sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 19: Kolejny adorator

To był chłopak w różowych rurkach. Miał na sobie niebieską koszulkę i kapelusz. To był Broadway z kwiatami w ręku :
- Violu, słyszałem o twoim rozstaniu z Leonem. Tak mi przykro naprawdę. No i wiesz ja jestem do wzięcia. Mogę zawsze cię pocieszać i nie zostawię cię jak ten głupek - mówiąc to złapał moje ręce bardzo mocno
- Ja się nie rozstałam z Leonem to po pierwsze i to nie jest głupek. Puść mnie - próbowałam uwolnić się od niego. Na szczęście w samą porę do studia przyszedł Leon :
- Co tu się wyprawia ? Ktoś to mi może wytłumaczy - spojrzał się z pretensjami na Broadway'a
- Nic Leon. Ten oto tutaj nie chce mnie puścić
- Nie słyszałeś ? Masz ją puścić bo inaczej sobie pogadamy - mówił dalej wkurzony
- Ta a co mi zrobisz panie jestem taki romantyczny. Noszę koszulę i traktuje dziewczyny z szacunkiem. Stary kto w XXI wieku tak robi ?
Leon popchnął go, a Broadway nie mógł podnieść się z ziemi :
- Jeszcze raz zbliżysz się do Violetty, a wylądujesz w szpitalu - krzyknął, a później mnie objął :
- Leon, nie przesadzaj. Nie możesz go bić bo cię wyleją ze studia. Znasz przecież regulamin, nie ?
- Tak znam, ale nie pozwolę by ktoś - nie zdążył dokończyć bo przyleciał Andres :
- Leoniasty, zobacz napisałem list na komórce do prezydenta USA z ostrzeżeniem, że mrówka wyjawiła mi sekret. Mają one zamiar zbudować armie przeciwko Obamie. Mam pytanie rozczyta się z mojego pisma ?
- Napisałeś to na komórce ...
- Masz rację, powinien był to zrobić na kalkulatorze - poszedł wreszcie sobie
- Ludmiła, ja cię przepraszam. Wiesz, że nie zrobiłam tego celowo - mówiła Nata przez łzy do królowej wredności
- Słyszysz coś Broadway ? Bo ja nic ... - mówiła Ludmiła
- Nie ja też nie. Idę ci po tą wodę jak kazałaś - Broadway przeszedł na stronę Ludmiły ?
Nie zwracałam uwagi już później na tą szopkę i poszłam do klasy gdzie mieliśmy mieć lekcje z Pablo. Właśnie mieliśmy. Na zajęcia wszedł Gregorio. Wchodząc zamknął na klucz drzwi :
- Witajcie ciamajdy, Ludmiła i ty Fedegłąbie
- Jej jestem wyróżniony - powiedział cicho Fede
- Gregorio, nie powinniśmy mieć teraz lekcji z Pablo - zapytała się Camila
- Powinniście ... - uśmiechnął się Gregorio
- No to gdzie on teraz jest ? - dopytał się Maxi
- Za drzwiami - pokazał palcem - czeka na swoją kolej :
- Gregorio, otwórz mi drzwi. Mam teraz lekcję - krzyczał Pablo
- Nie, nie masz. Gdybyś miał byłbyś tutaj. Idź sobie i nie przeszkadzaj mi w zajęciach bo zgłoszę cię do Antonia - rzucił swoją piłeczką w stronę radia.
Potem podzielił nas na grupy. Kiedy próbowałam iść otworzyć naszemu ulubionemu nauczycielowi drzwi zaczął się na mnie drzeć :
- A ty gdzie się wybierasz ? To moja lekcja - potem rzucił we mnie piłeczką. No prawie. Leon złapał ją w locie :
- Nikto oprócz mnie nie może dotykać mojej piłeczki. Puść, zostaw, zostaw - Leon trzymał ją w ręce,a rękę miał w górze. Gregorio skakał do niej.
- Oddam jak wpuścisz Pablo
- Piłeczka nie jest tego warta. Weź ją sobie... Oddaj !!! Dobra zaczynamy lekcje, ale Leon mam cię na czarnej liście. Pierwsza grupa to Ludmiła, Leon, Andres, Camila, Maxi Naty i Francesca no a reszta to druga grupa. No to zaczynajcie tańczyć czy tam coś. Każdy tańczył jak należy tylko Andres coś świrował.
- Idę po Antonia - wrzasnął bardzo wściekły Pablo
- Koniec lekcji zapchlone \ bachory i Ludmiła. - podszedł do Leon i zabrał mu piłkę - kocham cię piłeczko. Tęskniłem. Idę teraz cię odkazić. Po lekcjach udaliśmy się do Resto na soki. Francesca pogodziła się z Marco. Czuję ulgę. Nie mogłam bym żyć gdybym wiedziałam, że się pokłócili przeze mnie.
Do naszej paczki dołączyła się smutna Naty. Maxi ją zaprosił :
- Hej, Naty nie smutaj się. Wiesz jaka jest Ludmiła- pocieszał ją chłopak Cami - zamówię dla ciebie sok - uśmiechnął się. Zachowywał się jak by nikogo po za nią przy tym stoliku nie było :
- Dobra, to ja zamówię dla reszty - oznajmił Leon
Kiedy mój chłopak odszedł od stolika dołączył się do nas Broadway :
- Hej śliczna. Jesteś taka śliczna i do tego jeszcze jesteśmy razem w grupie. Ty to masz szczęście. Jestem taki boski. Widzisz też umiem się tak przechwalać jak Leon, ale wiesz ja jestem przystojniejszy od niego, ale nie gadajmy już. Daj lepiej mi buziaka. - zrobił dzióbek i zbliżał się do mnie. Chciałam go odepchnąć, ale zrobił to ktoś inny.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj napiszemy jeszcze jeden, ale odrobinę później






16 komentarzy:

  1. Na stos z Brodawayem!!
    Rozdział jak zawsze BOSKOSUPERZAJEMEGAPIĘKNY! Taaak!! Nowe słowo xDD
    Uwielbiam waszego bloga.. powiem nawet, że jestem uzależniona xD

    Całuski:**

    Viluśka:**

    P.S. Zapraszam do mnie<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, zgadzam się w 100%. Fajne te nowe słówko ;D

      Usuń
  2. Uhuhuhu. *.* "rozczyta się z mojego pisma" hahahah :D skąd ja to znam ? Rozdział boski jak zwykle ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrego teksta miałaś ;D Mówiłam ci wczoraj, że pożyczę go do Andresa ^^

      Usuń
    2. Tak, tak wiem. I nie mam nic przeciwko temu ;***

      Usuń
  3. Tak wgl to zapomniałam wam życzyć udanych wakacji, więc życzę teraz ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Postaramy się nie zaniedbać bloga i pisać chociaż jeden rozdział albo jakąś zabawę codziennie czy coś, a jak nie będzie tam neta to ... Trzy kropki wyrażają więcej niż 1000 słów

      Usuń
    2. Heheh trzymam was za słowo. :D Obyście tam miały neta :C

      Usuń
    3. Zgadzam się 3 kropki to więcej niż milion słów!!
      Popieram Victoria, popieram.

      Usuń
    4. No ba, Victoria zawsze ma racje !! :D taka tam skromna ja. :**

      Usuń
    5. Uff.. Myślałam, że tylko ja jestem taka skromna...
      KOFFAM!

      Usuń
  4. Mam Pytanie , te opowiadanai sa prawdziwe , czy sb wymyslaće je ? :D .

    OdpowiedzUsuń
  5. on niech bedzie z naty :D !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Brodway jest okropny!!!! Niech się zajmie Ludmiłką!!!!!
    www.yo-tengo-un-plan-siempre.blogspot.com
































































































































    P.V.




    OdpowiedzUsuń