zobaczy życzenia od polskich fanów. Jak można go nie kochać ? Te jego vine, głos, wygląd, włosy, postać, którą gra w "Violetcie". Myślałam długo co mogę zrobić takiego specjalnego w jego urodziny... Wymyśliłam krzyżówkę :D A więc tak. Pytania są łatwe, a odpowiedzi nie udzielajcie w komkach tylko piszcie na pocztę: fanki.leonetty@tlen.pl. 3 pierwsze osoby dostaną dedyki z wybraną postacią, parą czy coś albo zrobię im nagłówki na bloga ... Macie czas do jutra (20.12.2013r.) Aha, kto udzieli odp. w komku dyskwalifikuję go i usuwam oczywiście komentarz albo po prostu anuluję zabawę. TAKŻE ALLY WAM GROZI !!! Haha...

1. Połączenie imion Jorge i Martiny
4. Kto jest na zdjęciu obok Jorge
2. Ulubiona para serialu. Połączenie imion głównej bohaterki i postaci Jorge
3. Jak wymawia się "Jorge"
4. Kto jest na zdjęciu obok Jorge
5. Dziewczyna Jorge
6. ... Aires
7. Postać grana przez Jorge w "Violettcie"
8. Mechanik postaci Jorge w "Violetcie" w późniejszym czasie jego dziewczyna.
9. Śmieszne filmiki nagrywane przez Jorge, często wraz z przyjaciółmi z planu
10. Nuestro ...
11. Piosenka ze snu Violi i postaci Jorge

Dalsza część urodzin mojego najukochańszego aktora :D
Hmm,  to może najśmieszniejszy moim zdaniem Vine Jorge ? Haha, najlepsze jest to, ze wszystkie są mocne XD Dobra, takie najfajniejsze.
1. KOCHAM ! Pan, pan, pan, pan ... (Mechi ma super nową fryzurę <3) *KLIK* - aby obejrzeć video
2. HAHAHAH, "być jak modelka" To mnie rozwaliło. Najlepszy Vine ! *KLIK*
3. Jorge z pełnym pęcherzem xD *KLIK*

Lecimy dalej ... tutaj macie jego fotki *KLIK*     *KLIK#2* - aby przejść do strony

Rozdział będzie może dziś z perspektywy Leona i chyba zrobię mu urodziny. Jeśli nie dziś to jakoś tak w grudniu. Muszę pomyśleć i wgl :) Aha, no i dalej możecie komentować poprzedni oczkami Ludmi  :D

NOW, a oto ... ciężko nazwać to kolażem, hmm, obrazek ze zdjęciami Jorge:


Zaraz koniec urodzinowego posta, ale najpierw ... 




To na tyle ... KOCHAMY CIĘ, JORGE <333

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 27: Nie odzywaj się do mnie

*Ludmiła*
Kolejny beznadziejny dzień w studio w gronie beznadziejnych ludzi. Jedyna osoba, która ratuje się przed beznadziejnością tego świata to ja, Ludmiła Ferro. Wstałam rano. Układając sobie moje piękne włosy, ćwiczyłam piosenkę, którą dziś zaliczam u Pablo, znowu ! Nie mam pojęcia dlaczego nie spodobało mu się "Destinada a brillar". Ludmiła jest zawsze boska, nie można zaprzeczyć.
Wolnym spacerem dotarłam do szkoły. Przeszłam przez próg On Beat Studio bardzo elegancko. Ręka zgięta w łokciu i uniesiona dłoń do góry złożona delikatnie w piąstkę, podbródek skierowany ku górze, usta złożone w dzióbek oraz oczy mierzące wszystkich od góry do dołu. Tak, to wielkie wejście w stylu Ferro. Udałam się do mojej szafki, przy której stała Naty. Była smutna, w sumie to już od kilku dni wygląda tak samo.
- Naty, uśmiechnij się bo twój zły nastrój wpływa na moje samopoczucie... - dziewczyna wykonała rozkaz, ale gest był wymuszony - No powiedzmy ... Obmyśliłam już cały plan na dzisiejszy dzień. Najpierw zajęcia, później robisz mi manicure, potem jedziemy do centrum... Natalia, słuchasz mnie ?
- Nie, Ludmiła 
- Ah tak ? - spiorunowałam ją wzrokiem - Jak możesz mnie ignorować ? - szatynka momentalnie spojrzała na Maxi'ego, który właśnie wszedł do szkoły wraz z Federico'em.Uśmiechnęła się i zaczęła iść w stronę rapera. On udał, że jej nie widzi i skręcił razem z Włochem do sali, w której zaraz miały odbyć się zajęcia z Pablo'em. 
No tak ... Dzisiaj muszę zaśpiewać z Feder'em... Nie chcę ! Ja śpiewam tylko solówki. Mogłabym wystąpić z Naty albo z ... sama. Dobra, z wszystkimi tylko nie z nim. To przedstawienie, piosenka, pocałunek ... Nie chcę go po prostu więcej widzieć. Ubzdurał sobie, że teraz pewnie będziemy parą czy coś. Myli się. Nie jest godzien spotykać się z królową tej szkoły, z gwiazdą wszechświata, z najjaśniejszym blaskiem spośród wszystkich blasków. Odgarnęłam włosy i weszłam do klasy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które było prawie puste. Brakowało kilku uczniów, a więc również publiczności. Uniosłam jedną brew w geście zdziwienia. 
- Pablo, i przed kim ja mam teraz wystąpić ? Ludmiła nie zaśpiewa dla ściany czy paru ofiar. Bez publiczności nie ma braw, bez braw nie warto. - stwierdziłam
- Ludmiła, jeśli dziś tego nie zaśpiewasz, możesz równie dobrze nie przychodzić na moje zajęcia - zdenerwowałam nauczyciela
- Oj nie ładnie tak szantażować 
- Ludmiła, nie rób już więcej problemów i zajmij swoje miejsce
- Nie będziesz mi życia układał. Zrobię to, co mi się zachcę. Ludmiła wychodzi - pstryknęłam palcami i opuściłam pomieszczenie. Usiadłam na ławce przed salą. Czego on tu nie rozumie ? Teatr nie istniałby bez widzów, więc dlaczego ja mam zdzierać swoje gardło dla ściany, kwiatka, kilku luzerów i nauczyciela ?
Po chwili usłyszałam melodię, nad którą pracował Feder. Pokazywał mi kiedyś ją i zaproponował byśmy ją wspólnie zaśpiewali przed Pablo. Uniosłam się wtedy na niego i zgniotłam kartkę.
 A teraz ... posmutniałam. Ta melodia była piękna lub piękniejsza od pięknej. 
Kiedy Feder zaczął śpiewać sam, wróciłam do pomieszczenia. Pablo skarcił mnie wzrokiem, a ja nieśmiało stałam przy drzwiach ze skruchą w oczach i przyglądam się występowi Włocha. Znałam słowa, kilka razy na próbach brunet usiłował zmusić mnie do jej zaśpiewania. Rzadko ulegałam, ale najczęściej kończyło się po dwóch wersach. Tyle czasu wystarczyło mi na dyskretne podejście do magnetofonu zmienienie numerka na 3, czyli na "Destinada a brillar". Teraz, kiedy patrzyłam w jego oczy, zrobiło mi się głupio. Dołączyłam się do chłopaka i podeszłam do sceny. On odrzucił mikrofon do tyłu i podał mi rękę. Skorzystałam z jego pomocy. Tak znalazłam się na scenie. Zbliżyłam się do Fede. Tańczyliśmy. Czułam, że wspaniale mi idzie. Eh ... Jemu też. Kołysaliśmy się do siebie przytuleni, Włoch obracał mną tak delikatnie, a ja zanurzyłam się w jego cudownych oczach.
- Pięknie - klasnął w ręce Pablo, kiedy moje ciało podtrzymywane było na rękach Federico'a, a nasze wargi niemal się złączyły. Odwróciliśmy głowy w kierunku nauczyciela. Po chwili spojrzałam na chłopaka i zorientowałam się, że nie powinno się to tak skończyć. Odepchnęłam bruneta i wyrwałam się z jego objęć. - Ludmiła, a tak bałaś się tego występu - słodził nauczyciel. Wyszłam z sali. - Ludmiła ! - krzyczał Pablo
Sprawy poszły za daleko. Co on ma w sobie, że ja mu tak ulegam ? Staję się słabą i taką niewinną, delikatną Ludmiłą ? Zawsze słynę ze swojej arogancji. Przy nim tak nie mogę, nie mogę być tą osobą, nad która pracowałam całymi latami. Nie chcę znów być raniona i znów podejść do lustra i się rozpłakać. Nie chcę ! Jestem silna, piękna, utalentowana, jeszcze raz piękna, błyszczę swoim blaskiem. Nie mogę myśleć inaczej. To nie w stylu Ferro, Ludmiły Ferro. On na pewno nic do mnie nie czuje, a ja... ja również ! Ludmi kocha Ludmi, proste. Nie, nie jest to takie proste. Nigdy nie patrzyłam na chłopaka w ten sposób, co na Fede. Ten jego przeklęty urok, włosy, głos, charakter, styl bycia, zapach... Sama się ze sobą kłócę, to nie jest normalne. Kocham go ? To nie uczucie, które pojawiło się z dnia na dzień... Boję się do tego przyznać. Co sobie ludzie o mnie pomyślą ? "czyżby Ludmiła miała jakieś zwidy ? Fede to nie są buty, które tak kocha", "Ludmiła ma uczucia?"
- Ludmiła, jesteś idiotką ! - pisnęłam głośno, będąc przed studio. Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Zaczerwieniłam się. Jak mogłam wypowiedzieć takie zdanie, ja, Ludmiła, dziewczyna idealna !? - Co się tak gapicie ? Znacie tylko jedną Ludmiłe ? Wcale nie mówiłam o sobie! - krzyczałam zdenerwowana. Tłum się nie rozszedł ani nie przestał na mnie patrzeć. Po raz pierwszy czułam się źle, będąc w centrum zainteresowania. Spuściłam głowę i zakryłam swoje oczy ręką. Uciekłam od wszystkich. Usiadłam na ławce w parku.
- Ludmiła ... - usłyszałam piękny głos. Fede !
- Czego chcesz ? - warknęłam
- Szukałem cię. Pytałem się ludzi gdzie jesteś, słyszałem, że ...
- No i co z tego ? Mówiłam o innej Ludmile, jasne ? Zostaw mnie i daj mi spokój. Nie pomyślałeś, że chcę być tu sama ? - krzyczałam. Włoch nie dał za wygraną. Usiadł na ławce i przysuwał się do mnie stopniowo, ja w międzyczasie starałam się oddalić od niego tak bardzo, jak się dało. W końcu spadłam. Siedziałam na glebie. Fede wstał z miejsca i podał mi rękę. - Sięgnęłam dna, kompletnego dna.
- Ludmiła, nic się nie stało ... To tylko ziemia - pocieszał mnie Fede
- Mi nie chodzi tylko o ten durny piasek
- Ziemie - poprawił
- Nie ważne - wrzasnęłam - sięgnęłam dna od kiedy się w tobie zakochałam, rozumiesz ? - wygrodziłam mu palcem -  To twoja wina, tylko twoja ! - Fede spojrzał na mnie z zapytaniem.
- Lu ...
- Nie odzywaj się do mnie, nie dotykaj mnie, bądź sobą jak najdalej ode mnie. I tak za dużo zmieniłeś...
- Ale ...
- Milcz, Ludmiła odchodzi.


_____________________________________________
Ekhem ... a więc ...oto pierwszy rozdział z perspektywy Ludmi, kocham za nią pisać <3
Dużo się wydarzyło, nie ? Następny będzie chyba znów oczami Violetty, może Leona, ale raczej Violi ;)
Nie za wcześnie dodaję ten rozdział ? O.o Dodałam ankietę, w której możecie głosować czy Diego w opowiadaniu ma być czarnym charakterem czy taki dwulicowy (przyjaźni się ze wszystkimi, ale ma złe zamiary) czy po prostu dobry i przyjaźnić się dalej z Leosiem, Fede, Marco, Maxi'm i tutaj jeszcze Violettą, Larą (może), Fran, Cami itd. ja chyba byłabym za tą drugą opcją. Na pewno ta ankieta mi pomoże w podjęciu decyzji. Początkowo planowałam zrobić go dobrego. Nie mówię, że zrobię tak, jak wy chcecie. BUAHAHA, wredna ja ! Do następnego <3

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 26: Śniadanie

*Violetta*
Na stole ułożone były talerzyki z jedzeniem. Na jednym naleśniki, na drugim jajecznica, na innym rozłożone były kanapki... Pierwsze co przyszło mi do głowy to pytanie "Kto to wszystko zje ?" ale potem zorientowałam się, że nie to jest największą zagadka. "Kto to wszystko przygotował ?" Lepiej ... Hmm... Takiego typu dania kojarzą się z pięknym zapachem, roznoszącym się po całym domu. Nie tym razem... Podeszłam do stołu i zerknęłam na talerze. Naleśniki były spalone, jajecznica na chrupiąco lub jak kto woli zrobiona ze skorupek z niewielkim dodatkiem jajek, a kanapki. Hmm, kanapki w sumie nie wyglądały tak źle, jeśli pominie się fakt, że musztarda jest na każdej, nawet tej z dżemem. Weszłam do kuchni. W pomieszczeniu krzątali się nasi dostawcy. Fede, Leon, Diego, Andreas i do nich doszedł jeszcze Marco. Chyba mnie nie zauważyli. Przyglądałam im się chwile.
- Fede, włożyłem już ciasto do lodówki, ale nie czaję o co chodzi z tym, że w przepisie jest napisane: "Nastaw piekarnik na 200 stopni". Jaki piekarnik ? Przecież to lodówka. - odezwał się Andreas, a Włoch wzruszył ramionami. Za bardzo skupiony był na robieniu kakao, chyba kakao...  Diego w międzyczasie przygotowywał surówkę. Z miski wystawała sałata, pomidory. Pomyślałam, że chociaż coś będzie jadalne, ale zawiodłam się gdy wrzucił do naczynia jeszcze cukier oraz łyżkę, widelec i zaczął wszystko mieszać mikserem. 
- Chłopaki ... - odezwałam się w końcu, a oni momentalnie na mnie spojrzeli. Przejechałam dłonią po blacie, ubrudzonym mąką i szybko cofnęłam rękę. 
- Viola, Marco mówił, że nastawił cię żebyś obudziła się o 11, a jest ... VI na zegarze. - robił wyrzuty Andreas. Podszedł do Leona i szepnął mu do ucha - Co to jest "V" i "I" ? - zapytał. Leon wywrócił oczyma i spojrzał na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam gest. Całą tę sytuację widział Diego. Zmarszczył brwi i przysunął się do mnie. Ułożył swoją rękę na moim ramieniu i zaprowadził do jadalni. Dziwiło mnie jego zachowanie, nawet bardzo. Źle czułam się w objęciu mojego byłego chłopaka, dodatkowo wiedząc, że mój obecny wszystko widzi i się smuci. Dlaczego tego nie przerwał, nie ... Dlaczego tego ja nie przerwałam, nie wyszarpnęła się czy coś ? 
