sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 21:Jak dzieci

- No więc chciałbym wam powiedzieć, że macie jutro wolne bo nie będzie wody ponieważ pękła rura.
Szczerze sądziłam, że przywrócą Leona do studia, ale nie ... :
- Sorki, ale ja właśnie muszę iść na tor bo mam trening, cześć - mówił zawiedziony Leon
Gdy wyszedł :
- Słuchajcie nie może tak być. Widać, że jest zdołowany, a treningi ma przecież w środy, czwartki i czasami niedziele, a o wtorkowym treningu to ja pierwsze słyszę - zauważył Maxi
- Masz rację ... - przytaknął Fede
- Tamten gołąb mnie ukąsił bo gady mają płetwy, nie ? - dodał coś od siebie Andres
- Musimy wymyślić plan jak go pocieszyć - zupełnie zignorowałam Andresa
- Dobra, to chodźmy do Resto tam coś na pewno wymyślimy - zaproponowała Fran
To dobry pomysł. Wszyscy usiedliśmy przy jednym stoliku i wymienialiśmy się pomysłami :
- Może poszlibyśmy z nim na tor. Pojeździł by sobie, a my byśmy popatrzyli - wymyślił Fede
- Skończ z tą swoją obsesją na punkcie motorów, a pomysł nie jest najlepszy bo Leon na torze jest często i powinniśmy wymyśleć miejsce, w którym nie był już dawno - skrytykowałam idee
-  Mam pomysł - wykrzyknął Andres
-  Beznadziejny -odpowiedzieliśmy wszyscy głośno bo wiedzieliśmy, że powie coś od czapy
- Kiedy ja nawet nie ...
- Ej a co powiecie na mecz ? - zapytał się Maxi
- Mecz ? Przecież dzisiaj nie ma żadnej rozgrywki - odpowiedział Marco
- Mój pomysł jest super - wyrywał się Andres
- Nie teraz - oznajmiłam
- To może kino - zaproponowała Cami
- Byłam z Leonem całkiem niedawno, więc odpada - powiedziałam
- Nie był dawno w wesołym miasteczku i ja też tam dawno nie byłem - uśmiechnął się Andres
- Ucisz się !!! - wykrzyczałam już zdenerwowana.
Po chwili namysłu stwierdziłam, że to nie jest wcale taki zły pomysł :
- Andres to twój pierwszy dobry pomysł. Nie doceniałam cię. - pochwaliłam go
- No to idziemy jutro z samego rana ? - zapytała się Fran
- Tak
Następnego dnia gdy już wstałam od razu ruszyłam do Leona. Była 10.00, a on jeszcze spał. Postanowiłam go obudzić. Weszłam do jego pokoju bo wpuściła mnie jego mama i wylałam na niego wiadro zimnej wody :
- Jeszcze 5 minut, mamo. - wymamrotał wciąż zaspany Leon
- Leon, kotku wstawaj. Idziemy dziś do wesołego miasteczka. Kupię ci watę cukrową ... - miałam z niego wielki ubaw
- Dobra, już wstaje - zaczaił, że to ja dopiero gdy przetarł oczy :
- Viola to ty ? O nie czyli z wesołego miasteczka nici ? - zapytał się zawiedziony
- Wręcz przeciwnie  - uśmiechnęłam się
Wystroił się jak na niego dosyć szybko bo w godzinę był już gotowy. Pod Resto czekał na nas Marco z swoim samochodem :
- Jeśli mamy tam jechać to ja prowadzę - powiedział  Leon. Marco ponieważ wiedział, że to ' Dzień frajdy dla Leona' postanowił się wyjątkowo nie sprzeczać :
- Dobra, ale nie siedzę w bagażniku !!!
Oczywiście dotarliśmy bardzo szybko no bo jak inaczej. Leon zaparkował samochód i od razu ruszył w stronę diabelskiego młynu. Wszyscy poszliśmy za nim no bo w końcu to on dzisiaj rządzi. Po
diabelskim młynie ruszyliśmy dalej. Chłopacy jak małe dzieci bawili się na dmuchanym zamku. Andres później zapragnął iść na karuzele z konikami. Poszedł z nim również Leon i Maxi pod pretekstem , że będą pilnowali Andresa, ale i tak znamy prawdę bo śmiali się głośniej od 5 letniego dziecka. Leon trochę tylko narzekał, że za wolno ... Cały Leon. Nudziło nam się ciąganie ich tragarzy typu kurtka albo telefony, więc zaproponowałyśmy iść na shake.
Chłopacy nie opierali się. Poszliśmy do najbliższego baru. Maxi z Leonem od razu obczaili stół do bilardu. Chcieli już zacząć grać, ale podeszła do nich śliczna dziewczyna :

- Hej mogę z wami grać ? - zapytała się
- No pewnie !!! - wykrzyczał Maxi i zagwizdał
- Będziemy czuli się zaszczyceni, że taka ślicznotka z nami będzie grała - wyszczerzył się do niej Federico
- A tak w ogóle to jestem Olivia - odwzajemniła uśmiech
- A ja jestem Leon - oparł się o swój kijek
- Mam na imię Maxi. Śliczna jesteś, a tamci inni to idioci. Umówisz się ze mną ? Nie jesteś stąd nie ? - powiedział przed ostatnie zdanie szybko i cicho
- Co ty powiedziałeś ? - zapytała się
- Nie jesteś stąd ? Masz takie dziwne imię i akcent ? Nie mówię, że jest brzydki czy coś ...
- Masz śliczny akcent - ślinił się do niej  Marco
- Dziękuję - zarumieniła się -Nie, ja pochodzę z USA. Dobra, chłopaki gramy
- Mam ostatnie pytanie. a gdzie są te usta ? - pochwalił się swoją mądrością nie kto inny tylko Andres
- Chodzi ci o USA ? No w Ameryce Północnej - zaśmiała się Olivia
- A gdzie ... - zaczął, ale nie skończył Andres
- Cicho bądź Andres. Dobra to gramy śliczna ? - powiedział Maxi
- Jasne
Cała sytuacja mocno mnie wkurzyła. No bo kim ona jest żeby zarywać do naszych chłopaków ? Musimy coś z tym zrobić...
- Widziałyście to ? Ona ewidentnie zarywa do wszystkich naraz, a oni wcale się nie bronią przed jej zalotami - gadała  mocno wkurzona Fran
- Ty patrz czy Maxi przypadkiem jej nie przytula ? - skarżyłam się na postawę mojego przyjaciela
- Przecież to znany trik.Ona udaję, że nie potrafi grać po to by ją uczyli... - ciągnęła Fran
- Jak ja do niego podejdę to on ten kijek i tą pannę będzie miał w dupie. - wybuchnęła Camila
- Chodźcie dziewczyny, przedstawimy się naszej kochanej blondyneczce. - rzuciłam ich rzeczy i ruszyłam w stronę stołu do bilarda:
- Hej co tam ? Chyba się jeszcze nie znamy, co nie ? Mam na imię Violetta i jestem DZIEWCZYNĄ Leona. A ty jak się nazywasz? - podkreśliłam specjalnie słowo 'dziewczyną'. Mam nadzieję, że zaczaiła o co chodzi ...
- A ja jestem Francesca. Marco i ja chodzimy ze sobą, a ty masz chłopaka ?
- Jestem Cami. Odwal się od Maxi'ego - walnęła prosto z mostu
- Jestem Olivia. Tak, tak poprzedzam następne pytanie nie jestem stąd. Nie mam chłopaka i na razie nie szukam, więc się nie denerwujcie. Przyszłam tutaj się trochę rozerwać, a nie odbierać komuś faceta. Nie martwcie się już sobie idę jeśli to taki problem dla was, że tu jestem - powiedziała smutno nowo poznana dziewczyna
- Nie no zostań ! Mi to nie przeszkadza przy okazji jestem wolny. No i się przez to wszystko nie przedstawiłem. Jestem Federico. Dla przyjaciół Fede a dla ciebie książę z bajki, złotko - przesłał jej całusa
- Jesteście super, ale skoro przeszkadza to waszym dziewczyną nie będę się wam wpychała na siłę.To cześć wszystkim.
- Ostatecznie możesz zostać...- powiedziałam przez zęby- Przepraszamy, że tak na ciebie naskoczyłyśmy, ale zrozum nas - czułam się winna
- Viola ma rację. Chcemy żebyś została już ostatecznie - uśmiechnęła się Fran
- Mówcie za siebie. Idź już sobie. Narka ! Wyślij sms'a jak dojdziesz. To buziaczki - próbowała ją spławić Cami
- Camila!!! - wykrzyczał Maxi
- Fajnie, że pamiętasz jeszcze jak mam na imię - wyszła z lokalu wkurzona
Fran i ja pobiegłyśmy za nią. Próbowałyśmy ją uspokoić i kiedy nam się to udało przyszedł do nas ktoś jeszcze.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak wiemy, że zaraz pewnie napiszecie, że Olivia Holt nie występuje w Violetcie, ale to opowiadanie i tutaj może zdarzyć się wszystko. Równie dobrze prezydent Obama mógłby okazać się tatą Broadway'a albo nauczycielem śpiewu bo czemu by nie ? Proszę nie czepiajcie się teraz nowej postaci...
Jak podoba wam się Olivia i do którego chłopaka najbardziej pasuje ?

3 komentarze:

  1. Oj tam, oj tam! (Cholera zabiłam jednorożca-_-)
    Według mnie ładnie by wyglądała z Roggero (Federico), ale wara mi od Leonetty!!!!

    Bosz, ale mi brakowało tego wszystkiego :**

    Wasza wierna czytelniczka V.<33

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahahahah ;p po raz kolejny czytam kwestie Andresa i normalnie nie moge xd
    rozdział zarąbisty ;*** + nowa postać, Olivia wydaje się być ok, jak narazie..
    W końcu jesteście <33 Już nie bd się nudziła <3

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* rozdział !

    Kocham was!

    Nowa postać, super pomysł.

    Rozdział super!

    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń