- Wyjeżdżamy ... - powiedział smutnie
- Aha w sensie wy wyjeżdżacie na podróż poślubną ? Spokojnie nie martwcie się mną. Zamieszkam u Fran, Ludmiły albo Camili. To na ile jedziecie ? Dwa tygodnie, tydzień ?
- Nie, Violu. Wyjeżdżamy wszyscy czyli Jade, Matias, ja, Angie, Ramallo, Olga i ty. W poniedziałek wsiadamy w samolot i przeprowadzamy się do Hiszpanii. Masz czas na pożegnanie się ze znajomymi. Jutro jadę wypisać cię ze studia - nie spoglądał mi w oczy. Podejrzewam, że nie chciał patrzeć jak płaczę
- Tato proszę nie rób mi tego znowu. Nie chcę stąd wyjeżdżać. - przytuliłam się do jego umięśnionego ramienia i natychmiastowo poplamiłam maskarą jego błękitną koszule
- Kochanie wiem, że to trudne, ale podpisuję kontrakt i robię tam interesy. Ciężko będzie jeździć co 2 dni do Hiszpanii i z powrotem
- Czemu ty zawsze przejmujesz się tylko swoją karierą, tato ?
- Myślę tutaj o tobie, złotko - wypierał się
- Wyjdź ! Tato, proszę cię wyjdź ! - władowałam moją twarz w miękką poduszkę.
Dlaczego teraz ? Właśnie znalazłam prawdziwą miłość i bez przeszkód byliśmy szczęśliwi, a teraz mój ojciec, a raczej jego praca wszystko mi psują. Mam tu przyjaciół i studio. Czemu zawsze musi się coś popsuć ? Jak ja to przekaże mojej paczce ? Violu, masz czas. Teraz dopiero jest czwartek. Powiesz im wszystko jutro z rana w szkole. Będzie dobrze. Nadal będę utrzymywała z nimi kontakt...
Co ja wygaduję ? To za duża odległość nas poróżni. Oni znajdą sobie nową ' Violette'. Leon zacznie umawiać się z inną dziewczyną, a ja będę cierpiała. Już za nimi tęsknie, a widziałam ich dzisiaj rano,a co to będzie jak nie spotkam ich przez rok, dwa, dziesięć ? Moje przemyślenia jeszcze bardziej mnie zdołowały. Przez całą noc nie zmrużyłam oka. O 4.06 zeszłam na dół napić się szklankę mleka. Chciałam zadzwonić do Leona i powiedzieć to wszystko bo później nie będę miała odwagi, ale stwierdziłam, że śpi i jak mu to teraz powiem to i tak tego nie zrozumie i będę musiała powtarzać to drugi raz. Rano ubrałam się na oślep. Nie zjadłam śniadania i ślimaczym krokiem wyszłam z domu do studio
. Znajomi od razu zauważyli, że coś jest ze mną nie tak :
- Hej, kotku czemu jesteś smutna ? - pytał się pierwszy Leon
- To przez to, że jako pierwsza wyszłam z twojej imprezki, prawda ? Nie gniewaj się o to. - próbowała zgadnąć przyczynę mojego stanu Olivia
- Tak, to jej wina - wskazała palcem jej siostra
- Tu chodzi o coś większego ... - zauważyła Fran - Violu, co jest ? - naciskała
- Nam możesz przecież powiedzieć - ciągnęła Cami
Przez tłum moich przyjaciół przedarł się ... Diego. 'Czego on jeszcze chce?' pomyślałam :
- Tak wiem, że nie chcecie mnie widzieć. Leon nie bij ! Chcę tylko z tobą porozmawiać o wszystkim co było i zacząć od nowa naszą przyjaźń
- Nie no trzymajcie mnie bo zaraz mu dowalę - powstrzymywał się Leosiek
- Bez spiny. Nie przyszedłem tu jej podrywać. Zależy mi na jej przyjaźni, ale widzę, że nienajlepszy moment wybrałem - starał się uspokoić mojego chłopaka
- No tak się składa ... - spławiał go Leon
Diego odszedł bez słowa. Ja również byłam dalej zamknięta w sobie. Nie wiem jak to im powiedzieć. Ciekawe jak to odbiorą...
- Violu, jeśli nam ty nie powiesz, zrobimy wszystko by wyciągnąć to od kogoś innego - mówił poważnie Fede
- Wyprowadzam się do Hiszpanii - wydusiłam to wreszcie z siebie. Czułam jak po moich policzkach zaczęły się lać strumienie łez. Nie mogłam nad nimi zapanować.
- Co ze ślubem twojego ojca ? - pytała smutno Fran
- Jak to wyjeżdżasz ? - nie wierzyła Camila - Zostawisz na tutaj samych ?
Zadawali masę pytań, na które ciężko było mi odpowiedzieć. Wiedziałam, że tak będzie. Zirytowani naciskali jeszcze bardziej.
- Violetto, czemu nam to robisz ?
- Nie rozumiecie, że tego nie chce ? Wolałabym zostać w Buenos Aires i dalej uczyć się w studio, ale nie mogę przez mojego ojca i jeśli naprawdę wam na mnie zależy to nie obwiniajcie mnie o to - wybuchłam zdenerwowana
- Oczywiście ... - przytaknęli jednogłośnie
- Ślub będzie w tą sobotę, a ja wyjeżdżam w poniedziałek. Takie są fakty. Będzie mi was brakować - rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Leon przemilczał całą tą dyskusję, ale można było dopatrzeć się spływającą po jego policzku jedną,małą, przezroczystą, lśniącą łzę :
- Kochamy cię, Violu - wszyscy jak na znak przytulili mnie zataczając krąg
- Obiecujemy ci, że będziemy pisać, dzwonić i sms'ować codziennie - postanowiła Camila
- Nie obiecuje się rzeczy, których się nie spełni. Wiem jaka jest prawda i po własnym doświadczeniu wiem, że prędzej czy później takie znajomości się rozpadają, więc nie utrudniajcie mi tego i po prostu niczego nie przysięgajcie. Narobię sobie nadziei, a potem spotka mnie wielki zawód - mówiłam to bardzo poważnie
- Czyli to znaczy, że ... - nie dokończył zdania mój chłopak, ale zrozumiałam o co mu chodziło
- Nie wiem... Związki na odległość nie wypalają... - sama nie wierzę w to co mówię. Czy ja właśnie zerwałam z najlepszym chłopakiem jakiego miałam i tego, którego kochałam nad życie ?
- Violu, proszę cię nie mów tego ... - spłynęła druga i trzecia łza po policzkach Leona
- Muszę - otarłam z jego policzków łzy i odeszłam od grupy przyjaciół
Chciałam pobyć sama. Chyba dobrze, że to zakończyłam teraz i w taki sposób. Później byłoby mi jeszcze ciężej bo zależy mi na każdym z nich. Czemu rozstania muszą być takie trudne, a to wszystko przez te głupie interesy mojego ojca. 100 razy wolałabym być biedniejsza niż przeprowadzać się co i rusz na inny kontynent. W końcu dojdzie do tego, że szanowny pan German Castillo rozkaże nam zamieszkać na Antarktydzie bo będzie miał interesy z pingwinami. Nie czułam się na siłach, więc chciałam z powrotem wrócić do domku. Otulić się w koc i wyryczeć się w spokoju. Planowałam ominąć zwinnie znajomych by nie ranić ani ich, ani siebie. Niestety nie udało mi się to za specjalnie :
- Violu, zaczekaj. - wołała mnie Fran
- Mamy dla ciebie prezent - biegła w moją stronę Camila
- To dla ciebie - wyjął zza pleców Maxi mini pudełeczko owinięte czerwoną wstążką.
Otworzyłam je czym prędzej. Byłam ciekawa co przygotowali dla mnie przyjaciele. Uchyliłam wieczko kartonika i ujrzałam tam przepiękne zdjęcie obite w drewnianą ramkę.
Zaczęłam płakać, ale nie wiem czy ze smutku, że ich opuszczam, czy ze wzruszenia. Dlatego właśnie chciałam wrócić do domu nie napotykając ich na drodze. Wiedziałam, że zrobią coś takiego dzięki czemu będę tęskniła jeszcze bardziej. Szybko zapakowałam prezent do torby. Wychodząc wydukałam jedno słowo : ' dziękuję'. Ten wyraz nie był tylko za niespodziankę, ale również za te 2 cudowne lata i za to, że pomogli mi zrozumieć, że muzyka to moja pasja. Mogłabym tak w nieskończoność wymieniać sukcesy, które im zawdzięczam, ale to nie w tym jest sens. Dosyć energicznie wróciłam do mojego domu. Wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Wyjęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam wkładać do niej ubrania. Odłożyłam na wieszak tylko moją sukienkę, którą przerobiła dla mnie moja ciotka. Całe szczęście, że ona jedzie z nami... Zmęczenie spowodowało, że zasnęłam na podłodze. Obudziłam się gdzieś około godziny 6. Zerwałam się na równe nogi i naszła mnie wena. Sięgnęłam po pamiętnik i zaczęłam zapisywać w nim nuty i słowa. Tak właśnie powstał utwór ' Nuestro Camino'. Opisuje wszystkie uczucia, którymi darzę Leona. Postaram się pokazać mu to przed wyjazdem. Balkonem wyszłam na zewnątrz by nie przyczaił mnie mój tata. W końcu za chwile wesele, a ja ciągle nie ubrana. Pobiegłam do domu Verdasów. Kartkę z pamiętnika wyrwałam i włożyłam mu do skrzynki. Sama przepisałam sobie tekst na następną stronę mojego sekretnika. Czym prędzej wbiegłam do mojego pokoju, ale gdy zamykałam balkon słyszałam oddech osoby stojącej za mną. Gdy się odwróciłam ujrzałam ...
______________________________________________________________________________
Tak wiem strasznie smutny, ale taką miałam wenę teraz i tak jakoś samo wyszło.
No to jest rozdzialik o 23.39 może napiszę jeszcze, ale dodam rano.
Kochamy was <3
Nie!!!!
OdpowiedzUsuńTy po prostu uwielbiasz jak ja cierpię prawda!?!?
Ale ja wiem coś czego inni nie wiedzą i chociaż to podtrzymuje mnie przy życiu :(
Całuski i muszę przyznać, że chociaż nienawidzę tego rozdziału z powodu rozpadu Leonetty to wyszedł ci boski <33
V.<33
Niech to będzie Leon. I niech Viola zamieszka u Leona albo Fran lub Cami lub Ludmi. Po prostu niech zostanie.
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się
Smutny ale fajny.
Kiedy next?
Czy tylko ja płakałam?? Rozdział jest świetny ale bardzo wzruszający.. Jestem twoją fanką i cieszę się że znalazłam twojego bloga... Te creo i liczę na to aby Viola zamieszkała nwm. z Leonem albo ojciec niech zostawi jej dom <33 Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńNo normalnie dalej mi łzy lecą bardzo wzruszający i smutny rozdział a zarazem piekny ;)
OdpowiedzUsuńNie umiem doczekać się kolejnego rozdziału ;d
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział:) niech Violetta wyjedzie a po paru dniach wróci
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
OdpowiedzUsuńJej, ja też płakałam ! ;c ...
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszający rozdział. Taki ciekawy i smutnyy ;ccc - Podoba mi się. ;> Oby Violka szybko wróciła! <3
Nie no i ja się poryczałam!
OdpowiedzUsuńRozdział jest bardzo smutny ;9
Ale jak ty możesz to robić mi i Viluśce??
Przecież ja tu umrę!
Mi wszyscy mówią że jestem twarda i nigdy nieplacze a teraz jak to przeczytałam to tysiące łez tak jak Violeccie mi naplywa :'(
OdpowiedzUsuń