- Leon, nalej dziewczyną soku - krzyknął szatyn i odsunął mi krzesło - A ty, Fede, idź je najpierw obudź - zaśmiał się cicho, ale nikt poza nim nie zrozumiał do końca żartu. Usiadłam na wyznaczone miejsce i ułożyłam dłonie na stole. W oczach Leona kiedy odchodziłam wraz z Diego wyczytałam smutek pomieszany ze złością. Chciał wykrzyczeć coś w stylu "Violetta jest moją dziewczyną", ale tego nie zrobił. Musi czekać na odpowiedni moment, ja również. Diego umiejscowił się naprzeciw mnie i chwycił moje dłonie, które szybko przysunęłam do siebie. Obejrzałam się do tyłu by uniknąć wzroku byłego chłopaka. Fede wybiegł z kuchni udając, że jest wyścigówką. Zrobił kilka kółek wokół stołu i popędził na górę. Usłyszeliśmy głośny wrzask "WSTAWAĆ!" i znów pojawił się na dole. 
- Za jakieś pięć minut zejdą - oświadczył i objął ramieniem Diego, który spojrzał na niego ze zdziwieniem. Feder uśmiechnął się do mnie, a ja się zaśmiałam. Włoch kiwał twierdząco głową i odwrócił ją w kierunku Diego'a. Wzdrygnął i zajął miejsce na końcu stołu. - Nie wyspałem się - rzekł i położył się na blat. Ten człowiek jest chyba najśmieszniejszym facetem jakiego znam.
Dziewczyny zeszły z góry i dosiadły się do nas, chłopaki również. Zjadłam lekko przypalonego naleśnika, nie był najgorszy. Nie chciałam być niemiła, więc spróbowałam ich starannie przygotowanego posiłku. Lara nie zważała na trud jaki włożyli przyjaciele w zrobienie tego wszystkiego dla nas i po prostu przygotowała sobie tosty. Do Fran zadzwonił telefon. Rozmawiała chwile, a później wróciła do nas. 
- Fede, gadałam z mamą. Ona i tata wracają do Buenos Aires na weekend, sprawdzić jak sobie radzimy - oświadczyła Włoszka, a ja rozejrzałam się po jadalni połączonej z salonem. Wyglądała koszmarnie, do tego ten nieprzyjemny zapach spalenizny i popcorn oraz sos od pizzy na kanapie. Nie chciałabym być w skórze Fran bądź Fede. - Musimy tu posprzątać - stwierdziła. Lara zamrugała parę razy 
- Sorki, ja idę do studio'a, kto ze mną ? - zapytała, lecz nie usłyszała wsparcia. Spuściła ramiona i zaniosła talerzyk do kuchni. Chyba jednak zostanie...
- Ja dzisiaj miałam zaliczyć u Pablo tę piosenkę - wyznała Cami
- Tak, właśnie, a ja też - wyszczerzył się Fede i chwycił rudowłosą za rękę. Przeciągnął ją aż do drzwi wyjściowych i opuścił dom. 
- My ci pomożemy, prawda Leon ? - zgłosiłam nas - i Marco ... i Diego - dodałam 
- Jasne - zakrzyknął brunet i szatyn. Włoszka posłała nam wdzięczny uśmiech. 
Francesca razem ze swoim chłopakiem zmywali naczynia w kuchni. Lara zbierała popcorn z kanapy, Diego odkurzał dywan, ja dostałam ściereczkę i wycierałam blaty oraz zakamarki, a Leon mył podłogi. Każdy był bardzo pochłonięty pracą. No ... Może oprócz Andreas'a, który oparty o ścianę, nabijał się z każdego po kolei. Odpuściliśmy dzisiaj sobie studio bo i tak byśmy nie zdążyli na żadną lekcję.
Leon w uszach miał słuchawki. Tańczył i śpiewał przy sprzątaniu. Diego się do niego dołączył, a piosenka - "Are you ready for the ride"- w ich wykonaniu była bardzo zabawna. Potem Leon rzucił mop i wyciągnął do
mnie rękę. Z klęczącej pozycji odłożyłam ściereczkę na ziemię i odgarnęłam włosy za ucho. Dotknęłam dłoni chłopaka, a on porwał mnie do tańca. Bawiłam się świetnie. Rytmiczna muzyka, skoczne kroki oraz ktoś tak wspaniały jak Leon, wymalowały mi uśmiech na twarzy. Diego nie chciał być gorszy. Posłał brunetowi kpiące spojrzenie i obtulił Lare w talii. Dziewczyna wyrwała się z objęć Diego'a i odepchnęła go jedną ręką na kanapę. Krzyknęła na szatyna, po czym podniosła mop z podłogi i odniosła go do łazienki. Była dużo spokojniejsza niż zwykle... Diego wstał z sofy i naśmiewał się z brunetki. Nagle usłyszeliśmy cichy krzyk, dobiegający z kuchni. Popatrzyłam na chłopaków, i wszyscy razem pobiegliśmy do pomieszczenia.  Co może się stać przy zmywaniu naczyń ? Marco utopił się w zlewie ? -  myślałam, lecz mimo wszystko poszłam sprawdzić o co tak naprawdę chodzi.
Czy widok Fran z brodą z piany powinien mnie dziwić ? Nie, chyba jednak nie. Po chwili usłyszeliśmy melodie. Wyjęłam komórkę z kieszeni. Tata ...
- Viola, sądzę, że czas wracać - odezwał się głos w słuchawce
- Wiem. Zaraz będę
- Czekam, pa. Ramallo, przejdź mi wreszcie ten pierwszy poziom ! - krzyknął mój tata, a ja zmieszana rozłączyłam się.
- Francesca, przepraszam cię, ale tata, rozumiesz ?
- Jasne, nie ma sprawy. To do poniedziałku, dzięki - zbliżyła się do mnie i przytuliła, dzięki czemu ja zostałam ubrudzona pianą, którą natychmiast starłam. Wyszłam z domu przyjaciółki i jej brata.
W sumie cała impreza udała się... Było zabawnie, to na pewno. Jedyne co mi przeszkadzało to te ranne śniadanie. Nie samo w sobie, ale zachowanie Diego. Nie jesteśmy już razem. Kilka tygodni temu przekreślił nasz związek, a teraz zachowuje się tak jakby nigdy nic się nie stało, jakbyśmy nadal chodzili ze sobą, jakby moment zerwania wyczyścił sobie z pamięci.
- Viola, zaczekaj - usłyszałam głos za sobą. - Odprowadzę cię
- Nie, Leon, to zły pomysł. Mój tata nie będzie zadowolony, kiedy zobaczy cię przy mnie. Jest odrobinę nadopiekuńczy... Przepraszam
- Rozumiem, ale jutro się spotkamy, tak ? - kiwnęłam głową. Brunet ucałował mój policzek i odwrócił się w przeciwną do mnie stronę
- Leon - zawołałam, a chłopak cofnął się kilka kroków i skierował swój wzrok na mnie
- Chcesz wiedzieć, kiedy wszystkim powiemy o naszym związku ? Uwierz, mi też nie jest łatwo, ale muszę przygotować na to Diego'a... Już i tak pewnie się domyśla. Sądzę, że się na mnie obrazi, a tego chcę uniknąć. To go zrani, a on na to nie zasługuje. Zawsze był lojalnym kumplem, a ciebie nigdy nie chciał skrzywdzić. Może nie do końca poszło po jego myśli, ale wierzę, że teraz żałuje
- Nie chciał, ale to zrobił, Leon. Dobrze, ja mu nic nie zdradzę, powiemy mu razem
- Violetta - za sylwetką bruneta zauważyłam jego przyjaciela, idącego w naszym kierunku. Kiedy pokonał dzielącą nas odległość, stanął - Leon, Andreas cię szuka
- Ok, już idę. To na razie, do jutra - odezwał się mój chłopak i wrócił do domu Francesci i jej brata
- Powiedz mi szczerze. Podoba ci się Leon, kochasz go ? - zapytał od razu szatyn
- Diego, nie jestem już twoją własnością i nigdy nią nie byłam, nie muszę cię o wszystkim informować - odeszłam. Uśmiech momentalnie znikł mi z twarzy. Odwróciłam jeszcze lekko głowę w jego stronę, a on
wykonał ruch ręki jakby chciał mnie zatrzymać, jednak po chwilą ją cofnął. Nie wydobył z siebie żadnego odgłosu, więc szłam o wiele pewniej.
__________________________________
Jejciu, kocham Ludmiłe (Mechi) i jako aktorkę i nawet jako postać :P <33 Oczywiście, Femiłka, Leonetta, Fran(Lodo), Leon(Jorge), Lara(Vale), Fede(Ruggero)  - was również :** ale jakoś tak wzięło mnie na Mechi ;)
OK ! A więc kolejny rozdział... Tam dam dam !
Chyba jednak zmienię charakter Fede. Teraz wyszedł na takiego wielkiego dzieciaka. Ta wyścigówka ... To tak, jakbym opisywała pięciolatka ... Eh !
Jeszcze raz WIELKIE SORKI za te moje grymasy. Mamusiu, już nie będę xD
Następny rozdziałek oczami Ludmiły Ogl to dziękować wam za te wasze komentarze + posty na blogach ... KOCHAM WAS !!!!