OCZAMI LEONA
Lara spoglądała mi głęboko w oczy. Czekałem na słowa, ma mi do przekazania, ale jednocześnie bałem się, że zbliży się za bardzo. Tak, owszem lubię Larę, ale to Violette kocham i nie mógłbym jej zranić. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Chcę ci powiedzieć, że ... zeza masz - zaczęła się głośno śmiać
- Nie mam zeza. Nie kłam - lekko ją szturchnąłem.
- No jak nie masz ? Widzę przecież - wskazała palcem moje lewe oko
- Dobra, dobra. Mów co chcesz. Idę jeździć - podniosłem moją maszynę. Wsiadłem na motor i uśmiechnąłem się do Lary. Ta odwzajemniła uśmiech i przygryzła wargę.
OCZAMI VIOLETTY
- Możesz wejść - zawołała mnie Olga ocierając swoje czoło z potu
Wbiłam wzrok w ziemie i unikając spotkania z jej oczyma pobiegłam na górę. Otworzyłam mój pamiętnik i zapisałam pierwszy wers piosenki, którą przed chwilą wymyśliłam. Potem usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie zastanawiałam się kto to, co jest do mnie niepodobne bo ja zawsze wszystko muszę wiedzieć, ale teraz zależało mi już tylko na skończeniu tego kawałka. Mam nadzieję, że stanie się inspiracją i wreszcie napiszemy utwór na koniec roku.
- To ja do niej pójdę - krzyknął ktoś z dołu
Domyśliłam się, że chodzi o mnie, więc zamknęłam pamiętnik i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a tuż przede mną stał Fede z ręką zaciśniętą w pięść, którą trzymał na wysokości swoich uszu.
- Cześć, chcę z tobą porozmawiać - zaczął
- No dobrze, zapraszam - otworzyłam szerzej drzwi
Usiedliśmy na moje łóżko.
- Mów o co chodzi
- Nie wiem co się stało z Ludmiłą. Gdy byłem w Resto ona ... zaczęła mnie przytulać, ale to nie wszystko. Maxi nie chce mnie znać bo twierdzi, że powiedziałem że brzydko tańczy, śpiewa i wygląda jak pudel w dresach. Nawet przez myśl nie przeszły mi te słowa, a na koniec - Fran nie odbiera ode mnie telefonów, a
jak tu przyszedłem zmierzyła mnie wzrokiem i nie odpowiedziała na "hej". Nie wiem co jest grane. Błagam, chociaż ty mi to wszystko wyjaśnij.
- Ja im się wcale nie dziwię. Od rana jesteś jakiś dziwny. Kiedy zwracam się do ciebie "Fede" ty zaczynasz się śmiać i znikasz.
- Możesz powtórzyć ? Cały dzisiejszy dzień siedziałem w domu i czekałem aż moi kuzyni, dziadkowie i ... Nie, to niemożliwe - Fede poderwał się z siedzenia i zaczął chodzić po pokoju w tą i z powrotem
- Co jest nie możliwe? Fede wyrażaj się jaśniej
- Jak on tak może ? Dzięki Viola, muszę iść z kimś porozmawiać. Przepraszam, że cię zadręczam moimi problemami. Do jutra, powodzenia w występie - wyszedł
- Fede, Federico, zaczekaj - krzyczałam
- Zadzwonię do ciebie wieczorem i ci wszystko wytłumaczę
Usiadłam ponownie na łóżku. Chwila, ja nie mam komórki...
Następnego dnia w studiu wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na rozpoczęcie programu. Wreszcie Marotti ustał na środku sceny i zaczął mówić do kamery :
- Witajcie, widzowie w "Pojedynku Mistrzów". Uwaga, mamy komunikat. Zasady się trochę zmienią. Nie będą występowały duety lecz wszyscy zaśpiewają jedną, wspólną piosenkę. Tak, zgadza się. Tego jeszcze u nas nie było, a więc pojedynek, mistrzów, czaaas, zacząć ! - Po każdym wyrazie robił chwilę przerwy i wypowiadał je coraz głośniej.
Wszyscy posłusznie ustawiliśmy się przed kamerami. Producent narzucił nam byśmy zaśpiewali "Euforię". Zgodziliśmy się. Muzyka zaczęła grać, a my śpiewać i tańczyć. Wydaję mi się, że nikt nie pomylił kroków. Po skończonym występie przytuliłam moich przyjaciół.
- Jej, to było takie cudowne. Cieszę się, że to nie ja będę decydował kto z pośród tej ósemki przejdzie do półfinału. - producent tymi słowami zakończył drugi etap rywalizacji
Podeszłam do Leona i zasłoniłam mu oczy. On dotknął moich dłoni i się odwrócił. Ucałował mój nos :
- Byłaś świetna - powiedział
- Dziękuję, ale to nie prawda. Ty byłeś dużo lepszy
- Oboje byliście świetni - zaśmiała się Fran
Zobaczyłam smutnego Fede, który zszedł ze sceny ze spuszczoną głową.
- Federico, stało się coś ? - zapytałam
- Na pewno mi nie uwierzysz - powiedział cicho
- Skąd ta pewność ?
- Mam brata bliźniaka - wyznał, a mnie zamurowało - Mówiłem, że nie uwierzysz
- Ty nie jesteś przypadkiem jedynakiem ?
- Nie, niestety.
- Niestety ? Nawet nie wiesz jakie masz szczęście. Taki brat bliźniak to super sprawa. - nie kłamałam. Sama chciałabym mieć siostrę
- Żartujesz sobie ?
- Nie, koniecznie muszę go poznać.
- Zaufaj mi, nie chcesz. Jest okropny. Wszystkiego mi zazdrości, jest uparty i nikt nie umie przemówić mu do rozumu
- Kiedy ja i tak chcę go poznać
- Skoro aż tak tego pragniesz - uśmiechnął się
Fede przez całą drogę do jego domu opowiadał mi o swojej rodzinie. Dowiedziałam się, że ma jeszcze jednego, młodszego brata. Już nie mogłam się doczekać by ich wszystkich zobaczyć.
- Już jestem - krzyknął gdy przekroczyliśmy próg jego domu
- Federico, zobacz co kupił mi Rico - do Włocha przybiegł mały chłopczyk z zabawką w ręku. Wyglądał na pięć lat. Był bardzo podobny do Fede.
- Rico ? - zdziwiłam się
- Tak, to imię mojego bliźniaka
- To jest ta Francesca ? - zapytał się maluch, a ja zaśmiałam się pod nosem
- Nie, ja jestem Violetta - ukucnęłam tak, by znaleźć się oczami na równi z jego twarzą. Wyciągnęłam dłoń na powitanie. Chłopczyk popatrzył się na mnie. Przekręcił głowę w prawo, a po chwili rzucił we mnie zabawką.
- Mamo, ta dziewczyna nie ma niebieskich oczów ! - wrzasnął i uciekł
- Seba ! - krzyknął na brata Fede - Ja cię za niego przepraszam, ale on zawsze tak reaguje. Mocno boli ?
- Trafił mnie w nos, ale chyba jest już dobrze
- Zaraz z nim porozmawiam, jeszcze raz cię przepraszam. Poczekaj na mnie w pokoju. Za chwile do ciebie przyjdę i przedstawię ci Rico
Pokiwałam głową, a potem chwyciłam Fede za nadgarstek
- Tylko nie krzycz na malucha...
Chłopak wywrócił oczami. Weszłam do pokoju Włocha. Był bardzo ładny. Usiadłam na jego łóżku. Rozglądałam się trochę. Zauważyłam na jego półce nocnej zdjęcie Francesci. Uśmiechnęłam się do fotografii i odłożyłam ramkę na miejsce.
Wtedy uchyliły się drzwi. Wszedł przez nie dość niepewnie Włoch.
- Hej - przywitał się
- Całkiem tu u ciebie ładnie
- Dzięki ... Znasz może taką blondynkę ?
Sekundy później do pokoju wpadł drugi Fede. Zrobiłam wielkie oczy na znak zdziwienia. Podniosłam się z mojego dotychczasowego siedzenia i wskazałam palcem jednego z chłopaków. Dopiero teraz zrozumiałam, że Włoch, który pytał się mnie o blondynkę miał na sobie zupełnie inne ubranie. Wywnioskowałam więc, że to jest brat Feder'a.
- Ty jesteś Rico ? - zapytałam zakłopotana
Bliźniak mojego przyjaciela pokiwał nieśmiało głową na "tak".
- Jestem Violetta, a ta blondynka, o którą się mnie pytałeś to za pewne Ludmiła
Rico spojrzał na brata i wyszedł.
- Powiedziałam coś nie tak ?
- Nie wiem, ale jak widzisz jest bardzo dziwny !
- Wcale, że nie. Dobra, nie gniewaj się, ale ja już wracam do domu. Do zobaczenia jutro, pozdrów wszystkich ode mnie - domknęłam drzwi.
Gdy opuściłam jego posesję zaczęłam nucić sobie pod nosem piosenkę, która od wczoraj zaprząta moją głowę. Przechodziłam właśnie na drugą stronę ulicy nie rozglądając się w jakąkolwiek stronę. Usłyszałam klakson. Odwróciłam się w stronę hałasu, ale niestety zauważyłam tylko ostre światła, które mnie oślepiły.
_________________________________________________________________________________
Haha, mój powrót nastąpił szybciej niż się spodziewałam xD
Jakoś tak siedziałam na blogu i weszłam na ten rozdział. Miałam napisane niewiele i zaczęłam poprawiać błędy. Tak się wciągnęłam, że pisałam dalej, dalej i dalej aż w końcu zauważyłam, że jest już tego sporo. uśmiechnęłam się do monitora (mmm bezcenne) i jakoś takoś doszłam do końca. Mam nadzieję, że was to cieszy :) ale teraz taka sprawa. Ja będę dodawała rozdziały, ale nie tak często jak wcześniej bo muszę jednak poświęcić trochę czasu an naukę ... -.- kurde, ale się rozpisałam o.O No to tyle o w końcu wyjdzie na to, że więcej jest słów od autorki jak samego rozdziału. Kocham was <333
PS. pomysł z bliźniakami jest Viluśki xD
poniedziałek, 30 września 2013
Pojedynek piosenek
Wszyscy znów jednogłośnie wolicie "Nuestro Camino" :D ."Podemos" też jest śliczną piosenką, ale jednak to w Nuestro są wyrażone poprzez słowa uczucia naszej Leonetki dlatego ja też wolę tą piosenkę. Hmm no to dalej.
Kategoria : Singiel Ludmiły
1 sezon : Destinada a brillar
Kategoria : Singiel Ludmiły
1 sezon : Destinada a brillar
2 sezon : Alcancemos las estrellas
Dziękuję + coś od Ally
Naprawdę dziękuję wam za zrozumienie :* chyba dobrze mi zrobi taki odpoczynek bo dużo lekcji mam, ale w sobotę postaram się już coś napisać :D W sensie rozdział xD
Rozdział już opublikowany xD Szybko poszło. Haha :**
Oki, w tym tygodniu planuję dodawać streszczenia odcinków w Violetcie 2 ... Może uda mi się, może nie. Hiszpańskiego za bardzo nie umiem, ale coś tam mogę zrozumieć. Szczerze ? Liczę na tydzień należący do Leonetty tzn :
- Zerwanie Dieletty
- Zerwanie Leonary
- Pocałunek (w to wątpię, ale warto czasami pomarzyć) Leonetty*
- Leonetta !
Haha, oj byłoby pięknie gdyby to się wydarzyło na przełomie 70-75 odc. no bo kurde ! ZOSTAŁO 10 ODCINKÓW DO KOŃCA SEZONU !!!
* wydaję mi się bardziej realistyczne gdyby pocałowali się dopiero w finale czyli w ostatnim odcinku. Wolałabym wcześniej, ale ... i ta plotka o 4 ich pocałunkach też wydaje mi się być kłamstwem, ale jak coś to nie sugerujcie się mną. Takie są tylko moje przypuszczenia, a nie fakty !
Dobra, dobra. Ogarniam się xD
Na dole macie już ankietę dotyczącą "Niedziel ze śmiechem". Znalazłam kilka śmiesznych fotek Facu (Maxi), więc do wyboru macie jego, Mirtę(Olga) i Diego(German). :)
Są już trzy zgłoszenia na konkurs na One Shot'a ^^ Dziękuję <3
Tutaj macie jeszcze parę gifów z tamtego tygodnia - Leonetty
Źródło : Tumblr Teddy - http://teddy-violetta.tumblr.com/
Rozdział już opublikowany xD Szybko poszło. Haha :**
Oki, w tym tygodniu planuję dodawać streszczenia odcinków w Violetcie 2 ... Może uda mi się, może nie. Hiszpańskiego za bardzo nie umiem, ale coś tam mogę zrozumieć. Szczerze ? Liczę na tydzień należący do Leonetty tzn :
- Zerwanie Dieletty
- Zerwanie Leonary
- Pocałunek (w to wątpię, ale warto czasami pomarzyć) Leonetty*
- Leonetta !
Haha, oj byłoby pięknie gdyby to się wydarzyło na przełomie 70-75 odc. no bo kurde ! ZOSTAŁO 10 ODCINKÓW DO KOŃCA SEZONU !!!
* wydaję mi się bardziej realistyczne gdyby pocałowali się dopiero w finale czyli w ostatnim odcinku. Wolałabym wcześniej, ale ... i ta plotka o 4 ich pocałunkach też wydaje mi się być kłamstwem, ale jak coś to nie sugerujcie się mną. Takie są tylko moje przypuszczenia, a nie fakty !
Dobra, dobra. Ogarniam się xD
Na dole macie już ankietę dotyczącą "Niedziel ze śmiechem". Znalazłam kilka śmiesznych fotek Facu (Maxi), więc do wyboru macie jego, Mirtę(Olga) i Diego(German). :)
Są już trzy zgłoszenia na konkurs na One Shot'a ^^ Dziękuję <3
Tutaj macie jeszcze parę gifów z tamtego tygodnia - Leonetty
Źródło : Tumblr Teddy - http://teddy-violetta.tumblr.com/
niedziela, 29 września 2013
Informacja :(
Hej, wszystkim. Mam dla was smutną (chyba) wiadomość. Może zacznę od tego, że przez kilka dni pod rozdziałami coraz częściej daję notkę, że one mi się nie podobają i to jest prawda. Stwierdziłam też, że chyba muszę zrobić sobie przerwę z pisaniem tego opowiadania. Dlaczego ? Bo to nie sprawia mi już przyjemności, a to właśnie chyba o to chodzi w blogowaniu by była to dla nas rozrywka, miłe spędzenie czasu. Tak, wiem geniusz jest ze mnie bo zostawiam was z pytaniami : Co się stało z Fede i czy Leon i Lara się pocałują ? Przepraszam ... ale od razu mówię, że to że chcę sobie zrobić przerwę z opowiadaniami to nie oznacza, że robię sobie przerwę z blogiem. Codziennie będę dodawała jakieś posty ^^ Mam nadzieję, że nie starce przez to obserwatorów...( W myślach : jaką ja jestem idiotką). Naprawdę was przepraszam, ale spróbujcie mnie zrozumieć ! Obiecuję, że gdy tylko najdzie mnie wena i ochota, znowu zacznę prawie codziennie dodawać rozdziały i wiecie co ? Będę miała więcej czasu na czytanie i komentowanie waszych blogów. Może się zainspiruję i wrócę do pisania u mnie. Toffam was <3 Nie obrażajcie się :*
Ally :****
Ally :****
Niedziele ze śmiechem + pytanie
No to macie tutaj fotki Cande, tylko takie znalazłam xD. Może nie wszystkie są śmieszne, ale się starałam ^^ No to w następnym tygodniu nie wiem kto może być. Mam kompletny pakiet zdjęć Diego(German) i Mirty(Olga), a reszta to tylko po jednej sztuce, więc nie wiem. Na razie ankiety nie dodam. Jak znajdę kogoś fotki to dopiero, więc powinna się pojawić jutro albo we wtorek :D
__________________________________________________________________________
Hej, co wy na to żebym oprócz rozdziałów i zabaw dodawała jakieś zdjęcia lub informacje na temat 2 sezonu Violetty ? xD
Hej, co wy na to żebym oprócz rozdziałów i zabaw dodawała jakieś zdjęcia lub informacje na temat 2 sezonu Violetty ? xD
Rozdział 81: Czemu płaczesz ?
- Wyglądasz tak pięknie - usłyszałam głos Fede. Rozmawiał z jakąś blondynką i jak sądzę była to Ludmiła. Stał oparty o drzewo, a dziewczyna miała róż na policzkach. Federicowi podoba się Ludmi ? Od kiedy ? Jak ? Przecież on jest zakochany w Francesce. Nie może flirtować z dwoma naraz. No chyba, że ... Nie Fede taki nie jest.
- Cześć Lu - krzyknęłam
Dziewczyna oswobodziła się od Federa i malutkimi kroczkami przybiegła do mnie i do Leona.
- To najlepszy dzień w moim życiu - pisnęła
- Jesteście parą ? - zapytałam się
- Nie, znaczy jeszcze nie. Szłam akurat do ciebie bo razem może udałoby nam się napisać jakąś piosenkę na kończenie roku i wtedy zobaczyłam jak Fede sobie spaceruje. Przeszłam obok niego, a on zaczął prawić mi komplementy. Jestem taka szczęśliwa. - podskoczyła składając dłonie jak gdyby biła brawo i ułożyła je na klatce piersiowej
- Hej, jesteś piękna. Dasz mi swój numer ? - odwróciliśmy się w stronę człowieka, który wywołał małe zamieszanie. Tym razem odezwał się do Fran, która najwyraźniej wróciła do domu ze spotkania. Włoszka spojrzała się na niego bardzo dziwnie.
- Fede, co ci odbiło ? Ty od dawna masz mój numer. Piszesz ze mną niemalże codziennie. - fuknęła i przeszła przez bramę
- Kto to jest do licha Fede ? - zapytał drapiąc się po lewej stronie głowy
- Fede ? Fede to ty - poinformowałam go
- Ja ? - zaśmiał się i odszedł
Czy tylko mi wydaję się to podejrzane ? On na pewno coś knuje. No bo jak inaczej można było wytłumaczyć to wszystko. Federicowi nigdy nie podobała się Ludmiła, a teraz tak. Federico zawsze był dużo milszy dla Fran, a nie jak jakiś casanowa żebrał o jej numer i na koniec. Fede pamięta jak się nazywa.
- Violka, Leon Olga kazała mi zawołać was na obiad - zza drzwi wyłoniła się Francesca.
Spojrzałam na Leośka, który przez całą dyskusję nie pisnął nawet słowa i chwyciłam go za rękę.
- Lu, wpadniesz ? - zapytałam z grzeczności lecz ta odmówiła i poszła w stronę, którą wcześniej udał się Fede.
Przy stole obok mnie usiadł Leon, a na przeciwko nas - Fran. Mój tata był bardzo smutny, ale stwierdziłam, że nie będę się go wypytywała co się stało przy moim chłopaku. Za pewne chodzi o Jade, a ja nie chcę go mieszać w te sprawy. Po zjedzonym posiłku Leon i ja zgłosiliśmy się na ochotników do zmywania. Olga się zgodziła i z uśmiechem na twarzy usiadła sobie przed laptopem. Stanęłam przed umywalką, a w tym czasie Leon znosił naczynia do kuchni. Otworzyłam zawór i usłyszałam dźwięk tłukących się naczyń. Leon - pomyślałam i pobiegłam do chłopaka. W jadalni było pełno kawałków zbitego szkła. Spojrzałam groźnie na bruneta, a ten zrobił minę zbitego psa.
- One są bardzo śliskie. Przepraszam, zaraz to pozbieram - tłumaczył
- Już dobrze, nie szkodzi - miałam zamiar go pocałować lecz ... no właśnie zawsze jest jakie "lecz" albo "ale" ... do jadalni weszła Olga. Chwyciła się za głowę i rzekła :
- To była moja ulubiona zastawa
- Olgo, ja je odkupię
- Gdzie ? Jak ? To są naczynia pani Marii i co teraz ?
- Przepraszam - wydukał
Olga wywróciła oczyma - Ty się ciesz, że masz taką ładną buźkę bo tylko ona cię ratuje od kary jaką dla ciebie wymyśliłam - wygrażała mu palcem, a potem się uśmiechnęła - No idźcie, ktoś musi to posprzątać, a tym kimś będę jak zwykle ja
Przeskoczyłam nad rozbitym szkłem porozrzucanym po podłodze i weszłam do kuchni. Zauważyłam jak strumień wody zlatuje na posadzkę niczym wodospad.
- Co jeszcze dzisiaj pójdzie nie tak ? - załkałam
Leon wszedł do pomieszczenia, które było zalane i uśmiechnął się łobuzersko.
- A tobie czemu jest tak wesoło ?
- No bo nie jestem jedyną osobą, która w zmywaniu naczyń nie jest najlepsza
- Co się znowu stało ? - zaraz za chłopakiem weszła gosposia z szczotką w ręku. Załamała się tym co zobaczyła i wskazała tylko drzwi na znak, że mamy usunąć się jej z pola widzenia. Zrobiliśmy tak jak nam kazała.
- Dobrze, to ja chyba będę leciał. Muszę iść jeszcze na tor. Kocham cię. Do zobaczenia jutro - Leon ucałował mój policzek i odszedł, a ja usiadłam sobie na ławce obok mojego domu i zaczęłam nucić sobie coś pod nosem. W ten sposób powstała jakaś melodia, której nie miałam zamiaru zapomnieć.
OCZAMI LEONA
To był naprawdę udany poranek. Fakt, faktem stłukłem bardzo drogą zastawę, ale mam nadzieję, że Olga nie będzie żywiła do mnie urazy. Idąc drogą tak dobrze mi znaną doszedłem wreszcie do toru motocrossowego. Przebrałem się w mój strój. Wyszedłem z szatni po motor, który Lara miała dla mnie naprawić. Zauważyłem dziewczynę siedzącą na ławce. Twarz miała schowaną w dłoniach. Podszedłem do niej i ostrożnie pociągnąłem za rękę.
- Coś się stało ? - zapytałem
- Odejdź ode mnie. - mówiła przez łzy
- Chcę tylko wiedzieć czy wszystko jest z tobą dobrze ...
- Nic nie jest dobrze, nie dotykaj mnie - dziewczyna odsunęła się kawałek
- Lara ... - próbowałem to z niej wyciągnąć
- Nie rozumiesz, że nie chcę cie już widzieć na oczy ? - pokazała mi swoją zapłakaną twarz
- Mnie ? - zdziwiłem się - Ale co ja zrobiłem ?
- Nie wiesz ?
Pokręciłem przecząco głową
- Myślałam, że jestem kimś więcej niż mechanikiem. Miałam cię za przyjaciela. Tylko przy tobie się uśmiechałam, a ty uważasz, że jestem dla ciebie nikim ?
- Lara, ale ja cię bardzo lubię. Naprawdę dobrze mi się z tobą rozmawia i uwielbiam przebywać w twoim towarzystwie. Jesteś wspaniała, stary - uśmiechnąłem się
- Stary ? - fuknęła - Jestem dziewczyną ! Nie wiem czemu traktujesz mnie jak swojego kumpla.
- Masz rację, przepraszam. Uśmiechnij się. Motor jest już sprawny ? - zmieniłem temat
- Tak, Leon, poczekaj. Muszę ci coś wyznać.
- No mów - założyłem kask na głowę
- Trochę się boję jak na to zareagujesz, ale ... - dziewczyna zmniejszyła odległość między nami
_______________________________________________________________________________
Pam, pam, pam !!!
No już go zaktualizowałam xD
Wyszedł odrobinę krótszy niż pozostałe :)
Następny nie wiem kiedy, ale raczej nie dziś. Chociaż ... Nic nie wiadomo :>
Poprawka ... Rozdział, nie wiem kiedy.
- Cześć Lu - krzyknęłam
Dziewczyna oswobodziła się od Federa i malutkimi kroczkami przybiegła do mnie i do Leona.
- To najlepszy dzień w moim życiu - pisnęła
- Jesteście parą ? - zapytałam się
- Nie, znaczy jeszcze nie. Szłam akurat do ciebie bo razem może udałoby nam się napisać jakąś piosenkę na kończenie roku i wtedy zobaczyłam jak Fede sobie spaceruje. Przeszłam obok niego, a on zaczął prawić mi komplementy. Jestem taka szczęśliwa. - podskoczyła składając dłonie jak gdyby biła brawo i ułożyła je na klatce piersiowej
- Hej, jesteś piękna. Dasz mi swój numer ? - odwróciliśmy się w stronę człowieka, który wywołał małe zamieszanie. Tym razem odezwał się do Fran, która najwyraźniej wróciła do domu ze spotkania. Włoszka spojrzała się na niego bardzo dziwnie.
- Fede, co ci odbiło ? Ty od dawna masz mój numer. Piszesz ze mną niemalże codziennie. - fuknęła i przeszła przez bramę
- Kto to jest do licha Fede ? - zapytał drapiąc się po lewej stronie głowy
- Fede ? Fede to ty - poinformowałam go
- Ja ? - zaśmiał się i odszedł
Czy tylko mi wydaję się to podejrzane ? On na pewno coś knuje. No bo jak inaczej można było wytłumaczyć to wszystko. Federicowi nigdy nie podobała się Ludmiła, a teraz tak. Federico zawsze był dużo milszy dla Fran, a nie jak jakiś casanowa żebrał o jej numer i na koniec. Fede pamięta jak się nazywa.
- Violka, Leon Olga kazała mi zawołać was na obiad - zza drzwi wyłoniła się Francesca.
Spojrzałam na Leośka, który przez całą dyskusję nie pisnął nawet słowa i chwyciłam go za rękę.
- Lu, wpadniesz ? - zapytałam z grzeczności lecz ta odmówiła i poszła w stronę, którą wcześniej udał się Fede.
Przy stole obok mnie usiadł Leon, a na przeciwko nas - Fran. Mój tata był bardzo smutny, ale stwierdziłam, że nie będę się go wypytywała co się stało przy moim chłopaku. Za pewne chodzi o Jade, a ja nie chcę go mieszać w te sprawy. Po zjedzonym posiłku Leon i ja zgłosiliśmy się na ochotników do zmywania. Olga się zgodziła i z uśmiechem na twarzy usiadła sobie przed laptopem. Stanęłam przed umywalką, a w tym czasie Leon znosił naczynia do kuchni. Otworzyłam zawór i usłyszałam dźwięk tłukących się naczyń. Leon - pomyślałam i pobiegłam do chłopaka. W jadalni było pełno kawałków zbitego szkła. Spojrzałam groźnie na bruneta, a ten zrobił minę zbitego psa.
- One są bardzo śliskie. Przepraszam, zaraz to pozbieram - tłumaczył
- Już dobrze, nie szkodzi - miałam zamiar go pocałować lecz ... no właśnie zawsze jest jakie "lecz" albo "ale" ... do jadalni weszła Olga. Chwyciła się za głowę i rzekła :
- To była moja ulubiona zastawa
- Olgo, ja je odkupię
- Gdzie ? Jak ? To są naczynia pani Marii i co teraz ?
- Przepraszam - wydukał
Olga wywróciła oczyma - Ty się ciesz, że masz taką ładną buźkę bo tylko ona cię ratuje od kary jaką dla ciebie wymyśliłam - wygrażała mu palcem, a potem się uśmiechnęła - No idźcie, ktoś musi to posprzątać, a tym kimś będę jak zwykle ja
Przeskoczyłam nad rozbitym szkłem porozrzucanym po podłodze i weszłam do kuchni. Zauważyłam jak strumień wody zlatuje na posadzkę niczym wodospad.
- Co jeszcze dzisiaj pójdzie nie tak ? - załkałam
Leon wszedł do pomieszczenia, które było zalane i uśmiechnął się łobuzersko.
- A tobie czemu jest tak wesoło ?
- No bo nie jestem jedyną osobą, która w zmywaniu naczyń nie jest najlepsza
- Co się znowu stało ? - zaraz za chłopakiem weszła gosposia z szczotką w ręku. Załamała się tym co zobaczyła i wskazała tylko drzwi na znak, że mamy usunąć się jej z pola widzenia. Zrobiliśmy tak jak nam kazała.
- Dobrze, to ja chyba będę leciał. Muszę iść jeszcze na tor. Kocham cię. Do zobaczenia jutro - Leon ucałował mój policzek i odszedł, a ja usiadłam sobie na ławce obok mojego domu i zaczęłam nucić sobie coś pod nosem. W ten sposób powstała jakaś melodia, której nie miałam zamiaru zapomnieć.
OCZAMI LEONA
To był naprawdę udany poranek. Fakt, faktem stłukłem bardzo drogą zastawę, ale mam nadzieję, że Olga nie będzie żywiła do mnie urazy. Idąc drogą tak dobrze mi znaną doszedłem wreszcie do toru motocrossowego. Przebrałem się w mój strój. Wyszedłem z szatni po motor, który Lara miała dla mnie naprawić. Zauważyłem dziewczynę siedzącą na ławce. Twarz miała schowaną w dłoniach. Podszedłem do niej i ostrożnie pociągnąłem za rękę.
- Coś się stało ? - zapytałem
- Odejdź ode mnie. - mówiła przez łzy
- Chcę tylko wiedzieć czy wszystko jest z tobą dobrze ...
- Nic nie jest dobrze, nie dotykaj mnie - dziewczyna odsunęła się kawałek
- Lara ... - próbowałem to z niej wyciągnąć
- Nie rozumiesz, że nie chcę cie już widzieć na oczy ? - pokazała mi swoją zapłakaną twarz
- Mnie ? - zdziwiłem się - Ale co ja zrobiłem ?
- Nie wiesz ?
Pokręciłem przecząco głową
- Myślałam, że jestem kimś więcej niż mechanikiem. Miałam cię za przyjaciela. Tylko przy tobie się uśmiechałam, a ty uważasz, że jestem dla ciebie nikim ?
- Lara, ale ja cię bardzo lubię. Naprawdę dobrze mi się z tobą rozmawia i uwielbiam przebywać w twoim towarzystwie. Jesteś wspaniała, stary - uśmiechnąłem się
- Stary ? - fuknęła - Jestem dziewczyną ! Nie wiem czemu traktujesz mnie jak swojego kumpla.
- Masz rację, przepraszam. Uśmiechnij się. Motor jest już sprawny ? - zmieniłem temat
- Tak, Leon, poczekaj. Muszę ci coś wyznać.
- No mów - założyłem kask na głowę
- Trochę się boję jak na to zareagujesz, ale ... - dziewczyna zmniejszyła odległość między nami
_______________________________________________________________________________
Pam, pam, pam !!!
No już go zaktualizowałam xD
Wyszedł odrobinę krótszy niż pozostałe :)
Poprawka ... Rozdział, nie wiem kiedy.
sobota, 28 września 2013
Wykreślanka
No to może kolejna wykreślanka ? Co wy na to ?
Dawno nie było :D
To teraz seria śmiesznych fotek ^^
A co to ? Są dwie wykreślanki ?
Tak, są dwie wykreślanki, a wiecie dlaczego ?
Dlatego, że wy macie wybrać wykreślankę z śmieszniejszymi zdjęciami, które potem będzie eliminować xD
Głosujcie w ankiecie pod tymi kolażami
Wykreślanka numer 1
Dawno nie było :D
To teraz seria śmiesznych fotek ^^
A co to ? Są dwie wykreślanki ?
Tak, są dwie wykreślanki, a wiecie dlaczego ?
Dlatego, że wy macie wybrać wykreślankę z śmieszniejszymi zdjęciami, które potem będzie eliminować xD
Głosujcie w ankiecie pod tymi kolażami
Wykreślanka numer 1
VS.
Wykreślanka numer 2
Rozdział 80 : Wrotki
Jakoś tak zrobiło mi się ciepło na sercu. Weszłam do swojego pokoju, a ponieważ Fran cały czas okupowała łazienkę postanowiłam wejść na stronę "Pojedynku Mistrzów". Zalogowałam się na swoje konto i miałam zamiar sprawdzić profil najczęściej odwiedzany - Leona. Czytałam różne pozytywne komentarze dotyczące jego osoby, ale jeden zwrócił szczególnie moją uwagę :
Leon jest taki słodki, ale jakoś nie pasuje mi do Violetty.
Trochę się zmartwiłam... Gdy usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju zamknęłam laptopa i odłożyłam go na pościel.
- Łazienka wolna - poinformowała mnie Francesca
Rano tradycyjnie wstałam później od Fran. Dziewczyna była już ubrana i uczesana, a ja leżałam w moim łóżeczku, w pidżamie.
- Fran, wybierasz się gdzieś ? - zapytałam przecierając me oczęta
- A wybieram
- A gdzie ?
- A tajemnica - Włoszka zabrała ze swojego posłania torebkę. Przełożyła ją przez ramię i wyszła z pokoju domykając drzwi. Miałam zamiar sprawdzić która godzina na mojej komórce, ale ... aktualnie jest w kawałkach. Ubrałam się i zeszłam na dół. Jak na razie codzienna rutyna. Przywitałam się ze wszystkimi domownikami, ale drugi raz z rzędu przy stole zabrakło Matiasa i Jade.
- Tato, gdzie ...
- Jade i Matias ? To nie jest najlepszy moment bym ci tłumaczył teraz wszystko, ale może później nie znajdzie się lepszy. Jade i jej brat ... po prostu nas okradli. Okradli z połowy majątku, który miał być przesłany do Tajlandii. Pieniądze zabrali i zniknęli - opowiedział mi w skrócie całą historie ojciec
- Jak to ? Oni nie są aż na tyle mądrzy... Jade nie jest aż tak mądra by zaplanować kradzież. I co z tymi pieniędzmi ?
- Zniknęły, ale nieważne. Nie zadręczajmy się przeszłością - posłał mi sztuczny uśmiech tata
- Nie możesz tak tego zostawić... Tato ...
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kto się tak rano dobija tu do nas ? - Olga odłożyła ściereczkę na oparcie krzesła i poszła przywitać gościa.
- Dzień dobry - usłyszałam męski głos
- Violetto, ktoś do ciebie - wołała mnie gosposia
Odeszłam od stołu by zobaczyć kto przyszedł się ze mną zobaczyć.
- Leon ? - zapytałam
- Tak - uśmiechnął się
- Co ty tu robisz tak wcześnie ?
- Mogę iść - odwrócił się w stronę drzwi lecz ja chwyciłam go za rękę
- Cieszę się, że przyszedłeś - rzuciłam mu się na szyję
Usłyszeliśmy głośnie chrząkanie mojego ojca.
- Dzień dobry, panie Castillo
- Dzień dobry, Leon. Nie za wcześnie na odwiedziny ?
- Tato ! - zmarszczyłam czoło
- Nic nie szkodzi, Violu. Ja i tak nie przyszedłem tu na długo
- Co masz na myśli ?
- A to, że zabieram cię na spacer - Leon objął mnie swoim umięśnionym ramieniem
Odwróciłam się do taty patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
- Bawcie się dobrze - wydukał i wszedł do swojego gabinetu.
Gdy wyminęliśmy furtkę oddzielającą chodnik od mojej posesji uśmiechnęłam się do bruneta, a on odwzajemnił gest. Po chwili spletliśmy nasze dłonie spoglądając na nie.
- Leon, a my tak właściwie to dokąd idziemy ?
- Jak na razie to przed siebie
- No naprawdę trudno zauważyć ... - zakpiłam przewracając oczyma
Przez okrągłe 5 minut szliśmy w milczeniu, nie wypowiadając ani słowa, a jedynym hałasem jaki można było usłyszeć to stukanie moich szpilek. W końcu przerwałam niezręczną ciszę :
- Mogę mieć do ciebie jedno pytanie ?
- Oczywiście
- Gdybyś miał do wyboru : albo ja, albo motocross to z czego wolałbyś zrezygnować
- Viola ... - Leon przystanął
- Odpowiesz mi ? - pytałam z pretensjami
- Ja coś czuję, że tobie wcale nie chodzi o maszynę. Ty jesteś zazdrosna. - brunet trącił opuszkiem swojego palca o mój nos
- Skąd wiesz ? Znaczy nie, nie ...
- Oj powiedz mi, co cię gryzie ?- Leon ułożył swoje dłonie na moich ramionach spoglądając mi w oczy
- Chodzi mi o Lare. Jest dla ciebie bardzo ważna. Spędzasz z nią więcej czasu niż ze mną, a mi ciebie brakuje.
- Nie przesadzasz ? Lara to moja koleżanka i powtarzam ci to już kolejny raz. Musisz mi trochę zaufać... Violu, gdzie idziesz ?
- Do domu - powiedziałam to spuszczając wzrok na dół i odwracając się w stronę mojej posesji
- Naprawdę tego chcesz ? Niech będzie. KOCHAM VIOLETTE CASTILLO !!!! - wydarł się na pół miasta
- Leon, bądź ciszej - podbiegłam do niego zasłaniając mu usta
- Nie, niech wszyscy wiedzą, że Leon Verdas ma dziewczynę, za którą szaleje. KOCHAM VIOLETTE CASTILLO !!! - krzyknął ponownie
- Ej wy tam, ciszej ! O tej porze niektórzy jeszcze śpią - wydarł się z okna jakiś starszy pan wygrażając nam palcem
- Przepraszam - uśmiechnął się Leon
- No i ja myślę, że to ostatni raz ! - wykrzyczał sąsiad i zamknął okno
- Violetto, nie chcę ci tego mówić po raz setny, ale chyba muszę. Lara nic dla mnie nie znaczy. Jest moim mechanikiem na torze i tyle. To ty jesteś tą Violettą Castillo, którą kocham i wiedzą o tym chyba wszyscy w Buenos Aires. Teraz mi wierzysz ?
- Przepraszam cię za moje dzisiejsze humorki i dziękuję, że jesteś tym wspaniałym Leonem, którego kocham- zaśmiałam się pod nosem
Leon momentalnie zmniejszył odległość między nami. Zamknęłam oczy, a on uczynił to samo.
- Z drogi śledzie, Andreas jedzie ! - usłyszeliśmy krzyk za naszymi plecami
Odwróciliśmy się w stronę hałasu przymrużając lekko oczy. Zobaczyliśmy naszego kumpla jadącego na rowerze.
- Andreas, zwolnił bo się wywrócisz - dał mu radę Leoniasty. Zabrzmiało to trochę jakby ojciec ostrzegał swojego synka w obawie o jego zdrowie.
- To ta machina ma hamulce ? - zapytał się głupek jadąc slalomem po środku ulicy.
- Uważaj - krzyknęłam widząc jak zbliża się do znaku drogowego
- Jam jest duch, jam to przeniknę
Byliśmy bezradni. Patrzyliśmy tylko jak w ułamku sekundy chłopak zderzył się z wcześniej wspomnianym przedmiotem. Potem Leon podbiegł do przyjaciela, który leżał na asfalcie. Na głowie miał kask, a na łokciach różowe ochraniacze.
- Wszystko dobrze ? - spytał się brunet podając Andreas'owi rękę
- Nie, boli mnie kask. Idę zrobić sobie okład - głupek nie skorzystał z pomocy Leona. Wstał o własnych siłach. Złapał się za głowę i w nieco przygarbionej postawie udał się do swojego domu.
Gdy Leon dołączył się do mnie ponownie spletliśmy nasze dłonie. Idąc cały czas przed siebie spotkaliśmy Federico'a :
- Cześć, gdzie się tak śpieszysz ? - zapytałam zatrzymując przyjaciela
- Puść mnie, nieznajoma - wyszarpnął się
- Fede, co cię ugryzło ?
- Fede ? - zdziwił się i uciekł
Jejciu, to było jeszcze dziwniejsze niż ... niż Andreas. Zapomniał swojego imienia ? A może się zgrywa ?
- Czy to kolejny wasz głupi kawał ? - zwróciłam się do Leona
- Nie, ja sam nie wiem o co mu chodzi ... - zamyślił się brunet
Przeszliśmy jeszcze parę kroków i Leoniasty się zatrzymał.
- To tutaj - chłopak wskazał tor wrotkowy
- Ja nie umiem jeździć
- Ja też - zaśmiał się - Będzie przynajmniej zabawnie, nie daj się prosić.
Spojrzałam głęboko w jego oczy po czym nie puszczając dłoni chłopaka pociągnęłam go za sobą do wypożyczalni sprzętu. Założyliśmy na swoje stopy rolki i zatrzymaliśmy się przy bramce oddzielającą ludzi jeżdżących od tych, którzy dopiero się przygotowują. Spojrzałam na pewną dziewczynkę. Wyglądała na sześciolatkę. Zrobiło mi się jej żal ponieważ była jedynym dzieckiem w tym miejscu. Bałam się, że ktoś ją popchnie, a ta się przewróci. Tak, nie znałam jej kompletnie, ale ja już taka jestem, po prostu.
- Leon, patrz ! - wskazałam palcem dziewczynkę
Brunet wzruszył ramionami.
- Oni ją tam zabiją - martwiłam się
- Wręcz przeciwnie - odezwała się jakaś kobieta za nami - To moja córka. Jest mistrzynią w tej dziedzinie, proszę przyjrzeć się jej ruchom.
Obejrzałam się za siebie. Siedmiolatka zaczęła kręcić piruety i jeździć tyłem. Zrobiło mi się trochę głupio. Wbiłam wzrok w ziemie i weszłam na tor, a za mną nierozerwalnie Leon. Puściłam mojego chłopaka by nabrać równowagi. Nie udało mi się to i gdy już miałam upaść on mnie złapał za co byłam Leonowi wdzięczna. Siedmiolatka przemknęła obok nas tak szybko, że przytuliłam się do szyby okalającej tor.
- Wiesz co, wrotki to chyba nie był najlepszy pomysł - stwierdziłam
- Czemu ? - pytał się Leon z pretensjami
Odkleiłam się od twardego tworzywa i jedną ręką pchnęłam chłopaka. On się zachwiał i wreszcie upadł. Wyciągnęłam dłoń w geście pomocy lecz sama wylądowałam obok niego.
- Masz rację, wracamy - zarządził Leon wyraźnie zawstydzony
W drodze do domu zaprosiłam mojego chłopaka na obiad do nas. Zbliżając się do bramy zauważyłam dwie osoby, które rozmawiały. Po głosie mogłam wywnioskować, że to ktoś kogo znam.
______________________________________________________________________________
Troszeczkę późno, ale cały dzień mnie dziś w domu nie było.
Macie tu randkę Leonetty.
Kolejny rozdział, który mi się nie podoba. Kurczę, jest ich coraz więcej...
Help !
Dobra, koniec rozczulania. Już dwie osoby zgłosiły się do konkursu na One Shot'a xD
W następnym rozdziale znów będzie ankieta ^^
Aha no i 70 odcinek Violetty2 ...
Mmm Leonetta <3 Wydaję mi się, że niedługo się zejdą. Może na wyjeździe do Hiszpanii. Oj no ciekawa jestem jak to się potoczy, ale niestety musimy czekać do wtorku D:
Leon jest taki słodki, ale jakoś nie pasuje mi do Violetty.
Trochę się zmartwiłam... Gdy usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju zamknęłam laptopa i odłożyłam go na pościel.
- Łazienka wolna - poinformowała mnie Francesca
Rano tradycyjnie wstałam później od Fran. Dziewczyna była już ubrana i uczesana, a ja leżałam w moim łóżeczku, w pidżamie.
- Fran, wybierasz się gdzieś ? - zapytałam przecierając me oczęta
- A wybieram
- A gdzie ?
- A tajemnica - Włoszka zabrała ze swojego posłania torebkę. Przełożyła ją przez ramię i wyszła z pokoju domykając drzwi. Miałam zamiar sprawdzić która godzina na mojej komórce, ale ... aktualnie jest w kawałkach. Ubrałam się i zeszłam na dół. Jak na razie codzienna rutyna. Przywitałam się ze wszystkimi domownikami, ale drugi raz z rzędu przy stole zabrakło Matiasa i Jade.
- Tato, gdzie ...
- Jade i Matias ? To nie jest najlepszy moment bym ci tłumaczył teraz wszystko, ale może później nie znajdzie się lepszy. Jade i jej brat ... po prostu nas okradli. Okradli z połowy majątku, który miał być przesłany do Tajlandii. Pieniądze zabrali i zniknęli - opowiedział mi w skrócie całą historie ojciec
- Jak to ? Oni nie są aż na tyle mądrzy... Jade nie jest aż tak mądra by zaplanować kradzież. I co z tymi pieniędzmi ?
- Zniknęły, ale nieważne. Nie zadręczajmy się przeszłością - posłał mi sztuczny uśmiech tata
- Nie możesz tak tego zostawić... Tato ...
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kto się tak rano dobija tu do nas ? - Olga odłożyła ściereczkę na oparcie krzesła i poszła przywitać gościa.
- Dzień dobry - usłyszałam męski głos
- Violetto, ktoś do ciebie - wołała mnie gosposia
Odeszłam od stołu by zobaczyć kto przyszedł się ze mną zobaczyć.
- Leon ? - zapytałam
- Tak - uśmiechnął się
- Co ty tu robisz tak wcześnie ?
- Mogę iść - odwrócił się w stronę drzwi lecz ja chwyciłam go za rękę
- Cieszę się, że przyszedłeś - rzuciłam mu się na szyję
Usłyszeliśmy głośnie chrząkanie mojego ojca.
- Dzień dobry, panie Castillo
- Dzień dobry, Leon. Nie za wcześnie na odwiedziny ?
- Tato ! - zmarszczyłam czoło
- Nic nie szkodzi, Violu. Ja i tak nie przyszedłem tu na długo
- Co masz na myśli ?
- A to, że zabieram cię na spacer - Leon objął mnie swoim umięśnionym ramieniem
Odwróciłam się do taty patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
- Bawcie się dobrze - wydukał i wszedł do swojego gabinetu.
Gdy wyminęliśmy furtkę oddzielającą chodnik od mojej posesji uśmiechnęłam się do bruneta, a on odwzajemnił gest. Po chwili spletliśmy nasze dłonie spoglądając na nie.
- Leon, a my tak właściwie to dokąd idziemy ?
- Jak na razie to przed siebie
- No naprawdę trudno zauważyć ... - zakpiłam przewracając oczyma
Przez okrągłe 5 minut szliśmy w milczeniu, nie wypowiadając ani słowa, a jedynym hałasem jaki można było usłyszeć to stukanie moich szpilek. W końcu przerwałam niezręczną ciszę :
- Mogę mieć do ciebie jedno pytanie ?
- Oczywiście
- Gdybyś miał do wyboru : albo ja, albo motocross to z czego wolałbyś zrezygnować
- Viola ... - Leon przystanął
- Odpowiesz mi ? - pytałam z pretensjami
- Ja coś czuję, że tobie wcale nie chodzi o maszynę. Ty jesteś zazdrosna. - brunet trącił opuszkiem swojego palca o mój nos
- Skąd wiesz ? Znaczy nie, nie ...
- Oj powiedz mi, co cię gryzie ?- Leon ułożył swoje dłonie na moich ramionach spoglądając mi w oczy
- Chodzi mi o Lare. Jest dla ciebie bardzo ważna. Spędzasz z nią więcej czasu niż ze mną, a mi ciebie brakuje.
- Nie przesadzasz ? Lara to moja koleżanka i powtarzam ci to już kolejny raz. Musisz mi trochę zaufać... Violu, gdzie idziesz ?
- Do domu - powiedziałam to spuszczając wzrok na dół i odwracając się w stronę mojej posesji
- Naprawdę tego chcesz ? Niech będzie. KOCHAM VIOLETTE CASTILLO !!!! - wydarł się na pół miasta
- Leon, bądź ciszej - podbiegłam do niego zasłaniając mu usta
- Nie, niech wszyscy wiedzą, że Leon Verdas ma dziewczynę, za którą szaleje. KOCHAM VIOLETTE CASTILLO !!! - krzyknął ponownie
- Ej wy tam, ciszej ! O tej porze niektórzy jeszcze śpią - wydarł się z okna jakiś starszy pan wygrażając nam palcem
- Przepraszam - uśmiechnął się Leon
- No i ja myślę, że to ostatni raz ! - wykrzyczał sąsiad i zamknął okno
- Violetto, nie chcę ci tego mówić po raz setny, ale chyba muszę. Lara nic dla mnie nie znaczy. Jest moim mechanikiem na torze i tyle. To ty jesteś tą Violettą Castillo, którą kocham i wiedzą o tym chyba wszyscy w Buenos Aires. Teraz mi wierzysz ?
- Przepraszam cię za moje dzisiejsze humorki i dziękuję, że jesteś tym wspaniałym Leonem, którego kocham- zaśmiałam się pod nosem
Leon momentalnie zmniejszył odległość między nami. Zamknęłam oczy, a on uczynił to samo.
- Z drogi śledzie, Andreas jedzie ! - usłyszeliśmy krzyk za naszymi plecami
Odwróciliśmy się w stronę hałasu przymrużając lekko oczy. Zobaczyliśmy naszego kumpla jadącego na rowerze.
- Andreas, zwolnił bo się wywrócisz - dał mu radę Leoniasty. Zabrzmiało to trochę jakby ojciec ostrzegał swojego synka w obawie o jego zdrowie.
- To ta machina ma hamulce ? - zapytał się głupek jadąc slalomem po środku ulicy.
- Uważaj - krzyknęłam widząc jak zbliża się do znaku drogowego
- Jam jest duch, jam to przeniknę
Byliśmy bezradni. Patrzyliśmy tylko jak w ułamku sekundy chłopak zderzył się z wcześniej wspomnianym przedmiotem. Potem Leon podbiegł do przyjaciela, który leżał na asfalcie. Na głowie miał kask, a na łokciach różowe ochraniacze.
- Wszystko dobrze ? - spytał się brunet podając Andreas'owi rękę
- Nie, boli mnie kask. Idę zrobić sobie okład - głupek nie skorzystał z pomocy Leona. Wstał o własnych siłach. Złapał się za głowę i w nieco przygarbionej postawie udał się do swojego domu.
Gdy Leon dołączył się do mnie ponownie spletliśmy nasze dłonie. Idąc cały czas przed siebie spotkaliśmy Federico'a :
- Cześć, gdzie się tak śpieszysz ? - zapytałam zatrzymując przyjaciela
- Puść mnie, nieznajoma - wyszarpnął się
- Fede, co cię ugryzło ?
- Fede ? - zdziwił się i uciekł
Jejciu, to było jeszcze dziwniejsze niż ... niż Andreas. Zapomniał swojego imienia ? A może się zgrywa ?
- Czy to kolejny wasz głupi kawał ? - zwróciłam się do Leona
- Nie, ja sam nie wiem o co mu chodzi ... - zamyślił się brunet
Przeszliśmy jeszcze parę kroków i Leoniasty się zatrzymał.
- To tutaj - chłopak wskazał tor wrotkowy
- Ja nie umiem jeździć
- Ja też - zaśmiał się - Będzie przynajmniej zabawnie, nie daj się prosić.
Spojrzałam głęboko w jego oczy po czym nie puszczając dłoni chłopaka pociągnęłam go za sobą do wypożyczalni sprzętu. Założyliśmy na swoje stopy rolki i zatrzymaliśmy się przy bramce oddzielającą ludzi jeżdżących od tych, którzy dopiero się przygotowują. Spojrzałam na pewną dziewczynkę. Wyglądała na sześciolatkę. Zrobiło mi się jej żal ponieważ była jedynym dzieckiem w tym miejscu. Bałam się, że ktoś ją popchnie, a ta się przewróci. Tak, nie znałam jej kompletnie, ale ja już taka jestem, po prostu.
- Leon, patrz ! - wskazałam palcem dziewczynkę
Brunet wzruszył ramionami.
- Oni ją tam zabiją - martwiłam się
- Wręcz przeciwnie - odezwała się jakaś kobieta za nami - To moja córka. Jest mistrzynią w tej dziedzinie, proszę przyjrzeć się jej ruchom.
Obejrzałam się za siebie. Siedmiolatka zaczęła kręcić piruety i jeździć tyłem. Zrobiło mi się trochę głupio. Wbiłam wzrok w ziemie i weszłam na tor, a za mną nierozerwalnie Leon. Puściłam mojego chłopaka by nabrać równowagi. Nie udało mi się to i gdy już miałam upaść on mnie złapał za co byłam Leonowi wdzięczna. Siedmiolatka przemknęła obok nas tak szybko, że przytuliłam się do szyby okalającej tor.
- Wiesz co, wrotki to chyba nie był najlepszy pomysł - stwierdziłam
- Czemu ? - pytał się Leon z pretensjami
Odkleiłam się od twardego tworzywa i jedną ręką pchnęłam chłopaka. On się zachwiał i wreszcie upadł. Wyciągnęłam dłoń w geście pomocy lecz sama wylądowałam obok niego.
- Masz rację, wracamy - zarządził Leon wyraźnie zawstydzony
W drodze do domu zaprosiłam mojego chłopaka na obiad do nas. Zbliżając się do bramy zauważyłam dwie osoby, które rozmawiały. Po głosie mogłam wywnioskować, że to ktoś kogo znam.
______________________________________________________________________________
Troszeczkę późno, ale cały dzień mnie dziś w domu nie było.
Macie tu randkę Leonetty.
Kolejny rozdział, który mi się nie podoba. Kurczę, jest ich coraz więcej...
Help !
Dobra, koniec rozczulania. Już dwie osoby zgłosiły się do konkursu na One Shot'a xD
W następnym rozdziale znów będzie ankieta ^^
Aha no i 70 odcinek Violetty2 ...
Mmm Leonetta <3 Wydaję mi się, że niedługo się zejdą. Może na wyjeździe do Hiszpanii. Oj no ciekawa jestem jak to się potoczy, ale niestety musimy czekać do wtorku D:
piątek, 27 września 2013
Rozdział 79: Ciastka
Nie byłam wtedy pewna czy dobrze robię. Miałam ochotę na pobycie w towarzystwie Leona, ale gdzieś uciekł. Nie będę zgadywała bo to chyba oczywiste, że na tor, a co się z tym wiąże ? Lara, on na pewno poszedł spotkać się właśnie z nią. Może za bardzo dramatyzuje ... Z drugiej strony Diego też jest moim kolegą, więc to chyba nic złego jeśli od czasu do czasu z nim pogadam czy się nawet spotkam, ale czy według tej teorii Leon też ma prawo spotykać się z Larą ? Za dużo myślę ...
- No to jesteśmy. Wejdę do środka tylko po gitarę i zaraz po ciebie wracam. Lepiej będzie nam szła nauka na świeżym powietrzu, nie uważasz ? - odezwał się Diego wchodząc do swojego domu. Nawet nie zauważyłam kiedy przeszliśmy te kilka ulic
- Dobrze - usłyszałam sygnał dzwonka, który zazwyczaj informuje mnie o tym, że dostałam sms'a. Wyciągnęłam z torebki telefon.
Masz na jutro jakieś plany ? :* bo jeśli nie to wciśnij mnie w swój grafik - Leon
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i odpisałam :
No nie wiem ... Co ty knujesz ?
- Już jestem - zamknął za sobą drzwi Diego. Przestraszyłam się trochę i upadła mi komórka na chodnik tym samym tłukąc ekran. Chłopak oparł gitarę o ścianę. Podbiegł do mnie i nachylił się po komórkę. Gdy trzymał ją w dłoniach od razu można było stwierdzić, że nie nadaje się już do niczego.
- Ja ... ja nie chciałem. To moja wina ? Odkupię ci ją, obiecuję. Słowo Diego'a. - uśmiechnął się nieśmiało, ale ja nadal nie byłam za wesoła. - Rozchmurz się. Naprawdę cię za to przepraszam
- To nie twoja wina. Po prostu ja jestem trochę niezdarna.
- Na pewno się na mnie nie gniewasz ? - pokiwałam głową - Ulżyło mi, ale i tak kupię ci nową. Będzie identyczna. To co idziemy do ogrodu ?
- Dobrze, chodźmy
Diego wziął gitarę i zaprowadził mnie do przepięknego miejsca z tyłu domu. Trawa była soczyście zielona, drzewa wypuszczały pąki, w centrum znajdowało się niewielkie oczko wodne wokół którego były wysiane różnokolorowe kwiatki.
- Ale tu ślicznie - wyznałam
- Dzięki, ale muszę się z niechęcią przyznać, że to mojej mamy królestwo dlatego nie mogę przyjąć komplementu. Dobra, no to co ? Bierzemy się do pracy, tak ? Może ja najpierw pokaże ci co już umiem. - Diego oparł się o pień drzewa. Zrobiłam to samo. Wyjął z pokrowca gitarę. Chwilę ją nastrajał, a kilka minut później zaczął grać idealnie melodie do "Yo soy asi".
Gdy Diego skończył swoją piosenkę zaczęłam bić mu brawo, a potem dodałam :
- I ty usiłujesz mi wmówić, że nie potrafisz grać, tak ?
- Ty na pewno robisz to lepiej.
- Raczej wątpię w to - zaśmiałam się
- Twierdzisz, że kłamię ?
- Tak - kiwnęłam głową - Nie potrzebujesz mojej pomocy - wstałam na równe nogi
- A ty gdzie się wybierasz ?
- Tak jak mówiłam. Nie jestem ci potrzebna w nauce gry na gitarze bo jesteś lepszy ode mnie
- Właśnie, że nie. Zostań...
- Nie, Diego, wracam do domu. Do jutra - przytuliłam chłopaka na pożegnanie
Po przejściu przez próg domu zawiadomiłam wszystkich mieszkańców o moim przybyciu. Usiadłam na sofie i zaczęłam szukać pilota od telewizora. Przerzucając taty papiery znalazłam pamiętnik mamy, a na nim zdjęcie przedstawiające mnie jako dziecko.
Uśmiechnęłam się lekko do siebie. Otworzyłam sekretnik na przypadkowej stronie i przeczytałam cytat mamy : Jeśli masz osobę, którą kochasz każdy dzień jest wyjątkowy, inaczej doskonały
To są piękne słowa. Myślę, że nie raz ich użyję.
Odłożyłam delikatnie fotografię wraz z pamiętnikiem na bok. Wbiłam wzrok w podłogę i zaczęłam nucić sobie coś pod nosem. Wstałam z kanapy i przysiadłam do pianina próbując odtworzyć melodie na instrumencie. Kiedy wreszcie wchodziłam na dobry tor ktoś zaczął dobijać się do drzwi wejściowych. W pośpiechu pobiegłam je otworzyć.
- Hej, co tam Viola ? - odezwał się Fede wchodząc do mieszkania, a za jego plecami stała reszta naszych przyjaciół
- Nudzi nam się trochę, więc pomyśleliśmy, że wbijemy do ciebie - otworzył szerzej drzwi raper
- Co z tego, że robi się już powoli ciemno - zaśmiał się Marco, ale nikt poza nim nie zrozumiał celu wypowiedzenia na głos tego zdania
- Pablo zlecił nam żebyśmy wspólnie napisali jakiś utwór na zakończenie roku - wyjaśniła Cami
- Wejdźcie - wskazałam rękom salon
- Hej kochanie - Leon ucałował mój policzek na przywitanie - Masz wyłączony telefon ?
- Powiedzmy ...
- No to bierzemy się do pracy ? - zapytała się Ludmi
Pokiwałam głową na "tak". Blondynka usiadła do pianina i zaczęła grać melodie do "Tienes el talento"
Wszyscy zaczęliśmy śpiewać razem z nią.
- Sądzę, że nowa piosenka musi oddawać charakter tego utworu. - stwierdziła Lu po zagraniu ostatnich nut
- Masz rację, może napiszemy kawałek o naszej pasji do muzyki ? - zapytał się Fede - albo o przyjaźni i, muzyce
- Może po prostu napiszemy o robakach ? - wykrzyknął swój pomysł na głos nie kto inny jak Andreas
- Kto by chciał słuchać piosenki o insektach ? - zmarszczyłam czoło
- No ja i mam nawet już refren :
Jak mówi pszczoła ?
Kra, kra, kra
Jak mówi chrząszcz ?
Ha, ha, ha
- No to jesteśmy. Wejdę do środka tylko po gitarę i zaraz po ciebie wracam. Lepiej będzie nam szła nauka na świeżym powietrzu, nie uważasz ? - odezwał się Diego wchodząc do swojego domu. Nawet nie zauważyłam kiedy przeszliśmy te kilka ulic
- Dobrze - usłyszałam sygnał dzwonka, który zazwyczaj informuje mnie o tym, że dostałam sms'a. Wyciągnęłam z torebki telefon.
Masz na jutro jakieś plany ? :* bo jeśli nie to wciśnij mnie w swój grafik - Leon
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i odpisałam :
No nie wiem ... Co ty knujesz ?
- Już jestem - zamknął za sobą drzwi Diego. Przestraszyłam się trochę i upadła mi komórka na chodnik tym samym tłukąc ekran. Chłopak oparł gitarę o ścianę. Podbiegł do mnie i nachylił się po komórkę. Gdy trzymał ją w dłoniach od razu można było stwierdzić, że nie nadaje się już do niczego.
- Ja ... ja nie chciałem. To moja wina ? Odkupię ci ją, obiecuję. Słowo Diego'a. - uśmiechnął się nieśmiało, ale ja nadal nie byłam za wesoła. - Rozchmurz się. Naprawdę cię za to przepraszam
- To nie twoja wina. Po prostu ja jestem trochę niezdarna.
- Na pewno się na mnie nie gniewasz ? - pokiwałam głową - Ulżyło mi, ale i tak kupię ci nową. Będzie identyczna. To co idziemy do ogrodu ?
- Dobrze, chodźmy
Diego wziął gitarę i zaprowadził mnie do przepięknego miejsca z tyłu domu. Trawa była soczyście zielona, drzewa wypuszczały pąki, w centrum znajdowało się niewielkie oczko wodne wokół którego były wysiane różnokolorowe kwiatki.
- Ale tu ślicznie - wyznałam
- Dzięki, ale muszę się z niechęcią przyznać, że to mojej mamy królestwo dlatego nie mogę przyjąć komplementu. Dobra, no to co ? Bierzemy się do pracy, tak ? Może ja najpierw pokaże ci co już umiem. - Diego oparł się o pień drzewa. Zrobiłam to samo. Wyjął z pokrowca gitarę. Chwilę ją nastrajał, a kilka minut później zaczął grać idealnie melodie do "Yo soy asi".
Gdy Diego skończył swoją piosenkę zaczęłam bić mu brawo, a potem dodałam :
- I ty usiłujesz mi wmówić, że nie potrafisz grać, tak ?
- Ty na pewno robisz to lepiej.
- Raczej wątpię w to - zaśmiałam się
- Twierdzisz, że kłamię ?
- Tak - kiwnęłam głową - Nie potrzebujesz mojej pomocy - wstałam na równe nogi
- A ty gdzie się wybierasz ?
- Tak jak mówiłam. Nie jestem ci potrzebna w nauce gry na gitarze bo jesteś lepszy ode mnie
- Właśnie, że nie. Zostań...
- Nie, Diego, wracam do domu. Do jutra - przytuliłam chłopaka na pożegnanie
Po przejściu przez próg domu zawiadomiłam wszystkich mieszkańców o moim przybyciu. Usiadłam na sofie i zaczęłam szukać pilota od telewizora. Przerzucając taty papiery znalazłam pamiętnik mamy, a na nim zdjęcie przedstawiające mnie jako dziecko.
Uśmiechnęłam się lekko do siebie. Otworzyłam sekretnik na przypadkowej stronie i przeczytałam cytat mamy : Jeśli masz osobę, którą kochasz każdy dzień jest wyjątkowy, inaczej doskonały
To są piękne słowa. Myślę, że nie raz ich użyję.
Odłożyłam delikatnie fotografię wraz z pamiętnikiem na bok. Wbiłam wzrok w podłogę i zaczęłam nucić sobie coś pod nosem. Wstałam z kanapy i przysiadłam do pianina próbując odtworzyć melodie na instrumencie. Kiedy wreszcie wchodziłam na dobry tor ktoś zaczął dobijać się do drzwi wejściowych. W pośpiechu pobiegłam je otworzyć.
- Hej, co tam Viola ? - odezwał się Fede wchodząc do mieszkania, a za jego plecami stała reszta naszych przyjaciół
- Nudzi nam się trochę, więc pomyśleliśmy, że wbijemy do ciebie - otworzył szerzej drzwi raper
- Co z tego, że robi się już powoli ciemno - zaśmiał się Marco, ale nikt poza nim nie zrozumiał celu wypowiedzenia na głos tego zdania
- Pablo zlecił nam żebyśmy wspólnie napisali jakiś utwór na zakończenie roku - wyjaśniła Cami
- Wejdźcie - wskazałam rękom salon
- Hej kochanie - Leon ucałował mój policzek na przywitanie - Masz wyłączony telefon ?
- Powiedzmy ...
- No to bierzemy się do pracy ? - zapytała się Ludmi
Pokiwałam głową na "tak". Blondynka usiadła do pianina i zaczęła grać melodie do "Tienes el talento"
Wszyscy zaczęliśmy śpiewać razem z nią.
- Sądzę, że nowa piosenka musi oddawać charakter tego utworu. - stwierdziła Lu po zagraniu ostatnich nut
- Masz rację, może napiszemy kawałek o naszej pasji do muzyki ? - zapytał się Fede - albo o przyjaźni i, muzyce
- Może po prostu napiszemy o robakach ? - wykrzyknął swój pomysł na głos nie kto inny jak Andreas
- Kto by chciał słuchać piosenki o insektach ? - zmarszczyłam czoło
- No ja i mam nawet już refren :
Jak mówi pszczoła ?
Kra, kra, kra
Jak mówi chrząszcz ?
Ha, ha, ha
Jak mówi Andreas ?
Głupek to ja !
Wspomniany idiota, który sam bezwstydnie się do tego przyznaje zaśpiewał melodie, której choćbym chciała i tak nie dam rady wybić sobie z głowy ...
- Andreas, idź sprawdzić czy za drzwiami cię nie ma - rozkazał mu Leon
- Dobra ! - głupek uniósł jedną rękę do góry, a potem tańcząc pokraczny układ wyszedł na dwór.
- Upiekłam ciastka - usłyszałam głos gosposi, a po chwilą jej osobę wchodzącą do salonu z tacą wypieków na ręku.
- Ciacha ! - oblizał się Fede
- Dziękuję, jest pani moim guru - przytulił Olgite Maxi
Szatynka ułożyłam przysmaki na instrumencie.
- To dla was by wam się lepiej pracowało - puściła oczko i wróciła z powrotem do kuchni
W całym pomieszczeniu rozniósł się smakowity zapach ciasteczek. Wszyscy chłopacy tak się na nie rzucili, że żadna z dziewcząt nie miała nawet okazji zbliżyć się do tacki. Gdy oni odeszli od pianina Cami spojrzała na tacę z zawodem w oczach.
- Wy łakomczuchy, zostawiliście nam tylko okruszki. - narzekała Fran
- Ja wyznaję zasadę, kto pierwszy, ten lepszy - powiedział to z pełną buzią Maxi
- Słuchajcie, ja muszę wracać już do domu - poinformowała nas Naty unosząc rękę razem ze swym telefonem do góry
- Cześć - krzyknęliśmy chórem
- Chłopaki, bierzemy się w garść. Trzeba napisać dzisiaj chociaż pierwszą zwrotkę naszej piosenki. - Camila pośpieszając ich klepała Maxi'ego po ramieniu
- Szczerze ? Zmęczony jestem. Wracam do domu. - nie czekając na odpowiedź raper zrobił to co przed chwilą powiedział
Nie musiała minąć godzina, a ja zostałam sama z Francescą.
- Violu, muszę powiedzieć ci coś ważnego - przyjaciółka zaprowadziła mnie na kanapę.
Domyślałam się, że w tym momencie zacznie mi opowiadać gdzie, dlaczego i z kim się dziś spotkała, a ponieważ ja muszę wiedzieć dosłownie wszystko, nie miałam zamiaru jej przerywać w wypowiedzi.
- Mów - rzekłam krótko
- Zajmuję łazienkę na górze ! - krzyknęła i wbiegła po schodach na górę
Oparłam się brzeg kanapy i głośno wzdychnęłam. Potem poczułam czyjąś dłoń na moim kolonie.
- Jak córeczko minął ci dzień ? - usłyszałam głos ojca
- Niby nic się nie wydarzyło, a ja jestem bardzo zmęczona. Idę na górę. Dobranoc - ucałowałam czoło taty
- Dobranoc Violu
Wstałam leniwie z sofy i ślamazarnym krokiem zaczęłam wspinać się po stopniach na górę. W połowie dystansu odwróciłam się w stronę taty i usłyszałam jego głośny szept : Jeśli masz osobę, którą kochasz każdy dzień jest wyjątkowy, inaczej doskonały
__________________________________________________________________________
No pyśki, zaczął się weekend !!!
Ale to nie jedyny powód do radości. Ten kto oglądał 69 odc. Violetty2 chyba wie o co mi chodzi :D
Czy będzie kiss Leonetty ?
OBY !!!
Dla fanów Naxi : w 70 odc. będzie beso Naty i Maxi'ego iiiip *.*
Haha, ale tytuł rozdziału. No nie ma co xD
"Ciastka" - bo tak wiele wam to mówiło zanim przeczytaliście całość :>
czwartek, 26 września 2013
" My story of Leon and Violetta"
" My story of Leon and Violetta" - taka jest nowa nazwa bloga. Wcześniej gdy planowałam zrobić Leonare zmieniłam na kilka godzin nazwę na " Bienvenido a mi mundo - Violetta" ( tłm.hiszp. witaj w moim świecie - Violetta) lecz teraz trochę myślałam i doszłam do wniosku, że to jest blog o Leonetcie, nie Leonarze, Dieletcie, Fedeletcie, Gumiśleotcie czy jakiś innych. Oczywiście mogą pojawić się wątki innych par, a nawet może Leonetta się rozstać bo nie mam zbytnio pomysłów na ich romantic sytuacje, ale coś wymyślę i nie pogniewałabym się gdybyście na pocztę przysyłali mi swoje pomysły na ich randkę albo jakieś ich wspólne gify, zdjęcia + do 18 października konkursowe One Shot'y xD.
Na razie zostawię jeszcze ankietę ponieważ chcę znać zdanie ogólne bo z komentarzy wynika, że większości podoba się pomysł z Leonarą :> ale sądzę, że dużo więcej fanów jest parringu Leona i Violetty ^^
Mówiąc szczerze to całym sercem jestem za Leonettą, ale Leon i Lara też twarzą niczego sobie parkę <33
Mówiąc szczerze to całym sercem jestem za Leonettą, ale Leon i Lara też twarzą niczego sobie parkę <33
Rozdział 78 : Piosenka Andreas'a
- Tato, coś ty znowu narobił ? - patrzyłam na niego karcącym wzrokiem
- Pani też wychodzi - równie srogo zerknęła na mnie ochroniarka - no już wstawać - ciągnęła mnie za rękę i prowadziła nas do wyjścia.
Mimo iż było ciemno można było zauważyć czerwień na policzkach mojego taty. Pani z ochrony odeszła od naszego boku dopiero na parkingu samochodowym.
- Powinien pan dawać przykład córce, a nie zachowywać się gorzej od niej. Proszę rozważyć tą opcje i dopiero wtedy ponownie wybrać się do kina na jakiś seans
- Tato ... - zaczęłam
- Kierunek dom - nie dał mi dokończyć swojej wypowiedzi tylko wskazał palcem samochód
- Ale tato ...
- Violetto ! - podniósł głos
- Już dobrze, 5 minut temu byłeś fajniejszy
- Violetto ! - krzyknął głośniej
Przez całą drogę nie pisnęliśmy ani słowa do siebie. Gdy wreszcie dotarliśmy pod nasz dom wkurzona chciałam pobiec na górę, ale zatrzymała mnie Angie.
- Gdzie się tak śpieszysz ? Co tak szybko wróciłaś ze swojego dnia z tatą ?
- No bo on najpierw był wyluzowany i to wydawało się mi bardzo podejrzane, a później zaczął na mnie wrzeszczeć. Zupełnie tego nie pojmuję
- Spróbuj go zrozumieć. Jest poddenerwowany tą całą sytuacją z Jade. Nie martw się tym - ciotka przytuliła mnie
- Masz racje ... Chwila, jaką sytuacją z Jade ? - zapytałam z zaciekawieniem
- To ty nic nie wiesz ?
- Nie - pokręciłam przecząco głową
- Przepraszam, miałam nie mówić ci nic, ale ze mnie papla - zaśmiała się
- Angie, błagam ja muszę wiedzieć - naciskałam ponieważ moja ciekawość jak zwykle musiała zwyciężyć nad innymi cechami
- Nie mogę - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem - Nie i tak ci nic nie wygadam
- Angie ...
- Nie mogę, ale German ci to wszystko wytłumaczy. Idź z nim porozmawiaj
Właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły, a w nich ustał nie kto inny jak mój tata. Odłożył klucze na półkę cały czas przyglądając się Angie.
- Ja was zostawię - rzekła ciotka i weszła na górę
- Powodem tego zdenerwowania wcale nie było to, że wyrzucili nas z kina, prawda ? - zaczęłam rozmowę.
Ojciec nic nie mówiąc usiadł na kanapie w salonie. - Prawda ? - denerwowałam się
- Tak, to prawda - odparł smutno
- Co się stało z Jade ? Nie było jej na śniadaniu.
- Jade ... ona ... - właśnie wtedy zadzwonił mój telefon
Zaczęłam przeszukiwać panicznie torebkę w celu odnalezienia urządzenia stwarzający hałas. Kiedy wreszcie się odnalazł spojrzałam na wyświetlacz komórki. Była to Francesca. Chwilę się wahałam czy odebrać bo później tata nie będzie miał czasu na rozmowę.
- To Leon ? - zapytał - później ci wszystko wytłumaczę
Uśmiechnęłam się do niego. Przyłożyłam słuchawkę do ucha :
- Jestem przed studiem i zaraz Marotti ma coś ogłosić i pomyślałam sobie, że chcesz to usłyszeć, przyjdziesz ?
- Marotti ? Nie wiem, nie chcę już go widzieć na oczy
- Przyjdź, może powie wreszcie coś ważnego
- Niech będzie - rozłączyłam się - wychodzę - krzyknęłam i ruszyłam w stronę studia
- Z racji takiej, że wszyscy uczestnicy, poza Andreasem zrezygnowali z udziału w programie, z niewiadomych zresztą przyczyn, jesteśmy zmuszeni zaprezentować jeden, ostatni występ. Andreas na scenę - usłyszałam głos Marotti'ego z oddali gdyż do szkoły brakowało mi jeszcze kilku metrów. Przyspieszyłam trochę krok i zdążyłam na przemówienie głupka.
- Hej, to było wiadomo, że nie wygram. Leon jest ode mnie lepszy... Oj, sory, nie ten tekst. Chciałbym wam przedstawić piosenkę mojego autorstwa pod tytułem "Ściągnąłem piosenkę od wszystkich poza Napo, którego jakoś tak dzisiaj nie lubię. Jestem boss" - Andreas ustał na środku sceny i zaczął śpiewać :
No se si hago bien,
No se si hago mal
No se si decirlo,
No se si callar;
( Violetta - Te Creo)
Hoy se lo que debo hacer y nunca más
Regresara el dolor, oh oh oh oh
Si no lo puedo ver, enséname
( Francesca - Junto a ti)
Es como tener dos vidas o más...
Uno me da el agua y el otro el aire...
Yo quiero mezclar ? por qué no juntar..?
Mis dos pasiones en un solo lugar..!!
( Leon - Entre dos mundos)
Hoy lo vas a alcanzar
Hoy vamos a cantar
( Fede - Tienes el Talento)
Si hay duda,
no hay duda.
La única verdad
está en tu corazón.
( Maxi - Algo Suena En Mi)
cuando me miran, van quedando bobos
se paralizan pues yo soy espectacular
de mi no se pueden escapar
( Naty - Peligrosamente bellas)
ON BEAT !!!
Każdy po jego występie nie wierzył własnym oczom. Tak nas zamurowało, że nawet nie wykonaliśmy żadnego ruchu dlatego też nie było owacji. Nawet Tomas zaniemówił, a to była dla niego nowość.
- Ludzie, czy wy naprawdę chcecie żeby to ten człowiek wygrał ? - pytał producent błagalnie unosząc ręce
Spojrzałam na Fran ze zmiłowaniem.
- Leon, Francesca, Maxi, Naty, Federico, ja was proszę. Powróćcie do programu i uratujcie wszystkich słuchaczy od tej katastrofy - ciągnął dalej
Tym razem mój wzrok skierował się na Leona.
- Ja wystąpię - wyłonił się z tłumu Fede
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - Marotti podbiegł do Włocha i zaczął go przytulać
- Chwileczkę, pod jednym warunkiem. Violetta wraca razem ze wszystkimi, którzy drogą głosowania dostali się do tego etapu
- Niech będzie - Marotti wywrócił oczami
Wszyscy zaczęli skakać z radości i prowadzili swoje pierwsze próby głosu. Tylko ja miałam nadal pokerową twarz.
- Stop ! Musisz też obiecać, że nigdy więcej nie będziesz przerabiał jakichkolwiek wywiadów i wypowiedzi - odezwałam się
- Właśnie - przytaknęła Fran
- No, ale jeden czy dwa chyba mogę, prawda ? - Leon spojrzał się na niego srogo - No dobra, jeden
- Marotti, zero przeróbek - oznajmił Fede
- Zgoda, to co wracacie do programu ? - upewniał się producent
Pokiwaliśmy wszyscy głową na gest zgody.
- Czyli, że nie wygrałem ? - pytał się smutnie Andreas
- Przykro mi, stary - poklepał go po ramieniu Leon
- Przykro ? Bombowo ! Nie zniósł bym tej sławy i tych fanek oblegających mnie nieustannie - wyszczerzył zęby
- W następnym etapie zobaczycie duety takie jak : Leon i Maxi, Viola i Napo, Fran i Naty i Fede i Andres. Śledźcie dalsze losy uczestników na naszej stronie. Do zobaczenia - mówił Marotti do kamery
- Violu, masz chwilę ? - usłyszałam męski głos za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam Diego
- Tak, pewnie - uśmiechnęłam się
- Chcę życzyć ci powodzenia.
- Dziękuję - wypatrzyłam Leona obok motocross'a i już miałam do niego iść lecz Diego dalej ciągnął swą gadkę
- Mam do ciebie prośbę
- Słucham
- Kupiłem nową gitarę i ...
- Tak ?
- i ... To trochę wstyd, ale nie mam nic do stracenia. Nauczyłabyś mnie na niej grać ? Co prawda, umiem podstawowe chwyty, ale nigdy nie byłem w to dobry, a chciałbym wreszcie zagrać "Yo soy asi". Przepraszam, to głupie, ale nie wiem do kogo innego mam się zwrócić. Zapomnij o tym pytaniu
- Diego, to nie jest wstyd i chętnie bym ci pomogła, ale ... - spojrzałam się w miejsce, w którym wcześniej stał Leon. Nie było tam już nikogo
- Rozumiem ...
- Nie chcę byś zrozumiał mnie źle.
- Naprawdę jest wszystko w porządku. Umówiłaś się ze swoim chłopakiem i ja nie mam zamiaru się wcinać pomiędzy wami, ale jednak fajnie by było jakbyś nie omija mnie nieustannie Chcę być twoim kolegą, przyjacielem, nie wrogiem
- Zgoda - przerwałam mu
- Nauczysz mnie grać ? - zapytał z niedowierzaniem
- Tak, musimy sobie pomagać, prawda ?
- No pewnie, dziękuję ci - Diego uśmiechnął się bardzo serdecznie i wpatrywał się w moje oczy
- To idziemy ? - ściągnęłam go na ziemie
- Jasne
_______________________________________________________________________________
Oki, oki. Przepraszam, za te opóźnienia z rozdziałem, ale zaczęły mi się pierwiastki na chemii i muszę się ich zacząć uczyć (uczenie się czegokolwiek poza szkołą to dla mnie nowość), a tak poza tym nie mam większego pomysłu na next i tak jakoś wychodzi.
Następny naprawdę nie wiem kiedy xD
Kurczę, mam nadzieję, że jeszcze ktoś przyśle zgłoszenia na konkurs bo na razie mam tylko jedną uczestniczkę :( i chwała jej za to !
Mam wielką ochotę zrobić na blogu Leonare, ale chyba nikomu poza mną by się to nie spodobało, prawda ? Aha no tak i Leonara wcale nie oznacza Dieletty, a to tak tylko na marginesie, no chyba że chcielibyście te dwie pary, tak na kilka rozdziałów chociaż i nie od razu... Piszcie w komkach. Mogę zrobić jeszcze ewentualnie ankietę. :D
- Pani też wychodzi - równie srogo zerknęła na mnie ochroniarka - no już wstawać - ciągnęła mnie za rękę i prowadziła nas do wyjścia.
Mimo iż było ciemno można było zauważyć czerwień na policzkach mojego taty. Pani z ochrony odeszła od naszego boku dopiero na parkingu samochodowym.
- Powinien pan dawać przykład córce, a nie zachowywać się gorzej od niej. Proszę rozważyć tą opcje i dopiero wtedy ponownie wybrać się do kina na jakiś seans
- Tato ... - zaczęłam
- Kierunek dom - nie dał mi dokończyć swojej wypowiedzi tylko wskazał palcem samochód
- Ale tato ...
- Violetto ! - podniósł głos
- Już dobrze, 5 minut temu byłeś fajniejszy
- Violetto ! - krzyknął głośniej
Przez całą drogę nie pisnęliśmy ani słowa do siebie. Gdy wreszcie dotarliśmy pod nasz dom wkurzona chciałam pobiec na górę, ale zatrzymała mnie Angie.
- Gdzie się tak śpieszysz ? Co tak szybko wróciłaś ze swojego dnia z tatą ?
- No bo on najpierw był wyluzowany i to wydawało się mi bardzo podejrzane, a później zaczął na mnie wrzeszczeć. Zupełnie tego nie pojmuję
- Spróbuj go zrozumieć. Jest poddenerwowany tą całą sytuacją z Jade. Nie martw się tym - ciotka przytuliła mnie
- Masz racje ... Chwila, jaką sytuacją z Jade ? - zapytałam z zaciekawieniem
- To ty nic nie wiesz ?
- Nie - pokręciłam przecząco głową
- Przepraszam, miałam nie mówić ci nic, ale ze mnie papla - zaśmiała się
- Angie, błagam ja muszę wiedzieć - naciskałam ponieważ moja ciekawość jak zwykle musiała zwyciężyć nad innymi cechami
- Nie mogę - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem - Nie i tak ci nic nie wygadam
- Angie ...
- Nie mogę, ale German ci to wszystko wytłumaczy. Idź z nim porozmawiaj
Właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły, a w nich ustał nie kto inny jak mój tata. Odłożył klucze na półkę cały czas przyglądając się Angie.
- Ja was zostawię - rzekła ciotka i weszła na górę
- Powodem tego zdenerwowania wcale nie było to, że wyrzucili nas z kina, prawda ? - zaczęłam rozmowę.
Ojciec nic nie mówiąc usiadł na kanapie w salonie. - Prawda ? - denerwowałam się
- Tak, to prawda - odparł smutno
- Co się stało z Jade ? Nie było jej na śniadaniu.
- Jade ... ona ... - właśnie wtedy zadzwonił mój telefon
Zaczęłam przeszukiwać panicznie torebkę w celu odnalezienia urządzenia stwarzający hałas. Kiedy wreszcie się odnalazł spojrzałam na wyświetlacz komórki. Była to Francesca. Chwilę się wahałam czy odebrać bo później tata nie będzie miał czasu na rozmowę.
- To Leon ? - zapytał - później ci wszystko wytłumaczę
Uśmiechnęłam się do niego. Przyłożyłam słuchawkę do ucha :
- Jestem przed studiem i zaraz Marotti ma coś ogłosić i pomyślałam sobie, że chcesz to usłyszeć, przyjdziesz ?
- Marotti ? Nie wiem, nie chcę już go widzieć na oczy
- Przyjdź, może powie wreszcie coś ważnego
- Niech będzie - rozłączyłam się - wychodzę - krzyknęłam i ruszyłam w stronę studia
- Z racji takiej, że wszyscy uczestnicy, poza Andreasem zrezygnowali z udziału w programie, z niewiadomych zresztą przyczyn, jesteśmy zmuszeni zaprezentować jeden, ostatni występ. Andreas na scenę - usłyszałam głos Marotti'ego z oddali gdyż do szkoły brakowało mi jeszcze kilku metrów. Przyspieszyłam trochę krok i zdążyłam na przemówienie głupka.
- Hej, to było wiadomo, że nie wygram. Leon jest ode mnie lepszy... Oj, sory, nie ten tekst. Chciałbym wam przedstawić piosenkę mojego autorstwa pod tytułem "Ściągnąłem piosenkę od wszystkich poza Napo, którego jakoś tak dzisiaj nie lubię. Jestem boss" - Andreas ustał na środku sceny i zaczął śpiewać :
No se si hago bien,
No se si hago mal
No se si decirlo,
No se si callar;
( Violetta - Te Creo)
Hoy se lo que debo hacer y nunca más
Regresara el dolor, oh oh oh oh
Si no lo puedo ver, enséname
( Francesca - Junto a ti)
Es como tener dos vidas o más...
Uno me da el agua y el otro el aire...
Yo quiero mezclar ? por qué no juntar..?
Mis dos pasiones en un solo lugar..!!
( Leon - Entre dos mundos)
Hoy lo vas a alcanzar
Hoy vamos a cantar
( Fede - Tienes el Talento)
Si hay duda,
no hay duda.
La única verdad
está en tu corazón.
( Maxi - Algo Suena En Mi)
cuando me miran, van quedando bobos
se paralizan pues yo soy espectacular
de mi no se pueden escapar
( Naty - Peligrosamente bellas)
ON BEAT !!!
Każdy po jego występie nie wierzył własnym oczom. Tak nas zamurowało, że nawet nie wykonaliśmy żadnego ruchu dlatego też nie było owacji. Nawet Tomas zaniemówił, a to była dla niego nowość.
- Ludzie, czy wy naprawdę chcecie żeby to ten człowiek wygrał ? - pytał producent błagalnie unosząc ręce
Spojrzałam na Fran ze zmiłowaniem.
- Leon, Francesca, Maxi, Naty, Federico, ja was proszę. Powróćcie do programu i uratujcie wszystkich słuchaczy od tej katastrofy - ciągnął dalej
Tym razem mój wzrok skierował się na Leona.
- Ja wystąpię - wyłonił się z tłumu Fede
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - Marotti podbiegł do Włocha i zaczął go przytulać
- Chwileczkę, pod jednym warunkiem. Violetta wraca razem ze wszystkimi, którzy drogą głosowania dostali się do tego etapu
- Niech będzie - Marotti wywrócił oczami
Wszyscy zaczęli skakać z radości i prowadzili swoje pierwsze próby głosu. Tylko ja miałam nadal pokerową twarz.
- Stop ! Musisz też obiecać, że nigdy więcej nie będziesz przerabiał jakichkolwiek wywiadów i wypowiedzi - odezwałam się
- Właśnie - przytaknęła Fran
- No, ale jeden czy dwa chyba mogę, prawda ? - Leon spojrzał się na niego srogo - No dobra, jeden
- Marotti, zero przeróbek - oznajmił Fede
- Zgoda, to co wracacie do programu ? - upewniał się producent
Pokiwaliśmy wszyscy głową na gest zgody.
- Czyli, że nie wygrałem ? - pytał się smutnie Andreas
- Przykro mi, stary - poklepał go po ramieniu Leon
- Przykro ? Bombowo ! Nie zniósł bym tej sławy i tych fanek oblegających mnie nieustannie - wyszczerzył zęby
- W następnym etapie zobaczycie duety takie jak : Leon i Maxi, Viola i Napo, Fran i Naty i Fede i Andres. Śledźcie dalsze losy uczestników na naszej stronie. Do zobaczenia - mówił Marotti do kamery
- Violu, masz chwilę ? - usłyszałam męski głos za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam Diego
- Tak, pewnie - uśmiechnęłam się
- Chcę życzyć ci powodzenia.
- Dziękuję - wypatrzyłam Leona obok motocross'a i już miałam do niego iść lecz Diego dalej ciągnął swą gadkę
- Mam do ciebie prośbę
- Słucham
- Kupiłem nową gitarę i ...
- Tak ?
- i ... To trochę wstyd, ale nie mam nic do stracenia. Nauczyłabyś mnie na niej grać ? Co prawda, umiem podstawowe chwyty, ale nigdy nie byłem w to dobry, a chciałbym wreszcie zagrać "Yo soy asi". Przepraszam, to głupie, ale nie wiem do kogo innego mam się zwrócić. Zapomnij o tym pytaniu
- Diego, to nie jest wstyd i chętnie bym ci pomogła, ale ... - spojrzałam się w miejsce, w którym wcześniej stał Leon. Nie było tam już nikogo
- Rozumiem ...
- Nie chcę byś zrozumiał mnie źle.
- Naprawdę jest wszystko w porządku. Umówiłaś się ze swoim chłopakiem i ja nie mam zamiaru się wcinać pomiędzy wami, ale jednak fajnie by było jakbyś nie omija mnie nieustannie Chcę być twoim kolegą, przyjacielem, nie wrogiem
- Zgoda - przerwałam mu
- Nauczysz mnie grać ? - zapytał z niedowierzaniem
- Tak, musimy sobie pomagać, prawda ?
- No pewnie, dziękuję ci - Diego uśmiechnął się bardzo serdecznie i wpatrywał się w moje oczy
- To idziemy ? - ściągnęłam go na ziemie
- Jasne
_______________________________________________________________________________
Oki, oki. Przepraszam, za te opóźnienia z rozdziałem, ale zaczęły mi się pierwiastki na chemii i muszę się ich zacząć uczyć (uczenie się czegokolwiek poza szkołą to dla mnie nowość), a tak poza tym nie mam większego pomysłu na next i tak jakoś wychodzi.
Następny naprawdę nie wiem kiedy xD
Kurczę, mam nadzieję, że jeszcze ktoś przyśle zgłoszenia na konkurs bo na razie mam tylko jedną uczestniczkę :( i chwała jej za to !
Mam wielką ochotę zrobić na blogu Leonare, ale chyba nikomu poza mną by się to nie spodobało, prawda ? Aha no tak i Leonara wcale nie oznacza Dieletty, a to tak tylko na marginesie, no chyba że chcielibyście te dwie pary, tak na kilka rozdziałów chociaż i nie od razu... Piszcie w komkach. Mogę zrobić jeszcze ewentualnie ankietę. :D
środa, 25 września 2013
Pojedynek piosenek
Chyba wszyscy jednogłośnie wolicie "Codigo Amistad" wiecie, że mi też się bardziej podoba ten utwór ?
Za pewne oglądaliście już 67 odcinek 2 sezonu Violetty, a dla tych którzy tego jeszcze nie zrobili powiem. Nie było pocałunku Leonetty, ALE był pokazany teledysk do "Nuestro Camino". Jak dla mnie szału nie robi i po dłuższym zastanowieniu domyślam się dlaczego. Nie było beso Leonetty :( a jaki ma to związek z tą zabawą ?
Kategoria : Piosenka Leonetty
1 sezon: "Podemos", tak wiem częściej śpiewali/puszczali (czasami była ona tylko grana, ale to chyba wiecie xD ) ją razem w 2 sezonie, ale jakby nie patrzeć przyśniła im się w pierwszym *o*
Za pewne oglądaliście już 67 odcinek 2 sezonu Violetty, a dla tych którzy tego jeszcze nie zrobili powiem. Nie było pocałunku Leonetty, ALE był pokazany teledysk do "Nuestro Camino". Jak dla mnie szału nie robi i po dłuższym zastanowieniu domyślam się dlaczego. Nie było beso Leonetty :( a jaki ma to związek z tą zabawą ?
Kategoria : Piosenka Leonetty
1 sezon: "Podemos", tak wiem częściej śpiewali/puszczali (czasami była ona tylko grana, ale to chyba wiecie xD ) ją razem w 2 sezonie, ale jakby nie patrzeć przyśniła im się w pierwszym *o*
2 sezon : "Nuestro Camino" Tak, moja ukochana piosenka !!! Trochę się o niej rozpisałam u góry, ale myślę, że już znacie tego powód. Na dole jest teledysk, który pojawił się w 67 odcinku Violetty2
wtorek, 24 września 2013
Rozdział 77 : Podmienili mi tatę ...
( Ugh... Nie wyszło mi to za bardzo ... ale dobra. Ważne by było. Następnym razem postaram się zrobić to ładniej. Tak, wiem nie ma Naty ... -.- )
- Leon, nie rób tego bo jeszcze ciebie zdyskwalifikują, a tego nie chcę
- Trudno, niech mnie wywalą z konkursu. Mam to w nosie - wyszarpał się po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Dokładnie tak jak chwilę temu zrobiła to Ludmiła.
Leon w zależności od sytuacji umie być troskliwy, zabawny, romantyczny, ale i również stanowczy, uparty i groźny. Właśnie tej ostatniej cechy się obawiałam. Nie, na pewno nic nie zrobi Marotti'emu. Nie jest takim idiotą by bić z producentem filmowym.
- Leon ma racje. Może to jakaś pomyłka i ty się dostałaś. Mogło się zdarzyć, że to jakiś błąd w druku. Nie jest to wykluczone - podtrzymywała mnie na duchu Fran
- Nie wiem, może... Albo po prostu się nie dostałam bo widzowie mnie znienawidzili... Nie chcę już o tym myśleć. Idę zatrzymać Leona i powiem mu żeby sobie odpuścił
- Tak, bo ktoś da rade powstrzymać Leona ... - wątpił we mnie Marco
- No to co mam zrobić ? Czekać tu bezczynnie i użalać się nad sobą ? - uniosłam się - Przepraszam, pójdę już.
Zamknęłam za sobą drzwi od baru i panicznie zaczęłam przeszukiwać moją torebkę. Kolejny raz nie mogę znaleźć w niej swojej komórki, ale tym razem zamiast zdemolować połowę miasta sięgnęłam do swojej prawej kieszeni moich jeansowych spodni. Na szczęście komórka się odnalazła. Zadzwoniłam do Leona, który nie odbierał. Mogłam się tego spodziewać dlatego na własną rękę poszłam do studia.
- Jak to Violetta się nie dostała ? - usłyszałam krzyki z pokoju nauczycielskiego. "Leon" pomyślałam i zaczęłam iść szybkim krokiem do pomieszczenia, w którym odbywała się dyskusja. Zatrzymałam się pod drzwiami, ale nie miałam odwagi ich otworzyć :
- Violetta najwidoczniej jest za słaba na drugi etap - rzekł Marotti
- Violetta jest najzdolniejszą osobą, którą znam. Pan dobrze o tym wie ... - bronił mnie Leon
- Może i tak, może i nie. Jest już postanowione, a teraz odejdź bo tracisz swój, a co najważniejsze mój czas. Żegnam
- Dobrze, nie będę więcej marnował swojego czasu na pana i na ten program. Rezygnuje
- Leon...Leon, poczekaj. Nie bądź niemądry. Chcesz zrezygnować bo Violetta nie dała rady ?
- Nie dostała się bo pan jej nie lubi za to, że wyjawiła wasze brudne sprawki z wywiadem. Do widzenia - wsłuchałam się w każde słowo. Leon bronił mnie jak lew. To takie słodkie
... Ej, sekunda. On zrezygnował z programu ? Nie, to jest niemożliwe. Nacisnęłam klamkę :
- Leon, nie rób tego. - rozkazałam
- Nie musiałaś tutaj przychodzić. Mówiłem, że to załatwię - odezwał się brunet
- Właśnie słyszę... Proszę pana, Leon sam nie wie co mówi. Nie może odejść z programu
- Dobra, to wy tu sobie gołąbeczki porozmawiajcie, a ja idę - Marotti zamknął za sobą drzwi
Odczekaliśmy chwile aż producent opuścił pokój nauczycielski i zaczęliśmy krótką sprzeczkę :
- Jeśli ty nie jesteś w programie to ja też nie chcę być - Leon upierał się przy swoim
- Nie pozwolę na to. Ty możesz wygrać "Pojedynek Mistrzów". - spojrzałam mu w oczy
- Nie komplikujmy już tego bardziej. Odszedłem. Kibicujmy naszym przyjaciołom i trzymajmy za nich kciuki, ale proszę. Nie każ mi wracać bez ciebie do tego przeklętego pojedynku.
- Leon ...
- Ja już podjąłem decyzje. Uszanuj ją - chłopak chwycił moje dłonie.
Następnego dnia obudziły mnie krzyki Olgi :
- Dlaczego moja kruszynka nie jest w drugim etapie konkursu ? Jak to ?
- Olgo, może by tak : Hej, jak się spało? Na dole czeka na ciebie jajecznica ...
- Kiedy nic na dole na ciebie nie czeka. Dlaczego mam kłamać, a teraz opowiadaj ! Wyrzucili cię z tego pojedynku bo byłaś za fantastyczna, prawda ? Ja sobie z nimi porozmawiam ! - gosposia pogroziła chwile palcem i zatrzasnęła drzwi.
Spojrzałam na łóżko Fran, które było puste i po chwili znów wtuliłam moją głowę w miękką poduszkę. Próbowałam zasnąć, ale po raz kolejny ktoś się na to nie zgodził :
- Violetto, nie zapomnij o tym, że dzisiaj zabieram cię na miasto - zajrzał do pokoju mój ojciec ubrany w granatowy szlafrok z ręcznikiem na szyi. Chyba wyszedł spod prysznica
- Pamiętam - odrzekłam cicho
- No to wyśmienicie. Bądź gotowa za dwie godziny.
Ponownie zamknęłam oczy.
- Violu !
- Dajcie wy mi się wreszcie wyspać - uniosłam się na moją przyjaciółkę
- Zrezygnowałam z programu - Francesca powiedziała to bardzo spokojnie
- Co ? - spojrzałam na nią ze zdziwieniem
- To co słyszałaś. Skoro nie będzie ciebie, Leona, Fede, Maxi'ego, Ludmiły, Naty i Napo to po co ja mam rywalizować z Andreasem ?
- Wszyscy odeszliście z programu ?
- Tak, zgadza się. Dobra, ja muszę lecieć. Jestem umówiona z ... pa - Włoszka opuściła pokój w mgnieniu oka i nawet nie zdążyłam się zapytać z kim wychodzi, ale niech wie, że ja i tak się dowiem.
Podeszłam do szafy i wybrałam strój na dziś. Gdy miałam zejść na dół, na śniadanie w progu drzwi ustał ponownie mój tata.
- Violetto, nawet nie wiesz jak cieszę się z tego naszego dzisiejszego wypadu, tak bardzo cię kocham - uśmiechnął się tata
- Ja ciebie też kocham - rozłożyłam ręce by mnie przytulił. Ojciec popatrzył chwile na moje dłonie i przybił piątkę.
Zdziwiło mnie trochę jego zachowanie, ale nie wnikając zeszłam na długo wyczekiwane śniadanie. Podczas konsumowania pysznej jajecznicy trochę rozmawiałam z domownikami. Przy stole brakowało jednak rodzeństwa LaFontine. Nie mówię, że byłam nieszczęśliwa z tego powodu, ale od samego rana ten dzień zapowiadał się dziwnie.
- To jak, możemy już jechać ? - zapytał się tata kończąc swoją kawę.
- Pewnie, wezmę tylko aparat, a tak z czystej ciekawości. Gdzie mnie zabierasz ?
- Niespodzianka - puścił mi oczko na znak, że nic i tak mi nie powie
Zmarszczyłam brwi i zapakowałam do torebki wszystkie potrzebne przedmioty. Wyszłam na dwór i wsiadłam do auta. Przez całą drogę pytałam się "Daleko jeszcze ?". Po dziesiątym razie tata się zlitował i zatrzymał auto. Otworzył mi drzwi :
- Jesteśmy na miejscu.
Zobaczyłam średniej wielkości budynek z szyldem "juego de bolos" (tłm. kręgle, kręgielnia).
- Tato, ja nie umiem grać w kręgle ... - przyznałam się stawiając nogę na ziemi
- Wiem, ale twój staruszek w czasach młodości był całkiem niezły w te klocki i tak pomyślałem, że nauczę moją księżniczkę grać.
- No dobrze - posłałam mu niepewny uśmiech.
Weszliśmy do kręgielni. Tata poszedł wypożyczyć nam buty do grania, a ja w tym czasie trochę się przyglądałam jak robią to "zawodowcy". Usiadłam na pufę, która znajdowała się za filarami.. Obserwowałam różnych ludzi. W ten sposób dowiedziałam się jak trzymać kulę w jednej dłoni. Podeszłam do jednego z toru, a po chwili dołączył się do mnie ojciec z butami w ręku. Ubrałam jedną parę na moje stópki.
- Dobrze, a teraz się przyglądaj jak robi to mistrz, czyli ja - tata wziął kulę do ręki po czym sturlał ją po taśmie. W efekcie zostały przewrócone cztery kręgle
- Tatusiu, coś się nie postarałeś - posłałam mu drwiący uśmieszek
- Nie jestem w formie, a skoro myślisz, że jesteś lepsza to mi to udowodnij - uniósł jedną brew do góry
- Mam zacząć się ciebie bać ?
- Tylko nie przejmuj się jak za pierwszym razem ci się nie uda - wątpił we mnie - ja gdy zaczynałem ... - tata mówił coś dalej, ale nie bardzo słuchałam. Skupiłam się na torze, kuli i kręglach na końcu taśmy. - ... tak właśnie zdobyłem złoto w mistrzach juniorów - zakończył swoją wypowiedź, a ja w tym czasie zbiłam wszystkie kręgle
- Tato, patrz ! - wskazałam palcem
- Za pierwszym uderzeniem ? Jak to ? - w geście zdziwienia momentalnie powiększyły się jego źrenice
- Nie cieszysz się, że odziedziczyłam talent po moim ojcu ? - i znów ten sam kpiący uśmieszek ogarnął moją twarz
Spędziliśmy w kręgielni jeszcze 30 minut. Bylibyśmy dłużej, ale mój tata nie umie przegrywać, a jego wymówki były tak słabe, że chyba sam w nie nie wierzył.
- No to gdzie teraz ? - pytałam z zaciekawieniem w oczach
- Wracamy do domu
- Czyżby szanowany inżynier, pan German Castillo jest załamany tym, że nie wygrał ze swoją córką w kręgle ?
- Violetta, nawet sobie nie żartuj. Po prostu miałem zły dzień i te buty były na mnie za małe
- Powiedzmy, że ci wierzę
- Violetto ! - krzyknął poddenerwowany
- Przepraszam
- Już dobrze, następnym razem jak tu przyjedziemy pokaże ci co potrafię, a teraz co powiesz na jakiś film ?
Pokiwał twierdząco głową na znak, że pomysł bardzo mi się podoba. Kino było jakieś 100 metrów za kręgielnią. Kupiliśmy bilety na dramat. Osobiście wolałabym musical, ale tata mówi, że i tak jak mnie słyszy jest załamany swoim głosem, więc nie chce się dobijać jeszcze bardziej. Nie sądziłam, że kiedykolwiek odkryję taką twarz mojego ojca. Zawsze był stanowczy, nadopiekuńczy, tajemniczy i trzymający się wyznaczonych zasad. Zmienił się naprawdę nie do poznania, na lepsze. Weszliśmy do sali kinowej, w której już było ciemno. Utrudniło nam to dojście do swoich miejsc dlatego zajęliśmy pierwsze, lepsze. Kubełek popcornu ułożyliśmy pomiędzy nasze siedzenia. Film się zaczął, a po słowach postaci "Rico, jestem twoim ojcem " mój tata miał napad śmiechu. Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem, tak samo jak wszyscy z rzędów umiejscowionych wyżej :
- Nie przejmujcie się, ludzie. On zazwyczaj taki nie jest. To jego pierwszy wypad do kina - przemówiłam w obronie ojca, a tata śmiał się jeszcze głośniej - Tato, wszystko dobrze ? - zapytał z troską o jego stan
- Ale ... on powiedział ... " zostały mi dwa dni życia " i marnuje je z Penelopą, to takie niemądre
Zachichotałam się pod nosem.
- Cheeeeeeese ! - krzyknął wyciągając aparat z mojej torebki
Czy mój tata został podmieniony na kręgielni ?
- Proszę aby pan opuścił tą salę ponieważ wszyscy się skarżą - podeszła do nas ochroniarka i wskazała nam wyjście
________________________________________________________________________________
Nie wiem jakoś tak długo zajęło mi napisanie tego rozdziału o.O
Jak nigdy wcześniej ^^
Mam nadzieję, że wam się podoba, osobiście sądzę, że nie należy do najlepszych ...
Jak uważacie czy Leonetta pocałuje się w tym 67 odcinku ? Mi się wydaję, że jest cień szansy, ale po tym serialu to dosłownie wszystkiego można się spodziewać :D
Jej ! Jest już jedno zgłoszenie na konkurs na OS'a. <33
- Leon ma racje. Może to jakaś pomyłka i ty się dostałaś. Mogło się zdarzyć, że to jakiś błąd w druku. Nie jest to wykluczone - podtrzymywała mnie na duchu Fran
- Nie wiem, może... Albo po prostu się nie dostałam bo widzowie mnie znienawidzili... Nie chcę już o tym myśleć. Idę zatrzymać Leona i powiem mu żeby sobie odpuścił
- Tak, bo ktoś da rade powstrzymać Leona ... - wątpił we mnie Marco
- No to co mam zrobić ? Czekać tu bezczynnie i użalać się nad sobą ? - uniosłam się - Przepraszam, pójdę już.
Zamknęłam za sobą drzwi od baru i panicznie zaczęłam przeszukiwać moją torebkę. Kolejny raz nie mogę znaleźć w niej swojej komórki, ale tym razem zamiast zdemolować połowę miasta sięgnęłam do swojej prawej kieszeni moich jeansowych spodni. Na szczęście komórka się odnalazła. Zadzwoniłam do Leona, który nie odbierał. Mogłam się tego spodziewać dlatego na własną rękę poszłam do studia.
- Jak to Violetta się nie dostała ? - usłyszałam krzyki z pokoju nauczycielskiego. "Leon" pomyślałam i zaczęłam iść szybkim krokiem do pomieszczenia, w którym odbywała się dyskusja. Zatrzymałam się pod drzwiami, ale nie miałam odwagi ich otworzyć :
- Violetta najwidoczniej jest za słaba na drugi etap - rzekł Marotti
- Violetta jest najzdolniejszą osobą, którą znam. Pan dobrze o tym wie ... - bronił mnie Leon
- Może i tak, może i nie. Jest już postanowione, a teraz odejdź bo tracisz swój, a co najważniejsze mój czas. Żegnam
- Dobrze, nie będę więcej marnował swojego czasu na pana i na ten program. Rezygnuje
- Nie dostała się bo pan jej nie lubi za to, że wyjawiła wasze brudne sprawki z wywiadem. Do widzenia - wsłuchałam się w każde słowo. Leon bronił mnie jak lew. To takie słodkie
... Ej, sekunda. On zrezygnował z programu ? Nie, to jest niemożliwe. Nacisnęłam klamkę :
- Leon, nie rób tego. - rozkazałam
- Nie musiałaś tutaj przychodzić. Mówiłem, że to załatwię - odezwał się brunet
- Właśnie słyszę... Proszę pana, Leon sam nie wie co mówi. Nie może odejść z programu
- Dobra, to wy tu sobie gołąbeczki porozmawiajcie, a ja idę - Marotti zamknął za sobą drzwi
Odczekaliśmy chwile aż producent opuścił pokój nauczycielski i zaczęliśmy krótką sprzeczkę :
- Jeśli ty nie jesteś w programie to ja też nie chcę być - Leon upierał się przy swoim
- Nie pozwolę na to. Ty możesz wygrać "Pojedynek Mistrzów". - spojrzałam mu w oczy
- Nie komplikujmy już tego bardziej. Odszedłem. Kibicujmy naszym przyjaciołom i trzymajmy za nich kciuki, ale proszę. Nie każ mi wracać bez ciebie do tego przeklętego pojedynku.
- Leon ...
- Ja już podjąłem decyzje. Uszanuj ją - chłopak chwycił moje dłonie.
Następnego dnia obudziły mnie krzyki Olgi :
- Dlaczego moja kruszynka nie jest w drugim etapie konkursu ? Jak to ?
- Olgo, może by tak : Hej, jak się spało? Na dole czeka na ciebie jajecznica ...
- Kiedy nic na dole na ciebie nie czeka. Dlaczego mam kłamać, a teraz opowiadaj ! Wyrzucili cię z tego pojedynku bo byłaś za fantastyczna, prawda ? Ja sobie z nimi porozmawiam ! - gosposia pogroziła chwile palcem i zatrzasnęła drzwi.
Spojrzałam na łóżko Fran, które było puste i po chwili znów wtuliłam moją głowę w miękką poduszkę. Próbowałam zasnąć, ale po raz kolejny ktoś się na to nie zgodził :
- Violetto, nie zapomnij o tym, że dzisiaj zabieram cię na miasto - zajrzał do pokoju mój ojciec ubrany w granatowy szlafrok z ręcznikiem na szyi. Chyba wyszedł spod prysznica
- Pamiętam - odrzekłam cicho
- No to wyśmienicie. Bądź gotowa za dwie godziny.
Ponownie zamknęłam oczy.
- Violu !
- Dajcie wy mi się wreszcie wyspać - uniosłam się na moją przyjaciółkę
- Zrezygnowałam z programu - Francesca powiedziała to bardzo spokojnie
- Co ? - spojrzałam na nią ze zdziwieniem
- To co słyszałaś. Skoro nie będzie ciebie, Leona, Fede, Maxi'ego, Ludmiły, Naty i Napo to po co ja mam rywalizować z Andreasem ?
- Wszyscy odeszliście z programu ?
- Tak, zgadza się. Dobra, ja muszę lecieć. Jestem umówiona z ... pa - Włoszka opuściła pokój w mgnieniu oka i nawet nie zdążyłam się zapytać z kim wychodzi, ale niech wie, że ja i tak się dowiem.
Podeszłam do szafy i wybrałam strój na dziś. Gdy miałam zejść na dół, na śniadanie w progu drzwi ustał ponownie mój tata.
- Violetto, nawet nie wiesz jak cieszę się z tego naszego dzisiejszego wypadu, tak bardzo cię kocham - uśmiechnął się tata
- Ja ciebie też kocham - rozłożyłam ręce by mnie przytulił. Ojciec popatrzył chwile na moje dłonie i przybił piątkę.
Zdziwiło mnie trochę jego zachowanie, ale nie wnikając zeszłam na długo wyczekiwane śniadanie. Podczas konsumowania pysznej jajecznicy trochę rozmawiałam z domownikami. Przy stole brakowało jednak rodzeństwa LaFontine. Nie mówię, że byłam nieszczęśliwa z tego powodu, ale od samego rana ten dzień zapowiadał się dziwnie.
- To jak, możemy już jechać ? - zapytał się tata kończąc swoją kawę.
- Pewnie, wezmę tylko aparat, a tak z czystej ciekawości. Gdzie mnie zabierasz ?
- Niespodzianka - puścił mi oczko na znak, że nic i tak mi nie powie
Zmarszczyłam brwi i zapakowałam do torebki wszystkie potrzebne przedmioty. Wyszłam na dwór i wsiadłam do auta. Przez całą drogę pytałam się "Daleko jeszcze ?". Po dziesiątym razie tata się zlitował i zatrzymał auto. Otworzył mi drzwi :
- Jesteśmy na miejscu.
Zobaczyłam średniej wielkości budynek z szyldem "juego de bolos" (tłm. kręgle, kręgielnia).
- Tato, ja nie umiem grać w kręgle ... - przyznałam się stawiając nogę na ziemi
- Wiem, ale twój staruszek w czasach młodości był całkiem niezły w te klocki i tak pomyślałem, że nauczę moją księżniczkę grać.
- No dobrze - posłałam mu niepewny uśmiech.
Weszliśmy do kręgielni. Tata poszedł wypożyczyć nam buty do grania, a ja w tym czasie trochę się przyglądałam jak robią to "zawodowcy". Usiadłam na pufę, która znajdowała się za filarami.. Obserwowałam różnych ludzi. W ten sposób dowiedziałam się jak trzymać kulę w jednej dłoni. Podeszłam do jednego z toru, a po chwili dołączył się do mnie ojciec z butami w ręku. Ubrałam jedną parę na moje stópki.
- Dobrze, a teraz się przyglądaj jak robi to mistrz, czyli ja - tata wziął kulę do ręki po czym sturlał ją po taśmie. W efekcie zostały przewrócone cztery kręgle
- Tatusiu, coś się nie postarałeś - posłałam mu drwiący uśmieszek
- Nie jestem w formie, a skoro myślisz, że jesteś lepsza to mi to udowodnij - uniósł jedną brew do góry
- Mam zacząć się ciebie bać ?
- Tylko nie przejmuj się jak za pierwszym razem ci się nie uda - wątpił we mnie - ja gdy zaczynałem ... - tata mówił coś dalej, ale nie bardzo słuchałam. Skupiłam się na torze, kuli i kręglach na końcu taśmy. - ... tak właśnie zdobyłem złoto w mistrzach juniorów - zakończył swoją wypowiedź, a ja w tym czasie zbiłam wszystkie kręgle
- Tato, patrz ! - wskazałam palcem
- Za pierwszym uderzeniem ? Jak to ? - w geście zdziwienia momentalnie powiększyły się jego źrenice
- Nie cieszysz się, że odziedziczyłam talent po moim ojcu ? - i znów ten sam kpiący uśmieszek ogarnął moją twarz
Spędziliśmy w kręgielni jeszcze 30 minut. Bylibyśmy dłużej, ale mój tata nie umie przegrywać, a jego wymówki były tak słabe, że chyba sam w nie nie wierzył.
- No to gdzie teraz ? - pytałam z zaciekawieniem w oczach
- Wracamy do domu
- Czyżby szanowany inżynier, pan German Castillo jest załamany tym, że nie wygrał ze swoją córką w kręgle ?
- Violetta, nawet sobie nie żartuj. Po prostu miałem zły dzień i te buty były na mnie za małe
- Powiedzmy, że ci wierzę
- Violetto ! - krzyknął poddenerwowany
- Przepraszam
- Już dobrze, następnym razem jak tu przyjedziemy pokaże ci co potrafię, a teraz co powiesz na jakiś film ?
Pokiwał twierdząco głową na znak, że pomysł bardzo mi się podoba. Kino było jakieś 100 metrów za kręgielnią. Kupiliśmy bilety na dramat. Osobiście wolałabym musical, ale tata mówi, że i tak jak mnie słyszy jest załamany swoim głosem, więc nie chce się dobijać jeszcze bardziej. Nie sądziłam, że kiedykolwiek odkryję taką twarz mojego ojca. Zawsze był stanowczy, nadopiekuńczy, tajemniczy i trzymający się wyznaczonych zasad. Zmienił się naprawdę nie do poznania, na lepsze. Weszliśmy do sali kinowej, w której już było ciemno. Utrudniło nam to dojście do swoich miejsc dlatego zajęliśmy pierwsze, lepsze. Kubełek popcornu ułożyliśmy pomiędzy nasze siedzenia. Film się zaczął, a po słowach postaci "Rico, jestem twoim ojcem " mój tata miał napad śmiechu. Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem, tak samo jak wszyscy z rzędów umiejscowionych wyżej :
- Nie przejmujcie się, ludzie. On zazwyczaj taki nie jest. To jego pierwszy wypad do kina - przemówiłam w obronie ojca, a tata śmiał się jeszcze głośniej - Tato, wszystko dobrze ? - zapytał z troską o jego stan
- Ale ... on powiedział ... " zostały mi dwa dni życia " i marnuje je z Penelopą, to takie niemądre
Zachichotałam się pod nosem.
- Cheeeeeeese ! - krzyknął wyciągając aparat z mojej torebki
Czy mój tata został podmieniony na kręgielni ?
- Proszę aby pan opuścił tą salę ponieważ wszyscy się skarżą - podeszła do nas ochroniarka i wskazała nam wyjście
________________________________________________________________________________
Nie wiem jakoś tak długo zajęło mi napisanie tego rozdziału o.O
Jak nigdy wcześniej ^^
Mam nadzieję, że wam się podoba, osobiście sądzę, że nie należy do najlepszych ...
Jak uważacie czy Leonetta pocałuje się w tym 67 odcinku ? Mi się wydaję, że jest cień szansy, ale po tym serialu to dosłownie wszystkiego można się spodziewać :D
Jej ! Jest już jedno zgłoszenie na konkurs na OS'a. <33
poniedziałek, 23 września 2013
One Shot
Szłam parkiem i rozmyślałam o wszystkich błędach jakie popełniłam. Dlaczego Leon nie dał mi tego wytłumaczyć ? Ja go nadal kocham mimo tego faktu iż on jest z Larą i rozstaliśmy się niecałe cztery miesiące temu. Zawsze jak na niego patrzę łzy napływają mi do oczu. Przeważnie staram się je szybko zetrzeć by nikt z przyjaciół nie widział jak bardzo cierpię. Po co mam ich zadręczać moimi problemami ? Dzisiaj postąpiłam inaczej. Usiadłam sobie pod drzewem. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Płakać jak małe dziecko gdy brak mu mamy u swojego boku. Osoby, którą bardzo kocha, a tak jest również w moim przypadku. Wspominałam sobie ten przeklęty dzień, w którym straciłam go.
Razem z Leonem ćwiczyliśmy piosenkę, którą mieliśmy zaśpiewać na przedstawieniu. " Nuestro Camino". Słowa doskonale wyrażały nasze uczucia, a muzyka idealnie komponowała się z naszymi głosami. Innymi słowy czułam się jak w bajce. Po próbie rozeszliśmy się do swoich domów.
Następnego dnia miało odbyć się przedstawienie. Byłam bardzo podekscytowana główną rolą. Francesca pomogła mi się wdziać w swój kostium i wystylizować. Wszystko było już gotowe, ale brakowało jednej osoby. Leona ... Panicznie chwyciłam za telefon i zaczęłam wybierać jego numer. Nie odbierał, ale za to słyszałam dźwięk jego dzwonka. Szłam za melodią nadal trzymając telefon przy swoim prawym uchu. W chwili ujrzenia chłopaka po prostu wymsknął mi się z rąk. Chłopak wbił wzrok w podłogę.
- Leon, coś ty zrobił ? - zapytałam się spoglądając na jego rękę, która była w gipsie
- Pewnie mi nie uwierzysz, ale ćwicząc końcowy układ kuzyn podłożył mi nogę. Wywróciłem się i zaczęła bardzo mocno boleć mnie ręka. - wytłumaczył mi wszystko brunet wciąż unikając mojego spojrzenia
- Leon, Violetta za pięć minut na scenę - wołał nas Pablo nie wiedząc w jakim stanie jest chłopak.
- Spokojnie, zostań tu. Ja mu powiem - pogładziłam Leona po policzku i udałam się do Pablo.
Nauczyciel gdy ocenił powagę sytuacji miał zamiar przełożyć przedstawienie i to chyba byłoby najlepszym rozwiązaniem, ale nie. Diego oczywiście musiał przyjść z ratunkiem :
- Ja mogę wystąpić za Leona. Znam tekst i układ. - zgłosił się na ochotnika
- Naprawdę ? W takim razie szybko idź się przebrać - poganiał go nauczyciel
Chłopak wykonał polecenie, a ja podeszłam do Leona. Ucałowałam jego policzek tym samym zdejmując z jego twarzy smutek. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to będą ostatnie nasze wspólne chwile. Weszłam na scenę i tak jakby nigdy nic śpiewałam z przyjaciółmi i Diego'em. Od czasu, do czasu moją uwagę przykuwał promienisty uśmiech Leona, który dawał mi energie do działania. Przedstawienie nieubłaganie zmierzało do końca. Został już tylko mój wspólny występ z Diego. Wyszłam, zaśpiewałam myśląc o Leonie, a po zgaśnięciu świateł kurtyna opadła. Czułam ulgę, że wreszcie jest już po wszystkim. Zeszłam ze sceny i rozglądałam się za Leonem. Ktoś mnie zawołał, a ja odruchowo się odwróciłam. Był to Diego, który chwycił mnie za dłonie :
- Czujesz to ? - zapytał
- Ale co ?
- Bije mi serce, dla ciebie - przyłożył moją dłoń do klatki piersiowej
- Diego, co ty wyprawiasz ? - wyszarpywałam się
- Powiedz "nie", a ja przestanę - chłopak zbliżał swoje wargi do moich w błyskawicznym tempie. Nie zdążyłam wydobyć z siebie żadnego słowa, a nas dzieliły już tylko milimetry i stało się. Diego pocałował mnie. Nie był to może namiętny pocałunek, ale wystarczył by Leon widząc to mocno się wkurzył.
- Wszystko zniszczyłeś - wykrzyczałam Diego w twarz i ruszyłam za Leonem.
- Poczekaj, daj wyjaśnić - krzyczałam
- To koniec - rzekł
- To nie moja wina ... - rozpłakałam się
- Daruj sobie, cześć - opuścił sale
Przypominając sobie tą historie nawet nie starałam się opanować łez. Tylko one wyrażały uczucia, które towarzyszyły mi nieustannie każdego dnia. Dobra Viola, weź się w garść. On już dawno o tobie zapomniał, a ty nadal rozpaczasz - próbowałam się ogarnąć, ale i tak nic to nie dawało.
- Violetto, ty płaczesz ? - poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam lekko głowę i ujrzałam Leona. Bez zastanowienia rzuciłam mu się na szyję :
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem ? - zadałam pytanie
- Nie wiedziałem. Przyszedłem na spacer z Larą, a ona teraz poszła do toalety
- A - odpowiedziałam krótko wypuszczając z objęć chłopaka. - Leon, zaczekaj. Ty na serio nic do mnie już nie czujesz ?
- Tak, Leon jest ze mną i w ogóle co to za pytanie ? Violetto, nie chcę być nie miła, ale straciłaś swoją szansę - poniżyła mnie Lara, która jak widać wróciła
- Masz rację nie powinnam się wcinać, ale ja cię kocham, Leon - wypowiedziałam to nie myśląc co będzie dalej. Co odpowie na to Lara lub Leon. Chcę by on miał świadomość, że nie jest mi osobą obojętną, że go potrzebuję. Kiedy żaden z nich nic nie mówił zawstydziłam się trochę i zaczęłam biec przed siebie o mało co nie wpadając pod samochód. Wróciłam do domu, w którym już czekała na mnie Angie. Ciotka, która umie mnie pocieszyć.
*OCZAMI LEONA*
Czyli Violetta nadal coś do mnie czuje ? Poczułem chyba na sercu ulgę, ale nie, sekunda. Ja jestem z Larą.
- Co ona w ogóle sobie wyobraża ? Nie wierzę jak można być ... - Lara mówiła coś do mnie, ale jakoś nie mogłem się skupić na jej słowach. Głowę zaprzątała mi Violetta wypowiadająca słowa " ja cię kocham, Leon". Wspominałem tą chwilę piętnaście razy aż wreszcie sobie coś uświadomiłem :
- Ty mnie słuchasz ? - zapytała się z pretensjami Lara
- Też cię kocham, Violu - wypowiedziałem na głos z uśmiechem na twarzy
- Violu ? Czy ja się nie przesłyszałam ? Czy ty chcesz mi coś powiedzieć, Leon ? - zmarszczyła czoło
- Zostańmy przyjaciółmi - powiedziałem pełen radości. Miałem ochotę uścisnął teraz Violette
- Tak, albowiem komukolwiek się to kiedyś udało... Leon, ty naprawdę masz zamiar do niej wrócić ? Do dziewczyny, która pocałowała się z Diego ? Na twoich oczach ! - Lara wypowiadając te słowa zrobiła mi mętlik w głowie. - Przemyśl to. Taki chłopak jak ty nie może być zdradzany. Jaką masz pewność, że ona nie kocha już tego chłopaka ? No właśnie nie masz żadnej gwarancji ...
- Masz rację - przyznałem - ale się wygłupiłem. Dobrze, że cię mam, Violu - miałem zamiar pocałować dziewczynę, ale ta się odsunęła
- Lara ! Nie jestem Viola, jestem Lara. Widzę, że sam nie wiesz czego chcesz... Robi się to już denerwujące, rozumiesz ? Jak się zastanowisz, z którą z nas chcesz być to zadzwoń. Ja będę na ciebie czekała. Cześć, Leon - dziewczyna pożegnała się i odeszła ze smutkiem w oczach
Co ja narobiłem !? Leon, weź się w garść ! Lara czy Violetta ? To pytanie gnębiło mnie przez cały dzień i połowę nocy. W końcu wstałem i podszedłem do biurka, na którym leżało moje zdjęcie z Violettą. Tak, zgadza się. Od zerwania cały czas mam je na tym samym miejscu i tylko czasami chowałem je do szuflady gdy Lara przychodziła w odwiedziny. Druga fotka leżała na komodzie i tym razem była ona z wizerunkiem Lary. Wziąłem obydwa zdjęcia do ręki i usiadłem z nimi na łóżko. Wzdychnąłem głośno, a moje spojrzenie co chwile kierowało się raz na jedno zdjęcie, raz na drugie. Chwyciłem później komórkę i nie zważając na godzinę zadzwoniłem do dziewczyny bo chciałem z nią porozmawiać. Niestety nie odebrała. Ucałowałem jedno ze zdjęć i ułożyłem oba na półkę nocną. Jutro z nią pogadam - postanowiłem.
*OCZAMI VIOLETTY*
Rano czułam silną potrzebę wybrania się z Fran do parku. Tak też zrobiłam. Kupiłyśmy sobie jabłka w karmelu gdyż to był mój ulubiony przysmak. Usiadłyśmy sobie na ławeczce obok fontanny. Rozmawiałyśmy o różnych babskich sprawach, ale raczej omijałyśmy temat chłopaków szerokim łukiem. Jej też ostatnio nie układa się z Marco. Gdy miałyśmy się zbierać zauważyłam Leona z Larą. To był gwóźdź to trumny. Czułam jak momentalnie moje policzki robią się mokre i słone od łez.
- Lepiej chodźmy stąd - Francesca odwróciła mnie w drugą stronę
Nie protestowałam w ogóle bo nie miałam po prostu na to siły. Moje wczorajsze słowa nie były puste. Powiedziałam je od serca. Dawny Leon by to docenił, a nie zatracał się w rozmowie z Larą. Powinnam była sobie go już dawno odpuścić, ale nie mogę. Powód chyba jest oczywisty. Kocham go. Miłość nie jest po mojej stronie. Zawsze musi wyjść coś nie tak, tak abym cierpiała.
- Violetto, poczekasz chwile ? - poczułam ucisk w okolicach nadgarstka oraz woń męskich perfum.
- Leon, idź sobie. Violetta już dość przez ciebie się nacierpiała - Fran spławiała chłopaka
- Ale ja koniecznie muszę z nią porozmawiać - upierał się przy swoim
- Dobrze, co masz mi do powiedzenia ? Tak, wiem. Trochę się wczoraj wygłupiłam, ale nie żałuję tych słów i żałować nie będę. Rozumiesz ? Mogę to powtarzać w nieskończoność : Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham ... - Leon złożył swoje usta na moich w czułym pocałunku. Nie chciałam tego robić, ale się od niego oderwałam i zadałam pytanie :
- Ty nie jesteś przypadkiem z Larą ?
- Byłem, ale uświadomiłem sobie, że wcale jej nie kochałem. Ona chyba była tylko osobą, dzięki której miałem zapełnić tę pustkę po starcie ciebie.
- Ty myślisz, że po tym wszystkim ja tak po prostu rzucę ci się na szyję ? - Leon spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i odwrócił się w przeciwną stronę. Położyłam swoją dłoń na jego ramieniu - Jeśli tak, to dobrze myślałeś - wtuliłam się w ciało chłopaka, którego bliskości tak bardzo mi było brak.
________________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam. Mój 2 w życiu napisany One Shot, może was zainspiruje, może nie xD
Oki, ustaliłam już dokładną datę przysyłania swoich prac, więc do 18 października (piątek). Starczy ?
Mam taką nadzieję... Co do nagród to wydają mi się okey, ale nie wiem. Jeśli wy macie jakieś propozycję proszę pisać w komentarzu :>
Dodam jeszcze poinformowanie po prawej stronie bloga z tym do kiedy żebyście pamiętali.
No to co ? Mam nadzieję, że dużo osób się zgłosi. Powodzenia <333
Razem z Leonem ćwiczyliśmy piosenkę, którą mieliśmy zaśpiewać na przedstawieniu. " Nuestro Camino". Słowa doskonale wyrażały nasze uczucia, a muzyka idealnie komponowała się z naszymi głosami. Innymi słowy czułam się jak w bajce. Po próbie rozeszliśmy się do swoich domów.
Następnego dnia miało odbyć się przedstawienie. Byłam bardzo podekscytowana główną rolą. Francesca pomogła mi się wdziać w swój kostium i wystylizować. Wszystko było już gotowe, ale brakowało jednej osoby. Leona ... Panicznie chwyciłam za telefon i zaczęłam wybierać jego numer. Nie odbierał, ale za to słyszałam dźwięk jego dzwonka. Szłam za melodią nadal trzymając telefon przy swoim prawym uchu. W chwili ujrzenia chłopaka po prostu wymsknął mi się z rąk. Chłopak wbił wzrok w podłogę.
- Leon, coś ty zrobił ? - zapytałam się spoglądając na jego rękę, która była w gipsie
- Pewnie mi nie uwierzysz, ale ćwicząc końcowy układ kuzyn podłożył mi nogę. Wywróciłem się i zaczęła bardzo mocno boleć mnie ręka. - wytłumaczył mi wszystko brunet wciąż unikając mojego spojrzenia
- Leon, Violetta za pięć minut na scenę - wołał nas Pablo nie wiedząc w jakim stanie jest chłopak.
- Spokojnie, zostań tu. Ja mu powiem - pogładziłam Leona po policzku i udałam się do Pablo.
Nauczyciel gdy ocenił powagę sytuacji miał zamiar przełożyć przedstawienie i to chyba byłoby najlepszym rozwiązaniem, ale nie. Diego oczywiście musiał przyjść z ratunkiem :
- Ja mogę wystąpić za Leona. Znam tekst i układ. - zgłosił się na ochotnika
- Naprawdę ? W takim razie szybko idź się przebrać - poganiał go nauczyciel
Chłopak wykonał polecenie, a ja podeszłam do Leona. Ucałowałam jego policzek tym samym zdejmując z jego twarzy smutek. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to będą ostatnie nasze wspólne chwile. Weszłam na scenę i tak jakby nigdy nic śpiewałam z przyjaciółmi i Diego'em. Od czasu, do czasu moją uwagę przykuwał promienisty uśmiech Leona, który dawał mi energie do działania. Przedstawienie nieubłaganie zmierzało do końca. Został już tylko mój wspólny występ z Diego. Wyszłam, zaśpiewałam myśląc o Leonie, a po zgaśnięciu świateł kurtyna opadła. Czułam ulgę, że wreszcie jest już po wszystkim. Zeszłam ze sceny i rozglądałam się za Leonem. Ktoś mnie zawołał, a ja odruchowo się odwróciłam. Był to Diego, który chwycił mnie za dłonie :
- Czujesz to ? - zapytał
- Ale co ?
- Bije mi serce, dla ciebie - przyłożył moją dłoń do klatki piersiowej
- Diego, co ty wyprawiasz ? - wyszarpywałam się
- Powiedz "nie", a ja przestanę - chłopak zbliżał swoje wargi do moich w błyskawicznym tempie. Nie zdążyłam wydobyć z siebie żadnego słowa, a nas dzieliły już tylko milimetry i stało się. Diego pocałował mnie. Nie był to może namiętny pocałunek, ale wystarczył by Leon widząc to mocno się wkurzył.
- Wszystko zniszczyłeś - wykrzyczałam Diego w twarz i ruszyłam za Leonem.
- Poczekaj, daj wyjaśnić - krzyczałam
- To koniec - rzekł
- To nie moja wina ... - rozpłakałam się
- Daruj sobie, cześć - opuścił sale
Przypominając sobie tą historie nawet nie starałam się opanować łez. Tylko one wyrażały uczucia, które towarzyszyły mi nieustannie każdego dnia. Dobra Viola, weź się w garść. On już dawno o tobie zapomniał, a ty nadal rozpaczasz - próbowałam się ogarnąć, ale i tak nic to nie dawało.
- Violetto, ty płaczesz ? - poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam lekko głowę i ujrzałam Leona. Bez zastanowienia rzuciłam mu się na szyję :
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem ? - zadałam pytanie
- Nie wiedziałem. Przyszedłem na spacer z Larą, a ona teraz poszła do toalety
- A - odpowiedziałam krótko wypuszczając z objęć chłopaka. - Leon, zaczekaj. Ty na serio nic do mnie już nie czujesz ?
- Tak, Leon jest ze mną i w ogóle co to za pytanie ? Violetto, nie chcę być nie miła, ale straciłaś swoją szansę - poniżyła mnie Lara, która jak widać wróciła
- Masz rację nie powinnam się wcinać, ale ja cię kocham, Leon - wypowiedziałam to nie myśląc co będzie dalej. Co odpowie na to Lara lub Leon. Chcę by on miał świadomość, że nie jest mi osobą obojętną, że go potrzebuję. Kiedy żaden z nich nic nie mówił zawstydziłam się trochę i zaczęłam biec przed siebie o mało co nie wpadając pod samochód. Wróciłam do domu, w którym już czekała na mnie Angie. Ciotka, która umie mnie pocieszyć.
*OCZAMI LEONA*
Czyli Violetta nadal coś do mnie czuje ? Poczułem chyba na sercu ulgę, ale nie, sekunda. Ja jestem z Larą.
- Co ona w ogóle sobie wyobraża ? Nie wierzę jak można być ... - Lara mówiła coś do mnie, ale jakoś nie mogłem się skupić na jej słowach. Głowę zaprzątała mi Violetta wypowiadająca słowa " ja cię kocham, Leon". Wspominałem tą chwilę piętnaście razy aż wreszcie sobie coś uświadomiłem :
- Ty mnie słuchasz ? - zapytała się z pretensjami Lara
- Też cię kocham, Violu - wypowiedziałem na głos z uśmiechem na twarzy
- Violu ? Czy ja się nie przesłyszałam ? Czy ty chcesz mi coś powiedzieć, Leon ? - zmarszczyła czoło
- Zostańmy przyjaciółmi - powiedziałem pełen radości. Miałem ochotę uścisnął teraz Violette
- Tak, albowiem komukolwiek się to kiedyś udało... Leon, ty naprawdę masz zamiar do niej wrócić ? Do dziewczyny, która pocałowała się z Diego ? Na twoich oczach ! - Lara wypowiadając te słowa zrobiła mi mętlik w głowie. - Przemyśl to. Taki chłopak jak ty nie może być zdradzany. Jaką masz pewność, że ona nie kocha już tego chłopaka ? No właśnie nie masz żadnej gwarancji ...
- Masz rację - przyznałem - ale się wygłupiłem. Dobrze, że cię mam, Violu - miałem zamiar pocałować dziewczynę, ale ta się odsunęła
- Lara ! Nie jestem Viola, jestem Lara. Widzę, że sam nie wiesz czego chcesz... Robi się to już denerwujące, rozumiesz ? Jak się zastanowisz, z którą z nas chcesz być to zadzwoń. Ja będę na ciebie czekała. Cześć, Leon - dziewczyna pożegnała się i odeszła ze smutkiem w oczach
Co ja narobiłem !? Leon, weź się w garść ! Lara czy Violetta ? To pytanie gnębiło mnie przez cały dzień i połowę nocy. W końcu wstałem i podszedłem do biurka, na którym leżało moje zdjęcie z Violettą. Tak, zgadza się. Od zerwania cały czas mam je na tym samym miejscu i tylko czasami chowałem je do szuflady gdy Lara przychodziła w odwiedziny. Druga fotka leżała na komodzie i tym razem była ona z wizerunkiem Lary. Wziąłem obydwa zdjęcia do ręki i usiadłem z nimi na łóżko. Wzdychnąłem głośno, a moje spojrzenie co chwile kierowało się raz na jedno zdjęcie, raz na drugie. Chwyciłem później komórkę i nie zważając na godzinę zadzwoniłem do dziewczyny bo chciałem z nią porozmawiać. Niestety nie odebrała. Ucałowałem jedno ze zdjęć i ułożyłem oba na półkę nocną. Jutro z nią pogadam - postanowiłem.
*OCZAMI VIOLETTY*
Rano czułam silną potrzebę wybrania się z Fran do parku. Tak też zrobiłam. Kupiłyśmy sobie jabłka w karmelu gdyż to był mój ulubiony przysmak. Usiadłyśmy sobie na ławeczce obok fontanny. Rozmawiałyśmy o różnych babskich sprawach, ale raczej omijałyśmy temat chłopaków szerokim łukiem. Jej też ostatnio nie układa się z Marco. Gdy miałyśmy się zbierać zauważyłam Leona z Larą. To był gwóźdź to trumny. Czułam jak momentalnie moje policzki robią się mokre i słone od łez.
- Lepiej chodźmy stąd - Francesca odwróciła mnie w drugą stronę
Nie protestowałam w ogóle bo nie miałam po prostu na to siły. Moje wczorajsze słowa nie były puste. Powiedziałam je od serca. Dawny Leon by to docenił, a nie zatracał się w rozmowie z Larą. Powinnam była sobie go już dawno odpuścić, ale nie mogę. Powód chyba jest oczywisty. Kocham go. Miłość nie jest po mojej stronie. Zawsze musi wyjść coś nie tak, tak abym cierpiała.
- Violetto, poczekasz chwile ? - poczułam ucisk w okolicach nadgarstka oraz woń męskich perfum.
- Leon, idź sobie. Violetta już dość przez ciebie się nacierpiała - Fran spławiała chłopaka
- Ale ja koniecznie muszę z nią porozmawiać - upierał się przy swoim
- Dobrze, co masz mi do powiedzenia ? Tak, wiem. Trochę się wczoraj wygłupiłam, ale nie żałuję tych słów i żałować nie będę. Rozumiesz ? Mogę to powtarzać w nieskończoność : Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham ... - Leon złożył swoje usta na moich w czułym pocałunku. Nie chciałam tego robić, ale się od niego oderwałam i zadałam pytanie :
- Ty nie jesteś przypadkiem z Larą ?
- Byłem, ale uświadomiłem sobie, że wcale jej nie kochałem. Ona chyba była tylko osobą, dzięki której miałem zapełnić tę pustkę po starcie ciebie.
- Ty myślisz, że po tym wszystkim ja tak po prostu rzucę ci się na szyję ? - Leon spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i odwrócił się w przeciwną stronę. Położyłam swoją dłoń na jego ramieniu - Jeśli tak, to dobrze myślałeś - wtuliłam się w ciało chłopaka, którego bliskości tak bardzo mi było brak.
________________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam. Mój 2 w życiu napisany One Shot, może was zainspiruje, może nie xD
Oki, ustaliłam już dokładną datę przysyłania swoich prac, więc do 18 października (piątek). Starczy ?
Mam taką nadzieję... Co do nagród to wydają mi się okey, ale nie wiem. Jeśli wy macie jakieś propozycję proszę pisać w komentarzu :>
Dodam jeszcze poinformowanie po prawej stronie bloga z tym do kiedy żebyście pamiętali.
No to co ? Mam nadzieję, że dużo osób się zgłosi. Powodzenia <333
Subskrybuj:
Posty (Atom)