środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 55 : Poszukiwania

... pieniędzy nie było w kapeluszu. Usłyszeliśmy głośny huk dobiegający z graciarni Beto. Fede postanowił sprawdzić to jako pierwszy. Uchylił drzwi i wybuchł śmiechem. Nie wiedziałam co było jego przyczyną dlatego podeszłam do chłopaka i przez ramię zajrzałam co zobaczył. Okazało się, że to Andres, a na czubku jego głowy umiejscowiona jest czapka Broadway'a. Ciemno-skóry podszedł do niego i zabrał mu ją chamsko.
- Hej, chwila. Gdzie są nasze pieniądze, Andres ? - zapytałam wkurzona
- No ... - zaczął swoją historie - kiedy wy wyszliście zauważyłem kapelusz na blacie i ...
- I postanowiłeś go sobie tak wziąć ? - mówiła zdenerwowana Ludmiła
- Tak, ale na szczytny cel - tłumaczył się
- Zaniosłeś je do fundacji dla dzieci z biednych rodzin ? - próbowałam się uspokoić myślą, że zrobił to co powinien był zrobić
 Nie... Skąd ty się urwałaś? Dałem je mojemu jednorożcowi bo był głodny, a on się tym żywi. Podziękował mi i dodał ' moje drobne wyglądają inaczej i nie wychodzą z beretu'
- Kapelusz, to jest kapelusz !!! Pff beret sam jesteś jak ten beret - oburzył się Broadway i trzasnął drzwiami na pożegnanie
- A tak na serio to gdzie one są ? - próbował dotrzeć do głupka spokojny Leon
- No nie ma ich
- Barwo, brawo !!! Zdzieraliśmy sobie przez cały dzisiejszy dzień gardła po to by król idiotów nam te pieniądze odebrał - zaczęła klaskać sarkastycznie w ręce Ludmiła
- Król idiotów tutaj ? Super to ja idę się z nim spotkać. To na razie cieniasy i Leoniasty - pomachał nam Andres i ulotnił się ze studia w mgnieniu oka
- To co teraz zrobimy ? Ludzie pomyślą sobie, że wcale nie zbieraliśmy pieniędzy na biedne dzieci tylko wydaliśmy je na nasze zachcianki - przytuliłam się do Leona
- Hej no nie załamujcie się. Jakoś odzyskamy tą kasę - pocieszał wszystkich dobrym słowem Maxi
Uśmiechnęłam się lekko. Może i ma racje ...
Fran podeszła do mnie :
- Violu, wracamy już ? Głowa mnie trochę boli
- Dobrze - cmoknęłam Leona lekko w policzek i ruszyłam za Fran.
Przed studio czekał na nas Luca w samochodzie. Wsiadłyśmy ucieszone, że nie będziemy musiały maszerować na pieszo :
- Wiecie, że wasze występy były na żywo w telewizji ?
- Ojej. To super - w duchu cieszyłam się, ale na zewnątrz nie było po mnie tego widać
- To jak, ile udało wam się zebrać pieniędzy ? - zadał pytanie brat Fran, które nas zdołowało. Nie odpowiadałyśmy na nie tylko wbiłyśmy wzrok w ziemie - Aż tak mało ? - zaśmiał się
- Nie o to chodzi. Andres ... gdzieś je zgubił i nie mamy nic - wyznała Francesca
- To przykro mi - wypowiedział ostatnie zdanie Luca i potem aż do ich domu nikt nie wypowiedział nawet słowa
Gdy tylko samochód stanął brat Francesci wyskoczył z niego jak oparzony. Wbiegł po schodach na górę i zajął łazienkę. Muszę przyznać, że wyglądało to całkiem zabawnie. Skakał po stopniach jak sarenka. W oczekiwaniu na zwolnienie jedynego pomieszczenia z prysznicem w tym domu położyłam się na łóżko i zaczęłam opisywać dzisiejszy dzień w pamiętniku. Fran w tym czasie rozmawiała z Marco i to bardzo głośno.
Trochę mi przeszkadzało, ale to jej dom.
Luca siedział w łazience przez godzinę. Odrobinę zirytowana weszłam do pomieszczenia zaraz po nim. Był to błąd bo cała podłoga była mokra, ręczniki  porozrzucane wszędzie, mydło spłukane w toalecie i wolę nie wiedzieć co było w bębnie od pralki jeśli nie ubrania. Po kąpieli zawinęłam sobie włosy w ręcznik tworząc tak zwany turban. Przebrałam się w pidżamę i udałam się do naszego pokoju  :
- Ostatni raz idę do łazienki po twoim bracie - poinformowałam Fran
- Zapomniałam cię uprzedzić, wybacz - zaśmiała się moja przyjaciółka
- No nie wiem, zobaczę - zaśmiałam się
Wysuszyłam włosy i ułożyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Gdy prawie mi się to udało zadzwonił do mnie Leon :
- Hej, nie obudziłem cię ? - usłyszałam głos w słuchawce
- Nie
- To się cieszę. Jeśli chodzi o nasz występ i ten wiesz no... pocałunek. Czy to oznacza, że mi już wybaczyłaś ?
- Dzięki tej piosence zrozumiałam, że musimy być razem. Bez sensu jest się rozstawać jeśli nadal coś do siebie czujemy.
- Kocham cię
- Viola, kończ już te amory. Ja tu chcę spać - darła się poddenerwowana Fran, a później nieoczekiwanie dostałam  poduszką w głowę
- Ał... - krzyknęłam i zostawiając komórkę na pościeli wskoczyłam na łóżko mojej współlokatorki. Zrzuciłam kołdrę i zaczęłam piszczeć jej do ucha : Nie chcesz chyba spać ? Taka wczesna pora! No wstawaj ! Fran odwróciła się w moją stronę i jednym ruchem ręki zwaliła mnie na podłogę. Gdy miałam się zrewanżować do pokoju wparował rozgniewany Luca w super-słodkiej, różowej pidżamce w miśki :
- Dziewczyny spać ! - próbowałam traktować go poważnie, ale spoglądając na jego fioletowe kapcioszki z serduszkami nie miałam do tego podstaw
- Dobrze mamusiu - zachichotałam pod nosem i wróciłam na swoje wyrko.
Luca wypiął mi język na pożegnanie zgasił światło i wrócił do swojego królestwa. Po zamknięciu drzwi razem z Fran wybuchłyśmy śmiechem.
- To ja może nie będę wam przeszkadzał. Macie tam tak wesoło, że chyba do was wpadnę - usłyszałam ze słuchawki telefonu głos mojego chłopaka
- Nikt cię tu nie chce - wrzasnęła Fran tak by Leon to usłyszał
- Nie słuchaj jej - podniosłam komórkę i przyłożyłam ją do ucha - dobranoc
- Dobranoc - rozłączył się jako pierwszy
Zasnęłam bardzo szybko. Rano wstałam z moim tradycyjnym pytaniem. Co ja na siebie włożę ? Przewaliłam całą szafę z ubraniami w poszukiwaniu odpowiedniego zestawu. Wreszcie wykopałam coś w czym mogłam ewentualnie wyjść z domu do ludzi.Francesca też była już gotowa, więc razem zeszłyśmy na dół do baru na śniadanie. Luca zrobił nam gofry. Po jakże pożywnym posiłku wyszłyśmy spacerkiem do studio. Byłyśmy wyjątkowo szybko. Poszłam do swojej szafki i szukałam butów do tańca aż podszedł mnie od tyłu nie kto inny tylko Leon :
- Hej, tęskniłaś ? - zapytał
- Hmm. Pomyślmy, nie ? - odwróciłam się tym samym będąc milimetr od twarzy przystojniaka
Zamknął oczy licząc na coś więcej :
- Nie wolno całować się w korytarzu - krzyknął mi do ucha Gregorio prawie niszcząc moje bębenki
Natychmiastowo odskoczyłam od ukochanego. Leon uśmiechnął się lekko. Powędrowaliśmy speszenia do sali. Pierwsze zajęcia mieliśmy mieć właśnie taneczne. Nasz nauczyciel popatrzył się na Ludmiłę na znak by to ona rozruszała grupę.
Udało jej się. Przetańczyliśmy całą lekcje co było nowością bo zwykle na lekcjach Gregorio wysłuchujemy jaki to Federico jest beznadziejny. Dzisiaj było inaczej z czego się bardzo cieszyłam no ... Nie tylko ja.
Po zajęciach wyszłam na przerwę. Od razu z oczu zniknęła mi Fran. Rozglądałam się za nią, ale bez skutków. Nigdzie jej nie było, a przecież przed chwilą razem wirowałyśmy na parkiecie. Gdzie ją wcięło? Z tym pytaniem podeszłam do następujących osób: Leona, Ludmiły, Camili, Federico i Maxi'ego. Nikt nie miał pojęcia co się z nią stało. Zaniepokoiłam się trochę. Postanowiłam, że zacznę jej szukać. Przyłączyły się do mnie wcześniej wymienione osoby. Podzieliliśmy się na dwuosobowe grupy. Cami była z Ludmiłą, Leon z Maxi'm, a ja z Fede. Ostatni raz widziałam Francesce jak wychodziła z sali z komórką w ręce. Może to przez rozmowę z tą osobą się zdołowała. Może to dzwonił Marco i powiedział jej, że z nią zrywa, ta się rozpłakała i wróciła do domu. No nie wiem. Trzeba jej poszukać ...
________________________________________________________________________________
Rozdział jak na nas trochę wcześnie bo zwykle jest po 13. Dzisiaj wstałam trochę szybciej ;D
Dodamy dzisiaj jeszcze jeden na 100 % <33

4 komentarze:

  1. Rzeczywiście dość szybko, ale ja sie z tego ciesze ;) A tak po za tym to świetny blog! Lepszego o Leonetcie nie czytałam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się cieszę,że tak wcześnie bo przynajmniej jest co ciekawego poczytać rano;d
    Rozdział fantastyczny ;p
    Czekam na next ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww!
    Dawaj mi już tą... nie powiem co, bo nie chcę zdradzać!
    Luca i ta jego zajebiaszcza pidżamka :)

    V.<33

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajj durny Andres znowu coś odwalił xD
    Luca w tej pidżamie.. Hahahahah <3
    Super! :*

    OdpowiedzUsuń