poniedziałek, 21 października 2013

One Shot Victorii z 1 miejsca

 Rano… To ta pora dnia, którą najmniej lubię. Zazwyczaj powolnie i niechętnie opuszczam moje kochane łóżeczko i godzinami stoję przed szafą z odwiecznym dylematem : „co ja dziś na siebie włożę?”. Tym razem było jednak inaczej. Obudziłam się pełna radości. Pośpiesznie wstałam i wygrzebałam coś  z szafy. Cały mój entuzjazm prysł gdy zerknęłam na zegarek. Była punkt dziewiąta. Już od godziny powinnam być w studiu. Mieliśmy wszyscy razem jechać na lotnisko po Fran. Odkąd wyjechała do Włoch nie było dnia, w który bym za nią nie tęskniła. Pewnie wszyscy są już na lotnisku. Dlaczego nikt po mnie nie przyszedł, a ten głupi budzik nie zadzwonił? Wściekła uderzyłam ręką w etażerkę, na której znajdował się przeklęty przedmiot.  „Ałł!!” – wrzasnęłam, po czym odruchowo odsunęłam moją dłoń. Nie zastanawiając się dłużej zbiegłam na dół po schodach.  -Olgita! Czemu mnie nie obudziłaś..? Chyba popsuł mi się budzik. O ósmej powinnam być już w studiu!
-Violu, dziś jest niedziela – odrzekła spokojnie gospodyni wskazując przy tym ręką  kalendarz wiszący nad szafką w przedpokoju.
-Ojej – zamurowało mnie, spojrzałam na świstek papieru wskazywany przez Olgę. Rzeczywiście była niedziela.– Przepraszam tak się nakręciłam na to, że zobaczę Fran. Totalnie straciłam poczucie czasu.
-Nic się nie stało. Masz szczęście, że wstałaś przed Matias’em i moje naleśniki są jeszcze całe – zaśmiała się gosposia podając mi przy tym talerz pełen małych naleśniczków polanych musem czekoladowym. Właśnie zajadałam się nimi, gdy zadzwonił do mnie Leon:
-Hej – zaczął niewinnie – musimy się spotkać.
-No ok, coś się stało? – zapytałam zaniepokojona.
-Jeszcze się pytasz? Widzimy się o 12.00  na torze? – zaproponował.
-Dobrze, będę.- odrzekłam, kończąc ostatniego naleśnika.
 Poprawiłam tylko makijaż i fryzurę po czym wyszłam z domu. Był taki piękny dzień, pomyślałam, że spacerek dobrze mi zrobi i będę miała trochę czasu na zastanowienie się nad tym o co może chodzić Leonowi. Z początku myślałam, że to jakaś niespodzianka, jednak z  tonu jego głosu dało się wyczytać iż to grubsza sprawa.  Parę metrów przed torem spotkałam Federica. Chłopak był wyraźnie przygnębiony, na mój widok uśmiechnął się sztucznie i podszedł bliżej.  
-Cześć! – powitałam go radośnie.
-No cześć.- odrzekł smutno.
-Co się stało? Tylko mi tu nie wmawiaj, że wszystko jest ok, bo przecież widzę, że to nie prawda –postanowiłam od razu przejść do rzeczy.
- Oj nie chcę cię zadręczać moimi problemami- powiedział po czym spuścił głowę.
-No przecież jesteśmy przyjaciółmi. Mów –naciskałam dalej. Tak wiem.. Jestem ciekawska,  ale to nie chodzi tylko o to. Martwiłam się o niego.   
-No dobrze – zaczął – Wiesz ja chyba… Nie czuje nic do Ludmiły. Lubię ją, to prawda, jest moją przyjaciółką ale nic po za tym. Nie potrzebnie powiedziałem jej, że możemy dać sobie szansę. Ale ona tak nalegała.. Teraz chcę to skończyć, tylko nie wiem jak. Naprawdę Ludmiła jest mi bliską osobą i nie chcę jej zranić, ani okłamywać.  – jeszcze bardziej posmutniał.
-Chyba jednak będziesz musiał – co ja plotę..? Miałam go pocieszać! – Przepraszam ale jeśli nic do niej nie czujesz to lepiej powiedz jej to teraz. Myślę, że ona to zrozumie. W końcu się przyjaźnicie.
-Mam taką nadzieje.. Szłaś na tor do Leona? – zapytał.
- Tak. Lepiej już pójdę. Głowa do góry. – zakończyłam rozmowę, udając się przy tym w wyznaczone miejsce.  
Ujrzałam tam Leona rozmawiającego z Larą. Najwyraźniej świetnie się bawili. Pewnym krokiem ruszyłam w ich stronę aby przerwać te wygłupy. Gdy byłam już w połowie drogi stanęłam jak zamurowana. To co zobaczyłam strasznie mnie zraniło.
Nie chcąc patrzeć dłużej na tą okropną scenę, cała zapłakana ruszyłam w stronę wyjścia.  Leon najwyraźniej mnie zauważył bo zaczął biec w moim kierunku. Gdy w końcu opuściłam tor okazało się że Federico nadal stoi przed budynkiem. Nie patrząc na Leona podbiegłam do Włocha i wtuliłam się w niego. Zdziwiony chłopak odwzajemnił mój gest po czym zapytał: - Co się stało? – byłam tak roztrzęsiona, że nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa. Naglę podbiegł do nas Leon:
-Violu, to nie tak..
-Nie obchodzi mnie to co mówisz – przerwałam mu.
-Nie chcę się wtrącać, ale o co chodzi? – zapytał zdezorientowany Fede.
Udałam, że go nie słyszałam i ruszyłam w stronę domu. Leon wołał mnie jeszcze parę razy, nie odwróciłam się. 
Nie mam siły aby z nim teraz rozmawiać. Musiałam to wszystko porządnie przemyśleć. Po powrocie do domu nie chcąc niepokoić domowników szybkim krokiem udałam się do  mojego pokoju. Wskoczyłam na łóżko i wtuliłam się w różową poduszkę. Nie mogłam zrozumieć dlaczego Leon mi to zrobił. Kazał mi tam przyjść po to abym zobaczyła jak całuje Larę? Rozpłakałam się jeszcze bardziej. W rozmyślaniu przeszkodziła mi wibracja mojej komórki. Spojrzałam na wyświetlacz. Leon.. Nie odebrałam. Chłopak się nie poddawał, dzwonił dalej. W końcu wkurzyłam się i wyłączyłam telefon. Gdy trochę ochłonęłam stwierdziłam, że nie potrzebnie tak na niego naskoczyłam. Może trzeba było dać mu się wytłumaczyć?  Miałam ogromne wyrzuty sumienia. To wszystko moja wina!  Resztę dnia spędziłam na kanapie wgapiając się  bezmyślnie w telewizor. Olga parę razy podejmowała próbę rozmowy, ja jednak nie miałam ochoty nikogo wysłuchiwać. Wieczorem wpadł do mnie Federico. Wahałam się czy go wpuścić, po paru minutach stwierdziłam, iż należą mu się wyjaśnienia.  Wyprzedziła mnie gosposia, która z radością otworzyła drzwi Federowi i wskazała  mnie tonącą w chusteczkach. 
-Cześć, jak się czujesz? –zapytał.
-Może być. Jestem wyczerpana.
- Chyba siedzeniem przed TV. – krzyknęła Olgita z kuchni. Zignorowałam tą uwagę.
- Wydaje mi się, że jestem PRZEZIĘBIONA – specjalnie podkreśliłam ostatnie słowo po czym zaczęłam kaszleć ‘na siłę’.
- O Violetko! Czemu mi nic nie powiedziałaś? Może zrobić ci herbatkę z miodem i cytryną?- zapytała zatroskana gosposia.
-Poproszę i dziękuje. – Uff chyba na chwilkę będę miała ją z głowy.
-No dobrze, a teraz na serio, opowiadaj co się stało? Leon wkurzony, nie odezwał się do mnie słowem. Ja naprawdę nie chcę się mieszać w wasze sprawy, ale widzę jak cierpisz.. – zaczął Włoch
-Zwykła kłótnia, nie masz się czym przejmować-skłamałam
-Tak? Nie wyglądało mi to na ‘zwykłą kłótnię’ – ciągnął dalej ten temat
-Spokojnie. Wszystko jest ok. Lepiej powiedz mi jak tam z Ludmiłą.
- Jeszcze z nią nie rozmawiałem. Zrobię to jutro. Tak właściwie to przyszedłem do ciebie z jeszcze jednego powodu..
-Tak? – zapytałam lekko wystraszona.
- Bo.. Jutro Gregorio kazał nam być szybciej w studio. Podobno ma dla nas jakąś niespodziankę. – odrzekł Fede, po czym dodał- Skoro u ciebie wszystko jest dobrze, to nie obrazisz się jak już sobie pójdę? Obiecałem, że pomogę Maxi’emu z garażem.
- Jakim garażem? – zapytałam zaciekawiona.
- Ostatnio ćwiczyliśmy tam nową piosenkę. Niestety usłyszał nas Andres i wparował z bębnem. Zaczął tańczyć, walić w ten swój bębenek młotkami ojca Maxi’ego. Później kosił trawę na kafelkach, nawet nie pytaj jak on to zrobił.. Przez tego głupka powstał tam ogromny bałagan. Normalnie wpadł w jakiś szał!! Ledwo go wyciągnęliśmy. Niestety od tamtego czasu go nie widziałem, więc  będziemy musieli sami jakoś to ogarnąć. Ok, lecę. To do jutra!
-Pa. – pomachałam mu.
Po tej rozmowie czułam się jeszcze gorzej. Super, okłamałam przyjaciela. Jednak wolałam aby nie mieszał się w sprawy miedzy mną a Leonem. Po co ma się martwić?
- Violu! Kolacja. – usłyszałam głos Olgi. To było widać : 
-Przepraszam, nie jestem głodna, ale za to wyczerpana. Położę się już. – odrzekłam.
O dziwo nikt nie protestował. Może jutro będzie lepiej.. Co ja gadam?! Na pewno będzie lepiej, w końcu jutro wraca Fran! 

 Obudziłam się o 7.00. Szybko uwinęłam  się z codzienną rutyną. Do studia zawiózł mnie Ramallo. Byłam w dość dobrym humorze, dopóki nie zobaczyłam Leona w towarzystwie Lary. Brunet dostrzegł mnie i właśnie szedł w moją stronę, na szczęście, albo i na nieszczęście zawołała mnie Camlia:
-Viola, Viola! Chodź tu szybko
-Idę, o co chodzi? – zapytałam.
-Sama zobacz – odrzekła rudowłosa wskazując przy tym na wściekłą  Ludmiłę, która kłóciła się z Federicem i tupała nóżką jak mała dziewczynka. – ich pierwsza kłótnia, jakie to uroczę – dodała.
Spojrzałam na Camilę ‘dziwnym wzrokiem’. Widać nie tylko ja jestem taka ciekawska. Oczywiście musiałam podsłuchać o co chodzi. Schowałam się za pobliskim drzewem. Po chwili usłyszałam głos blondyny.
-Viola wyłaź i tak cię widzę.
Zrobiło mi się strasznie głupio.
- Oo, to wy tu jesteście? Chyba spadł mi telefon. – powiedziałam coś bez sensu, schyliłam się, poudawałam, że czegoś szukam i odeszłam.
Weszłam do studia. Na samym środku stali: naburmuszony Gregorio, oraz Pablo, który spokojnie opierał się o bordową szafkę.
-Spokój, spokój – starał się wyciszyć resztę uczniów Gregorio– Witam was nieuki  i ciebie Ludmiło.  Nasza szkoła dostała wielkie wyróżnienie i została zaproszona do corocznego konkursu, który tym razem organizowany jest we Włoszech – zaczął. Dostrzegłam uśmiech na twarzy Federa. – Konkurs ten nosi nazwę „Najlepsza szkoła muzyczna”, chyba każdy domyśla się na czym on polega. Jakieś pytania?  -Tak. Na czym polega ten konkurs? – zapytał oczywiście nasz inteligentny inaczej Andres.
-Dobrze, skoro nie ma pytań to przejdźmy dalej – zignorował go nauczyciel – Wskażę teraz osoby, które wezmą udział w tym oto konkursie. Pierwsza jest Francesca, a ponieważ przebywa ona teraz w Włoszech nie musi dojeżdżać.  Pablo już z nią rozmawiał. Druga osoba to oczywiście Ludmiła, później Leon,  Violetta, Camila, Maxi, Natalia, Diego, Marco, Broadway i Andres. Oczywiście zaprezentujecie tam naszą szkołę.  Musicie wymyślić układ taneczny i piosenkę. We Włoszech  będziecie przez trzy dni, także nie macie za dużo czasu.
- Gregorio, po raz kolejny zapomniałeś o Federicu. – poprawił go Pablo – Tak, ty Federico też lecisz do Włoch. Oczywiście polecę z wami! Wyruszamy już dzisiaj po południu! Idźcie się spakować. 
Po tych słowach wszyscy w pośpiechu udali się do swoich domów. Nie zastanawiając się poszłam w ich ślady. Szłam spokojnie chodnikiem gdy: 
-Violetta! – usłyszałam męski głos, od razu wiedziałam, że to Leon. Niechętnie odwróciłam głowę w jego kierunku.
– Chciałem ci tylko powiedzieć.. A z resztą nie muszę się tłumaczyć, po tym co mi zrobiłaś. Nie powinnaś mieć do mnie pretensji- odrzekł.
- Ja ? Co ci zrobiłam? – pytałam z niedowierzaniem
-Nie udawaj. – zakończył rozmowę i ruszył w stronę Lary.
 Na szczęście ona nie jedzie do Włoch. Szczerze to naprawdę nie wiedziałam o co mu chodziło. Wracając ciągle zadawałam sobie pytanie : „Co ja mu zrobiłam?”. W domu zaczęłam pośpiesznie pakować moje rzeczy. Tata ledwo co zgodził się na ten wyjazd. Po dwóch godzinach byłam gotowa. Aby uniknąć dłuższej rozmowy z moim ojcem niepostrzeżenie wymknęłam się z domu. Poprosiłam Ramallo, żeby mnie zawiózł. Właśnie wchodziłam do auta gdy zatrzymały mnie Olga i Angie: 
-A z nami to już się nie pożegnasz? – zaczęła gosposia.
-Oczywiście, że pożegnam! – zapewniłam, po czym przytuliłam najpierw moją ciotkę, a później Olgę.
- Pokaż im tam! Będziemy trzymać za was kciuki. – powiedziała Angeles. 
-Dziękuję! – krzyknęłam wsiadając do samochodu.
Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie. Spoglądałam na ponure twarze ludzi  zajętych swoimi obowiązkami i na krople deszczu, który padał już ładne parę godzin. W głowie zaczęła mi krążyć pewna melodia, którą mimowolnie nuciłam przez całą drogę. Gdy w końcu dojechaliśmy okazało się, że nie byłam tam  pierwsza.  Dostrzegłam szarpiących się Leona i Diega. Zdezorientowana podbiegłam do nich.
-O co chodzi?! Przestańcie! Leon, Diego.. - próbowałam ich rozdzielić. Poskutkowało, chłopcy automatycznie odskoczyli od siebie i skierowali się w moją stronę. Spojrzałam na Leona, zrobił taką słodką minkę...
 -Violu, musimy pogadać. - zaczął brunet.
- Tak, wiem.. Może wreszcie powiesz mi o co chodzi?
-Ehh.. Błagam, nie udawaj. Chciałem cię tylko poprosić o to abyś przestała. Naprawdę jeden raz wystarczył. Już jestem dość zdołowany.- odrzekł.
- Ale.. - tu przerwałam, gdyż przyglądający się wcześniej naszej rozmowie Diego pociągnął mnie za dłoń w stronę kawiarenki. 
Leon popatrzył na to jak oddalam się z jego 'wrogiem', po czym ruszył w przeciwną stronę. Byłam wściekła na Diega, który cały czas próbował mnie czymś rozbawić. W końcu chyba zrozumiał, że nie mam nastroju, dał sobie spokój i odszedł. Po chwili dosiadły się do mnie : Ludmiła, Naty i Cami. Dziewczyny zamówiły sobie coś do picia. Widząc mój zły humor zapytały :" o co chodzi ? ". Nie zdążyłam jednak nic powiedzieć bo wyprzedziła mnie Ludmiła, która zaczęła użalać się nad sobą. Mówiła, że Federico z nią zerwał i , że czuję się okropnie z tego powodu, gdyż myślała iż będzie to coś poważniejszego. Słysząc to Natalia odrzekła :  

-Jak to dobrze, że mój Maxi taki nie jest! - po czym zaczęła wychwalać swojego chłopaka.
Ludmiła nie wytrzymała, zapłakana odeszła od stolika.
Popatrzyłyśmy wrogo na Naty. Ona najpierw zrobiła pozę a la 'no co??', później jednak skapnęła się i poszła pocieszyć blondynę. Udałyśmy się w jej ślady. Ludmi jednak nadal była smutna i roztrzęsiona.. Po 30 min. wszyscy byliśmy już w samolocie. Na moje nieszczęście obok mnie usiadł Diego.. Chłopak parę razy próbował zagadać, a ja odpowiadałam mu tylko : "tak" lub "nie". Później w końcu nastała cisza, która trwała już do końca naszego lotu. O dziwo nawet nie bałam się lecieć. Tak strasznie cieszyłam się, że zobaczę Fran.

Gdy wysiadłam i ujrzałam moją przyjaciółkę, jako pierwsza do niej podbiegłam. Tak tęskniłam...
Reszta poszła w moje ślady. Fran witała się z każdym po kolei. Sprawę przedłużył Marco, który chciał pocałować ją w policzek. Fran odsunęła się. Obserwujący całą sprawę Federico spojrzał złośliwie na chłopaka. Federowi od dawna podobała się Włoszka, a teraz, gdy jej związek się rozpadł, w końcu ma szanse jej to wyznać. Francesca zapewniła nas, że możemy u niej zanocować. Gdy dotarliśmy na miejsce byliśmy pod wrażeniem. Dom mojej przyjaciółki był wspaniały. Weszliśmy do środka. W oczy automatycznie rzucił nam się wielki salon. Na środku leżał puszysty, liliowy dywanik, a na nim stał key - board. Obok znajdowała się spora biała kanapa, do której przylegały dwa fotele skierowane na plazmówkę. 
 - Wow, Fran. Piękny dom. - powiedziałam zachwycona, reszta przydzieliła mi rację.
-Dziękuje. - odparła Włoszka.
-Dobrze, dobrze. - wtrącił Pablo. - A teraz idziemy do Parku Centralnego, za 15 min. odbędzie się tam spotkanie związane z konkursem.
Przejęci sprawą, czym prędzej udaliśmy się w wyznaczone miejsce. Zobaczyliśmy tam piękną, dużą scenę, a na niej wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach.

-Witam wszystkich! - darł się do mikrofonu nieznajomy- Mamy dla was niespodziankę, konkurs miał odbyć się po jutrze, ale odbędzie się już jutro!
-Co?! - wrzasnął Broadway.
-Jutro o 15 musicie mieć już wszystko przygotowane, każdy nauczyciel do tego czasu musi ustalić wystrój sceny z naszymi ludźmi.  Wasze występy zaczną się o 18. Do zobaczenia.
-No dzieciaki, to do roboty! - odparł Pablo
Po tych słowach wszyscy udaliśmy się do domu Fran, gdzie myśleliśmy nad nową piosenką. Andres przekonywał nas żebyśmy zaśpiewali i zatańczyli "kaczuchy", zapewniał, że dzięki temu na pewno wygramy.
-Andres, mam pomysł! - krzyknął nagle Leon - Idź policz ile jest wody w basenie.
Spojrzeliśmy na niego robiąc przy tym dziwne miny.
-Jej! Leoniasty, ty to zawsze masz takie świetne pomysły! Już pędzę. - wrzasnął głupek po czym pobiegł do basenu, znajdującego się z tyłu domu Fran.
-No to mamy go z głowy - odezwał się Leon, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Postanowiliśmy wykorzystać nieobecność Andresa i udać się na miasto. Fran oprowadzała nas po pięknych uliczkach Rzymu. Później Federico zaproponował abyśmy zjedli coś słodkiego, pokazując nam przy tym małą kawiarenkę, w której jak to ujął : "podają najlepsze ciacha i lody". Wszyscy coś zamówili i usiedli w środku, tylko ja wyszłam na zewnątrz. Przyglądałam się tubylcom, zajadając zimny przysmak.  Znów wróciła do mnie ta melodia, którą nuciłam w drodze na lotnisko. Po jakimś czasie dołączył do mnie Federico:
- Wiesz.. Zerwałem z Ludmiłą - zaczął.
-Tak, mówiła mi o tym.
-Jej, strasznie jest wściekła? Głupi ja.. Po co to w ogóle zaczynałem ?!
-Nie jest chyba aż tak źle - zapewniłam przyjaciela.- Lepiej, że powiedziałeś to teraz, niż później, gdyby była jeszcze bardziej do ciebie przywiązana. A tak przy okazji to wiesz, mam już chyba melodię do naszej piosenki - poinformowałam go.
- To wspaniale.. - tu przerwał, gdyż ujrzał zbliżającą się do nas Fran.
- Co tam robicie ? - zapytała Włoszka.
- A tak sobie siedzimy, wiesz Fran muszę z tobą pogadać- powiedział lekko zawstydzony Fede.
- To ja was lepiej zostawię samych -  odrzekłam i oczywiście moja ciekawość przezwyciężyła, schowałam się za drzwiami, aby podsłuchać ich rozmowę.
-Violetta? Co robisz? - przerwał mi Leon.
-Nic, nic - odwróciłam się w jego stronę.
-Wiesz ja...
-Violu!!! Chodź do nas. - krzyknął Diego.
Uhh! Gdyby moja złość mogła zabijać na odległość to już by nie żył ( Diego rzecz jasna ).
-Teraz nie mogę - wymigałam się.
W tej chwili do kawiarni weszła uradowana Fran i jeszcze bardziej szczęśliwy Federico.
- A co wam tam wesoło? - zapytał lekko poirytowany Marco
Federico zrobił minę jakby chciał odpowiedzieć mu coś złośliwego. Opanował się jednak i odrzekł spokojnie:
