niedziela, 15 września 2013

Rozdział 72 : Spotkanie na torze

- Mój tata pracuję z jej tatą i dowiedziałem się od niej, że mieli wypadek. Pośpiesznie wsiadłem na motor i pojechaliśmy do szpitala. Nie zastanawiałem się wtedy jak mogłaś się czuć bo myślałem tylko o moim tacie. Jak się później okazało nic poważnego się nie stało. Są cali i bez złamań. Masz pełne prawo mi nie wierzyć, ale naprawdę gdyby nie chodziło to o moją rodzinę nie opuściłbym ciebie. Przepraszam, że przeze mnie się denerwowałaś - wydusił to wreszcie z siebie Leon
- Ale jestem egoistką. Ja myślałam, że ty i Lara ...
- Ja i Lara ? Nie mów tylko, że już mi nie ufasz.
- Tobie ufam, ale co do niej mam uprzedzenia - wyznałam
- W takim razie wsłuchaj się w te słowa. Violetto Castillo, kocham cię - Leon chwycił moje dłonie i mówił to patrząc mi w oczy co było bardzo wiarygodne
- Leonie Verdas ... - zaczęłam
- Kochaniutki, jesteś ! Zaśpiewaj, zaśpiewaj - do pokoju wlazła Jade, bez pukania. Spojrzeliśmy się na nią poirytowani. - No co takie oczy robicie ? Leon, śpiewaj !
- Wyjdź - wskazałam jej drzwi, a ona posłuchała - Nie obraź się Leon, ale ty też lepiej już idź bo zaraz Jade przyleci tu z moim ojcem, a on nie wie którędy do mnie wpadasz.
- Rozumiem, czyli nie gniewasz się ? - zapytał się brunet wychodząc na balkon
- Na ciebie ? Nie ma takiej opcji. Bardzo cię kocham, Leon - wtuliłam się w chłopaka i skradłam mu całusa w policzek
Zamknęłam drzwi balkonowe i usiadłam na łóżko. Miałam zacząć pisać w pamiętniku i nadrabiać wczorajszy brak wpisu, ale do pokoju wparowała Jade.
- Leon, ładne ? Które lepsze ? Hej, gdzie on jest ? -z powrotem przyszła, tyle że teraz z butami
- No przecież tutaj stoi - wskazałam jej sarkastycznie pluszowego misia
- O Leon, ale ty miękki - dźgnęła palcem w sam środek brzucha lekko poniszczonej zabawki - Ale ty zmalałeś. Mam do przymierzenia sto par butów. Pomożesz mi wybrać najładniejsze - wzięła do rąk misia i wyszła. Wiem, że to przedmiot i nie ma uczuć, ale szczerze mu współczuję. Kto by chciał spędzać czas z tą wiedźmą ? Sięgnęłam po pamiętnik, ale jakoś nie wiedziałam co w nim sensownego napisać. Otworzyłam swoją szafę z ubraniami, ale jak zobaczyłam bałagan jaki był w środku odechciało mi się przebierać w coś wygodniejszego. Spojrzałam na moje zapełnione różnymi drobnostkami biurko i miałam ochotę je posprzątać, ale równie szybko się zniechęciłam. Innymi słowy nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Po co ja tak szybko spławiałam Leona ? No właśnie. Może nie odszedł tak daleko. Rzuciłam się na łóżko w poszukiwaniu komórki. Zwaliłam pościel na podłogę, poduszki przez przypadek wyleciały przez okno. Telefonu tam nie było. Chwyciłam swoją torebkę. Odwróciłam ją do góry nogami i zaczęłam energicznie nią potrząsać. Wyleciały z niej klucze, błyszczyk, pieniądze i cukierki. No kurde gdzie ja posiałam moją komórkę ? Spojrzałam się na szafę z zaciekawieniem podnosząc jedną brew do góry :
- A więc tu się schowałaś! - szepnęłam pod nosem i wyciągnęłam wszystkie ubrania kładąc je na podłodzę. Tam też jej nie było. No pięknie zgubiłam komórkę ... Nagle przyszedł do głowy mi pomysł. Włożyłam rękę do przedniej kieszeni moich spodni :
- Brawo dla Violi - krzyknęłam ucieszona i dopiero potem obejrzałam swój pokój w całej okazałości. Nie jest dobrze :
- Wychodzę - wrzasnęłam po czym jak najszybciej ulotniłam się z domu by nie ponieść konsekwencji za doszczętne zniszczenie pomieszczenia, w którym razem z Fran spałyśmy. Wybrałam numer Leona, a ten po drugim sygnale odebrał :
- Halo - usłyszałam w tle hałas motorów
- Jesteś na torze ? - upewniałam się
- Tak, a bo co ? Wpadniesz popatrzeć jak jeżdżę ? - zapytał z nadzieją
- Nie - skłamałam ponieważ chciałam zrobić mu niespodziankę
Poprosiłam Ramallo by mnie podwiózł na miejsce. Zgodził się i w ten właśnie sposób dotarłam tam bardzo szybko. Przeszłam przez barierkę i rozglądałam się za przystojniakiem na motorze. Nie trudno było go nie zauważyć. Na torze był sam. Czekałam na niego w ukryciu by zasłonić mu oczy. Niestety poprzedziła mnie Lara. Znaczy nie dotknęła go nawet, ale zaczęli ze sobą rozmawiać. :

- Całkiem nieźle jeździsz - chwaliła go
- Czy ty mnie śledzisz ?
- Nie, ja tylko ...
- Lara ... Mów prawdę - przerwał jej Leon
- Lubię tu czasami przychodzić by poczuć zapach benzyny oraz wsłuchać się w dźwięk odpalania motorów
- Poczuć zapach benzyny oraz wsłuchać się w dźwięk odpalania motorów - zaczęłam ją cicho przedrzeźniać
- Czyli znasz się na motoryzacji ?
- No powiedzmy
- To się świetnie składa bo ja właśnie potrzebowałbym kogoś do pomocy
- I ty sądzisz, że ja za darmo będę u ciebie pracowała ? - zaśmiała się moja kuzynka
- No mam taką nadzieję ... - uśmiechnął się brunet
Nie podobała mi się ta cała pogadanka, ale nie mogłam tak po prostu wyjść do nich i powiedzieć "hej" bo powiedziałam Leonowi, że mnie tu nie będzie i pomyślałby sobie, że mu nie ufam.
- Jesteś w błędzie - Lara wyrwała mu z rąk kask i zabrała jego motor. Postanowiłam, że się wycofam. Zrobiłam jeden wielki krok w tył tym samym przewracając się na sprzęt Leona. Chłopak usłyszał hałas i do mnie przybiegł :
- Viola ? Co ty tu robisz ? - zaczął się ze mnie śmiać i podał mi rękę bym wstała. Skorzystałam z pomocy, ale przy tym zamieniłam się z Leonem pozycjami. To on teraz leżał na ziemi pośród narzędzi.
- No wiesz ... Chciałam ci zrobić niespodziankę, ale Lara chyba mnie wyprzedziła
- Oj nie żartuj już tak sobie. Lara to tylko koleżanka
- Znajoma - poprawiłam błąd bruneta
- Niech będzie. To znajoma, a ty jesteś moją dziewczyną, moim oczkiem w głowie, sensem życia, światełkiem w ciemnym tunelu, szczęściem w najgorsze dni ...
- Dobra, odkupiłeś się - złączyłam nasze usta w pocałunku. Za jego plecami ujrzałam kobietę w kasku na głowie. Lara zdjęła go, a jej uśmiech odwrócił się w drugą stronę. Gdybym jej nie znała nawet zrobiłoby mi się jej żal, ale to jest Lara. Jej nie można współczuć.
- Leon - dotknęła jego ramienia - To chyba twoje - dziewczyna oddała mu kask i uciekła z toru.
Nie wiem czemu, ale czułam się winna. Nie zrobiłam przecież nic złego, więc skąd te uczucie ?
Do końca dnia Leon mówił mi o motoryzacji ja tylko uśmiechałam się udając, że rozumiem.

Rano tym razem to ja nie dałam dokończyć śniadania Francesce. Ramallo podwiózł nas do studia, a ja zniecierpliwiona czekałam na wyniki. W sumie nie miałam na co liczyć. Dałam plamę ... Co tu więcej mówić ?
- Do następnego etapu dostały się ... - trzymał w napięciu telewidzów Gregorio - Naty i Lu .... Violetta ? Jak to Violetta ? Tutaj jest literówka zamiast "V" powinno być "L" zamiast "i"-"u" i co tam dalej ? - głowił się nauczyciel tańca. Pacany wy !!!
Zrobiłam wielkie oczy na znak zdziwienia.
- Jak to możliwe ? Byłam okropna ...
- Nie prawda. Każdemu się zdarza pomyłka. Byłaś naprawdę dobrą przeciwniczką, a ta porażka mobilizuje mnie do poprawy - przytuliła mnie blondynka
- A...
- Nic nie mów. Jest dobrze. Gratuluję. Zasłużyłaś na to - odeszła na bok.
Wyobrażam już sobie co robi Olga w domu przed laptopem.

- Gratulujemy zwycięzcom, ale nie odchodźcie. Za chwile kolejna dawka "Pojedynku Mistrzów". - dokończył wypowiedź Marotti za Gregorio bo ten zemdlał. - Zaraz pojedynek Braco kontra Napo.
Ponieważ nie przyjaźniłam się z nimi postanowiłam, że udam sięz Francescą do dawno nie odwiedzanego przeze mnie Resto.  Otworzyłam drzwi i to co zobaczyłam było niezwykłe. Sądziłam, że po wyjeździe Lucy do Włoszech nie będzie tu za dużo klientów. Myliłam się i jestem z tego bardzo zadowolona. Usiadłyśmy z szatynką do jedynego wolnego stolika. Zamówiłyśmy soki pomarańczowe. W oczekiwaniu na nie przyszedł ktoś do nas do stolika. W sumie to do Francesci
_____________________________________________________________________________
Weekendowy rozdzialik wam prezentuję.
Jak ja nie chcę jutro iść do szkoły ... Ta a kto chcę xD ...



6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Jade, chciałaś zamęczyć Leon'a? Dobrze, że jest idiotką XD Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Leona z misiem XD
    Lara zaczynasz mnie irytować XD
    kto to mógł przyjść do Fran.
    Powiedziałabym że Fede
    ale znając ciebie to na pewno jest Marco XD
    Czkam na następny !
    Do wieczorka *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. LEOŚ ty mój Bogu, ty!
    Leon jest misiem O.O- to dużo wyjaśnia...w sumie to nie, ale nieważne.

    V.<33

    OdpowiedzUsuń
  4. Błaaaaaagam niech do stoloka się dosiądzie Fede ! Jak tak ładnie proooszę ! xD Dziś przez caaały dzień czytałam twojego bloga, aż przeczytałam ten oto rozdział. Czekam na next, bo chcę więcej !! Ja koooocham tego bloga ! ;** Podrawiam <33

    By Vilers ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie !!!!! Fede do stolika !!! XD ;**
    Lecę czytać nexta ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń