wtorek, 24 września 2013

Rozdział 77 : Podmienili mi tatę ...

( Ugh... Nie wyszło mi to za bardzo ... ale dobra. Ważne by było. Następnym razem postaram się zrobić to ładniej. Tak, wiem nie ma Naty ... -.- )

- To chyba jakaś pomyłka. Marotti wyraźnie mówił, że się dostałaś, a teraz zamiast ciebie jest Ludmiła. Nie rozumiem tego. Idę to wyjaśnić - mówił stanowczo Leon po czym szedł w stronę drzwi. Chwyciłam go za nadgarstek :
- Leon, nie rób tego bo jeszcze ciebie zdyskwalifikują, a tego nie chcę 
- Trudno, niech mnie wywalą z konkursu. Mam to w nosie - wyszarpał się po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Dokładnie tak jak chwilę temu zrobiła to Ludmiła. 
Leon w zależności od sytuacji umie być troskliwy, zabawny, romantyczny, ale i również stanowczy, uparty i groźny. Właśnie tej ostatniej cechy się obawiałam. Nie, na pewno nic nie zrobi Marotti'emu. Nie jest takim idiotą by bić z producentem filmowym.
- Leon ma racje. Może to jakaś pomyłka i ty się dostałaś. Mogło się zdarzyć, że to jakiś błąd w druku. Nie jest to wykluczone - podtrzymywała mnie na duchu Fran
- Nie wiem, może... Albo po prostu się nie dostałam bo widzowie mnie znienawidzili... Nie chcę już o tym myśleć. Idę zatrzymać Leona i powiem mu żeby sobie odpuścił
- Tak, bo ktoś da rade powstrzymać Leona ... - wątpił we mnie Marco
- No to co mam zrobić ? Czekać tu bezczynnie i użalać się nad sobą ? - uniosłam się - Przepraszam, pójdę już.
Zamknęłam za sobą drzwi od baru i panicznie zaczęłam przeszukiwać moją torebkę. Kolejny raz nie mogę znaleźć w niej swojej komórki, ale tym razem zamiast zdemolować połowę miasta sięgnęłam do swojej prawej kieszeni moich jeansowych spodni. Na szczęście komórka się odnalazła. Zadzwoniłam do Leona, który nie odbierał. Mogłam się tego spodziewać dlatego na własną rękę poszłam do studia.

- Jak to Violetta się nie dostała ? - usłyszałam krzyki z pokoju nauczycielskiego. "Leon" pomyślałam i zaczęłam iść szybkim krokiem do pomieszczenia, w którym odbywała się dyskusja. Zatrzymałam się pod drzwiami, ale nie miałam odwagi ich otworzyć :
- Violetta najwidoczniej jest za słaba na drugi etap - rzekł Marotti
- Violetta jest najzdolniejszą osobą, którą znam. Pan dobrze o tym wie ... - bronił mnie Leon
- Może i tak, może i nie. Jest już postanowione, a teraz odejdź bo tracisz swój, a co najważniejsze mój czas. Żegnam
- Dobrze, nie będę więcej marnował swojego czasu na pana i na ten program. Rezygnuje

- Leon...Leon, poczekaj. Nie bądź niemądry. Chcesz zrezygnować bo Violetta nie dała rady ?
- Nie dostała się bo pan jej nie lubi za to, że wyjawiła wasze brudne sprawki z wywiadem. Do widzenia - wsłuchałam się w każde słowo. Leon bronił mnie jak lew. To takie słodkie
... Ej, sekunda. On zrezygnował z programu ? Nie, to jest niemożliwe. Nacisnęłam klamkę :
- Leon, nie rób tego. - rozkazałam
- Nie musiałaś tutaj przychodzić. Mówiłem, że to załatwię - odezwał się brunet
- Właśnie słyszę... Proszę pana, Leon sam nie wie co mówi. Nie może odejść z programu
- Dobra, to wy tu sobie gołąbeczki porozmawiajcie, a ja idę - Marotti zamknął za sobą drzwi
Odczekaliśmy chwile aż producent opuścił pokój nauczycielski i zaczęliśmy krótką sprzeczkę :
- Jeśli ty nie jesteś w programie to ja też nie chcę być - Leon upierał się przy swoim
- Nie pozwolę na to. Ty możesz wygrać "Pojedynek Mistrzów". - spojrzałam mu w oczy
- Nie komplikujmy już tego bardziej. Odszedłem. Kibicujmy naszym przyjaciołom i trzymajmy za nich kciuki, ale proszę. Nie każ mi wracać bez ciebie do tego przeklętego pojedynku.
- Leon ...
- Ja już podjąłem decyzje. Uszanuj ją - chłopak chwycił moje dłonie.

Następnego dnia obudziły mnie krzyki Olgi :
- Dlaczego moja kruszynka nie jest w drugim etapie konkursu ? Jak to ?
- Olgo, może by tak : Hej, jak się spało? Na dole czeka na ciebie jajecznica ...
- Kiedy nic na dole na ciebie nie czeka. Dlaczego mam kłamać, a teraz opowiadaj ! Wyrzucili cię z tego pojedynku bo byłaś za fantastyczna, prawda ? Ja sobie z nimi porozmawiam ! - gosposia pogroziła chwile palcem i zatrzasnęła drzwi.
Spojrzałam na łóżko Fran, które było puste i po chwili znów wtuliłam moją głowę w miękką poduszkę. Próbowałam zasnąć, ale po raz kolejny ktoś się na to nie zgodził :
- Violetto, nie zapomnij o tym, że dzisiaj zabieram cię na miasto - zajrzał do pokoju mój ojciec ubrany w granatowy szlafrok z ręcznikiem na szyi. Chyba wyszedł spod prysznica
- Pamiętam - odrzekłam cicho
- No to wyśmienicie. Bądź gotowa za dwie godziny.
Ponownie zamknęłam oczy.
- Violu !
- Dajcie wy mi się wreszcie wyspać - uniosłam się na moją przyjaciółkę
- Zrezygnowałam z programu - Francesca powiedziała to bardzo spokojnie
- Co ? - spojrzałam na nią ze zdziwieniem
- To co słyszałaś. Skoro nie będzie ciebie, Leona, Fede, Maxi'ego, Ludmiły, Naty i Napo to po co ja mam rywalizować z Andreasem ?
- Wszyscy odeszliście z programu ?
- Tak, zgadza się. Dobra, ja muszę lecieć. Jestem umówiona z ... pa - Włoszka opuściła pokój w mgnieniu oka i nawet nie zdążyłam się zapytać z kim wychodzi, ale niech wie, że ja i tak się dowiem.
Podeszłam do szafy i wybrałam strój na dziś. Gdy miałam zejść na dół, na śniadanie w progu drzwi ustał ponownie mój tata.
- Violetto, nawet nie wiesz jak cieszę się z tego naszego dzisiejszego wypadu, tak bardzo cię kocham - uśmiechnął się tata
- Ja ciebie też kocham - rozłożyłam ręce by mnie przytulił. Ojciec popatrzył chwile na moje dłonie i przybił piątkę.
Zdziwiło mnie trochę jego zachowanie, ale nie wnikając zeszłam na długo wyczekiwane śniadanie. Podczas konsumowania pysznej jajecznicy trochę rozmawiałam z domownikami. Przy stole brakowało jednak rodzeństwa LaFontine. Nie mówię, że byłam nieszczęśliwa z tego powodu, ale od samego rana ten dzień zapowiadał się dziwnie.
- To jak, możemy już jechać ? - zapytał się tata kończąc swoją kawę.
- Pewnie, wezmę tylko aparat, a tak z czystej ciekawości. Gdzie mnie zabierasz ?
- Niespodzianka - puścił mi oczko na znak, że nic i tak mi nie powie
Zmarszczyłam brwi i zapakowałam do torebki wszystkie potrzebne przedmioty. Wyszłam na dwór i wsiadłam do auta. Przez całą drogę pytałam się "Daleko jeszcze ?". Po dziesiątym razie tata się zlitował i zatrzymał auto. Otworzył mi drzwi :
- Jesteśmy na miejscu.
Zobaczyłam średniej wielkości budynek z szyldem "juego de bolos" (tłm. kręgle, kręgielnia).
- Tato, ja nie umiem grać w kręgle ... - przyznałam się stawiając nogę na ziemi
- Wiem, ale twój staruszek w czasach młodości był całkiem niezły w te klocki i tak pomyślałem, że nauczę moją księżniczkę grać.
- No dobrze - posłałam mu niepewny uśmiech.
Weszliśmy do kręgielni. Tata poszedł wypożyczyć nam buty do grania, a ja w tym czasie trochę się przyglądałam jak robią to "zawodowcy". Usiadłam na pufę, która znajdowała się za filarami.. Obserwowałam różnych ludzi. W ten sposób dowiedziałam się jak trzymać kulę w jednej dłoni. Podeszłam do jednego z toru, a po chwili dołączył się do mnie ojciec z butami w ręku. Ubrałam jedną parę na moje stópki.
- Dobrze, a teraz się przyglądaj jak robi to mistrz, czyli ja - tata wziął kulę do ręki po czym sturlał ją po taśmie. W efekcie zostały przewrócone cztery kręgle
- Tatusiu, coś się nie postarałeś - posłałam mu drwiący uśmieszek
- Nie jestem w formie, a skoro myślisz, że jesteś lepsza to mi to udowodnij - uniósł jedną brew do góry
- Mam zacząć się ciebie bać ?
- Tylko nie przejmuj się jak za pierwszym  razem ci się nie uda - wątpił we mnie - ja gdy zaczynałem ... - tata mówił coś dalej, ale nie bardzo słuchałam. Skupiłam się na torze, kuli i kręglach na końcu taśmy. - ... tak właśnie zdobyłem złoto w mistrzach juniorów - zakończył swoją wypowiedź, a ja w tym czasie zbiłam wszystkie kręgle
- Tato, patrz ! - wskazałam palcem
- Za pierwszym uderzeniem ? Jak to ? - w geście zdziwienia momentalnie powiększyły się jego źrenice
- Nie cieszysz się, że odziedziczyłam talent po moim ojcu ? - i znów ten sam kpiący uśmieszek ogarnął moją twarz

Spędziliśmy w kręgielni jeszcze 30 minut. Bylibyśmy dłużej, ale mój tata nie umie przegrywać, a jego wymówki były tak słabe, że chyba sam w nie nie wierzył.
- No to gdzie teraz ? - pytałam z zaciekawieniem w oczach
- Wracamy do domu
- Czyżby szanowany inżynier, pan German Castillo jest załamany tym, że nie wygrał ze swoją córką w kręgle ?
- Violetta, nawet sobie nie żartuj. Po prostu miałem zły dzień i te buty były na mnie za małe
- Powiedzmy, że ci wierzę
- Violetto ! - krzyknął poddenerwowany
- Przepraszam
- Już dobrze, następnym razem jak tu przyjedziemy pokaże ci co potrafię, a teraz co powiesz na jakiś film ?
Pokiwał twierdząco głową na znak, że pomysł bardzo mi się podoba. Kino było jakieś 100 metrów za kręgielnią. Kupiliśmy bilety na dramat. Osobiście wolałabym musical, ale tata mówi, że i tak jak mnie słyszy jest załamany swoim głosem, więc nie chce się dobijać jeszcze bardziej. Nie sądziłam, że kiedykolwiek odkryję taką twarz mojego ojca. Zawsze był stanowczy, nadopiekuńczy, tajemniczy i trzymający się wyznaczonych zasad. Zmienił się naprawdę nie do poznania, na lepsze. Weszliśmy do sali kinowej, w której już było ciemno. Utrudniło nam to dojście do swoich miejsc dlatego zajęliśmy pierwsze, lepsze. Kubełek popcornu ułożyliśmy pomiędzy nasze siedzenia. Film się zaczął, a po słowach postaci "Rico, jestem twoim ojcem " mój tata miał napad śmiechu. Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem, tak samo jak wszyscy z rzędów umiejscowionych wyżej :
- Nie przejmujcie się, ludzie. On zazwyczaj taki nie jest. To jego pierwszy wypad do kina - przemówiłam w obronie ojca, a tata śmiał się jeszcze głośniej - Tato, wszystko dobrze ? - zapytał z troską o jego stan
- Ale ... on powiedział ... " zostały mi dwa dni życia " i marnuje je z Penelopą, to takie niemądre
Zachichotałam się pod nosem.
- Cheeeeeeese ! - krzyknął wyciągając aparat z mojej torebki
Czy mój tata został podmieniony na kręgielni ?
- Proszę aby pan opuścił tą salę ponieważ wszyscy się skarżą - podeszła do nas ochroniarka i wskazała nam wyjście
________________________________________________________________________________
Nie wiem jakoś tak długo zajęło mi napisanie tego rozdziału o.O
Jak nigdy wcześniej ^^
Mam nadzieję, że wam się podoba, osobiście sądzę, że nie należy do najlepszych ...
Jak uważacie czy Leonetta pocałuje się w tym 67 odcinku ? Mi się wydaję, że jest cień szansy, ale po tym serialu to dosłownie wszystkiego można się spodziewać :D
Jej ! Jest już jedno zgłoszenie na konkurs na OS'a. <33


10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział KOchana <3 Mam nadzieję, że podobał się mój One Shot .? ;P

    Twoja C.<3 Zapraszam cię i innych na mój blog : http://fedelettaforever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajajj ^^ Piękniutki ^^ German mnie rozwalił XD

    Kiniuś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział zapraszam do mnie http://realloveleonettaviluileon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, a co do odcinka 67 mam nadzieje, że bedzię buziak. Już nie moge się doczekać!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzialik ^^
    Ale German mnie dzisiaj rozwalił po całości *.*
    Po prostu mi humor poprawiłaś...
    Kocham i czekam na NT.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahahaha, German mój bosie, przegrać z Violką w kręgle i ten wasz "przytulasek" xDD
    Leoś mój ty słodziaku, ty!!
    JA CHCIEĆ NEXT'A!!

    V.<33

    OdpowiedzUsuń
  7. Lololololololololololololololololololove YOU ! Boooooskiii rozdzialik xD Andreas wygra ? xD ahahahah xD To będzie dziiiiiwne ;D CZekam na nexta ;*

    By Vilers ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Hah :D świetny !!
    German rozbraja xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero w 80 ;_; WhY?! ~Kinga

    OdpowiedzUsuń