- Aa, bo ... Viola ma już melodię do naszej piosenki!
-Na prawdę ? To wspaniale - zapewniła Camila.
- Chodźmy do domu, zaprezentujesz ją nam -powiedziała Fran, po czym wszyscy udaliśmy się w wcześniej wymienione miejsce.
Przez całą drogę czułam na sobie wzrok Leona. Muszę z nim porozmawiać, może w końcu dowiem się o co chodzi.
Gdy byliśmy już na miejscu, weszłam do salonu, w którym stał key - board i zaczęłam grać na nim melodię, którą od dłuższego czasu nuciłam. Fran, Ludmi, Cami i Naty układały do niej słowa, natomiast chłopacy stwierdzili, że bez ich rapu ta piosenka nie będzie miała sensu. Tak właśnie powstało : "Esto No Puede Terminar". Wieczorem zaprezentowaliśmy piosenkę Pablowi. Nauczyciel był zachwycony:
- Pięknie. - klaskał w ręce po czym zapytał - Na pewno o czymś a raczej o kimś nie zapomnieliście?
- Andres !!! - krzyknęliśmy wszyscy równocześnie.
Czym prędzej pobiegliśmy za dom Francesci.  Na szczęście chłopak nadal tam był. Gdy nas zobaczył zaczął płakać. Przestraszeni zapytaliśmy go co się stało.
- Nie wiem jak policzyć tą wodę! - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Leon zlitował się nad przyjacielem i podał mu chusteczkę.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.  Zaprowadziliśmy Andresa do domu. Teraz pozostał nam tylko układ taneczny. Było dość ciężko, ale w końcu coś wymyśliliśmy. Padnięci położyliśmy się spać. Rano obudził mnie głos brata Fran.
- Halo?! - krzyczał - Pogotowie?
- Luca, co się stało? - przerwałam mu.
- Jej! Wy żyjecie.. Eeee, fałszywy alarm - odłożył słuchawkę.
Rozejrzałam się dookoła. Moi przyjaciele leżeli porozkładani na podłodze. Nie dziwię się, że Luca myślał iż coś nam się stało. Obudziłam całą resztę, zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na króciutki spacerek. Szliśmy sobie spokojnie przed siebie. Nagle Leon złapał mnie za rękę. Na początku cieszyłam się jak dziecko, później jednak przypomniałam sobie jego pocałunek z Larą i wyrwałam moją dłoń z jego.
- Aaaaaaaaaaaa!!!!! - przerwał ciszę wrzask Marca.
- Co się stało? - odwróciłam się w jego stronę.
- Gdzie Francesca? - zapytał zmartwiony.
- Gdzie Federico? - usłyszałam głos Ludmiły.
Widziałam jak Marco gotuje się ze złości.
- Spokojnie, oni się nie zgubią, co innego my. - wtrąciła Naty.
Wpadliśmy w panikę. Na szczęście Leon ma bardzo dobre rozeznanie w terenie i nim się obejrzałam z powrotem byliśmy w domu Fran.No cóż, należało się jakoś przygotować. W końcu niedługo nasz występ! Pablo poszedł już ustalić szczegóły. Udałam się z dziewczynami do pokoju Francesci, chłopcy natomiast zostali na parterze.  Zaczęłyśmy wybierać ubrania, robić sobie fryzury i makijaż. Włoszki nadal nie było. Martwiłyśmy się o nią. Za półtorej godziny powinniśmy być już w Parku!

Na szczęście po 30 minutach Fran wróciła. Wchodząc do swojego pokoju powiedziała nam wspaniałe wieści:
- Dziewczyny.. Ja i Federico jesteśmy parą!
Zaczęłyśmy piszczeć i przytulać naszą przyjaciółkę.
Tylko Ludmiła nie odezwała się słowem. Biedactwo.. Na jej twarzy pojawił się jednak ponownie uśmiech, gdy Fran wyciągnęła zza pleców paczki z nowymi sukienkami. Muszę przyznać iż wyglądałyśmy wspaniale. Gdy zeszłyśmy na dół zobaczyłyśmy zachwycone twarze chłopaków. Leon wyglądał przeuroczo. Ocknęłam się  gdy wszyscy czekali już tylko na mnie. Dobrze, że park jest niedaleko więc w niecałe 15  minut byliśmy na miejscu. 
Przed nami wystąpić miało jeszcze parę grup. Musieliśmy czekać "za kulisami". Podszedł do mnie Leoś :
- Violu, czy ty na prawdę uważasz, że nie powinniśmy być ze sobą ?
- Ale ja tak wcale nie uważam! Co ci przyszło do głowy ? - zapytałam.
- Jak to nie? A te e- maile, które otrzymuje już od pewnego czasu? - odrzekł pewnie.
- Leon ja przyrzekam, że nie wysyłałam do ciebie żadnych e-maili! Naprawdę, ja cię kocham.. - odpowiedziałam nieco speszona.
- Ale jak nie ty to kto? Przecież były podpisane "Violetta". Ktoś się pod ciebie podszywa? - Leon rozejrzał się dookoła po czym pewnym krokiem ruszył w stronę Diega.
Ten chyba wiedział o co chodzi bo zaczął krzyczeć 'przepraszam, przepraszam' i zasłaniać się rękoma. Na szczęście w porę zawołano nas na scenę.

Wszystko było idealnie przygotowane na nasz występ. Wchodząc czułam jak bije mi serce. Przyszło aż tyle ludzi?! Trema minęła gdy wszyscy zaczęliśmy śpiewać. Świetnie się bawiliśmy. Rap chłopaków wyszedł cudownie! A na dodatek, na samym końcu Leon zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Czułam się jak w niebie, lepiej być nie mogło. Tłum wiwatował. Gdy zeszliśmy ze sceny Leon zaczął przepraszać mnie za swoje wcześniejsze zachowanie.
- Nie, to ja powinnam cię przeprosić - przerwałam mu - Nie chciałam nawet słuchać twoich wyjaśnień..
-Spokojnie, na szczęście wszystko już jest ok - przytulił mnie brunet - Przepraszam za ten pocałunek z Larą. Co prawda to ona pocałowała mnie, ale ja nie zareagowałem..
- Już dobrze - zbliżyłam się do niego, a on ponownie mnie pocałował.Nagle usłyszeliśmy męski głos:
- Wygrywa.... Studio 21!! Wszyscy wbiegliśmy na scenę aby odebrać nagrodę. Strasznie się cieszyliśmy. Po powrocie świętowaliśmy wygraną.         

Przekonałam się jak to dobrze mieć u swojego boku tak wspaniałych przyjaciół i kochanego Leonka..

___________________________________________________________________________
Przepraszam za te opóźnienia. Miał się pojawić wcześniej, ale musiałam iść do kościoła na różaniec xD
DO VICTORII : Zamiast tych gifów z finału dodałam jeden filmik, jest tu muzyka. Mam nadzieję, że się nie obrazisz za to xD Zachęcam cię do założenia bloga o Leonetcie, kto za !?
Przepraszam jak coś pokręciłam i nie dodałam gifów tak, jak chciałaś, ale robiłam "kopiuj, wklej" z poczty ^^
Oki, rozdziału dziś nie będzie, myślę, że sam One Shot wam wystarczy XDD

18 komentarzy:

  1. Super One Shot:-)
    Zapraszam do mnie
    leonetta-story-pomojemu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny one shot <3333 zasłużyła na 1 miejsce :D niech raz dwa zakłada bloga z opowiadaniem, na pewno będę czytać :) jeszcze raz BOSKI ♥ i gratuluję wygranej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa <3
      Bloga może i bym założyła, ale niestety nie mam na to czasu.. ;c

      Usuń
    2. ZAKŁADAJ !!!!!
      To rozkaz !
      Ally xD

      Usuń
    3. Haha, nie założę o! xD.. Nie wiem kiedy niby miałabym pisać te rozdziały ;p. Po prostu czasu nie mam, jedynie w weekendy..

      Usuń
    4. No to nawet !
      Załóż !!!!!
      Na pewno będę czytała xD
      Ally <3

      Usuń
  3. Gratuluje :D
    A dodasz resztę one shot'ów ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, ale to później :D
      Jutro, pojutrze, a może w następnym tygodniu ^^
      Ally :)

      Usuń
  4. Suuuuper ♥ Zakładaj bloga! One shot wyszedł geeenialnie ;*** kochany Leoś <33 I gratuluję 1 miejsca ;D
    Zapraszam do mnie xD
    http://leonetta-leonivioletta.blogspot.com/
    http://tini-jorge.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super boskie perfekcyjne i nic dodac nic ujac. zaloz bloga bo masz talent. sorry za bledy ale jestem na telefonie
    ~~~~~~ viola~~~~~~
    sorry ze z anonimka ale nie chce mi sie logowac

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! A co z Niedzielą Ze Śmiechem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj, znów zapomniałam, ajć xD
      Chyba przestanę ją dodawać bo zdjęć nie chce mi się szukać i nie są takie śmieszne :/
      Ally ^^

      Usuń
  7. Jest cudowny ^^
    Po prostu bark słów <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześliczny. Mój to się mógł schować.;) Gratuluję Vicia :)
    Cami .<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow super i do tego długi cieszę się że zrobiłaś tą leonette ale tak czy siak one shot fajowy

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedno wielkie cudo<333333
    Emma^.^

    OdpowiedzUsuń
  11. Cud, miód ;**
    Zasługuje na 1 m.
    www.yo-tengo-un-plan-siempre.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń