piątek, 6 września 2013

Rozdział 64 : Porwanie

Na wpół przytomna widziałam jakąś postać, która trzymała moje nogi w kostkach i ciągnęła w stronę drzwi :
- W co się teraz bawimy ? - zapytałam nieświadoma tego co mówię
- Porywam cię - odpowiedziała chyba kobieta
- Uuu nowa zabawa. Bosko... - po moich słowach postać dała mi rolkę taśmy klejącej
- Zalep sobie ten dziób, który się nie zamyka. Sama bym to zrobiła, ale paznokcie mi się złamią
Nie wiedziałam o co jej chodzi, więc owinęłam sobie nią głowę.
- Genialnie, teraz nawet nie muszę się na ciebie gapić - mówiła uradowana porywaczka
Kolejny raz poczułam ucisk w okolicach kostek. Całkiem fajnie było. Trochę głowa bolała jak szłyśmy przez tęczowy szlak zwany chodnikiem.
- Pakuj się do bagażnika - rozkazała teraz już widoczna kobieta w czarnym płaszczu z ciemnymi okularami na nosie.
Sądząc, że to etap zabawy weszłam posłusznie do tylnej części samochodu. Ułożyłam się w niezbyt wygodnej pozycji.
- Rozumiem, że mam teraz zacząć liczyć ? No chyba, że jednorożec Mercedes ma zrobić to za mnie ?
- Tak, tak zacznij liczyć od a do 1 i jak już skończysz będziemy na miejscu - krzyknęła postać wsiadając do auta.
Droga była długa. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie wrzaski :
- No rusz się !!! Jedź ! Masz czerwone! Jedź - krzyczała osoba z przodu
Ja znam ten głos. Potrząsnęłam głową, którą miałam całą oklejoną taśmą. Zdziwiłam się. Delikatnie zdzierałam ją z twarzy. Chyba teraz jestem bez brwi. Chwilę później stanęliśmy.
- Wysiadaj - usłyszałam oschły głos kobiety, której nadal nie mogłam rozgryźć tożsamości.
Otworzyła bagażnik i wskazała palcem jakąś szopę. Popatrzyłam na nią jak na idiotkę i ile miałam sił w nogach zaczęłam biec przed siebie. Przebyłam gdzieś z 200 metrów. Odwróciłam się do tyłu by zobaczyć czy ta kobieta biegnie za mną.
- Zatrzymaj się. Nie chce mi się ciebie gonić w szpilkach ... - wołała
Zaśmiałam się na znak, że nie spełnię jej głupiego żądania.
- A ty gdzie się wybierasz ? - przez ten czas jak głowę miałam zwróconą do tyłu wpadłam na jakiegoś mężczyznę.
- Matias ? - pytałam z niedowierzaniem - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. Naprawdę ... Jakaś baba wsadziła mnie do bagażnika i przywiozła tutaj, a ja nie znam drogi do domu - mówiłam na jednym oddechu.
- Dobrze, pomogę ci - mówił nieco dziwnym głosem szwagier ojca. Mężczyzna ujął mnie w nadgarstku.
- Matias, ściskasz mnie za mocno ... - narzekałam
- Oj teraz to twój najmniejszy problem - zacisnął mocniej uścisk i prowadził w stronę szopy.
Wtedy zrozumiałam, że tą kobietą, która mnie tu przywiozła była moja macocha. Próbowałam się wyszarpnąć. Ten niepozorny obżartuch ma naprawdę dużo siły.
- Mówiłaś, że sobie poradzisz, a prawie ci smarkula uciekła ... - mówiąc to Matias skierował się do Jade, która zdjęła okulary tym samym potwierdzając mój tok myślenia.
- To nie wystarczyło, że zdzieliłam jej z prostownicy i przywiozłam tutaj ? To ja jeszcze miałam pilnować żeby nie uciekła ? Porywanie jest takie męczące.
- Trumnę przynajmniej zamówiłaś ?
- Ona zawsze czeka w gotowości, a że ona sama nie pofatygowała się skrócić swojego życia musimy jej trochę pomóc - uśmiechnęła się szyderczo macocha - weź ją poproś żeby weszła do tej szopy, a my w tym czasie pójdziemy na zakupy.
Matias wepchnął mnie do chatki i odszedł. Potem usłyszałam ich kroki. Chyba sobie poszli - pomyślałam. Pierwsze co uczyniłam było sprawdzenie czy tych dwóch półgłówków zamknęło drzwi na klucz. Niestety nie byli aż tak nierozgarnięci i nie mogłam stąd uciec. Potem pomyślałam o tym, że nie zabrali mi telefonu. Słabo jak na porywaczy... Wybrałam numer Leona, który odebrał po drugim sygnale :
- Już się stęskniłaś ? - zapytał
- Nie, Leon ... Jade i Matias mnie porwali - szybko tłumaczyłam
- Słyszałaś to ? Ona z kimś rozmawia. Nie zabrałaś jej telefonu ? - darł się na siostrę mężczyzna
- Gdzie jesteś ? - usłyszałam zdenerwowanie w głosie chłopaka.
Nie odpowiedziałam mu bo do pomieszczenia wtargnął wkurzony Matias. Wyrwał mi z rąk komórkę tym samym rozłączając połączenie :
- Zachciało się dzwonić po pomoc ? Zapomnij ! - ponownie opuścił szopę zamykając ją na trzy spusty.
OCZAMI LEONA 
Bardzo zdziwiła mnie rozmowa z Violą. Ma kłopoty, więc muszę jej pomóc. Pierwsze co mi wpadło do głowy to udanie się do jej domu. Pośpiesznie biegłem w stronę rezydencji Castillo. Po drodze napotkałem Fran :
- Gdzie się tak spieszysz ? Ahh tak do Violi ? Już rozumiem - zaczęła się ze mnie śmiać
- Nie... znaczy tak, ale nie w tej sprawie. Porwali ją
- Myślisz, że dam się nabrać ? Znów chcesz wyciąć mi jakiś kawał, prawda ? - nie uwierzyła mi
- Nie, Fran. Tym razem nie żartuję.
- Jasne, spróbuj kitować Ludmiłe albo Cami, ja już znam wasze zagrywki ... Cześć
Wkurzyłem się trochę na nią, ale nie tracąc czasu biegłem dalej. W niecałe 5 minut stałem już pod bramką willi Violi. Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi pan Castillo :
- Dzień dobry, Leon. Viola chyba jeszcze śpi. Obudzę ją - otworzył szeroko drzwi
- Violette porwała Jade i Matias i nie wiem gdzie są. Trzeba ją ratować - w mojej głowie to zdanie brzmiało o niebo lepiej
- Ty chyba niewyspany jesteś po wczorajszych tańcach, prawda ? Viola jest u siebie w pokoju, a Jade pojechała do fryzjera. Idź może lepiej do domu i wyśpij się porządnie.
Zawiedziony opuściłem posesje. Wyjąłem komórkę i przez pomyłkę wybrałem numer Violki zamiast Maxi'ego :
- Halo, tutaj Jade.
- Proszę powiedzieć mi gdzie trzymacie moją dziewczynę
- W szopie, w lesie zaraz za autostradą. 1 kilometr od naszego domu. Tylko tutaj nie przyjeżdżaj bo ją uratujesz i wtedy z mojego porwania nici, rozumiemy się ? - podała mi wszystko jak na tacy nie specjalnie pierwszej mądrości macocha Violi
Rozłączyłem się.
- To co będziesz robił skoro nie możesz jej ratować bo masz zakaz ? Idziemy grać u ciebie na konsoli i nosić te czadowe jeansowe czapki z dwoma daszkami ? - pojawił się znikąd mój kumpel Andres
- Po pierwsze to mam zajęcie, a po drugie to są spodnie...
Zauważyłem, że po przeciwnej stronie sąsiad Castillo ma motor. Pożyczyłem go na trochę i osiągając maksymalną prędkość dojechałem do lasu. Ukryłem się za drzewami i szukałem wzrokiem jakieś szopy. Gdy wreszcie odnalazłem ją skradając się próbowałem zbliżyć się do porywaczy i mojej dziewczyny. Nagle poczułem czyjąś dłoń na moich ustach. Chyba mam kłopoty ...
_______________________________________________________________________________
Pisany na szybko ;>
Wreszcie weekend ;D
Jak tam ten pierwszy tydzień nauki bo u mnie zaskakująco dobrze ?
Może napiszę jeszcze jeden
Dziękujemy za 30 tys. wyś. :*****

8 komentarzy:

  1. 1 oł jeee super blog <3 czytam reguralnie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAA śietny!!
    Co ty robisz z Violą i Leonem ?? hę??
    Co tam dalej.
    Serio jednorożce Mercedes??
    Dobra zostawmy Xd
    Co po za tym, Jade to jest jednak mocna XD
    Czy ona nie pamięta że pożyczyła mi tą trumnę i jej jeszcze nie oddałam. No zdziwi się bidulka.
    Ciekawe kto złapała Leona....

    OdpowiedzUsuń
  3. Leoś kochanie!!
    Co ona ci zrobiła!? Pamiętaj mój numer telefonu masz zapisany pod: "Największa Fanka Leoniastego Ever"!!!
    Dzwoń obojętnie w dzień czy w nocy!!!

    V.<33

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!!
    Pisz następny rozdział jak najszybciej. Powodzenia! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam, uwielbiam !!!!
    Wspaniały :** haha głupia Jade ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam, uwielbiam !!!!
    Wspaniały :** haha głupia Jade ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej jak to było dawno xd
    Śliczne *-*

    OdpowiedzUsuń